Brama do raju (Areia Athene)  3.31/5 (17)

11 min. czytania

Hades, władca podziemnego świata zmarłych, siedział wygodnie rozparty w wielkim skórzanym fotelu i bezmyślnie wpatrywał się w płonący w kominku ogień. W prawej ręce trzymał kryształowy puchar wypełniony whisky z lodem, który co kilka chwil unosił do ust. Jego lewa dłoń spoczywała na ogromnej kanciastej głowie czarnego brytana. Drugi z psów spał przy kominku, rozciągnięty na skórze niedźwiedzia.

Hades rozkoszował się ostatnimi chwilami swobody. Za kilka dni do domu miała powrócić jego małżonka, Persefona. Władca podziemi kochał żonę do szaleństwa, ale – jak na prawdziwego mężczyznę przystało – z trudem znosił narzucane przez nią ograniczenia.

Alkohol tylko w weekendy, poker z sędziami zmarłych najwyżej raz w miesiącu i żadnych psów w sypialni – mówiła stanowczo, a on nie śmiał się jej sprzeciwić. I tylko czasami, w chwilach największej słabości, cieszył się w duchu, że mieszkała z nim tylko przez trzy miesiące w roku.

Jednak w tym momencie, stęskniony po długiej rozłące, gotów był dostrzegać same zalety zarówno jej ciała, jak i ducha. Chociaż musiał przyznać, że akurat ciało jego ukochana miała doskonałe w każdych warunkach…

Hades przymknął powieki i zanurzył się w marzeniach. Oczyma wyobraźni ujrzał swą piękną żonę stojącą w sypialni, opartą o filar małżeńskiego łoża i bezwstydnie prezentującą swoje nagie ciało w całej okazałości.

Podszedłby do niej powoli, sycąc oczy widokami znanymi od lat, a jednak niezmiennie ekscytującymi. Władczym ruchem chwyciłby ją za kark i odchyliwszy do tyłu głowę, wpiłby się w jej malinowe usta. Jego prawa dłoń powędrowałaby w kierunku jej niewielkich, ale zgrabnych piersi, aby ścisnąwszy sutek, wydobyć z jej gardła przeciągły jęk. Dźwięk ów przemieniłby się w ciche mruczenie, towarzyszące znacznie przyjemniejszym pieszczotom jej piersi.

Wciąż maltretując ustami i językiem jej coraz bardziej nabrzmiałe wargi, pozwoliłby swoim palcom powoli zmierzać w dół jej ciała – w kierunku miejsca, które przyzywało go pulsującym ciepłem. Dotarłszy do celu, jego niezgrabne palce delikatnie sforsowałyby bramę do raju i zanurzyły się w przytulnym wnętrzu, wywołując serię tłumionych jęków. Poświęciwszy muszelce żony należną jej porcję życzliwej uwagi, wycofałby swoje palce, oderwał się od słodkich ust i spojrzał pożądliwie w zachodzące mgłą migdałowe oczy.

Wówczas wypadki potoczyłyby się błyskawicznie. Poderwałby ją do góry i rzucił na łoże; a ona – wiedząc doskonale, co sprawia mu największą przyjemność – przekręciłaby się na brzuch i oparła ciężar ciała na łokciach i kolanach, dumnie prezentując swoje krągłe pośladki.

On zaś, nie rozkoszując się zbyt długo miłymi oku widokami, chwyciłby w swoje blade dłonie jej apetycznie opalone biodra i wszedł w nią szybkim, płynnym ruchem, a chwilę później – wznosząc się na wyżyny panowania nad swoim ciałem – zwolniłby tempo, aby niespiesznie delektować się gorącą wilgocią płynącą z jej wnętrza…

Gwałtowne pukanie do drzwi brutalnie rozwiało senne marzenie. Obudziło też śpiącego brytana, który spojrzał w kierunku drzwi, warknął i wyszczerzył zęby.

Hades zmarszczył czoło i spojrzał na stojący na kominku zegar. Dochodziła północ.

– Wejść! – rozkazał krótko.

W drzwiach komnaty pojawił się jeden ze strażników.

– Panie, mamy problem przy bramie do Elizjum.

– Jaki znowu problem?

– Czterech mężczyzn upiera się, że za życia kupili przepustkę do raju. Uciekli z konwoju do Erebu i próbowali wedrzeć się na Pola. Udało nam się ich obezwładnić, ale oznajmili, że jeśli siłą zamkniemy ich w Erebie, zorganizują bunt umarłych i – cytuję – rozniosą ten cały burdel w drobny mak. Dowódca prosi cię o pomoc, panie.

– Niech zgadnę – powiedział władca, z westchnieniem odstawiając puchar na hebanowy stolik. – Polacy?

Strażnik pokiwał głową.

Hades wstał z fotela, poprawił czarny pikowany kaftan ze srebrnymi wykończeniami i zapiął szeroki skórzany pas ze srebrną klamrą – prezent urodzinowy od Hefajstosa. Po chwili namysłu zdecydował się jeszcze okryć czarnym wełnianym płaszczem – wilgotny wiatr wiejący wieczorami od strony Styksu potrafił być bardzo nieprzyjemny.

– Prowadź – powiedział do strażnika i cicho gwizdnął. Dwie czarne bestie niczym złowrogie cienie podążyły posłusznie za swoim panem.

W połowie drogi Hades zapytał:

– Ilu jest tych Polaków?

– Czterech, panie.

– I dlaczego trafili do nas wszyscy naraz?

– Wypadek samochodowy.

Hades pokiwał głową ze zrozumieniem i powiedział – bardziej do siebie niż do idącego przed nim strażnika:

– Od początku mówiłem Zeusowi, że samochody to nie jest dobry wynalazek. Ale on zawsze wie wszystko najlepiej. Gorsze od tych piekielnych pojazdów są tylko katastrofy naturalne. I wojny – dodał po chwili, przypominając sobie nagle hałaśliwy tłum perskich żołnierzy, którzy po bitwie pod Issos na trzy dni zablokowali wszystkie drogi dojazdowe do Hadesu. Od tamtej pory podziemna infrastruktura była wielokrotnie przebudowywana, wciąż jednak zdarzały się dni, a nawet tygodnie, gdy okazywała się ona dalece niewystarczająca…

Gdy dotarli do szczytu schodów, sytuacja na dole wyglądała na opanowaną. Czterech związanych agresorów stało pod ścianą i spokojnie czekało na rozwój wydarzeń.

– Przyprowadź do mnie sędziego – rozkazał Hades.

– Którego?

– Dowolnego. Byle szybko!

Strażnik kiwnął głową i pobiegł w kierunku przystani.

Hades ruszył w dół po schodach. Na jego widok strażnicy skłonili głowy. Polacy przyglądali mu się z zaciekawieniem. Zadrżeli i przywarli do ściany, gdy dwa ogromne psy podbiegły bliżej i zaczęły ich obwąchiwać. Chwilę później bóg umarłych stanął u stóp schodów, a jego ulubieńcy usiedli po obu jego stronach.

– Co tu się dzieje? – spytał władca, zwracając się do strażników. Dowódca warty zrobił krok do przodu, ale nie zdążył otworzyć ust.

– Ty, gościu… – zagaił jeden z przybyłych, który szybko odzyskał pewność siebie. – Jesteś może kierownikiem tego przybytku?

– Tak jakby – odpowiedział zaskoczony Hades.

– No, w końcu ktoś kompetentny – powiedział głośno Polak, spoglądając z wyższością na dowódcę strażników, a potem ponownie zwrócił się do władcy: – Słuchaj no, gościu…

– Panie kierowniku… – podpowiedział mu kolega.

– Słuchaj no, panie kierowniku. Jest sprawa. Dwadzieścia lat temu na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie… Kojarzysz pan Warszawę?

– Tak jakby.

– No! No to dwadzieścia lat temu kupiliśmy sobie od takiego jednego skośnookiego handlarza srebrne medaliony, które po śmierci miały nam zapewnić wstęp wolny do nieba.

– Niebo to nie jest boisko szkolne. Tu nie da się po znajomości wejść przez dziurę w płocie – powiedział spokojnie władca podziemi.

– A kto mówi o dziurze w płocie, gościu? Skośny zapewniał nas, że wejdziemy do nieba główną bramą.

– Prosto w objęcia pięknych dziewic – powiedział rozmarzonym głosem najmłodszy z przybyłych i natychmiast zarumienił się po czubki uszu.

Hades uśmiechnął się szeroko. Robił to za każdym razem, gdy słyszał bajkę o czekających w raju pięknych i chętnych dziewicach. Czyli robił to bardzo często.

– Pokaż mi ten medalion – rozkazał i wyciągnął przed siebie rękę.

Samozwańczy przywódca Polaków powolnym krokiem zbliżył się do władcy, nie spuszczając oczu z czarnych bestii.

– Spokojnie – powiedział Hades. – Nic ci nie zrobią, dopóki im na to nie pozwolę.

– Jakoś mnie to nie uspokaja – stwierdził Polak z przekąsem, ale zbliżył się do boga.

Niezgrabnie manewrując związanymi rękoma, zdjął z szyi medalion i podał go Hadesowi.

Władca uważnie obejrzał kawałek metalu, który nigdy nawet nie leżał obok srebra. Przyjrzał się wyrytemu na nim chińskiemu symbolowi i uśmiechnął się, gdy przypomniał sobie jego znaczenie. Bardzo niecenzuralne znaczenie.

– Przykro mi, panowie, ale zostaliście oszukani. To jest bezwartościowy kawałek metalu.

– Mi też jest przykro, kierowniku, ale nic mnie to nie obchodzi. Kupiłem ten medalion w dobrej wierze i… Marian – zwrócił się do kolegi – wyjaśnij panu.

Polak nazwany imieniem Marian wysunął się do przodu, zamknął oczy i wyrecytował jednym tchem:

– Kupiliśmy te medaliony w dobrej wierze, co oznacza, że nie możemy ponosić negatywnych konsekwencji związanych z ich nabyciem, a taką negatywną konsekwencją byłoby ujawnione po fakcie zakupu ich działanie niezgodne z deklaracją sprzedawcy.

Hades zmarszczył czoło i zamrugał kilkakrotnie.

– Mógłbyś to powtórzyć? – poprosił.

– Powtórzyć? – Marian zbladł i spojrzał błagalnie na przywódcę. – Józef…

– Mówiłem ci, że nikt nie zrozumie tych twoich bredni – pouczył kolegę Józef, a następnie zwrócił się do boga: – Mówiąc w skrócie, chodzi o to, że jeśli kupiliśmy te medaliony, wierząc, że dzięki nim trafimy do nieba, to zgodnie z prawem powinniśmy do tego nieba trafić.

– Nie ma takiego prawa – zaoponował Hades. – Do Elizjum trafiają tylko ci, którzy w opinii sędziów całym swoim życiem zasłużyli na ten przywilej. Nie ma drogi na skróty.

– A medalion? – zaprotestował Józef.

Hades zacisnął dłoń. Medalion rozpadł się w drobny pył.

– Ej no! Co ty robisz? Dałem za niego tysiaka!

– Nie ma żadnego medalionu. I nie ma drogi na skróty. A wszelkie pretensje proponuję zgłosić waszemu skośnookiemu przyjacielowi, jeśli go jeszcze kiedyś spotkacie.

Józef milczał, wpatrując się ze smutkiem i rozczarowaniem w malutki kopczyk u stóp boga.

– To może zapytam inaczej – zagaił Marian, najwyraźniej chcąc się zrehabilitować za wcześniejsze niepowodzenie. – Jaka podstawa prawna pozwala odmówić nam wstąpienia do nieba, skoro już stoimy pod jego bramą?

Hades otworzył usta i po chwili je zamknął, nie wydając z siebie ani jednego słowa. Uzasadnianie wyroków sędziów nie leżało w zakresie jego kompetencji. Nie po to ich zatrudniał, żeby musiał sam użerać się ze śmiertelnikami.

Na szczęście kątem oka władca dostrzegł zbliżającego się króla Minosa – jednego z trzech sędziów zmarłych. Ulga, jaką poczuł na jego widok, była wręcz namacalna.

– Sędzia chętnie odpowie na wszystkie wasze pytania – powiedział – i szczegółowo wyjaśni, dlaczego nie możecie trafić do Elizjum.

Król Minos pojawił się pod bramą ubrany w błękitny chiton i ciemnoniebieską, troskliwie upiętą chlamidę. Trefione włosy podtrzymywała złota opaska, komponująca się kolorystycznie z grubym złotym łańcuchem i bransoletami w kształcie węży. Sędzia dźwigał w rękach grubą czarną teczkę i roztaczał wokół przyjemną woń fiołków.

– Jezus Maria, gej! – wyrwało się na jego widok najmłodszemu z Polaków.

– Cicho bądź, Stefan, bo usłyszy – powiedział półgłosem Marian.

– Ma pan coś przeciwko gejom? – spytał uprzejmie król Minos.

– A skąd! – zaprzeczył w imieniu kolegi Józef. – Absolutnie nie mamy nic przeciwko gejom! Prawda, Stefan?

Wywołany do odpowiedzi przytaknął żarliwie.

– A zatem nie macie nic przeciwko gejom, tak? – spokojnie powtórzył pytanie sędzia.

– Nic a nic! – odpowiedział bez wahania przywódca.

– A demonstracja pod Sejmem w 2008 roku?

– My tylko patrzyliśmy – odparł Józef bez chwili namysłu.

– A pięciometrowy transparent z sugestywnymi hasłami sam się niósł nad waszymi głowami? – drążył sędzia.

– Hasła były z Internetu – oznajmił Marian.

– A propos Internetu… – podchwycił temat Minos, jakby tylko na to czekał, i zajrzał do czarnej teczki.

– Oj dobra, zrobiliśmy kilka wpisów… – niechętnie przyznał Józef.

– Dokładnie 583 wpisy, licząc z tymi sprzed dwóch dni – podsumował sędzia, nie podnosząc wzroku znad papierów.

– Liczycie to wszystko? Naprawdę?! – zdziwił się Marian.

– Naprawdę. Musimy mieć pewność, że do Elizjum trafią tylko niewinni i nieskazitelni.

– To chyba nie macie tam zbyt wielu Polaków, co? – błysnął dowcipem milczący dotąd Zdzisław.

– Kilku by się znalazło – odparł Hades.

– Dobra, nieważne – powiedział przywódca Polaków. – Kilka głupich wpisów na forum nie może decydować o naszej wieczności. Macie jakiś bardziej poważny powód?

– Alkoholizm – odpowiedział król Minos, wciąż zatopiony w lekturze.

– Co?! Jaki alkoholizm?! – zdenerwował się Zdzisiek. – Kilka piw dziennie to nie alkoholizm!

– I trochę wódeczki… – rozmarzył się najmłodszy.

– Stefan, na Boga, po czyjej ty jesteś stronie?! – wrzasnął Zdzisiek.

– Z naszych obliczeń wynika, że… – zagaił sędzia.

– Ja zaraz oszaleję! – stwierdził Józef, chwytając się za czoło. – Z jakich obliczeń?! Po co wy to liczycie?! Nie macie tutaj nic ciekawszego do roboty?!

– Dokładne informacje pozwalają nam sprawiedliwie osądzać zmarłych – wyjaśnił Hades.

Spokój w jego głosie rozjuszył Józefa.

– Ty się, gościu, w ogóle nie odzywaj! Jedzie od ciebie alkoholem na kilometr! Co to było? Kilka łyskaczy wieczorową porą? I tobie wolno, tak? I to nie jest alkoholizm?! A kilka piw…

– Za chwilę stracę cierpliwość – przerwał mu Hades tonem świadczącym o tym, że może to być bardzo krótka chwila – a wtedy spędzicie wieczność w Tartarze. Słyszeliście kiedyś o Tartarze?

– Ja słyszałem o tatarze – wyrwał się Zdzisiek. – Zjadłem jednego takiego tydzień temu. Szybko wrócił z powrotem…

– Nie tatar, tylko Tartar! – krzyknął Hades. – Kraina wiecznego cierpienia. Uranos, Syzyf, Tantal… Mówi wam to coś?

– Nic a nic – oznajmił buńczucznie Józef.

– To zaraz ich wszystkich poznacie. Straż!

Strażnicy zareagowali błyskawicznie – najwyraźniej chcąc jak najszybciej zakończyć awanturę i wrócić do normalnych zajęć. W ogólnym zamieszaniu, które zapanowało po rozkazie Hadesa, król Minos z trudem przedarł się przed oblicze władcy.

– Daj im ostatnią szansę, panie – poprosił. – Ja to załatwię.

Strażnicy i więźniowie zamarli w bezruchu, czekając na reakcję boga.

– Masz pięć minut – odpowiedział Hades po chwili namysłu.

Sędzia kiwnął głową i zwrócił się do Polaków:

– Jak bardzo lubicie piwo?

– Dosyć – odpowiedział z wahaniem Józef, wietrząc podstęp.

– Wolimy wódeczkę – ochoczo zadeklarował najmłodszy.

– Stefan! – syknął Zdzisław i kopnął kolegę w kostkę.

– No co, przecież prawdę mówię? – obruszył się Stefan, podskakując na jednej nodze.

– Pewnie ciężko by wam było wytrzymać całą wieczność bez alkoholu, co? – kontynuował niezrażony sędzia.

– Całą wieczność? Bez alkoholu? Ale dlaczego? – zdziwił się Józef.

– W Elizjum nie znajdziecie ani kropli alkoholu.

– Ani kropli alkoholu? Dlaczego?

– Mieszka tam bardzo dużo niewinnych dzieci. Nie możemy pozwolić, aby ktoś zakłócał ich spokój.

– I to ma być niebo?! – parsknął Józef.

– Dla tych dzieci jest – powiedział Minos łagodnie.

Polacy zamilkli, przetwarzając uzyskane informacje. Na ich twarzach wyraźnie malowało się wahanie. Przedłużające się milczenie przerwał Zdzisław.

– To może pójdziemy tam – zaproponował nieśmiało, wskazując na bramę do Erebu.

– Tam jest mnóstwo alkoholu – przyznał Minos. – Jest też muzyka na żywo i inne atrakcje.

– A są tam dziewice? – zapytał Stefan, dla którego kwestia dziewic była najwyraźniej ważniejsza nawet od wódeczki.

– Kilka się znajdzie – potwierdził sędzia. – Sześćdziesięcioletnich…

– Jezus Maria – szepnął Stefan i przeżegnał się trzykrotnie.

– To jak będzie, panowie – spytał szybko Minos, widząc, że bóg spogląda niecierpliwie na zegarek. – Wybieracie niebo czy alkohol?

– Tartar też jest wciąż aktualną opcją do wyboru – wtrącił Hades.

Józef spojrzał na władcę, potem na sędziego, a potem po kolei na każdego z kolegów i stanowczo oznajmił:

– To my wolimy iść do… tego lepszego piekła.

– Czy to jest wasza ostateczna decyzja? – zapytał poważnym tonem władca umarłych.

Wszyscy czterej Polacy zgodnie pokiwali głowami.

– A zatem tak się stanie. Minosie, dopilnuj, aby panowie bezpiecznie dotarli do swoich kwater w Erebie – polecił Hades. – I by po drodze nie zmienili zdania – dodał półgłosem.

Sędzia mrugnął do boga porozumiewawczo i skłonił głowę na pożegnanie.

Władca podziemi odprowadził Polaków wzrokiem. Spokojnie poczekał, aż zamknęły się za nimi ciężkie, żelazne wrota, a strażnicy wrócili na swoje miejsca przy bramach.

I tak dzień w dzień, od tysięcy lat, pomyślał rozżalony i powolnym krokiem ruszył schodami w górę. Dwa czarne cienie potulnie poczłapały za nim.

.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Z prawdziwą przyjemnością przeczytałem tekst nieczęsto publikującej, a utalentowanej autorki. Świetny pastisz na nasze narodowe wady, a dałoby sie ich wyliczyć dużo, dużo więcej. I tak, sprzedaliśmy niebo, nawet nie za miskę soczewicy tylko za flaszkę wódki. Niestety, tak mogłoby się stać. Osobiście, zamiast tego anonimowego Chińczyka z podejrzanymi medalionami widziałbym w roli oszusta kapłana ogólnie znanej religii, która w podobny sposób mami naiwnych, ale to rzecz gustu. I nadal czekam na ciąg dalszy „Alei 69”

Neferze, dziękuję pięknie za miłe słowa!

Nie jestem w stanie dorównać wiedzą i płodnością literacką ani Tobie, ani Aleksandrowi. Staram się zatem, aby moje opowiadania były cenne ze względu na swoją unikatowość 🙂

Kontynuacja Alei jest już prawie gotowa. Jeszcze jakieś 15-20 stron i będzie można ją opublikować 😉

Rozbawił mnie ten tekst, doskonałe zakończenie ciężkiego wieczora.
Pozdrawiam.

Violet, cieszę się, że mogłam być częścią Twojego wieczoru 😉

Zabawne, sympatyczne, dobroduszne!

Przyjemna w lekturze satyra na naszych rodaków, z bardzo miłymi mojemu sercu odwołaniami do mitu. Czyta się prędko, a poczucie radości utrzymuje się znacznie dłużej 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Pielęgnuj w sobie to poczucie radości, Aleksandrze – pomoże Ci przetrwać nadchodzącą zimę 😀

O, Atena jakiś wątek autobiograficzny popełniła. Muszę przeczytać w wolnej chwili z czystej ciekawości. Uśmiechy i 🙂

Niestety, przeliczyłem się, gdyż bogini nie obdarzyła nas żadnym epizodem ze swojej biografii. A szkoda. Niemniej chwalę opowiastkę za humor i zazdroszczę Hadesowi. Trzy miesiące w roku. Czyż każdy długoletni małżonek nie byłby zachwycony takim związkiem, który daje każdego roku dziewięć miesięcy wolności od żony, dość by za nią zatęsknić, i trzy miesiące bliskości by tęsknotę bezboleśnie zamienić na przesyt? Szczęściarz!

Ależ, Karelu! Niegrzecznie byłoby zaczynać sagę rodzinną od opisywania własnych czynów, gdy familia owa składa się z tak wielu niezwykłych i wybitnych osobowości 😉

Moja szuflada zawiera jednak szkic opowiadania, którego bohaterami są Atena i jeden z jej braci. Kto wie, może wyrzuty sumienia spowodowane rozczarowaniem wiernego Czytelnika skutecznie zmotywują mnie do jego dokończenia 🙂

Atena i jeden z jej braci? Hmmm… 😀

Było by to i może śmieszne gdyby nie fakt że ostatnio poruszanie tematu Polaków jest jednym z natrętnych głosów opozycji, w dodatku tej na usługach kapitału niemieckiego. Jednak narracja nie była natarczywa jak to bywa u płomiennych szermierzy demokracji. Należało by się zastanowić czy jest sens silić się na błyskotliwą satyrę w tym temacie, możliwe że można by było spożytkować swój talent na polach mniej drażliwych.

Owszem, moje opowiadanie jest satyrą na naszych rodaków, ale satyrą w gruncie rzeczy życzliwą, a nie złośliwą. Jak mogłabym rzucać kamieniem w przedstawicieli nacji, do której sama należę – ze wszelkimi tej przynależności konsekwencjami?

Zauważ zresztą, Micku, że pozornie piętnując wady narodowe, tak naprawdę podkreślam nasze zalety, takie jak odwaga, spryt i upór. Przecież bohaterowie mojego opowiadania, będąc na z góry straconej pozycji, nie bali się zawalczyć o swoje prawa i ostatecznie – zamiast trafić do tartarskich kamieniołomów – dostali się do takiego raju, o jakim zawsze marzyli 🙂

Mimo wszystko postaram się następnym razem sięgnąć po mniej kontrowersyjną tematykę – o ile w dzisiejszych skomplikowanych czasach uda mi się taką znaleźć…

Sprawiłaś mi wielką przyjemność swoją odpowiedzią. Wiedziałem że Masz dobrze poukładane w głowie. Przyjmij mój post jako luźną refleksję, bardzo się starałem żeby nadać taki ton swojej wypowiedzi.

Ateno, z nadzieją oczekuję (i myślę że nie tylko ja) kontynuacji tego utworu o trucicielce. Bardzo mi się podobał i bardzo bym chciał przeczytać kontynuację.

Micku,

zazwyczaj NE stroni od bieżących tematów politycznych (był jeden prześmiewczy tekst Mefisto o kampanii wyborczej, ale w drodze wyjątku, w dodatku wyśmiewał wszystkich po równo) i niech tak pozostanie.

Co innego satyra, zwłaszcza na narodowe przywary. Satyra, zauważanie swoich wad i umiejętność ich wyśmiewania to rzeczy niezbędne dla zbiorowego zdrowia psychicznego. Inaczej społeczności i narody popadają w dziecinne samouwielbienie, a to nikomu nie robi dobrze.

Pozdrawiam
M.A.

Ja oczywiście to wszystko rozumiem choć może czasem tego nie okazuję. Napiszę Ci tu w sekrecie, tylko nikomu nie Mów, że tak naprawdę to ostatnie co bym chciał to wpływać na kogokolwiek, tym bardziej jeśli widać że ten ktoś ma talent.

Drogie! Drodzy!

Powyższe opowiadanie ponad cztery lata przeleżało w szufladzie, czekając, aż dojrzeję do wzbogacenia go o scenę erotyczną i tym samym dostąpię zaszczytu opublikowania go na łamach Najlepszej Erotyki.

W tym miejscu szczególne podziękowania należą się Lisowi, który nauczył mnie takowe sceny tworzyć i wciąż – niezrażony setkami wymówek – niestrudzenie motywuje mnie do pisania.

Dziękuję także Aleksandrowi, który dokonał ekspresowej korekty tekstu i dobrał do niego idealną moim zdaniem ilustrację.

Pozdrawiam serdecznie – Areia Athene

Znakomite opowiadanie nawet jeżeli nie było scen seksu ciekawe tylko, że może Hades znajdzie dla tych panów jakieś zajęcie

Pierwsza myśl po przeczytaniu: Cholerni kombinatorzy 🙂 A! Jeden z tego jakże barwnego kwartetu, powinien zostać wepchnięty do Styksu ( czterech Polaków nie może bezkonfliktowo przebyć takiej drogi, to wbrew prawom natury 🙂 )

Mówiąc delikatnie, jesteśmy dziwni 😛

Jest wesoło i na czasie.
Opowiadanie znakomicie pokazuje co by mogło się stać jakby było tam więcej niż 4 Polaków 😉

Świetne opowiadanie! Lekkie i przyjemne, do tego bardzo wakacyjne, bo kojarzące się z naszymi podróżami do bardziej przyziemnych „rajów”. Szkoda tylko, że tak trudno zmotywować autorkę do publikowania częściej…

Pomysłowe i dobrze napisane – to znaczy moje oko nieprofesjonalisty nie potknęło się o żaden błąd. Pozostawia miły posmak – w końcu lubimy ponarzekać na siebie, jednocześnie wyrażając sobie pochwałę.

Opis „życia codziennego” i problemów Hadesu pomysłowy. Ładny splot mitologii i realiów współczesnego świata. Duży plus za to.

W ujęciu erotyki daję niską ocenę, ponieważ scena – w moim odczuciu – jest standardowa i, choć opisana dobrze, nie wywarła na mnie dużego wrażenia. Odczuwam ją jako wstawioną na potrzeby publikacji na NE. Nie krytykuję tego – nawet ośmielę się powiedzieć, ze rozumiem, bo sam piszę opowiadania, które zdają się zawierać erotykę tylko na potrzeby publikacji.

Zabawna historyjka ze świetnym pomysłem. Ach, ci Polacy! 😉

Ja również zwróciłam uwagę na dodanie sceny erotycznej nieco „na siłę”, ale nie to mnie trochę rozczarowało, lecz nadmiar zaimków dzierżawczych.

Poza tym nie mam uwag krytycznych – bawiłam się znakomicie, za co Autorce bardzo dziękuję. 🙂

W ramach poznawania twórczości autorów NE przeczytałem Twoje opowiadanie i podzielę się wrażeniami. Czyta to się lekko , łatwo i przyjemnie. Tematykę trudno nazwać odkrywczą bo zarówno mitologia jak i przywary Polaków są ogólnie znane ale jako wcieleniu greckiej bogini jak i Polka masz pełne prawo do poruszania takowych tematów. Co do reszty to poczytam w wolnej chwili coś jeszcze, może „Aleję 69” o której kontynuowanie dopomina się Nefer. Jednym zdaniem. Bardzo dowcipna opowiastka i pisz jak najwięcej. Pozdrawiam serdecznie

Napisz komentarz