Ozdoba kolekcji (Ania)  3.75/5 (29)

17 min. czytania

Źródło: Pixabay

Nadia pozwalała mięśniom pracować w dobrze znanym, wytrenowanym rytmie, a myślom swobodnie płynąć przez głowę. Podziwiała przy tym rozbłyski falujące na dnie basenu, refleksy drobnych zmarszczek na niemal gładkiej powierzchni wody. Lubiła spokój, cieszyła się, że brzydka pogoda odstraszyła mniej wytrwałych i ma niemal całą nieckę dla siebie, parę osób, niczym słonie morskie stłoczone na brzegu, wygrzewało się w jacuzzi, ale od jej pasa trzymano się z dala. Nawet przy większej frekwencji tylko desperaci i nowicjusze zbliżali się niebezpiecznie. Niejeden skończył z „przerysowanym lakierem”, ponieważ zawzięcie broniła swojego terytorium.

Nigdy nie lubiła trzymać się ruchu prawostronnego – wymuszał zwracanie uwagi na tempo innych. Kiedy dzieliła z kimś tor, zdecydowanie wolała klarowny podział na strony, rozwiązujący problem tego, kto pływa szybciej. Zwykle ona, a nawet kiedy jakiś ambitny mięśniak dawał radę wyprzedzić ją na pierwszej czy drugiej długości, po trzeciej musiał złapać oddech, podczas gdy Nadia, nie zmieniając tempa, mogła przepłynąć nawet czterdzieści.

W wodzie zawsze czuła się lepiej niż na lądzie, a ten basen już dawno stał się jej drugim domem, choć taki mały, klaustrofobiczny. Przez pierwszy miesiąc co rusz uderzała głową w błękitne kafelki, przyzwyczajona do rozmiarów olimpijskich. Nie mogła nadziwić się, że to już; że ledwie parę ruchów ramion wystarcza do pokonania całej długości.

Choć bywała tam niemal codziennie, mało kto znał jej prawdziwe imię, większość przezywała ją Orką – ze względu na drapieżność widoczną we wszystkich ruchach oraz strój: czarny z białymi wstawkami. Co śmielsi próbowali zagadywać, zbywała ich jednak półsłówkami, w pełni skupiona na samej sobie, swoim wewnętrznym świecie, łagodnie chlupoczącym w głowie. Trochę jakby zepsuła się jedna oś żyroskopu, a woda niwelowała problem; pozwalała uszkodzonemu mechanizmowi pracować sprawniej.

Tego dnia była wyjątkowo zrelaksowana, odprężyła się, dostrzegając, że ratownicy zajęli się sobą, zamiast siedzieć we trójkę i gapić na nią. Uznała, że najprawdopodobniej kierownik w końcu poinstruował ich, żeby nie drażnili jej i trzymali się z dala. Dwóch zniknęło z horyzontu, trzeci usiadł przy oknie, opierając się o filar i bawiąc komórką. Jej ulubiony. Krótkowłosy brunet o pięknie wyrzeźbionym ciele, raz w tygodniu wskakujący na jej tor.

Przy mniejszym tłoku, gdy rozdzielały ich koraliki, bywało, że się ścigali. Czasem nawet wygrywał, ale na dystansie maksymalnie do stu metrów. Później stawał, zawsze odwrócony do niej plecami, i odpoczywał. Choć jako kobieta naturalnie przedkłada maratończyków nad sprinterów, nigdy nie żałowała, że okazywał się słabszy. Niewiele od niej wyższy, o szerokich ramionach, miał bardzo apetyczne plecy i kark. Uwagę dodatkowo przyciągał drobny, czarny tatuaż wpisany w obrys trójkąta, z czubkiem zwróconym ku dołowi, umieszczony centralnie, powyżej łopatek, ale jeszcze nie na szyi; teoretycznie łatwy do ukrycia pod codziennym strojem, mimo to wystający spod powyciąganych koszulek WOPR-u. Wyobrażała sobie, jak – widoczny tuż poniżej – współgrałby z brązową skórą obroży. Tyle że chłopak był nieprzyzwoicie młody. Ile mógł mieć lat? Dwadzieścia? Dwadzieścia jeden? Co najmniej dziesięć mniej niż ona…

Te plecy, ten kark sprawiały, że czuła przyjemne pulsowanie między udami. W basenie mężczyzna wydawał się silny i pewny siebie, choć często marnował energię, walcząc z wodą, zamiast z nią współpracować. Pływał szeroko, ale uważnie, nawet na jednym torze nigdy jej nie dotykając; całkowicie rezygnując z motylka, kiedy warunki temu nie sprzyjały. A właśnie w tym, najbardziej męczącym, stylu wyglądał najpiękniej, bo ponad wodą mogła obserwować urzekającą grę wypracowanych mięśni. I tatuaż. Na lądzie zmieniał się w nieśmiałego chłopca z wiecznie spuszczonym wzrokiem, zagubionego i bardziej kruchego niż w rzeczywistości. Ten kontrast fascynował Nadię; sprawiał, że nabierała ochoty zerwać jego niewinność.

Poczuła lekkie ukłucie rozczarowania, orientując się, że nie zamierza pływać, obnażać przed nią, wystawiać na pokaz. Mięśnie pracowały wściekle, przekładając rozczarowanie na agresję, a agresję na pęd. Uspokajała się, tracąc energię, wyciszała, zupełnie bezwiednie, mechanicznie, w myślach przerabiając inne problemy. I kiedy tak pruła taflę wody, brutalnie rozdzierając jej gładką powierzchnię, obracając głowę, by zaczerpnąć powietrza, ujrzała mężczyznę chaotycznie przebierającego rękoma. Był wielki, zwalisty i czerwony na twarzy. Próbując zaczerpnąć tchu, łykał obrzydliwą, chlorowaną wodę – rosołek, jak zwykła mawiać, ze względu na zbyt wysoką temperaturę; o dobre dwa stopnie wyższą niż na basenach sportowych. Nie od razu dotarło do niej, że się topi. Tutaj? Pół metra od brzegu? Przecież to śmieszne!

Mimo wszystko zadziałał odruch, wystarczył rzut oka na nogi bezskutecznie szukające oparcia i już wyciągała go z wody, tuż u stóp młodego ratownika zapatrzonego w swój telefon. Mężczyzna stracił przytomność.

– Wezwij karetkę! – wrzasnęła i dopiero wtedy chłopak ocknął się, rzucając na pomoc. – Dzwoń! – rozkazała, układając grubasa na placach. Nie oddychał. – Dzwoń, do cholery!

Odchyliła mężczyźnie głowę i uniosła żuchwę. Jeszcze raz sprawdziła oddech i drożność dróg oddechowych. Nic, zupełnie nic. Wyrwała ratownikowi z wiotkiej ręki telefon i wykręciła 999.

– Gdzie się włącza głośnomówiący? – Walczyła z obcą komórką. Wreszcie sama znalazła potrzebną funkcję, on nadal stał jak kołek. – Na co, do cholery, czekasz?!? Zawołaj kolegów i uprzedź, że jedzie karetka.

W końcu drgnął, roztrzęsiony wybiegł wykonać polecania Nadii. Ona, już podając dyspozytorowi wszystkie posiadane dane, ułożyła obie dłonie na środku klatki piersiowej i wyprostowanymi rękami rozpoczęła masaż serca. Trzydzieści ucisków na głębokość mniej więcej pięciu centymetrów (nie więcej niż sześciu!), z częstotliwością zbliżoną do stu uciśnięć na minutę. Nie była w staniej jednocześnie liczyć i rozmawiać, ale tutaj pamięć ciała również nie zawiodła.

Dwa oddechy ratownicze. Przez ułamek sekundy zawahała się, nie miała maski, nie musiała tego robić, zacisnęła jednak skrzydełka nosa, wzięła głęboki wdech i objęła szczelnie ustami usta leżącego przed nią mężczyzny. Działało, jego klatka piersiowa wyraźnie się uniosła. Wracając do ucisku, zdziwiła się przelotnie, że nadal jest sama, nikt inny nie reaguje i nie próbuje udzielić pomocy. Dopiero po trzeciej serii oddechów wbiegli dwaj pozostali ratownicy.

– Daj, zmienię cię. – Najwyższy, łysy, uklęknął naprzeciwko niej. – Maska – rzucił jeszcze do pozostającego w tyle kolegi. On uciskał, ona robiła oddechy, działali niczym dobrze wyregulowany mechanizm. Wstała, dopiero gdy ten drugi wrócił z maską. Rozejrzała się. Młodego nigdzie nie było, ludzie jak moczyli dupy w jacuzzi, tak moczyli, tylko jedna kobieta uciekła do szatni, najwyraźniej nie mogąc patrzeć na całe zajście.

Nadia stała i przyglądała się ratownikom, do przyjazdu karetki zmienili się jeszcze dwa razy, najwyraźniej dbając o efektywność swoich zabiegów, spadającą przecież z każdą minutą. Pogotowie zabrało nadal nieprzytomnego, aczkolwiek oddychającego, mężczyznę.

Wszystko wydarzyło się nader szybko, tak że nagle zorientowała się, iż stoi zupełnie bez sensu w stroju kąpielowym i z mokrymi włosami, ukrytymi pod czarnym czepkiem, w samym środku holu wejściowego, tuż przy kasie. Na ławce pod suszarkami dostrzegła właściciela przeklętej komórki, zapewne nadal leżącej gdzieś na podłodze. Miała ogromną ochotę opieprzyć go za dupowatość. Jak, będąc ratownikiem, można aż tak się „popisać”?!? Pal licho, że nie zauważył topielca pierwszy, ale że spanikował?!? Zaciął się zamiast udzielić pomocy?!? Kretyn!!!

– Powiesz mi, na co czekałeś? – warknęła wrogo, podchodząc do niego.

Nie odpowiedział, wbił wzrok w podłogę i cały się skulił, ani trochę niepodobny do dumnego pływaka, z którym nie raz się ścigała.

– Przepraszam – wybąkał drżącym, ledwo słyszalnym głosem. – Bardzo przepraszam.

Pierwszy raz miała okazję przyjrzeć mu się z bliska. Twarz wydała się Nadii raczej przeciętna – z wystającymi kościami policzkowymi i wyrazistą szczęką, ciemne brwi i długie rzęsy intrygowały, odciągając uwagę od zbyt dużego nosa. Pożałowała, że nie może spojrzeć mu w oczy, ręka drgnęła, chcąc powędrować do podbródka, ale to zdecydowanie nie było ani miejsce, ani czas.

– Za co? – Postanowiła trochę go pomęczyć, lubiła gdy mężczyźni wili się u jej stóp. Szczególnie ci silni, przystojni i – co najważniejsze – wartościowi. Dwa pierwsze warunki prawdopodobnie spełniał. Prawdopodobnie. – Za co? – powtórzyła pytanie, tym razem szorstkim tonem domagając się odpowiedzi.

– Przepraszam – wymamrotał jeszcze ciszej niż za pierwszym razem.

– Za to, że dałeś dupy?

– Tak. – Odczytała raczej z ruchu warg, bo głos uwiązł mu w gardle.

– Dobrze, że choć czujesz się winny. Ten człowiek mógł przez ciebie umrzeć… nadal może…

– Tak. – Zgarbił się, obejmując dłońmi ramiona. Mały, zagubiony chłopczyk, śliczny i niewinny – pomyślała.

– Zasługujesz na karę – wymknęło jej się niemal bezwiednie, bardziej zalotnie, niż powinno.

– Tak. – Zdawało się, że nie zauważył małej „wpadki” Nadii, ale tym silniej podziałała na nią jego zgoda.

– A ja chciałabym cię ukarać – wyszeptała wprost do ucha wystraszonego chłopaka.

***

Kuba cholernie się bał i był cholernie podniecony. Słowa o karze brzmiały niczym obietnica; nie lubił bólu, ale wiedział, że na niego zasłużył i że dla tak pięknej kobiety postara się go znieść. Pewna siebie, wręcz arogancka, epatowała erotyzmem; zmysłowo krągła, sprężysta, ale zapewne też miękka i gładka w dotyku – od czterech dni nie myślał o niczym innym; marzył, żeby przekonać się na własnej skórze. Jego kutas niemal nie opadał, jaja bolały, pełne aż po brzegi, czuł dyskomfort w całym podbrzuszu, nawet ten dziwny ucisk w lędźwiach, kojarzący się z problemami z kręgosłupem, ale tym razem bez wątpienia mający swoje źródło w napięciu, z którym nie próbował walczyć. Nie zasłużył na rozkosz, nawet na tę dawaną samemu sobie. Musiał cierpieć. Chciał cierpieć. Dla niej. Żeby mogła lepiej go ukarać.

Im bliżej jej domu się znajdował, tym bardziej drżały mu ręce. Czuł, że się pocą, wycierał je o dżinsy, lecz to pomagało tylko na krótką metę. Nie miał pojęcia, czego się spodziewać. Wyszykował się niczym na randkę, łypiąc nawet po drodze w stronę kwiaciarni, nie chciał się jednak wygłupić. Może czeka go jedynie połajanka? A może okaże się sadystką, która zedrze mu skórę z pleców i wyrzuci zakrwawionego na bruk? Bez względu na to, jak czarne scenariusze pisał, fiut i tak prężył się w spodniach, bezwstydnie napinając materiał. Chciał jej się oddać. Cały. Bez względu na konsekwencje. Bez względu na to, czy da mu przyjemność czy ból.

Zawsze uwielbiał kobiety, mógłby pożerać je pasjami – gdyby oczywiście miał ku temu sposobność – ale ta obudziła w nim zupełnie nowe uczucia, rodzaj przyjemnego niepokoju, ekscytację podszytą lękiem. A przecież nawet jej nie znał…

Nic dziwnego, że zaniemówił, kiedy otworzyła drzwi niby w pełni ubrana, a jednak cudnie wystawiona na widok męskich oczu. Zupełnie inaczej niż w wodzie. Dopiero po dłuższej chwili uświadomił sobie, że główna różnica tkwiła we włosach. Widział je po raz pierwszy: proste, choć lekko falujące, sięgające za ramiona. W ciepłym, popołudniowym słońcu mieniły się różnymi kolorami; nie potrafiłby określić, czy są blond, czy może raczej rude. Bez znaczenia – po prostu zachwycała, ubrana w króciutką skórzaną spódniczkę i gorset nie tylko podkreślający talię, ale też uwypuklający bujne piersi. Wzrostu dodawały zabójcze szpilki, a obrazu dopełniały krwisto czerwone usta, których widok pozbawiał tchu.

– No, właź! – Po raz kolejny Nadię zirytowała gapowatość Kuby. Nawet się nie przywitał!

Kutas w spodniach pulsował niecierpliwie, gdy szła przed nim, zalotnie kręcąc tyłeczkiem; seksowną, kobiecą dupcią, krągłą i jędrną. Zaciskał pięści, miał wrażenie, że jest w stanie dojść tylko i wyłącznie dzięki ocieraniu się o szorstki materiał. Z przerażeniem stwierdził, że coś wysączyło się z penisa, przyprawiając go o przyjemny dreszcz. Trochę jakby zawór nie wytrzymał naporu całej tej naprodukowanej przez długie cztery dni spermy. Oby tylko niczego nie zauważyła – modlił się w duchu – umarłby chyba ze wstydu.

– Zdejmij koszulkę – rozkazała, gdy weszli do nastrojowo oświetlonego pomieszczenia z odrobinę ekscentrycznym umeblowaniem.

Głośno przełknął ślinę, ale wykonał polecenie. Penis o mało nie rozerwał spodni, znów niecierpliwie drżąc. Bolało. Erekcja była tak silna, że aż bolesna. Nie potrzebował żadnych innych tortur.

– Ładny pasek – wymruczała tuż przy jego uchu, sięgając do klamry.

Stał dosłownie wmurowany w podłogę, pozwalając Nadii na wszystko. Nie miał pojęcia, co zrobić, jak zareagować. Naturalnym wydawało się, że ona rządzi; że ma prawo zrobić z nim, co zechce.

– Boisz się mnie? – spytała, stanowczym ruchem wysuwając gruby, wojskowy pas ze szlufek.

Wiedziała, że tak, ale przecież z myszką trzeba się pobawić, zanim się ją zeżre. Nie musiała się już powstrzymywać, sięgnęła ku opuszczonej brodzie mężczyzny i siłą uniosła. Nadal nie widziała oczu.

– Spójrz na mnie – zażądała, a kiedy wykonał polecenie, zaniemówiła.

Zaskoczyły ją dwa przejrzyste szmaragdy, ciemne i błyszczące, rzucające jej nieme wyzwanie, obiecujące bezgraniczne oddanie. Ten mężczyzna bez wątpienia nie potrzebował słów, oczy wystarczyły w zupełności.

Nieco zbyt mechanicznie uformowała na jego szyi prowizoryczną obrożę z paska, cały czas wpatrzona w iskrzące źrenice. Już wiedziała, że nie jest przeciętny i że będzie chciała go zatrzymać choć przez chwilę. Szarpnęła, sprawiając, że Kuba zachwiał się na nogach. Oboje oprzytomnieli trochę, zrywając kontakt wzrokowy.

– Tak, pasuje ci – zmysłowy szept przyprawił chłopaka o ciarki.

Obeszła go, sprawdziła, czy tatuaż rzeczywiście jest dobrze widoczny, a później zdjęła z szyi pasek i chwyciła w garść krótkie włosy. Ledwo miała za co szarpnąć, ale i tak odchyliła mu głowę i zdecydowanym ruchem drugiej dłoni przejechała po pięknie wyeksponowanym jabłku Adama. Spiął się, nie drgnął jednak nawet. Mruknęła zadowolona. Piękny i jej, przynajmniej tego wieczoru. Uległy z natury. Bezbronny mimo tkwiącej w nim siły.

– W każdej chwili masz prawo przerwać – poinstruowała Kubę rzeczowo. – Sprawi mi przyjemność karanie cię, ale to nie znaczy, że chcę ci zrobić krzywdę. Mów, jeśli się wystraszysz lub coś będzie ponad twoje siły, dobrze?

Nie odpowiedział. Ponownie szarpnęła za włosy, mocniej, sprawiając, że z jego ust wyrwał się niekontrolowany jęk.

– Chcę usłyszeć, że rozumiesz! – zażądała stanowczo.

– Rozumiem… – wyszeptał niepewnie.

– Głośniej! – Znów szarpnęła za włosy. Aż się zachwiał.

– Rozumiem – powtórzył głośniej, choć nadal przez zaciśnięte gardło.

– Głośniej! – Pociągnęła z całej siły.

– Rozumiem! – krzyknął z bólu, jednocześnie spełniając życzenie Nadii.

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko: dokładnie o to chodziło; chciała go słyszeć; słyszeć, jakie wrażenie wywierają jej działania. Kuba wyglądał na zdeterminowanego, aby dać jej wszystko, co tylko zechce wziąć; aby poddać się w pełni woli drugiej osoby. Krzycząc, również zabrzmiał na takiego. Zabawka idealna. Niewolnik idealny.

Potulnie podał ręce, gdy zapinała mu skórzane kajdany, sam uniósł je do góry, podążając za sznurem, i przyjął pozycję, jakiej oczekiwała: wyprężony, nagi od pasa w górę, z nogami rozstawionymi na szerokość bioder. Z fascynacją obserwował, jak czule gładziła rękojeści batów, pejczów i palcatów, nie mogąc się zdecydować, czego użyć na jego pięknych plecach. Nie zamierzała zostawiać ran ani siniaków, najwyżej lekkie zaczerwienienie; rozgrzać i uwrażliwić skórę – ból miał stanowić perwersyjną pieszczotę, jedynie niewielkie poświęcenie dla jej przyjemności.

Stwierdziła, że zamsz będzie idealny: grube, miękkie paski nadające się zarówno do bicia, jak i głaskania, nigdy nie zostawiające trwałych śladów, potrafiące jednak dotkliwie kąsać niewprawione ciała tak młodych chłopców. Przed chłostą ucałowała czule środek jego pleców. Zadrżał wystraszony. Bał się, ale też pragnął. Niecierpliwy. Żądny. Wyczekujący.

Kiedy rzemienie po raz pierwszy dosięgnęły skóry, wiedział już, że to pokocha. Zacisnął zęby. Nie chciał błagać, błagać o więcej, prosić o obdarcie ze skóry, jeszcze gotowa byłaby to zrobić…

Nadia obserwowała pracę mięśni, równie piękną i dynamiczną jak przy motylku, ale widoczną tylko dla niej, w domowym zaciszu i przy czerwieniejącej z wolna skórze. Gładkiej, bez choćby jednego włoska, połyskującej w migotliwym świetle świec. Zapragnęła więcej. Naprawdę go dotknąć. Całego.

Napiął się pod chłodnym dotykiem dłoni, choć ten przecież koił, przynosił ulgę po rozgrzewających do czerwoności razach. Ciekawy kontrast. Miękkie usta i śliski język. Była bliżej niż jakakolwiek inna, a przecież nadal pozostawali sobie obcy. Dwójka rozbitków na bezludnej wyspie. Zaskoczyła go, klękając, piękna i dumna, u jego stóp. Kutas, choć twardy odkąd wyszedł na spotkanie, naprężył się jeszcze bardziej, osiągając maksimum i w każdej chwili grożąc wybuchem. Przesadnie żywy i przesadnie spragniony. Gdy płynnym ruchem zsunęła spodnie Kuby wraz z bielizną, wyciągnął się pionowo w górę, przylegając do płaskiego brzucha.

– Piękny – wymruczała.

Musiała go dotknąć, po prostu musiała; upewnić się, że tam jest, twardy specjalnie dla niej. Może niezbyt długi, ale gruby, z błyszczącym śluzem na ciemnofioletowym czubku, wyłaniającym się z obszernego golfika. Musnęła delikatnie aksamitną skórkę, ten najprzyjemniejszy w dotyku fragment męskiego ciała… i wtedy… wtedy niespodziewanie eksplodował. Salwy gorącej spermy trysnęły w górę, częściowo zalewając brzuch, a częściowo opadając na drobną dłoń. Ilość była imponująca, jego pierwotny pomruk – oszałamiający, ale za najwspanialsze Nadia uznała, że penis ani odrobinę nie opadł, prężył się nadal sztywny, gotowy do użytku. Jego niekontrolowany orgazm dał jej mocnego kopa; sprawił, że poczuła nagły i silny przypływ pożądania, podczas gdy Kuba zarumienił się zażenowany. Upokarzającym jest przegrywać z własnym ciałem, tracić panowanie nad pierwotnymi reakcjami, dochodzić, kiedy jeszcze na to nie czas.

Zawstydzony tym chętniej spełnił kolejne nieme polecenie: wylizał dokładnie spermę ze szczupłych palców dziewczyny. Ssał zapamiętale i z pasją, a ona patrzyła zafascynowana tym zaangażowaniem, podniecona ciepłym i miękkim dotykiem ust. Przez ułamek sekundy mogłaby przysiąc, że dojdzie w ten sposób, dzięki obciąganiu palców, jakby były sterczącym kutasem. Sięgnęła jednak ku linie i opuściła jego ręce.

– Nie waż się szczytować drugi raz bez pozwolenia, bo pożałujesz! – zagroziła, zdecydowanym gestem wskazując podłogę.

Nie rozkuła mu dłoni, więc z pewnym trudem położył się na plecach. Twardy nie mniej niż przed orgazmem i nie mniej napalony. Wiedział, że będzie miał problem z wykonaniem rozkazu, już sam widok majtek zsuwanych na uda sprawił, że po raz kolejny znalazł się na krawędzi. Jęknął. Zabije go, wykończy seksem!

– Nie ruszaj się! – Nadia podciągnęła spódniczkę i kucnęła nad kusząco sterczącym penisem. Musiała go przytrzymać, odgiąć, bo za bardzo przylegał do brzucha, aż nadto pobudzony. Sama również ociekała wilgocią. Mokra, śliska i gorąca, spragniona tego nieprzyzwoicie młodego kutasa, tak grubego, że aż sprawiającego ból przy nadziewaniu; z pełną determinacją brała, czego chciała. Jęknęła, niestety Kuba również, po raz kolejny dochodząc.

– Gówniarz – syknęła. – Otwieraj usta! – Rozwścieczona opadła na jego twarz, próbując całą tę spermę wydusić wprost na wysunięty język chłopaka. Posłusznie łykał, przepełniony poczuciem winy, nade wszystko pragnąc sprawić jej przyjemność, choćby malutką. Zawiódł, zawiódł na całej linii, ale instynktownie czuł, że posłuszeństwem może nadrobić straty. Zaczął lizać, ssać, chłeptać, ona jednak uniosła się, zostawiając po sobie pustkę. Nie powstrzymał jęku zawodu.

– Skoro nie umiesz zaspokoić mnie fiutem – zaczęła, sięgając po silikonowy substytut – załatwimy to ina… – przerwała w pół słowa, bo dostrzegła erekcję Kuby, może nie tak imponującą jak wcześniej, ale bez wątpienia nadającą się do wykorzystania. – Podoba mi się to – mruknęła.

Tym razem z pełną satysfakcją sama pogalopowała do spełnienia. Duży, twardy i przyjemnie sprężysty wypełniał ją idealnie, gdy zataczała biodrami kółka, ocierał się o odpowiednie miejsce, doprowadzając wręcz do obłędu. Szalenie podobało jej się również, że choć silny, męski, jest całkiem bierny, posłuszny, nie próbuje przejąć inicjatywy, mając ku temu warunki.

– Nie waż się dojść! – wyjęczała wykonując wyjątkowo zamaszysty ruch. – Nie waż się dochodzić… o tak… – Bliska spełnienia zamknęła oczy i skierowała dłoń ku łechtaczce. Cudownie, wspaniale, wypełniał ją po brzegi, wręcz nieznośnie; przyjemność oscylowała na granicy bólu, a właśnie takie dwuznaczne doznania lubiła najbardziej. – Jeszcze trochę – ni to błagała, ni żądała. – Jeszcze! – Przez chwilę nie liczyło się nic poza dziką chucią pulsującą w lędźwiach. – Tak – wykrzyczała w końcu. – Tak! Dokładnie tak!

I dobiła łonem do łona, zaciskając się na całej długości penisa Kuby. Był jedynie narzędziem, małym, słodkim jebadełkiem, oboje zdawali sobie z tego sprawę; równie dobrze mogłaby zaspokoić się sztucznym fiutem, po którego sięgała.

Wyczerpana zeszła z chłopaka, wsunęła się między jego skute ręce i położyła, szczelnie przylegając do boku. Ciepły i pachnący przyjemnie aż kusił, żeby wykorzystać go jako poduszkę. Pogładziła idealnie gładką klatkę piersiową. Pomyślała, iż to zadziwiające, że wokół penisa miał bujne kłębowisko długich, miękkich loczków, a resztę ciała zupełnie pozbawioną włosów. Zaczęła nawijać je na palce, ignorując sterczącą obscenicznie pałę, nadal spragnioną pieszczot i orgazmu. Mimo dwóch zdecydowanie zbyt szybkich wytrysków, kochanek był chętny i gotowy. Imponowało to Nadii, odzwyczajonej już przez starszych partnerów od podobnego entuzjazmu. Nie zamierzała jednak skupiać się na jego przyjemności, potrzebowała chwilę odpocząć.

– Może teraz będziesz bardziej rozmowny – wyszeptała, wtulając się mocniej w umięśniony tors.

– Rozkułabyś mi ręce? – spytał niepewnie, wciąż speszony.

– Nie wiem… – niby to zaczęła się droczyć, ale mimo wszystko sięgnęła ku zapięciu skórzanych kajdan. – A nie zrobisz mi krzywdy?

– Nigdy – zapewnił żarliwie, tak żarliwie, że aż się roześmiała. Ani przez moment nie wątpiła w nieszkodliwość Kuby, nawet nie mając pojęcia, jak się nazywa. Nie obchodziło jej to, liczyły się wyłącznie doznania.

Uwolniony nie zmienił pozycji, objął jedynie kochankę i przyciągnął mocniej do siebie. Przyjemnie było czuć ją obok, żałował, że ubraną, wiele dałby, by zobaczyć i poczuć jej nagość; móc bez żadnych barier sycić się miękkim, kobiecym ciałem. Tyle, że ona celowo tworzyła dystans, okazywała swoją władzę, zabraniając mężczyznom dostępu do tego, co najbardziej upragnione: dzielenia z nią intymności.

Choć kutas nie opadł ani na moment – z czym Kuba czuł się odrobinę niezręcznie – dopiero łapiąc wspólnie z Nadią oddech, zaczął analizować sytuację. Wcześniej wszystko potoczyło się zbyt szybko. Niczego nie oczekiwał, nie zakładał, a już na pewno nie spodziewał się tego. Nie aż tak. Nie równie intensywnie i oszałamiająco. Dał ponieść się nurtowi i bynajmniej nie żałował. Nie wierzył, że istnieją podobne kobiety; że coś takiego może przydarzyć się w prawdziwym życiu, nie w kiepskim porno. Spełnienie marzeń każdego napalonego nastolatka wzbudziło w nim jednak kolejne pokłady lęku. Bo czy wypadł dobrze? Czy może cokolwiek zrobić, by zyskać kolejne zaproszenie? Czy cokolwiek tutaj zależy od niego?

– O czym myślisz? – Nadia uniosła się na ramieniu i spojrzała w cudne ciemnozielone oczy. Wyglądał na podejrzanie zaniepokojonego, a przecież powinien cieszyć się chwilą.

Powiedzieć prawdę czy skłamać? Milczeć? Zdecydowanie wolałby wiedzieć, co chciałaby usłyszeć i co wolno mu powiedzieć. Zdesperowany, pod wpływem jej ciekawskich, drążących tunele w mózgu oczu, postanowił postawić na prawdę.

– Czy będę mógł wrócić? – wyrzucił z siebie na wydechu, zamykając przy tym nieśmiało oczy.

– To zależy od ciebie. – Uśmiechnęła się szeroko. Dla takiego uśmiechu oddałby cały świat.

– Nie rozumiem – przyznał z rezygnacją.

– Od tego, czy będę z ciebie zadowolona – uściśliła, a w oczach zamigotały wesołe ogniki. Bawiło ją jak chłopak walczył sam ze sobą, z trudem mieląc otrzymywane informacje. Otwierał usta i zamykał, kręcił głową, nie wiedząc, jakie pytanie zadać. Syciła się jego zmieszaniem. Słabością. – Wstań, proszę. – Sama podniosła się z podłogi i udała w stronę zamkniętej szafki. – Chodź tutaj – zachęciła i Kuba posłusznie podążył za nią. – Proszę, przyjrzyj się uważnie. – Otworzyła drzwiczki.

Jakub zadrżał. Jego oczom ukazała się czerwona jubilerska poduszka i spoczywająca na niej, niczym drogocenna kolia, prosta brązowa obroża z miedzianym medalikiem, na którym drobnym pismem wygrawerowano: Służę, więc jestem. Pochylając się, aby przeczytać napis, poczuł nagły przypływ podniecenia, gwałtownie pulsujący w lędźwiach. Przełknął ślinę. Wiele by dał, żeby służyć tej konkretnej kobiecie, nie do końca jednak rozumiał, co to znaczy, czy podoła…

– Wszystkiemu. – Znów się zaśmiała. Fakt, musiał wyglądać głupio, śliniąc się na widok obroży, wyobrażając sobie, jak klęczy przed Nadią; pozwalając, by zapięła ją na jego szyi. Dla niej stałby się psem, zwykłym kundlem, niewolnikiem łaszącym się do stóp swojej pani.

Oderwał wzrok od tej nietypowej ozdoby i zgodnie z poleceniem przeniósł spojrzenie na pozostałe przedmioty znajdujące się w szafce. Nie rozumiał przeznaczenia niektórych z nich, ale jej najwyraźniej chodziło o zdjęcia zdobiące tylną ściankę i wewnętrzną stronę drzwi. Wszystkie były czarno-białe i wszystkie przedstawiały twarze mężczyzn, czasem wraz z fragmentami torsu. Szczytowali; każdy z nich, nie patrząc w aparat, a skupiając się na własnych doznaniach – zapewne przyjemności zmieszanej z bólem lub tylko tak intensywnej, że trudnej do zniesienia – dochodził z obrożą na szyi. Tą obrożą. Niektórzy byli zakneblowani, inni mieli usta rozszerzone krzykiem, na większości czół perlił się pot, z czyichś oczu leciały łzy, lecz wszyscy na swój sposób zachwycali, nadzy w swojej rozkoszy, bardziej niż gdyby pokazano całą ich cielesność.

Wśród kilkunastu obcych twarzy wypatrzył jedną znajomą: swojego kierownika, i nagle poczuł pewność, że jeśli stanie się elementem tej kolekcji, nie straci pracy, mimo potwornej wpadki sprzed kilku dni. Gorzej, jeśli zawiedzie pokładane w nim nadzieje. A przecież centralne miejsce nad czerwoną poduszką wciąż pozostawało wolne, mógłby je zająć…

.

Aby pobrać ebooka z powyższym tekstem w formatach pdf, epub, mobi:

Zajrzyj http---chomikuj.pl-Najlepsza_Erotyka2 (2)

.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Wybierając 999 z telefonu komórkowego, nie dodzwonisz się na pogotowie. Konieczne jest poprzedzenie tego numeru, numerem kierunkowym danego województwa, np. 22 dla mazowieckiego. Można też dzwonić na 112 z obu telefonów, ponoć nawet bez karty sim.

„Bolało. Erekcja była tak silna, że aż bolesna.” Lepiej by brzmiało np. nie do zniesienia.

Silne kobiety są intrygujące, tylko czy Nadia taka właśnie jest, czy zdobywanie kolejnych trofeów to sposób na radzenie sobie z… no właśnie, z czym?
Wybrała idealnego uległego, zero walki, posłuszne poddanie. Nie musiała się wysilać, by przełamywać jego opór. Może nie lubi wyzwań 🙂

Przyznam, że dawno nie dzwoniłam na numery alarmowe… a ostatnim razem dodzwoniłam się z komórki właśnie na 999 bez kierunkowego (nawet nie przyszłoby mi w takim momencie do głowy, że muszę go wybrać). Te kilka lat temu akurat było sporo zamieszania z numerem 112… i pod nim dowiedziałam się, że sama muszę zadzwonić na pogotowie, bo dyspozytor może wezwać co najwyżej straż miejską…

Co do erekcji zdecydowanie miałam na myśli fizyczny ból, ale o słowa zawsze możemy się spierać 🙂

Nie wiem czy Nadia jest silna ani z czym musi sobie radzić, wiem tylko, że w tym momencie wzięła to, co jej zaoferowano. Zapraszając Kubę nie mogła mieć pewności jak się zachowa 🙂

Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za czas poświęcony na przeczytanie i skomentowanie

Ania

Gratuluję podjęcia interesującego tematu. Silnych postaci kobiecych ostatnio jakby przybywało w utworach publikowanych na NE, z czego wypada się tylko cieszyć. Na temat Nadii jako osobowości dominującej nie wypowiadam się, może wyobrażałbym ją sobie nieco inaczej, ale uznaję Twoją wizję. Natomiast Kuba to prawdziwa karykatura niewolnika. Można powiedzieć, odpowiednik gumowej lalki z pięknie zarysowanym ciałem i choćby nawet silnymi mięśniami, ale kompletnie pozbawiony już nawet nie woli, ale jakiegokolwiek mózgu. Tę postać należałoby jakoś rozwinąć, w przeciwnym razie nie ma żadnych szans na zajęcia miejsca tytułowej ozdoby kolekcji. Cóż to bowiem za satysfakcja mieć u swoich stóp kogoś takiego? No fakt, może ładnie wyjdzie na zdjęciu. Ale czy tylko o to chodzi Nadii? Chciałbym oceniać ją wyżej jako kobietę i władczynię. Tym niemniej, przeczytałem z zainteresowaniem. Pozdrawiam.

Cóż, ona pokazuje mu tylko cel… może puste miejsce pośrodku kolekcji jest pułapką, wabikiem na który złapali się również pozostali?
Swoją drogą Kuba zdecydowanie miał być gumową lalką – dobrze to ująłeś 😀 😀 😀

taki gość, to nie jest karykatura niewolnika, – to karykatura Faceta! Nie chce mi się wierzyć, że takie coś chodzi po tej pięknej Ziemi. Pozdrawiam.

Nie przesadzasz trochę? 😉
Z tekstu tak naprawdę niewiele się o nim dowiadujemy… poznajemy głównie walory fizyczne.

Przeczytałem z przyjemnością. Proste opowiadanie typu „po prostu się stało”. Lubię styl Autora.
Razi nieco użyte w dialogu „nie waż się szczytować”, ale może to tylko moje wrażenie.
Uśmiechy,
Karel

Dziękuję 🙂

Od strony estetycznej, dużo lepiej dopracowane od poprzednich. Jak Gdybyś znów zaczęła zwracać uwagę na to jak Piszesz.

Jak zacząłem czytać to pomyślałem „znów jakiś chory pokręt” ale wrażenie nieco złagodziła ta akcja ratowania życia. Chociaż nie socjopatka a to już można zaliczyć na plus. Później Dojechałaś do tego chłopca, jak go nazwał Nefer „bezmózgiego niewolnika” no i znów mi opadły witki … kolejna karykatura faceta.

Widać po prostu Lubisz pisać o słabych facetach. Wszystkich Twoich bohaterów łączy to że są słabi. Ale nie wiem czy Zdajesz sobie sprawę że siła kobiety nie manifestuje się tylko na sposób Nadii. W zasadzie to jakiej siły potrzeba by zapanować nad mięczakiem ? Nastroszyć pióra i tupnąć nogą. Te kobiece postacie sprawiają wrażenie jakby chciały być silne. No można i tak.

Jak zwykle diametralnie różnimy się w opiniach, Mick. Moim zdaniem ani panika w sytuacji zagrożenia życia (nikt z nas tak naprawdę nie wie jak się zachowa), ani tym bardziej poddanie się woli partnerki, nie świadczą o niczyjej słabości. Przypominam, że chłopak jest młody i zapewne niedoświadczony, musi się jeszcze wiele nauczyć, a uległość najprawdopodobniej po prostu go podnieca – tylko tyle i aż tyle 🙂

Jak to mawiała babcia „Kto się pipą urodził, kanarkiem nie umrze”. Pewnych zachowań się nie da wyuczyć.

A mi czytało się świetnie i nie pogardziłabym taką „słabą” karykaturą faceta 😉 Czy wszyscy mężczyźni musza być jednakowi?
Bardzo dobry tekst i przyjemna lektura.

Miło mi, że komuś przypadło do gustu. I gwarantuję, że gdybyś zobaczyła go w wodzie, miałabyś ochotę schrupać 😀 😀 😀

Nikt nie jest taki sam. Ale wszystko ma z grubsza swoje miejsce. Gdybyś doznała zagrożenia to Byś podziękowała gdyby los zesłał Ci „jednakowego mężczyznę” zamiast kogoś kto sam będzie potrzebował opieki.

Według mnie, droga Aniu, trafiłaś z tematem. I dobrze, że pokazałaś świat, który ma kolory i kształty. Czytając pierwszy raz, pomyślałam: Co to za niewolnik, taka pierdoła, no po prostu sierota… Nie! Nie podoba mi się! Ale po drugim czytaniu, doszłam do wniosku, że są ludzie, którzy mają potrzebę takimi być; nieporadnymi, nieśmiałymi i całkowicie uległymi aż do bólu. Fajnie opisana postać Nadii, a jeszcze ciekawiej byłoby ujrzeć ten świat oczami Kuby, nieśmiałego, zagubionego chłopaka.
Pozdrawiam serdecznie.

Nie każdy może być taki jak Twój Kaj… hmmm… a tym bardziej jak Twój Drugi 😀 😀 😀

A tak poważnie… Przytłaczająca większość komentarzy pod tym tekstem każe mi się zastanawiać, co jest wyznacznikiem męskości, co takiego siedzi w głowach czytelników, że tworzonych przede mnie bohaterów nieustannie uważają za niemęskich. Osobiście uważam, że mężczyzna to też człowiek. Ma prawo do wszelkiego rodzaju słabości, lepszych i gorszych dni, różnej pewności siebie na różnych polach… Wymaganie od mężczyzn, żeby byli jakimiś superbohaterami jest nieuczciwe i tworzy zbyt wielką presję (jak tak na to spojrzeć przestaje dziwić plaga depresji czy zawałów serca).

O Kubie wiemy tyle, że jest nieśmiały wobec Nadii – wcale nie musi być od razu słaby czy nieporadny, może realizować swoją „męskość” na innych polach, nie sądzę jednak, że w tym celu powinien pić na umór, tłuc żonę czy wdawać się w bójki, ale to oczywiście moja osobista opinia.
Z moich obserwacji wynika, że wielu mężczyzn boi się kobiet (nie zliczę nawet ile razy słyszałam, że szczególnie takich jak ja… cokolwiek to znaczy…) i właśnie dla tych mężczyzn bycie całkowicie uległym jest po prostu wygodne, wykonując polecenia nie popełnią błędu, nie muszą się nawet zastanawiać, czego się od nich oczekuje. Często jednak wystarczy poświęcić im odrobinę czasu i cierpliwości, a rozkwitają, nabierają pewności siebie, stają się takimi Kajami właśnie 🙂

Serdecznie pozdrawiam

Ania

Przeczytałam z zaciekawieniem. To nie mój świat, nie potrafiłabym opisać uczuć tak dominującej kobiety i tak uległego mężczyzny. Doceniam jednak samo opowiadanie, jako że jest naprawdę dobrze napisane. Można mieć pretensje o takie, czy inne cechy bohaterów, ale ja akurat nie potrafię ich oceniać. Osobiście wolę kobiety silne w inny sposób, kobiece, z pozoru delikatne, ale w gruncie rzeczy, potrafiące uzyskać od mężczyzn to, czego pragną. Wolę też, by mężczyzna odznaczał się cechami, jakie tradycyjnie uznajemy za męskie. Zaintrygowało mnie zakończenie. Czyżby niedoświadczony, zafascynowany dominą chłopiec, okazał siłę charakteru większą, niż się spodziewaliśmy? Będę czekać na ciąg dalszy.
Pozdrawiam i gratuluję.

Rozczaruję Cię: nie będzie ciągu dalszego, a już na pewno nie dla oczu szerszej publiczności 😉

Wiesz, w czytaniu opowiadań wcale nie chodzi o ocenianie bohaterów. Pokazując jakiś świat autor też niekoniecznie musi się identyfikować z zapełniającymi go postaciami, choć ja chyba rzeczywiście wolę te niesztampowe. Twoi bohaterowie wydają mi się idealnymi wytworami patriarchatu. To nie to, że nie lubię męskich mężczyzn czy kobiecych kobiet – te ostatnie często są przeurocze – ale jeśli wszyscy są tacy, jest po prostu nudno. Mam więc nadzieję, że nawet jeśli czytelnicy nie polubili Kuby i Nadii (nie taki był cel), przynajmniej przez moment przyjrzeli im się jako pewnego rodzaju ciekawostce 🙂

Serdecznie pozdrawiam

Ania

Raczej normalności :). Nazywanie tego tworem patriarchatu to zbyt wielkie uproszczenie. No bo do czego mogła by poprowadzić cywilizację lewacka pstrokacizna ?

Do raju? 😀 😀 😀
Cóż… każdy z nas ma inne spojrzenie… na szczęście!

Raju na Syberii czy z ręki imigranta z bliskiego wschodu ?

Aniu, ja wcale nie oceniam Twoich bohaterów. Po prostu stwierdziłam, że nie potrafiłabym wejść w skórę takich osobowości i wiarygodnie oddać ich uczuć.
Tak, czy inaczej, przeczytałam z zaciekawieniem, bo to coś innego, niż u mnie, a poza tym, uważam, że to naprawdę nieźle napisany tekst.
Pozdrawiam 😉

Dzięki, chyba do swoich tekstów podchodzimy podobnie – również doceniam to, że dobrze piszesz, choć budowany przez Ciebie świat to zupełnie nie moja bajka 🙂

Jedno z większych literackich rozczarowań. Ten tekst skojarzył mi się z tanim pornosem. Patrząc na komentarze i tak spotkał się z niezłym odbiorem. Owszem lubię poczytać teksty o uległości, w którą stronę jest mi raczej obojętne, ale to…?
Chyba niezamierzona karykatura? Facet leży jak ta kłoda i ot całe zawiązanie akcji

Kuba mógłby być ozdobą kolekcji, jeśli kogoś w charakterze ozdoby podnieca paździerz. Zdarzyło mi się przeczytać kilka Twoich tekstów, ogólne wrażenie na plus, ale jak mawiał klasyk nie idź tą drogą! Ten koszmarek z męską pizdą w roli tytułowej raczej do zapomnienia.
Kłaniam się,
Lis

Lubię porno, szczególnie to pisane, więc trudno mi poważnie traktować podobny zarzut. Nie powiem też, że przykro mi, że tekst do Ciebie nie trafił, bo tak już jest – jeden woli blondynki, inny blondynów ;p
Grunt, że ta potwora znalazła swoich amatorów, nic więcej się nie liczy, nigdy nie miałam zamiaru przypodobać się szerokiemu gronu odbiorców…

Wciąż jednak zadziwia mnie skrajnie negatywna ocena bohatera. Czyżbyście wszyscy Panowie byli tacy męscy, silni, zdecydowani, pewni siebie i dominujący w łóżku? A może po prostu przeraża Was myśl, że w podobnej sytuacji sami moglibyście leżeć jak kłoda, nie spełnić swoich własnych oczekiwań, zachować się zbyt ulegle, „kobieco”?

Nade wszystko jednak czuję się zniesmaczona użyciem określenia „męska pizda” jako, jak mniemam, w zamyśle obraźliwego. Używanie jako przekleństw czy obelg słów ze sfery seksualnej jest bardzo seksnegatywne, stwarza zły klimat (a w zasadzie brak klimatu) do cieszenia się cielesnością. Smutne, że nawet autorzy NE to robią…

Pozdrawiam

A.

Nie jestem fanem wylewającego się uszami testosteronu, ale to to już przesada. Nawet jeśli przyjąć obraźliwą dla samca z prawdziwego zdarzenia hipotezę, że chciała zrobić z niego żywy wibrator to nawet w tej roli jest żałośnie słaby. Kaleki jakiś taki.

Sam pomysł nie jest zły, ale to moim zdaniem musiałby być dumny, doświadczony kochanek. A co mamy? Wystraszonego chłopca „Ojej, ojej nie rusz, nie rusz, bo się spuszczę.” Czy ja wiem czy ten tekst uratowałoby pokazanie jak ten kundelek daje dupy? Chyba nie bardzo. Chłopiec się trochę ośmieszył….

Dlatego nigdy nie rozumiałem takich szczyli, którzy startują do dojrzałych kobiet. Żenada, to tak jakby chcieć pofrunąć na miotle w stronę słońca.
Powtarzam raz jeszcze, pełnię swojego talentu rozwijasz przy okazji choćby „Nie dotykaj”. Tutaj? Tutaj wyraźnie sygnalizujesz nam talenty karykaturzystki. Ok, udało się! Jak to mawia młodzież, mam bekę z Kubusia!

Lis

W pierwszej chwili miałam ochotę odpisać, że proszę bardzo: śmiech to zdrowie i jeśli możesz się dowartościować używając go, droga wolna. Sądzę jednak, że to szalenie krzywdzące. Każdy zanim zdobędzie doświadczenie, nie ma go i musi się uczyć. We wszystkich dziedzinach. Wbrew powszechniej opinii mężczyźni nie mają seksu we krwi i rozpoczynając współżycie zwykle są wystraszeni, nawet jeśli nie chcą się do tego przyznać. Początki bywają trudne, to normalne, a często łatwiej jest się uczuć od doświadczonej kobiety niż we dwójkę nieporadnie błądzić we mgle (co też ma pewien niezaprzeczalny urok). Sądzę, że pod wieloma względami mój bohater jest po prostu prawdziwy, może mężczyznom trudno się z nim identyfikować, bo nie chcą tacy być, ale jednak bywają. Dobrze by było, gdyby otuchy dodała im myśl, że istnieją kobiety, które lubią ich właśnie takich.

Masz chyba szczęście, że nasi czytelnicy są mało aktywni w komentarzach – a już tym bardziej nieśmiali, młodzi chłopcy – bo zasłużyłeś sobie na nie mniejszą nagonkę niż swego czasu Nefer, krytykując ilustrację przedstawiającą puszystą modelkę. Panie wtedy pokazały pazurki 😉

Pozdrawiam

A.

Skoro przywołałaś tamtą dyskusję, to dodam, owszem rzuciły się na mnie, nieszczęsnego, niczym tygrysice, lwice i pantery razem wzięte (chociaż znalazły się też osoby podzielające moje zdanie) :D. Nietety, trudno oprzeć się wrażeniu, że odezwały się tutaj takie czy inne kompleksy i stąd tak emocjonalna reakcja. Ale nawiążę też do naszej rozmowy pod innym Twoim tekstem. Każdy jest oceniany i każdy musi pogodzić się z tym, że inna osoba zastosowała takie, a nie inne kryteria tejże oceny. Może stwierdzić, nic mnie opinia takiego „dupka” (czyli moja w tym wypadku :D) nie obchodzi i będzie miała do tego święte prawo. Ale nie może próbować narzucać własnych kryteriów oceny, bo wybór takowych, to z kolei prawo drugiego człowieka. Przy czym zaznaczam, że chodziło o ocenę samych walorów urody. Inne, w rodzaju inteligencji, charakteru itp. nie były w ogóle przedmiotem tamtej dyskusji.

Sęk w tym, Neferze, że Ty w pełni zasłużyłeś na tamten atak nie tym, że powiedziałeś, że kobieta na zdjęciu Ci się nie podoba, bo jak najbardziej może Ci się nie podobać, mnie też szczególnie nie urzekła swoją urodą, a tym, że zasugerowałeś, że nie ma prawa podobać się nikomu i jako taka nie powinna być pokazywana.
Na szczęście istnieją najróżniejsze gusta i gorąco wierzę, że nawet panie nie wpisujące się w dominujące wzorce urody, mają szanse znaleźć swoich amatorów. Mam kilku kolegów lubiących puszyste, część z nich długo bała się do tego przyznać, bo co powiedzą koledzy – taka sytuacja nikomu nie pomaga, a wystarczy przecież odrobina akceptacji. Nie musi Cię kręcić konkretna osoba, ale nie powinieneś swojego gustu narzucać innym. Sądzę zresztą, że eksponowanie nienormatywnych (na najróżniejsze sposoby) ciał ma zbawienny wpływ na odbiorców. Do kreowanych w mediach „plastikowych” wzorców nie sposób dorosnąć – same modelki nie wyglądają tak, jak na okładkach – a to tylko pogłębia kompleksy, o których wspominasz. Wiele kobiet z ich powodu cierpi zupełnie bezpodstawnie…

O ile pamiętam, to uznałem tę całą ilustrację za rodzaj „prowokacji artystycznej” i od tego się zaczęło. Bo moim zdaniem prowokacją była, skoro takie a nie inne kanony jednak istnieją. A zaklinanie rzeczywistości w imię „political correct” tejże rzeczywistosci nie zmieni. Czyli istnienia takiego a nie innego wzorca, obecnego w naszej współczesnej kulturze masowej. Mniejsza już z tym w jaki sposób, przez kogo oraz w imię czego narzucanego. A zdjęcie czy może już grafika (?) też nie było wcale naturalne lecz zostało podretuszowane.

Masz rację, choć w późniejszej dyskusji dałeś się zagonić w kozi róg… Tyle, że znowu nie bierzesz pod uwagę faktu, że owe kanony są w nieustannej przebudowie i cała ta nagonka właśnie w tę przebudowę się wpisała. Obecnie próbuje się powoli zmieniać przekaz, może właśnie w imię „political correct”, a może w imię dodania pewności siebie prawdziwym kobietom, niemniej coraz częściej pojawiają się w mediach ciała różnorodne, pokazuje się włosy łonowe, przejawy menstruacji itp. Osobiście uważam, że to dobry kierunek, Ty masz prawo mieć inne zdanie, ale z punktu widzenia tych zmian i tak jesteś stracony, bo walka trwa o przyszłość, o następne pokolenia… Co z niej wyniknie, zobaczymy 🙂

Czy zostałem „zapędzony w kozi róg” to kwestia dyskusyjna. 😀 Przeciwko takim czy innym, wskazanym przez Ciebie cechom kobiecości nic nie mam. Karykaturalnej otyłości (bo taką tam zaprezentowano) nie lubię, prawda. I, obawiam się, że jest to aktualnie pogląd większej części populacji (w końcu wszystkie te kanony nie biorą się znikąd), a i żywa reakcja oponntów (oponentek) również, paradoksalnie, to potwierdza. Przekonałem się natomiast, że jest to temat tabu, traktowany osobiście i emocjonalnie. Nawet na portalu NE.

Niestety wiele kobiet ma obsesję na punkcie swojej wagi i żyje na permanentnych dietach (stąd trudno dziwić się emocjonalnym reakcjom), problem polega na tym, że często wcale nie są to kobiety otyłe. Mężczyźni zresztą generalnie mają znacznie większą tolerancję dla naszych ludzkich ułomności niż my same…
Oglądając zdjęcia, trochę jak działa sztuki, potraficie być bardzo krytyczni, ale kiedy staje przed wami prawdziwa, naga kobieta zaczynają działać hormony i wygładzają wszystkie zmarszczki 😉

Bo żywa osoba nie jest rzeźbą czy dziełem sztuki, poddawanym ocenie według innych, mocno wyśrubowanych kryteriów (bardzo trafnie to ujęłaś). A i sam oceniający też zwykle nie bywa Adonisem (czy Rockefellerem, jeśli już wspomnieć i o tym). I musi się liczyć z oceną zwrotną. 😀

No właśnie, Neferze, nie ma ludzi doskonałych. Obraz czy fotografia rzeczywiście może być doskonała, ale nie przedstawia całej osoby, jedynie jej fragment.
Pewnie wszyscy chcielibyśmy żyć w świecie bez problemów, pełnym ludzi pięknych, młodych i zdrowych, ale świat taki nie jest. Zresztą nawet piękne i młode kobiety mają kompleksy – trudno znaleźć jakąś całkowicie ich pozbawioną – a prezentowanie nieustannie jednego wzorca (wręcz bombardowanie nim), tylko pogarsza sytuację. Otyłość miewa różne przyczyny, wbrew powszechnej opinii często nie mające nic wspólnego z lenistwem. Zresztą ja na przykład znacznie gorzej reaguję na prezentowanie ciał osób przesadnie wychudzonych, nie krzyczę jednak, że anorektyczki powinny zamknąć się w domu i nie pokazywać nikomu na oczy, bo często przyczyna ich choroby leży właśnie w braku akceptacji i niepewności do jakiej ilości przestrzeni przysługuje im prawo. Bez względu na Twoje poglądy czy odczucia estetyczne, zawsze będę twierdzić, że dla każdego rodzaju ciał jest miejsce nie tylko w przestrzeni publicznej, ale też na naszej stronie. Dla grubych, chudych, niskich, wysokich, młodych, starych, okaleczonych… Bo niby masz prawo oceniać, ale powinieneś pamiętać też, że robiąc to możesz kogoś krzywdzić.

Przyznam, że przeraża mnie, że nikt poza mną nie stanął w obronie bohatera opowiadania, którego Foxm potraktował równie brutalnie. Mam nadzieję, że to tylko brak zainteresowania dyskusjami pod starszymi opowiadaniami, a nie brak wrażliwości…

Pozdrawiam

A.

PS Niestety nie potrafię teraz tego znaleźć, ale oglądałam kiedyś bardzo pouczający filmik. Dorosłych i dzieci spytano o to, co zmieniliby w swoim ciele, gdyby mogli zmienić jedną rzecz. Odpowiedzi dorosłych były dość sztampowe: chciałabym być niższa/wyszsza/chudsza/grubsza/mieć kręcone włosy/proste nogi itp. Dzieci chciały mieć skrzydła, żeby móc latać, przeszywać wzrokiem ściany…

Cóż, komentarzy ogólnie ostatnio niezbyt wiele, więc można to złożyć na karb lenistwa Czytelników. Czy jednak to jedyny powód? Foxm istotnie użył słów nienajszczęśliwszych, co jest godne ubolewania. Ale odniósł je nie do żywej osoby lecz do postaci literackiej. Właśnie tutaj, moim zdaniem, tkwi problem. Kuba to postać karykaturalna, przejaskrawiona, stworzona jako swego rozdaju model dla przedstawienia takiej czy innej wizji. Wypada sztucznie, prawdę mówiąc. Takie opinie pojawiły się już uprzednio w innych komentarzach. Nie wzbudza szczególnej sympatii, nikt nie uważa go za rzeczywistą osobę, a już na pewno nikt się z nim nie identyfikuje. To i kto miałby bronić takiego tworu?

Prawdę powiedziawszy nie wiem czy na przykład ten fragment: „Dlatego nigdy nie rozumiałem takich szczyli, którzy startują do dojrzałych kobiet. Żenada, to tak jakby chcieć pofrunąć na miotle w stronę słońca.” można uznać za odnoszący się jedynie do postaci literackiej. Albo kpienie z niedoświadczonych chłopców spuszczających się przy każdej okazji. Obawiam się, że wielu takich jest… i gdyby to przeczytali, mieliby pełne prawo poczuć się dotknięci, choć zapewne nie okazaliby się równie wojowniczy jak panie…

Ubolewłaś, że nik nie stanął w obronie bohatera opowiadania. O tych nieszczęsnych nieletnich piszesz dopiero teraz. Nie sądzę jednak, by którykolwiek z nich utożsamił się z Kubą. A może wspomniane „szczyle” liczą na to, że wkrótce w naturalny sposób dorosną i stąd ich większa odporność? A masturbacja to naturalny etap rozwoju seksualizmu i dzisiaj nikt już raczej nie robi z tego problemu.

Nad bohaterem ubolewam od czasu publikacji – sądzę, że przesadnie mu się oberwało 😉

Nad „szczylami” (przyznam, że nie wiem czy chodzi o nieletnich), ubolewam dopiero od ataku Lisa. Ale może futrzak miał po prostu zły dzień, bo podobna wypowiedź absolutnie do niego nie pasuje ;p

Chciałabym wierzyć, że młodzi mężczyźni są bardziej odporni, sądzę jednak, że raczej nie broniliby się sami, bo nie chcą, żeby ktoś pomyślał, że są podobni…

A ja – jako młody, niedoświadczony i uległy chłopak – lubię i rozumiem Kubę, dziękuję również autorce za opisanie go (i zaznaczenie w komentarzu, że są kobiety, które lubią ciamajdy naszego pokroju 🥺👉👈).

Ależ proszę 🙃 Nieśmiali chłopcy są uroczy, czasem rozczulający, choć wraz z nabieraniem doświadczenia często tą słodką nieśmiałość tracą… I to nie jest tak, że jestem jakimś wielkim wyjątkiem albo z wiekim lubuję się w coraz młodszych 😝 Zawsze wolałam nieśmiałych, naprawdę mają swój urok 🙃 Kiedyś z koleżankami uwzięłyśmy się na jednego takiego, który zawsze spuszczał wzrok – bardzo chciałyśmy się w końcu przekonać jaki ma kolor oczu. Chyba już jako nastolatka byłam nieco zepsuta 😏

Serdecznie pozdrawiam

A.

Napisz komentarz