poezja: Pocałunki (Bruno Jasieński) Brak ocen

< 1 minuta czytania

Próżno drażni mi nozdrza twoich włosów kosmyk

Kocham twych ust nęcący i słodkawy posmak

Gdy mi z lekka rozchylisz warg pąsowy lufcik

Wysypie garść pocałunków niewysłownych słów ci

Za balustradą zębów ustawionych w szereg

Mieszka twój mały język zawstydzony kleryk

A kiedy się przechyla przez poręcz balustrad

Bardziej jestem pieszczotą twoich słodkich ust rad

Przeskocz przeskocz odważnie przez mych zębów parkan

Wiele pieszczot ukrytych wgłębi słodkich warg mam

Tam gdzie nam miłość story z pocałunków utka

Czeka na cię mój język wiotka prostytutka

Długo trwa już jak blady nieruchomy Budda

Śniąc o tym komu sekret swoich słodkich ud da

Upieść upieść ją całą w dół wokół i w poprzek

Blade usta spragnione ci na ustach oprze

A kiedy was pieszczota porwie w wir gorętszy

Zawiśnie ci bezwładnie na zębów poręczy

I tając współomdlała jak zamarzły sopel

Wytryśnie ci na wargi krwi kilkorgiem kropel

W najgłębszym ciał dotyku płeć jest jak rekwizyt

Zajmiecie się wzajemnym oddawaniem wizyt

By wracając zmęczeni z tych długich eskapad

Nie zauważyć zmroku co tymczasem zapadł

Nudne są mi te usta teren wiecznych walk ów

Pójdziemy dla swych pieszczot szukać innych alków

Aż lecącym w swój odmęt by na mule dnia lec

Cisza nocy na ustach nam położy palec

Bruno Jasieński

(1901-1938)

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Komentarze

Pocałunek. Tylko tyle. A jaka wielość wrażeń.

Kiedyś czytałam ten wiersz, zupełnie o nim zapomniałam, a po latach podoba mi się jeszcze bardziej. Fantastyczne gierki słowne!

Mnie zachwyca zestawienie skrajnie odmiennych metafor – „zawstydzony kleryk” i „wiotka prostytutka” jako nowe imiona dla języka. I oczywiście odniesienia architektoniczne – lufcik, balustrady, poręcze, parkan. Potrzeba wyobraźni żeby zobaczyć je w elementach twarzy ;).

Napisz komentarz