Jak pisze erotykę laureat Nike? Umiejętnie bawiąc się językiem.
Osiem historii. Różnych. Pierwsza najdłuższa. Z najdosadniejszym językiem. Wszystkie jednak podszyte chucią. Jest i Balzac, Hitler, jest i żydowski subiekt czy karczmareczka, jest i rozwiązła filologicznie rosyjska pisarka.
Językowe wariacje wysuwają się w tej książce na plan pierwszy. To one są bohaterem a erotyka tłem. To książka jakby stylistyczna. Tu chodzi o język. O wyobraźnię. W końcu seks zaczyna się w głowie. Kuczok w swych opowiadaniach bawi się językiem po mistrzowsku. Archaizmy mieszają się z wulgaryzmami, powstają nowe słowa, widzimy zestawienia wyrazów do siebie podobnych. Te poetyckie chwyty nadają dialogom wieloznaczności. Bohaterowie nimi żartują, kłócą się. Esemesy są jak gra wstępna. Rozmowami bohaterowie napędzają się erotycznie. Spragnieni słów i rozmów stają się „zwierzyną mowną”. Ma się wrażenie, że sploty wyrazów są jak splątane ciała na zmiętych prześcieradłach.
Nie wszystkie opowiadania podobać się mogą na równi. Opowiadanie wieńczące całość – o miłości kazirodczej, o samotności, traumach dzieciństwa, zaburzeniach emocjonalnych i seksualnych – rewelacyjne jak dla mnie.Ta książka to trochę wyzwanie dla Czytelnika. Nie jest ona z pewnością podobna do znanych na rynku „odcieniowych trylogii”.
To obsceniczny scenariusz o miłości nieczystej, brudnym językiem pisanej.
Komentarze
Barman Raven
2015-08-07 at 11:05
Frapujące na tyle że się skuszę :]
zooza
2015-08-20 at 12:17
Ja już nawet weszłam w posiadanie wyżej wymienionej, po lekturze recenzji 🙂
NoNickName
2015-08-20 at 14:45
Przeczytacie, spojrzycie na okładkę przy recenzji, potem na egzemplarz, który trzymacie w dłoni, by się upewnić, że tytuł ten sam i pomyślicie „…czy my czytaliśmy tę samą książkę?” 😉
zooza
2015-08-21 at 09:18
Potrzebuję jeszcze chwili żeby się ustosunkować – wczoraj skończyłam cykl 80 dni, a jestem w połowie czytania Jastruna i Eimi Yamada, a później właśnie Obscenariusz 🙂
zooza
NoNickName
2015-08-21 at 14:48
Wszystkie sześć części 80 dni? Ja tylko trzy – od czwartego chyba pojawiają się nowi bohaterowie?
Jastruna – jeśli mogę spytać – jaki tytuł? Gorący lód czy Grę wstępną? 🙂 Chyba że trafiam kulą w plot?
zooza
2015-11-05 at 16:51
Grę wstępną połknęłam kilka lat temu – piękny zestaw historyjek, teraz Gorący lód. Wiem, że czytam w innej kolejności niż autor publikował ale tak już mam, że zabieram się do różnych rzeczy od 'dupy strony’. W tym wypadku wyszło to na dobre Jastrunowi, gdybym zaczęła od Gorącego lodu nie sięgnęłabym raczej po Grę wstępną – nie pasuje mi klimat PRL, który wyziera w wielu miejscach.
Co do 80 dni to faktycznie trzy pierwsze stanowią spójną całość, późniejsze są oparte na losach innych bohaterów poznanych co prawda, ale zanurzonych w innych okolicznościach i miejscach. Ostatni tom – całkiem oderwany – jednym łącznikiem jest tytułowy Bal. Doczytałam całość dla porządku 🙂
Z opóźnieniem ale sięgnęłam po Obscenariusz – język pierwszego opowiadania mnie zachwycił – ilość nowych słów powalająca, a całość zanurzona w czarownej atmosferze flirtu w starym stylu. Jestem zaskoczona – takiego pisania się nie spodziewałam. Owszem, w Widmokręgu było kilka zjawiskowych akapitów, ale tutaj Kuczok wspiął się szczyty subtelnego uwodzenia słowem. Mistrzowskie! Lektura sprawia mi fizyczną przyjemność. Ba! Genialny materiał do audiobooka!
Jestem zobowiązana za recenzję, dzięki niej sięgnęłam po książkę :).
zooza
kenaarf
2015-12-03 at 05:34
Przypomniałam sobie, że przerobiłam tę pozycję. I w zasadzie jestem rozczarowana. Pierwsze opowiadanie urzeka przez pierwsze kilka stron. Sam język kusi, słowotwórstwo autora rewelacyjne. Jednak motyw wymiany listów po chwili staje się nużący.
Jeszcze dwa opowiadanka zwróciły moją uwagę – „Klapki” a drugiego tytułu nie pamiętam.
Oceniając całość, mam wrażenie, że Kurczok chciał w pigułce przedstawić psychikę mężczyzn, walkę płci, mnogość płaszczyzn obejmujących oczywiście erotykę.
Zapowiadało się dobrze, ale oklapło.
Pozdrawiam,
kenaarf
NoNickName
2015-12-03 at 11:37
Ze zbiorami opowiadań to jest tak, że często ich poziom jest nierówny. Może dlatego rzadziej się po nie sięga niż po powieści.
Niekiedy motyw, pomysł czy inna klamra łącząca opowiadania przy jednym, dwóch może zachwycić, ale przy całości czytanej ciągiem może stać się monotonna.
U Kuczoka w Obscenariuszu zachwyciło mnie opowiadanie pierwsze a każde kolejne – w porównaniu do niego – wypadało słabiej. Dopiero ostatnie na powrót mnie zainteresowało.
Przy zbiorach opowiadań bywa, że nie oceniamy całości tylko pojedyncze utwory i na ich podstawie budujemy swoją opinię.
kenaarf
2015-12-03 at 14:40
Wiesz, ze zbiorami opowiadań jest tak, że osobiście za nimi nie przepadam. Ledwo co zdołam się wciągnąć, rozsmakować, a już dostaję ostatnim akapitem po pysku i finito. Next please. Nawet opowiadanka Kinga, pisarza uwielbianego przeze mnie pasjami, jakoś mnie nie przekonują i nie wciągają.
Właśnie próbuję sobie przypomnieć… Są dwa zbiory opowiadań, które absolutnie mnie urzekły i nie przeszkadzała krótka forma. Grzędowicz i jego „Księga jesiennych demonów” oraz Ian McEwan „W pościeli”. Ian oczarował mnie opowiadankiem „Rozkoszne konanie” traktującym o biznesmenie zakochanym w sklepowym manekinie. Ogólnie, całość tych dwóch pozycji ogromnie do mnie przemawia.
Pozdrawiam,
kenaarf
NoNickName
2015-12-03 at 18:10
I ja do opowiadań podchodzę ostrożnie. Z tego samego powodu co i Ty. Zbyt szybko kończą się historie, które miałoby się chęć czytać i czytać.
Napisać dobre opowiadanie to sztuka choć według niektórych opowiadania są dobre dla tych Czytelników, którym szybko męczą się oczy a sam tekst nudzi. Uważam, że każde wymaga refleksji, a do kolejnego można zasiąść dopiero po otrząśnięciu się po poprzednim. To wymaga pokory.
Jeśli chodzi o Kinga to ostatnio ukazał się „Bazar złych snów” – zbiór 20 opowiadań. Każde poprzedzone notką od autora. W Polsce publikowane bylo tylko jedno z nich.
Ale! Ale!…nastepna „recenzja” NNN to będzie właśnie zbiór opowiadań. 🙂
kenaarf
2015-12-03 at 18:40
„Bazar złych snów” przeczytałam z racji przywiązania do autora. Opowiastki nie były złe, wręcz przeciwnie, ale dla mnie za krótkie. Po prostu. Serię „Mroczna Wieża” lubię czytać ciągiem. Niektórzy preferują formy krótsze, inni dłuższe. Moje uwielbienie dla dłużyzn przekłada się na własną twórczość. Mam problem z pisaniem krótkich tekstów.
No, cóż… Czekam na kolejną recenzję. Może uda Ci się mnie przekonać 🙂
NoNickName
2015-12-03 at 19:05
Czy się uda… 🙂
Zobaczymy.