Zazdrość moja bezsilnie po łożu się miota:
Kto całował twe piersi, jak ja, po kryjomu?
Czy jest wśród twoich pieszczot choć jedna pieszczota,
Której, prócz mnie, nie dałaś nigdy i nikomu?
Gniewu mego łza twoja wówczas nie ostudzi!
Poniżam dumę ciała i uczuć przepychy,
A ty mi odpowiadasz, żem marny i lichy,
Podobny do tysiąca obrzydłych ci ludzi.
I wymykasz się naga. W przyległym pokoju
We własnym się po chwili zaprzepaszczasz łkaniu,
I wiem, że na skleconym bezładnie posłaniu
Leżysz jak topielica na twardym dnie zdroju.
Biegnę tam. Łkania milkną. Cisza niby w grobie.
Zwinięta, na kształt węża, z bólu i rozpaczy
Nie dajesz znaku życia – jeno konasz raczej,
Aż znienacka za dłoń mnie pociągniesz ku sobie.
Jakże łzami przemokłą, znużoną po walce
Dźwigam z nurtów pościeli w ramiona obłędne!
U nóg twych rozemknione pieszczotami palce
Jakże drogie mym ustom i jakże niezbędne!
Bolesław Leśmian
(1877-1937)
Komentarze
Barman Raven
2016-05-29 at 22:55
zooza z doborem wierszy trafiasz w punkt!
„Czy jest wśród twoich pieszczot choć jedna pieszczota,
Której, prócz mnie, nie dałaś nigdy i nikomu?”
i chciało by się mieć mniszkę w łóżku i kurwę jednocześnie