Z nastaniem wiosny zakwitł bez;
Czekałam cię stęskniona,
W oczach mi drżały krople łez,
Serce się rwało z łona!
Lecz czas wszystkiemu znaczy kres,
I wiosna uleciała…
Nie było cię, przekwitnął bez,
Tęsknota pozostała.
Ja śniłam znów, że róży woń
Przynęty ma niezłomne,
Że o twą pierś mą oprę skroń
I tęsknic mych zapomnę;
Lecz przekwitł jaśmin — bledną już
Szkarłaty róż jaskrawsze…
Nie było cię w godzinę róż,
Ja kocham, tęsknię zawsze.
I przyjdzie jesień, zżółknie liść,
Wiatr jęknie, kwiaty posną
Czyliżbyś wówczas ty miał przyjść,
Jeśliś nie przyszedł wiosną?
Na ziemię zimny padnie szron
I resztki życia zwarzy;
Lecz serce me, choć bliski skon,
O tobie zawsze marzy.
Zofia Trzeszczkowska (Adam M-Ski)
(1847-1911)
Komentarze
Barman Raven
2016-05-21 at 21:42
Czy możliwa jest taka miłość – od młodości do śmierci. W dodatku niespełniona. Czy moża tak tęsknić za kimś realnie istniejącym?
zooza
2016-05-24 at 09:02
Namacalna niemal wizualizacja kolorów i przemijania, wpisana w pory roku, odliczana kolejnymi kwitnieniami. Plastyczna. Wybuchająca jak wczesnowiosenne liście – pełne zielonej młodości i werwy. Pełna dorodnego piękna letnich kwiatów. Zmierzchająca niczym jesienny wieczór, zaludniony opadającymi liśćmi i szarugą. I wreszcie okowy mrozu. Unicestwiające. Pory roku, przemijanie, słoneczne ciepło i chłód samotności. Lubię i to bardzo.