poezja: Tęskna (Zofia Trzeszczkowska) Brak ocen

< 1 minuta czytania

Z nastaniem wiosny zakwitł bez;

Czekałam cię stęskniona,

W oczach mi drżały krople łez,

Serce się rwało z łona!

Lecz czas wszystkiemu znaczy kres,

I wiosna uleciała…

Nie było cię, przekwitnął bez,

Tęsknota pozostała.

Ja śniłam znów, że róży woń

Przynęty ma niezłomne,

Że o twą pierś mą oprę skroń

I tęsknic mych zapomnę;

Lecz przekwitł jaśmin — bledną już

Szkarłaty róż jaskrawsze…

Nie było cię w godzinę róż,

Ja kocham, tęsknię zawsze.

I przyjdzie jesień, zżółknie liść,

Wiatr jęknie, kwiaty posną

Czyliżbyś wówczas ty miał przyjść,

Jeśliś nie przyszedł wiosną?

Na ziemię zimny padnie szron

I resztki życia zwarzy;

Lecz serce me, choć bliski skon,

O tobie zawsze marzy.

Zofia Trzeszczkowska (Adam M-Ski)

(1847-1911)

poezja3poezja3poezja3

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Komentarze

Czy możliwa jest taka miłość – od młodości do śmierci. W dodatku niespełniona. Czy moża tak tęsknić za kimś realnie istniejącym?

Namacalna niemal wizualizacja kolorów i przemijania, wpisana w pory roku, odliczana kolejnymi kwitnieniami. Plastyczna. Wybuchająca jak wczesnowiosenne liście – pełne zielonej młodości i werwy. Pełna dorodnego piękna letnich kwiatów. Zmierzchająca niczym jesienny wieczór, zaludniony opadającymi liśćmi i szarugą. I wreszcie okowy mrozu. Unicestwiające. Pory roku, przemijanie, słoneczne ciepło i chłód samotności. Lubię i to bardzo.

Napisz komentarz