Huśtawka odczuć (Odile)  2.87/5 (5)

10 min. czytania
bdsm_by_genderlesscamellia

bdsm_by_genderlesscamellia

Dudnienie serca zagłuszało rozlegającą się wokół ciszę. Dopełnieniem był przyspieszony oddech i zaciśnięte ze strachu powieki. Panika przejmowała nade mną kontrolę. Uwięziona we własnej głowie. W ciemnościach. Ja kontra moja fobia.

Mrok zawsze wywołuje we mnie strach. Wyostrza wszystkie zmysły, zwalniając ostatnie hamulce. Tak jakby ktoś zamazał nieprzekraczalne granice – wszystko staje się płynną jednością. Jest tylko otchłań, która wciąga głębiej, odbierając oddech.

Sekundy mijały, a ja miałam wrażenie, jakby czas niemal stanął w miejscu. Byłam jak zwierzę zamknięte w emocjonalnej klatce. Czułam, że on jest blisko. Nawet gdy go nie widzę, wiem, kiedy jest obok mnie. Dzięki tej bliskości wiem, że jestem bezpieczna.

***

Nie minęło nawet kilka dni, odkąd zobaczyłam pewną fotografię, a już stałam naga w pokoju mojego sadysty, czekając na to, co ma się wydarzyć.

To był pierwszy raz, kiedy miałam zostać zmumifikowana. Ekscytacja i podniecenie pomieszane ze zdenerwowaniem zawsze sprawia, że wpadają mi do głowy różne głupie skojarzenia.

Zamiast stać w skupieniu chichotałam jak mała dziewczynka.

Łowca, moja oaza cierpliwości, nie zwracał na to najmniejszej uwagi.

– Trzymaj to przy nodze – powiedział, wręczając mi bambusowy kij.

W odpowiedzi na moje zdziwione spojrzenie wyjaśnił:

– Spokojnie. To po to, żebym w razie czego mógł Cię szybko uwolnić.

Czarna folia powoli oplatała szczelnie moje ciało, uwydatniając jednocześnie jego kształty.

– Masz naprawdę zgrabny tyłek. Nie rozumiem, dlaczego się go czepiasz – stwierdził mężczyzna, owijając mnie ciasno coraz wyżej.

Gdy skończył, śmiałam się już na całego. Czułam na sobie jego pytający wzrok.

– Jestem gotowa na deszcz – powiedziałam dumnie z wielkim uśmiechem, wypinając przy tym pierś do przodu.

Spojrzał na mnie z czułością, kręcąc tylko głową. Ciekawe, czy pomyślał: „wariatka z beznadziejnym poczuciem humoru”, czy może jego też rozbawiło moje skojarzenie z ubraniem przeciwdeszczowym.

Nie dowiedziałam się tego. W następnej chwili spytał:

– Czego boisz się najbardziej?

Popatrzyłam na niego badawczo.

– Niczego – odpowiedziałam niepewnie.

Jego śmiech odbił się echem po pokoju. Sięgnął po materiał leżący na stoliku. Wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi.

– O nie… – szepnęłam cicho, gdy Łowca założył worek na moją głowę.

Wokół roztoczyła się ciemność…

***

W pokoju rozległ się mój stłumiony krzyk. Zacisnęłam mocniej powieki. Kolejny pisk. Gdybym mogła, zacisnęłabym dłonie w pięści. Zrobiłabym cokolwiek, aby choć na chwilę przynieść sobie ulgę.

Krótkie, urwane uderzenia wciąż atakowały moje stopy. Przed oczami skakały iskierki kąsającego bólu. „Więcej! Proszę, uderz mnie mocniej” – błagałam w myślach. Resztkami świadomości spostrzegłam, że uderzenia rzeczywiście stały się mocniejsze, a przecież nie powiedziałam ani słowa.

Szelest folii wzbudził moją czujność. Poczułam, jak tuż obok mnie ugina się łóżko. Powtarzałam w myślach jak mantrę: „to mój mężczyzna, mój kochanek, jestem bezpieczna”. Oddech przyspieszył, strach znów przejmował kontrolę nad umysłem. Łowca założył folię na moją pokrytą już materiałowym workiem głowę. Zacisnął dłoń wokół szyi. Puls niebezpiecznie przyspieszył, a serce waliło w piersi jak oszalałe, pompując rozgrzaną emocjami krew. Czułam, jak coraz szybciej kończy mi się tlen, słabłam z każdą chwilą. Moje życie było złożone dobrowolnie w jego dłoniach. Kontrola oddechu jest moją ulubioną zabawą. Nie potrafię wytłumaczyć, co tak mocno pociągającego jest w tej niebezpiecznej grze. Może to uczucie kompletnej zależności od drugiego człowieka. Igranie z losem. Wystarczy jedna chwila za dużo i oddech już nigdy nie wypełni płuc. Adrenalina i strach to jedne z moich największych fetyszy.

Instynkt był jednak silniejszy niż zaufanie. Zaczęłam się szarpać, chciałam walczyć o oddech. Skąd było we mnie tyle siły?

Łyk cudownego, słodkiego powietrza wypełnił płuca. Chwila odpoczynku, ale nie na tyle długa bym zaczęła swobodnie oddychać. Męska dłoń znów zacisnęła się wokół krtani, tworzywo szczelnie blokowało dostęp powietrza. W mojej uwięzionej głowie tętniło coraz mocniej, włosy lepiły się do mokrej twarzy. Wiedziałam, że jestem zapluta, zapłakana i zasmarkana, ale w tamtej chwili było mi to zupełnie obojętne. To było dokładnie to, czego chciałam – przekroczenie granic odczuwania. Płuca domagały się swojej dawki tlenu, przed oczami tańczyły czarne plamki. Zwierzęca walka o oddech rozpoczęła się od nowa… Było mi zimno i gorąco jednocześnie, całą skórę miałam pokrytą warstwą potu. Panika zawładnęła mną całkowicie, a mimo to podniecenie rosło coraz bardziej.

Pozwolił mi złapać oddech. Byłam tak bardzo zmęczona. Delikatny dotyk na policzku, czułe słowa wypowiadane szeptem i wszechogarniający błogi spokój. Gra kontrastów i przeciwstawnych bodźców, w której mój kochanek był mistrzem – a ja jak pionek tkwiłam w samym środku rozgrywki między uległością a dominacją.

Łowca jednym wprawnym ruchem przekręcił mnie na brzuch. Obróciłam się bezwładnie jak szmaciana lalka. Materiałowy worek, który wciąż tkwił na mojej głowie, został wciśnięty do ust. Możliwość oddychania była utrudniona jeszcze bardziej. Dyszałam głośno, czekając na to, co wydarzy się za parę chwil.

Pierwsze uderzenie w pośladki było tak wielkim zaskoczeniem, że moje ciało samowolnie podskoczyło do góry. Bambus w dłoni Łowcy bywa bezlitosny. Mimo tego, że próbowałam unikać kolejnych razów, te celnie trafiały kilkakrotnie dokładnie w te same miejsca. Plecy i pośladki boleśnie pulsowały gorącem pod folią. Kochanek podszedł do mnie, zdjął na chwilę materiał z głowy i pieszczotliwie dotykając twarzy, spytał:

– Jeszcze?

Nieśmiało kiwnęłam głową.

– Chcesz jeszcze? – powtórzył ostrzej pytanie.

Udało mi się wymamrotać tylko ciche:

– Uhm.

Tym razem uderzenie padło tuż pod pośladkami, w jedno z moich najwrażliwszych miejsc. Zawyłam bezgłośnie.

Kolejne uderzenia spadały coraz szybciej. Spod zaciśniętych powiek wypływały łzy, które natychmiast wchłaniał materiał.

Nagle znów leżałam na plecach.

Patrzyłam na twarz Łowcy. Myślałam o tym, jak bardzo jestem przy nim szczęśliwa. Nie spodziewałam się, że spotkam jeszcze kogoś, kto będzie potrafił rozbudzić we mnie uczucia, które – wydawać by się mogło – już nie istniały. Uległość wobec niego nie była procesem. Nie musiałam się jej uczyć. Była czymś naturalnym. Byłam przy nim emocjonalnie zupełnie naga. Poruszał we mnie najczulsze struny. Penetrował nie tylko moje ciało, ale i pokrętne zakamarki umysłu.

Odbite światło przyciągnęło moją uwagę. Ostrze noża zbliżało się powoli do mojej twarzy. Zimny metal dotykający gorącej skóry wywołał dreszcz. Mężczyzna sunął nożem niczym dłonią po szyi, policzkach i wargach.

Obserwowałam jak zmienia się powoli wyraz jego twarzy, jak z czułego kochanka przemienia się w zimnego, nieprzewidywalnego sadystę. Ciepłe światło w oczach zastąpiło zimne wyrachowanie wariata.

Zaschło mi w ustach, gdy ostrze wbiło się tuż nad moją krtanią, utrudniając oddech. Odruchowo odgięłam głowę do tyłu. Zamarłam. Wystarczył jeden mocniejszy ruch klingą, aby z mojego gardła popłynęła krew.

W głowie miałam pustkę. Tonęłam wpatrzona w parę hipnotyzujących niebieskich oczu, trwając po raz pierwszy w życiu w zupełnym bezruchu.

– Robiłem szalone rzeczy. Ale Ty wyzwalasz we mnie świra – powiedział mężczyzna, a mnie przeszedł dreszcz lęku. – Uwielbiam, gdy pachniesz strachem – wyszeptał prosto do mojego ucha.

Nóż ześlizgnął się po folii, zatrzymując w miejscu, gdzie ukryte było moje łono. Czubkiem głowni sadysta przebił tworzywo i rozciął je, odsłaniając mokrą od podniecenia kobiecość.

Wsunął ostrze między wilgotne wargi sromowe. Chłód metalu doprowadził mnie niemal na skraj orgazmu. Poczułam przesuwający się wzdłuż kobiecości nóż. Zadrżałam, gdy ostrze wbiło się boleśnie w łechtaczkę – ilość bodźców była nie do zniesienia. Szalałam wraz z unoszącą mnie falą rozkoszy. Niespodziewanie odsłonięte łono ozdobiły klamerki. Pod ich wpływem spomiędzy warg coraz obficiej wypływała moja własna wilgoć. Łowca wsunął we mnie dwa palce, w momencie gdy pierwsze skurcze pochwy zapowiadały nadchodzący orgazm. Wystarczyło tylko kilka ruchów, abym osiągnęła szczyt. Wokół mnie wirował świat zamknięty do odczuwania, a kochanek wciąż nie przestawał mnie dotykać.

Jego palce znów zanurzyły się w moim wnętrzu. Przy każdym ruchu dłoń trącała klamerki, przez co intensywność doznań doprowadzała mnie niemal do obłędu. Wszystko, cała percepcja skupiła się na odczuwaniu.

Epicentrum świadomości znajdowało się między moimi udami. Ból kiełkujący w tym miejscu promieniował na resztę ciała. Chciałam prosić, by przestał, jednocześnie chcąc więcej. Umysł i ciało przestały walczyć ze sobą o resztki rozsądku. Poddałam się, zatracając w doznaniach. Pieprzona masochistka. Porwana przez ból, stałam się jego zakładnikiem. Krzyk wyrwał się z moich ust. Fale przyjemności zalewały każdy, najmniejszy fragment ciała. Zapierało mi dech. Zachłysnęłam się własnym orgazmem, który trwał i trwał.

Spektakularne zjawisko wyciszało się we mnie, zostawiając po sobie cudowną pustkę. Oddech powoli wracał do normy.

Otwierając oczy, napotkałam wzrok Łowcy. Ten, który powodował, że pozwoliłabym mu zrobić ze sobą wszystko. Ten, który mnie rozczulał i powodował uśmiech. Ten, któremu ufałam bezgranicznie.

– Odleciałaś – podsumował krótko, a kąciki jego ust lekko drgnęły w grymasie samozadowolenia.

Uwolniona z folii, leżałam przytulona do uda mojego kochanka i odpoczywałam. Lubiłam te chwile, w których bez skrępowania mogliśmy trwonić wolny czas, bez pośpiechu ciesząc się swoją bliskością.

Spod na wpół przymkniętych powiek obserwowałam poczynania mężczyzny. Sięgnął po papierosy leżące na stole. Wyciągnął jednego i odpalił.

Od zawsze byłam przeciwniczką palenia, dym mi przeszkadzał, a zapach drażnił nieprzyjemnie nos. Z jednym wyjątkiem – gdy palił Łowca, między moimi nogami momentalnie robiło się mokro. To był mój odkryty przy nim fetysz – taki, który dotyczył tylko i wyłącznie jego. Nie wiem, gdzie tkwił sekret, ale cała magia ukryta była w szczegółach gestów. Wyglądał wtedy jak gentleman z filmów pochodzących z czasów „złotego wieku Hollywood”. Do tego ta bijąca od niego pewność siebie, gdy stał, opierając się o okienny parapet lub siedział w tej swojej niedbałej pozie – jak niegrzeczny chłopak, przed którym ostrzegają rodzice.

Głaszcząc mnie po głowie, zaciągał się powoli tytoniem, a ja mogłam się temu bezkarnie przyglądać. Mój oddech stawał się coraz szybszy. Papieros niespodziewanie znalazł się w okolicach moich ust. Żarząca się końcówka dawała przyjemnie parzące ciepło, drażniąc napuchnięte od pocałunków wargi.

– Otwórz usta.

Zrobiłam to, o co prosił. Na języku poczułam rozchodzące się powoli ciepło. Bałam się wykonać najmniejszy ruch w obawie przed poparzeniami. Nie chciałam znów nabroić. Ostatnia przygoda z ogniem, w trakcie której mało brakowało, a spaliłabym swoje długie włosy, nauczyła mnie, że czasem jednak warto się słuchać. Byłam coraz bardziej podekscytowana – właśnie spełniała się jedna z moich fantazji.

– Nie zamykaj ust – powiedział mężczyzna, jednocześnie zaciągając się ponownie tytoniem.

Zanim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch, w moich ustach znalazł się strzepnięty prosto na język popiół. Spojrzałam lekko zaskoczona na twarz Łowcy. Z wielkim uśmiechem powiedział:

– No co? Mówiłem, że będziesz tym czym zechcę… popielniczko.

Kolejny raz popiół wylądował w moich ustach.

Leżałam spokojnie, nie bardzo wiedząc jak mam poradzić sobie z uczuciami, które we mnie buzowały. Jednoczesna radość ze wstydem. Podniecenie z niedowierzaniem. Fascynacja i zmieszanie. Mój prestidigitator dobrze wiedział, jak wykorzystać te emocje.

Resztka papierosa znów znalazła się w moich ustach.

– Zgaś go – powiedział.

Zastanawiałam się, czy moje źrenice nie zamieniły się w wielkie znaki zapytania. Patrząc prosto w oczy mężczyzny, zacisnęłam zęby i wargi wokół niedopałka, gasząc go. Po moim języku rozszedł się smak resztek dymu.

– Co się tak gapisz? Popij winem i przełknij ten popiół.

Tymi słowami wbił mnie w osłupienie. Miałam ochotę krzyknąć: „że co?!”. Byłam zdezorientowana, mimo to bez słowa sprzeciwu zrobiłam to, co mi kazał.

 – Chodź tutaj – powiedział, kładąc się.

„Nareszcie!” – ucieszyłam się w myślach. Dosiadłam go, nabijając się powoli na wyprężoną męskość, czując dokładnie, jak wypełnia mnie milimetr po milimetrze. Wreszcie stanowiliśmy jedność. Byliśmy tak dopasowani, że w tym chwilowym, całkowitym złączeniu czasem ciężko było mi odgadnąć, gdzie kończy się on, a gdzie zaczynam ja. Uwielbiałam się z nim pieprzyć. Chciałam rżnąć się szybko i jak najmocniej, chciałam czuć ból uderzeń w środku. Dążyć do spełnienia w opętańczym usidleniu dwóch ciał. Jednak mój kochanek miał zupełnie inne plany. Sięgnął za jedną z poduszek znajdujących się na łóżku. Wiedziałam, czego tam szuka. Różdżki. Narzędzia tortur, dającego tyle samo przyjemności co bólu w najwrażliwszym punkcie między moimi udami.

Podał mi zabawkę z niepozostawiającym złudzeń wyrazem twarzy. Z niechęcią wzięłam ją w dłoń.

 – Chcę zobaczyć, jak robisz sobie dobrze. Skup się tylko na sobie – zachęcił miękkim głosem.

To wciąż była dla mnie zaskakująca nowość. Zawsze większą uwagę przywiązywałam do tego, aby to mojemu partnerowi przede wszystkim było dobrze. Wolałam dawać niż brać.

Wprawione w wibracje urządzenie znalazło się na łechtaczce, a głęboko we mnie tkwił członek kochanka.

Odchyliłam się do tyłu i zaczęłam delikatnie poruszać. Łowca wychodził naprzeciw moim ruchom. Zachłannie przyjmowałam go całego w siebie.

Jego dłoń ponownie tego wieczoru zacisnęła się wokół mojego gardła.

Trzymając szyję w mocnym uścisku, przyciągnął mnie bliżej siebie, jak kukiełkę. Włosy rozsypały się wokół mojej twarzy. Odgarnął je delikatnym gestem – kolejna gra kontrastów. Nasze twarze znalazły się naprzeciwko.

Wznosiłam się i opadałam coraz mocniej i pożądliwiej. Mokre od potu i mojej intymnej wilgoci pośladki z mlaśnięciem odbijały się od męskich ud. Nie mogąc złapać oddechu, zatracałam się w sobie i przyjemności.

– Czyją jesteś zabawką? – padło znienacka pytanie.

– Twoją – powiedziałam cicho.

– Jestem Twoją kurwą. Powtórz.

Milczałam. Wymierzył mi siarczysty policzek.

– Powtórz! – Pierwszy raz Łowca podniósł na mnie głos, jednocześnie mocniej zaciskając dłoń na krtani.

Cicho wyszeptałam zniekształconym głosem wskazane słowa.

Przez moje ciało przebiegały pierwsze dreszcze orgazmu, dłoń na gardle kompletnie odbierała możliwość oddychania.

– Jak masz na imię? – spytał.

Nic nie odpowiedziałam, jego słowa brzmiały jakby spod wody. Przed oczami znów igrały ciemne plamy.

– Pytam, jak… masz… na… imię… – warknął, cedząc przez zęby.

W głowie miałam pustkę. Traciłam świadomość tego, co się wokół mnie dzieje.

Puszczając moją szyję, mężczyzna powiedział:

– Suka. Masz na imię suka.

Nie potrzebowałam więcej. Orgazm uderzył we mnie z mocą, na jaką nie byłam przygotowana. Spełnienie zlało się w wibrującą ognistymi konturami czerń bez nazwy, bez granic. Ostatkiem sił udało mi się wyłączyć piekielne urządzenie i odrzucić je na bok. Opadałam, bezwładnie wtulając się w męskie ramię. Trwaliśmy złączeni, skóra przy skórze, twarz przy twarzy. Jego dłoń na moim karku wraz z szeptanymi słowami działały uspokajająco. Wsłuchiwałam się w rytm, w jakim biło serce mojego mężczyzny. Najpiękniejszy dźwięk, jakie wygrywa ludzkie ciało.

Leżąc już w łóżku, otulona ramionami, w których mogłam zasnąć bezpiecznie i bez obaw, resztką świadomości pomyślałam o tym, że jeszcze parę tygodni temu nie byłoby mowy, żebym zasnęła w łóżku innym niż swoje. Byłam przyzwyczajona do tego, że jestem sama, niezwiązana i niezobowiązana do pamiętania o kimkolwiek innym niż ja. Teraz, tutaj, gdy Łowca tulił się do moich pleców czułam, że to jest właśnie to miejsce, w którym chcę być. Wreszcie odnalazłam upragniony spokój.

.

Aby pobrać ebooka z powyższym tekstem w formatach pdf, epub, mobi:

Zajrzyj http---chomikuj.pl-Najlepsza_Erotyka2 (2)

.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Witam,

Autorka gustuje w klimatach, które są mi całkiem obce, ale potrafi dobrze to opisać. I za to należy się pochwała. Mam nadzieję, że w następnych opowiadaniach spróbuje również zawrzeć więcej elementów fabularnych, a nie tylko rozbudowaną scenę erotyczną.

Pozdrawiam
M.A.

Dobry wieczór Megasie,

Za pochwałę bardzo dziękuję 🙂
Co do kolejnych opowiadań, niczego nie mogę obiecać, choć przyznaję – nieudolnie (jak na razie) podejmuję próby w tym kierunku.

Pozdrawiam ciepło,
Odile

Zgrabnie opisana tzw sesja.
Ciekaw jestem, czy Karel będzie domagał się "przewodnika po bdsm" w tym przypadku.

Dziękuję.

Dobrze stylistycznie napisane, ale niestety dla laika nadal egzotyczne i hermetyczne. To coś dla znawców sztuk wyrafinowanych a nie dla zwyklaków seksualnych.
Ja się nie domagam "przewodnika" Barmanie. Przewodniki popełniono w innych językach. I to i owo czytałem. Ja sugeruję napisanie przewodnika po polsku dla polskojęzycznego czytelnika. Tak, żeby sens, wartość dodana bdsm trafiła pod strzechy.

Drobna uwaga:
"wskazane słowa" zamieniłbym na "nakazane słowa" jeśli rdzeń "kazane" ma pozostać.

Cóż… tu mamy fundamentalną niezgodność.
Żadnego propagowania, tłumaczenia, objaśnianiania.
BDSM to nie jest zabawa dla hipsterskich chłopców i kurek domowych. Żeby się w to bawić trzeba być osobą o ugruntowajej seksualności, mocnych podstawach osobowościowych i wypadałoby spróbować większości nie-przemocowych technik seksualnych. Większość osób ze środowiska bdsm, które znam, nie spełnia tych kryteriów – de facto robi sobie krzywdę, pogłebiając problemy które ich doytkają. Po co wciągać kolejnych ludzi do tego bagna?
"50 twarzy Greya" zrobiło wiele złego – osoby które ledwo zaczęły przygodę z seksem siegnęło po kajdanki i bicze, pojawiło się sporo dzieciaków (mentalnych) które chcą brać odpowiedzialność za psyche drugiego człowieka. Wiem, opowiadaniami dokładam swoją cegiełkę, ale piszę tak jak czuję – żadnego niesienia kaganka oświaty i propagowania bdsm'u.

Karelu,

Dziękuję za opinię.

Świat BDSM jest hermetyczny, ale "zwyklak seksualny" na podstawie poradnika nie zrozumie ani sensu, ani wartości tych praktyk bez ich doświadczenia. Choćby nie wiem jak dobrze był napisany. Odkrywanie tajemnic takiego seksu – dla mnie jednak to tylko seks – tak jak napisał BR może prowadzić do krzywdy. Pal licho urazy na ciele, ale bez samoświadomości seksualnej można mocno pokiereszować umysł. Gdy już raz osiągamy pewien poziom doznań, ciężko jest zawrócić z obranej ścieżki. Emocje przy nich wywołane są jak narkotyk, szybko uzależniają. Koło się zamyka.

Pozdrawiam życząc miłego dnia,
Odile.

Słowniczek nie byłby takim głupim pomyłem, jednak obawiam się, że jego realizacja byłaby trudna do zrealizowania. Jak by miał wyglądać? „Trzcinka (rattanowa) – długi, wąski, giętki patyk zostawiający podłużne pręgi, które w kilka chwil po uderzeniu robią się wypukłe”? W internetach są wyjaśnienia dotyczące spankingu, water bondage czy DD, więc nie wiem, czy własny słownik Najlepszej Erotyki byłby trafionym pomysłem. Chociaż z drugiej strony, może fajnie byłoby zebrać taką wiedzę dla osób, które w tym nie siedzą. Zrozumieć pewnie i tak nie zrozumieją, ale będą mieli jakiś zarys chociaż. Lecz tak jak twierdzi Odile – nie pojmą ich wartości.

„Żeby się w to bawić trzeba być osobą o ugruntowajej seksualności, mocnych podstawach osobowościowych i wypadałoby spróbować większości nie-przemocowych technik seksualnych. Większość osób ze środowiska bdsm, które znam, nie spełnia tych kryteriów – de facto robi sobie krzywdę, pogłebiając problemy które ich doytkają.” Jakie problemy?
Napiszę z perspektywy osoby, która żadnego z tych kryteriów nie spełniła. Ba, kiedy niepełnoletnia wchodziła w temat to ledwo zaczęła być 'legalna', a pierwszy raz przeżyła z bliskimi wtedy koleżankami (po nietrzeźwości). To prawda, że będąc w tak młodym wieku łatwo jest dać się zmanipulować i sama się nacięłam na 'pana', jednak byłam na tyle mądra, że potrafiłam to dostrzec i zerwać kontakt po kilku spotkaniach. Co do ugruntowanej seksualności – nie zgodziłabym się. Doświadczenie miałam żadne, lecz zawsze (od dziecka) czułam, że to jest coś w czym się odnajdę i co zadowoli mnie całkowicie. I miałam rację. Mocne podstawy osobowościowe? Też raczej ich nie miałam. Jakieś podstawy – owszem, ale dopiero kiełkujące.
Wszystkie te kryteria, które ponoć powinny być spełnione ani mnie nie skrzywiły, ani nie zrobiły krzywdy. Mogę nawet powiedzieć, że wręcz przeciwnie. To przy właściwym Dominującym wszystko się ugruntowało oraz usystematyzowało. To jaka jestem obecnie w niemałej części jest Jego zasługą i pracą. I nie mogę narzekać na efekty. 😉

Opinię o greju popieram. Nie dość, że stawiło to BDSM w cholernie niekorzystnym świetle, to jeszcze nakłoniło ludzi, którzy są zupełnie niegotowi, do spróbowania tych zabaw. Znałam pewną kobietę, która przez to grafomaństwo wpakowała się w mocno toksyczną relację, która niszczy jej rodzinę i zakładam że nią samą, i nie potrafi z niej wyjść, żadne racjonalne argumenty do niej nie trafiają.
Ale co zrobisz, nic nie zrobisz.

Siostra.

Byłby trudny do zrealizowania* sorry. Nie mogłam się zdecydować na jedną wersję. :d

Siostra.

Próbowałem ostatnio wyjaśnić podstawy relacji bdsm komuś waniliowemu i mimo, że człowiek pojętny i dojrzały to wciąż napotykałem się na barierę niezrozumienia "czy to naprawdę może sprawiać przyjemność". A rozmawialiśmy o samiusieńkich podstawach. Lubię człowieka, dlatego zrobiłem wyjątek.

Siostro,
Nie wierzę, że już w przedszkolu marzyłaś o byciu poniżaną, zawiązaną i rżnietą do bólu. To raczej regresja i dorabianie ideologii do swoich – skonfabulowanych przez dzisiejszą świadomość – poglądów.
Podczas regresji człowiek czasem przypomina sobie fakty od dawna zapomniane. Bywa jednak i tak, że fakty zasłyszane (np. treść książek) lub kompletnie zmyślone objawiają mu się jako autentyczne.

Łatwo dać się zmanipulować i przekonać do tego, że "zasze tego chciałaś". Osoba niedoświadczona w seksie nie zna do końca swojego ciała – w takim stanie łatwo "wychować" ją na wrażliwość na określone bodźce.
To nie jest właściwa droga. Właściwą i prawidłową jest ta, w której znasz swoje ciało, wiesz co w seksie waniliowym sprawia ci przyjemność, potrafisz rozładować swoje napięcie seksualne i z pełną świadomością sięgasz po więcej. Po mocniejsze bodźce i silniejsze wrażenia. Tu droga na skróty nie działa prawidłowo.

Mając doświadczenie bdsmowe w wieku lat nastu do czego dojdziesz mając lat trzydzieści, czterdzieści? Zawsze chce się mocniej, bardziej, intensywniej.

Pytasz o poblemy? Dzieci alkoholików, pokrzywieni psychiczne przez tosyczne relacje z rodziami, ludzie po traumach, alkoholicy i narkomani emocjonalni, psychpaci i socjopaci, nałogowi kłamcy, seksocholicy, mitomanki i nimfomanki, ludzie nieakcepujący swojego wyglądu – to jest większość uczestników polskiego bdsm. Są wyjątki ludzi, którzy się takim seksem bawią dla samej przyjemności, ale z ręką na sercu nie potrafię wskazać nikogo takiego wśród znajomych bliższych i dalszych.

Na największym portalu bdsm w Polsce przytoczyłem badania Andreasa Wismeijera oraz Marcela van Assena (do obejrzenia na naszym forum) i pośród wszystkich opinii jakie zebrałem nie było ani jednej potwerdzającej tezę, że ludzie w bdsm są zdrowi emocjonalnie. Sami o sobie mówimy i myślimy jako o ludziach, którzy w seksie szukają nie radości ale rekompenstaty.

Jeśli Ty Siostro należysz do tych czerpiących radość, to zazdroszczę i gratuluję.
Ale jesteś wyjątkiem.

Z tym tłumaczeniem to wiem, jak ono wygląda. Próbowałam na bliższej koleżance 'z ławki' (sama pytała) i reakcją było: "Pojebani."

Może nie marzyłam o tym w przedszkolu, nawet nie potrafiłam tego wtedy nazwać i nie wiedziałam o co w tym chodzi. Ale, jakkolwiek irracjonalnie to zabrzmi, w wieku mocno wczesnoszkolnym miałam już swoje małe zabawy, ciągoty i przemyślenia, które wzięły się 'znikąd', bo ani dostępu do internetów wtedy nie miałam, ani takich czasopism nie widziałam, filmów również (nie wiedziałam o co chodzi w głupich francuskich pocałunkach). A jednak skądś to było i było 'namacalne'.
Pamiętam jakie ogromne wrażenie wywarł na mnie pierwszy, góra pięciominutowy, film erotyczny związany z bedeesemem, na który się przypadkiem natknęłam. I nie rozumiałam 'dlaczego' tak się dzieje, to też tak chciałam. Często go oglądałam.
Nie można zakładać, że wszystko co było w przeszłości jest zmyślone. Jestem pewna, że te poszczególne sytuacje, które pamiętam, nie są wytworem wyobraźni.

Ależ nikt mnie nie zmanipulował w tym zakresie. Gdyby tak było, to pewnie dalej siedziałabym z tym palantem, a moje poczucie wartości sięgnęło dna. A jednak potrafiłam porównać to ze swoimi oczekiwaniami i dojść do wniosku, że 'aktualnie' jest chujowo.
Prawda, że nie znałam swojego ciała, ale kiedy pierwszy raz dostałam w twarz czy zarobiłam pierwsze uderzenie pasem, to tamy wilgotności puściły. I nie było to wyuczone.

Być może zechcę częstszych spotkań, a może nawet bedeesemu na co dzień. Może coś się przełamie i zechcę wychować własną uległą. Nie wiem, nie przewidzę, nie wybiegam w przyszłość.
Obecnie jestem zadowolona z tego, co mam.

Aż tak głęboko nie sięgam, moja sieć kontaktów jest zerowa, więc nie mogę do tego się odnieść. Chociaż raz zostałam zabrana na pokaz wiązania i mogłam się przyjrzeć 'obcym'. W większości hołota, chociaż główni gospodarze byli wspaniali. Podczas prywatnego spotkania poznałam pewną parę – i też byli przyjemni.
Chociaż nie wątpię, że musiał nastąpić mocny przesiew, zanim miałam okazję ich poznać.

Siostra.

Ośmielę się nie zgodzić. Myślę, że teksty na NE dotyczące BDSM-u są wystarczająco zrozumiałe, pozwalają odbiorcy wczuć się w klimat i zrozumieć motywacje bohaterów 🙂
Eileen
PS Fakt, że zdjęcie pochodzi z prywatnych zbiorów, dodaje całej sytuacji pikanterii.

Napisz komentarz