Przygody Roberta 2 cz. 5 (Coyotman)  4.71/5 (7)

24 min. czytania
Pavel Kiselev (Photoport), "Railway novel", CC BY-NC-ND 3.0

Pavel Kiselev (Photoport), „Railway novel”, CC BY-NC-ND 3.0

Nienawidzę spać w nieswoim łóżku, zwykle się wtedy nie wysypiam i wstaję bardziej zmęczony niż kładłem się spać. Między innymi dlatego nigdy specjalnie nie przepadałem za podróżami. Człowiek nie może znaleźć swojego miejsca na prześcieradle, przewraca się z boku na bok, aż w końcu beznamiętnie spogląda w sufit, zanim pogodzi się z porażką.

Dziś jednak byłem niewyspany z zupełnie innego powodu. Nocne igraszki zakończyliśmy z Polą około czwartej nad ranem i na sen po prostu nie zostało zbyt wiele czasu. Mimo, że po powrocie do naszego domku letniskowego zasnąłem dość szybko, to i tak się nie wyspałem. Zostałem obudzony krótko po ósmej. Rodzina Poli przygotowała dla nas śniadanie i nie było odwrotu, trzeba było wstać.

Tutaj panowały w ogóle inne zwyczaje. Jeszcze zanim rozeszliśmy się do swoich łóżek, Pola ostrzegła mnie, że u niej w rodzinie nie ma wylegiwania się w łóżku do późnych godzin.

Tu wcześnie się wstaje i coś się robi. Zwierzaki same się nie wykarmią, tłumaczyła. Opowiadała, że rodzice zawsze  znajdują jej zajęcie. Dlatego nauczyła się już sama wybierać, co robić kolejnego dnia. Najczęściej zajmowała się zwierzętami, czasem też kosiła trawniki lub robiła zakupy.

Ze mną bywało różnie. Też nie lubiłem marnować całego dnia na leżenie w łóżku i zwykle wstawałem wcześnie. Jednak jeśli w nocy zabawiłem dłużej, kilka dodatkowych godzin odpoczynku było wręcz wskazane.

Wstawało mi się dość ciężko, zwłaszcza, że budziła mnie Aga, czyli osoba, której nie miałem wcale ochoty oglądać. Kiedy tylko otworzyłem oczy i zobaczyłem ją pochyloną nad sobą, natychmiast oczami wyobraźni ujrzałem, jak ssie brodaczowi. Kiedy zacząłem się ociągać, usiadła na wysokości moich bioder i lekko mną potrząsnęła. Położyła dłoń na mojej klatce i rytmicznie uciskała. W pewnym momencie poczułem, że robi się zbyt miło więc, aby dała mi spokój, zwlokłem się z wyrka. Było ciężko, ale lepsze to, niż umysł podsuwający niechciane obrazy.

Na szczęście szybki prysznic postawił mnie na nogi. Czułem, jak wracają mi siły i nabieram ochoty do życia. W telefonie znalazłem kilkanaście wiadomości od Zuzy i Hani. Mama Marcina nie ograniczyła się tylko do tekstów, które swoją drogą były bardzo nieprzyzwoite. Kilka załączonych fotek nie pozostawiało żadnego pola dla wyobraźni. Na zdjęciach nie było, co prawda, widać twarzy, ale po kilku szczegółach rozpoznałem, że obrazki są autentyczne.

Na razie jednak nie miałem czasu na odpisywanie. Śniadanie czekało.

Kiedy zszedłem na dół, Aga siedziała w fotelu w salonie. Była wyraźnie zamyślona, chyba nawet nie usłyszała moich kroków.

Odchrząknąłem, żeby zwrócić na siebie uwagę.

– O, jesteś już – uśmiechnęła się.

Wydawało mi się, że był to wymuszony uśmiech.

– Lekko nie było – odpowiedziałem.

– Powiedz, mi… Jak ci się tu podoba? Nie nudzi ci się? – zagadnęła.

– Nie, jest w porządku.

– Co byś powiedział na to, gdybyśmy wrócili już dziś do domu?

Byłem trochę zaskoczony. Czyżby Filip przestraszył ją wczorajszą, pożegnalną rozmową?

– Skąd ten pośpiech? – zapytałem – Myślałem, że zostaniemy tu co najmniej do jutra.

– Tak, wiem. Po prostu chciałabym wracać. Jakoś nie czuję się tu dobrze. Ale zostaniemy, jeśli chcesz.

No, świetnie. Czyli tak naprawdę nie mam wyboru. W sumie jednak było mi to obojętne. Przygoda z Polą sprawiła mi mnóstwo przyjemności, ale wiedziałem, że w domu też czekają mnie niezwykłe atrakcje.

Spojrzałem na swój telefon i roznegliżowane zdjęcie Hani. Jej piersi wyraźnie nawołały mnie do powrotu.

– Możemy wracać, jeśli chcesz.

– Świetnie – uśmiechnęła się z ulgą. – To chodźmy na śniadanie, spakujemy się potem. Sprawdziłam pociągi i myślę, że pojedziemy tym o trzynastej. Mamy więc jeszcze sporo czasu.

– To jeszcze zdążę skoczyć na termy. Mam ochotę na jakuzzi. Może namówię Polę…

– Polubiłeś ją, co?

Uśmiechnąłem się.

– Fajna dziewczyna.

Wyszliśmy z domu i powoli zmierzaliśmy ku sąsiadom.

– Słuchaj, w razie czego powiem, że muszę wracać ze względu na pracę, ok.? Nie chcę, żeby się martwili moim samopoczuciem.

– W porządku.

– A Polę może zaprosisz kiedyś do nas? Skoro złapaliście wspólny język…

Taa i nie tylko język, pomyślałem.

– Nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość. Zobaczymy, co będzie.

Pan Jurek stał już przy wejściu i wypatrywał nas. Na nasz widok wyraźnie się rozpromienił. Góralska gościnność chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Ciotka została wyściskana, jakby nie widzieli się od miesięcy.

Gdy tylko znaleźliśmy się w środku, natychmiast poczułem zapach kawy. Nie pijam kawy, gdyż źle się po niej czuję i nie lubię jej smaku, ale zapach uwielbiam. A świeżo mielone ziarna mógłbym wąchać godzinami.

Stół w kuchni był obficie zastawiony. Rzuciłem tylko okiem, a już miałem kilka pomysłów, czym napełnić brzuch.

W kuchni byli już wszyscy oprócz Poli. Powoli przysiadaliśmy się do stołu. Jak na spokojny letni poranek było dość gwarno, domownicy żwawo dyskutowali.

Jedynie Aga wyglądała na nieco zmieszaną, zapewne przez to, że zbierała się do przekazania wiadomości o wcześniejszym wyjeździe. Tymczasem pan Jurek został wysłany po Apolonię. Nie wiadomo czemu, Pola spóźniała się na śniadanie.

Nałożyłem sobie jajecznicę, wziąłem kilka plasterków sera, szynki i pomidora, do tego bułkę i zacząłem pałaszować.

Po chwili do kuchni wrócił pan Jurek a tuż za nim szła, jakby lekko utykając, Pola.

– Spójrzcie tylko! – ze śmiechem rzucił pan Jurek. – Moja córka ma zakwasy. Pierwszy raz od dawna to widzę!

Faktycznie, dziewczyna poruszała się nienaturalnie sztywno. Jakby każdy krok sprawiał jej ból.

– No tak – odezwała się jej matka – jazda konna, chodzenie po górach, później imprezka i tańce do późna i proszę, nawet ty nie dałaś rady.

– Kto by pomyślał, że miastowy okaże się bardziej wytrzymały od naszej dziołchy – wtrąciła się babka, matka pana Jurka.

– Nikt tak jeszcze jej nie wymęczył jak ty – zwrócił się do mnie gospodarz.

Pola tylko uśmiechnęła się pod nosem, rzuciwszy mi przy tym porozumiewawcze spojrzenie.

Kiedy dziewczyna usiadła, na szczęście zmieniono temat. Chyba tyko Agnieszka wiedziała, o co tak naprawdę chodzi. W czasie tej wymiany zdań wyraźnie odzyskała wigor i przysłuchiwała się z ciekawością.  Obserwowała nas przez dłuższą chwilę, spoglądając to na mnie, to na córkę gospodarzy.

Myślę, że wiedząc o moich niektórych przygodach, łatwo potrafiła sobie wyobrazić, co wczoraj między nami zaszło. Pewnie nawet nie była tym specjalnie zaskoczona.

Mógłbym przysiąc, że przez chwilę na jej twarzy pojawił się nawet chytry uśmieszek. Całkiem możliwe, iż spowodowany kosmatymi myślami.

Śniadanie przebiegało w rodzinnej, wesołej atmosferze. Jedynie informacja Agnieszki spotkała się z pewną dezaprobatą domowników, ale też i ze zrozumieniem. Nawet ja uwierzyłem ciotce, że musi ukończyć ważny projekt wcześniej niż zakładała. Obiecała, że gdy tylko znajdzie kilka dni wolnych, znów zawita w odwiedziny. Ta deklaracja udobruchała pana Jurka i jego żonę, więc nie starali się jej na siłę zatrzymywać.

Pola zrobiła dość kwaśną minę na wieść o naszych zmienionych planach. Zrobiło mi się przyjemnie, widocznie mój wyjazd nie był dziewczynie obojętny.

Kiedy skończyliśmy śniadanie i wszyscy rozeszli się do swoich zajęć, podeszła do mnie.

– Szkoda, że już dziś uciekacie.

– No, szkoda. Ale co robić? Ciotka mnie tu raczej nie zostawi.

Stanęła za mną, kładąc mi dłonie na ramionach.

– Wczoraj było super – szepnęła.

Sięgnąłem ręką do barku i pogładziłem jej palce.

– Owszem, było. Szkoda, że nie będziemy mieli czasu na powtórkę.

– Nie przekonasz ciotki?

– Nie da rady. Ale mam jeszcze czas do południa. Może wyskoczyłabyś ze mną na termy? Jesteś w nienajlepszej kondycji, też ci się przyda nieco relaksu.

– Chętnie pojadę. Wiesz, ogólnie nie jest ze mną tak źle, jak mówią. Muszę to rozchodzić i będzie w porządku.

Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już w samochodzie. Jechaliśmy tylko we dwoje. Aga, na szczęście, nie wyraziła ochoty na wycieczkę do term i postanowiła zostać z rodziną Poli.

Kiedy tylko ruszyliśmy i odjechaliśmy kilkaset metrów od domu, ręka dziewczyny wylądowała na moim kroczu. Trzeba przyznać, że góralka nie traciła czasu na ceregiele. Przeszła mnie fala podniecenia, a przed oczami przetoczyły mi się obrazki z minionej nocy. Wzwód był kwestią chwili.

– Wejście na termy z pełnym wzwodem nie jest chyba najlepszym pomysłem – zwróciłem uwagę.

Pola uśmiechnęła się, kontynuując swoją zabawę.

Jej dłoń rytmicznie zaciskała się na moim sprzęcie.

– O! I już – powiedziała ze śmiechem, gdy stanął na baczność.

– Jesteś w tym dobra – powiedziałem – Tylko… co ja mam teraz zrobić?

Popatrzyła na mnie wymownie, po czym skinęła głową, spoglądając na moje krocze.

– Żartujesz – odpowiedziałem, domyślając się jej zamiarów.

–  Wyciągniesz go, czy ja mam to zrobić?

Po chwili w najlepsze zajmowała się ręczną robótką. Zaczynałem rozumieć, dlaczego kobiety wolą samochody z automatyczną skrzynią biegów. Podczas jazdy wolna ręka  może okazać się bardzo przydatna.

Najśmieszniejsze było to, że Pola jechała jak gdyby nigdy nic. Spokojnie prowadziła, uważając na drogę. Jedną ręką trzymała kierownicę, a drugą najzwyczajniej w świecie waliła mi konia.

Nagle skręciliśmy w jedną z polnych dróg i po kilkuset metrach wjechaliśmy do małego lasku.

– Inaczej zapamiętałem termy – odezwałem się, kiedy samochód stanął.

– Chyba nie sądzisz, że puszczę cię do domu bez należytego pożegnania?

– Szczerze mówiąc, miałem nadzieję na małą powtórkę z nocy.

– No widzisz. Czyli nie ma na co czekać, skoro oboje chcemy tego samego.

– Podoba mi się twój tok rozumowania.

– Wiesz, rano jak ojciec przyszedł zawołać mnie na śniadanie, o mało co nie przyłapał mnie na… – zamiast wypowiedzieć to proste słowo, rozchyliła nogi, uniosła sukienkę i włożyła dłoń w majtki, wykonując kilka ruchów.

Uśmiechnąłem się tylko.

– Przez to nie udało mi się dojść… – kontynuowała.

Wysiadła z samochodu, uniosła turkusową sukienkę, ściągnęła białe jedwabne majtki, rzucając je na siedzenie i ruchem palca przywołała mnie do siebie.

– No i teraz – dodała – musisz ty się tym zająć, dokończyć to, co zaczęłam.

Kiedy wysiadłem, była już przy masce samochodu. Oparła się o nią i rozchyliła uda, znów unosząc sukienkę. Podszedłem i położyłem dłonie na jej brzuchu. Zacząłem ją dotykać. Jej ciało było doskonale gładkie, promieniało ciepłem. Oczy dziewczyny zdradzały pożądanie.

Przyciągnęła mnie do siebie i wprowadziła sterczącego członka do swej wilgotnej już szparki.

– Tylko spokojnie. Po wczorajszym jestem w nieco słabszej formie – ostrzegła.

Przytaknąłem i zacząłem się w niej powoli poruszać. Odchyliła głowę do tyłu. Jej oddech przyspieszył..

– Boli cię? – spytałem

– Nie. Jest dobrze. Najgorszy był poranek. I to nie tyle tam, w środku, co ogólnie zakwasy na udach i pośladkach, ale już prawie to rozchodziłam.

– Jak będzie coś nie tak, to mów.

– Nie przejmuj się – pogładziła mnie dłonią po policzku – zrób mi po prostu dobrze.

Naparłem nieco mocniej, co spotkało się z cichym jęknięciem dziewczyny. Mimo to, wciąż zachęcała mnie do kontynuacji. Obsunęła ramiączka sukienki i odsłoniła biust. Moja dłoń jakby na autopilocie powędrowała ku klatce piersiowej kochanki. Piersi były jędrne i, jak każde, przemiłe w dotyku. Uwielbiałem się nimi bawić, drażnić sutki, aby sterczały niczym antenki. Pola cicho pojękiwała w takt moich kolejnych pchnięć.

Kiedy ja bawiłem się cycuszkami, dziewczyna sięgnęła dłonią do łechtaczki i zaczęła wybijać na niej alfabet Morse’a. Z każdą chwilą dyszała coraz głośniej, co tylko jeszcze bardziej mnie nakręcało.

– Możesz mocniej – krzyknęła.

Przyspieszyłem swoje ruchy i dosłownie kilkunastu sekundach dziewczyna wygięła się w łuk i wydobyła z siebie okrzyk rozkoszy. Jej nogi drżały lekko, co było widoczne zwłaszcza, jeśli popatrzyło się na stopy, które bezwiednie poruszały się to w górę, to w dół.

Poszło nadspodziewanie szybko…

Kiedy nieco się uspokoiła, zeskoczyła z maski samochodu, przykucnęła tuż przede mną i zajęła się moim członkiem.

Wzięła go do ust i zaczęła poruszać głową. Poczułem przyjemną wilgoć, znów przeszedł mnie dreszcz i zrobiło mi się jeszcze goręcej. Jej usta idealnie przywierały do ścianek mojego penisa drażniąc każdy milimetr kwadratowy jego powierzchni. Była w tym doskonała.

Po chwili zajęła się tylko czubkiem mojego oręża. Trzymała żołądź w ustach i ssała ją z wyjątkową zręcznością.

– Chcesz skończyć w ustach? – zapytała.

– Tylko, jeśli ty chcesz – odpowiedziałem. Marzyłem o tym, ale nie miałem zamiaru nalegać.

– Chcę.

Przyspieszyła ruchy ręki i po chwili – stało się. Nie wiem, czy to zapowiedź skończenia w ustach tak na mnie podziałała, czy ona była po prostu w tym tak dobra, ale eksplodowałem niemal z podwójną siłą.

Dziewczyna sumiennie brała wszystko do ust. Nie uroniłem ani kropli, choć trudno było mi ustać na nogach. Moje mięśnie były napięte niemal do granic możliwości. Kiedy skończyłem ostrzał, najspokojniej w świeci przełknęła i ponownie zajęła się ssaniem żołędzi. Przejechała jeszcze kilka razy językiem, drażniąc przy okazji wędzidełko, a kiedy byłem już dostatecznie wypolerowany, wstała, założyła ramiączka sukienki i wsiadła do samochodu.

Minęła chwila, zanim założyłem spodenki i zająłem fotel pasażera.

– Masz – wyciągnęła rękę, w której trzymała majtki – to na pamiątkę.

Na parkingu przy termach byliśmy po kilku minutach. Ten kompleks basenów geotermalnych robił duże wrażenie już z zewnątrz. W połowie oszklona budowla wydawała się ogromna, a długa zjeżdżalnia przy wieżyczce zachęcała do wejścia.

Pospiesznie kupiliśmy bilety, poszliśmy do przebieralni i pod prysznice. Klientów o tej porze było niewielu, toteż skorzystaliśmy z jednej kabiny w części męskiej.

Widok pięknej, nagiej kobiety to zawsze miód na męskie, heteroseksualne serce. Nie oponowałem więc, gdy to ona zaproponowała, że wejdzie ze mną pod prysznic.

Opłukaliśmy się trochę, przebraliśmy i po chwili byliśmy już przy głównym basenie. Pola w dwuczęściowym, pomarańczowym kostiumie wyglądała niezwykle pociągająco. Trzech facetów siedzących w jednym z jacuzzi również to zauważyło. Gapili się na nią otwarcie, jak gdyby podziwiali krakowski zabytek. Nie mieli żadnych skrupułów.

Pewnie niemieccy turyści, pomyślałem.

Na początku postanowiliśmy popływać w jednej z odkrytych części. Na zewnątrz było cieplej niż w środku, a można było tam łatwo przepłynąć specjalnym tunelem łączącym basen główny z jednym z zewnętrznych. Woda również była bardzo ciepła, dodatkowo nagrzana słońcem. Było bardzo przyjemnie.

To, co robiliśmy, trudno nazwać pływaniem. To były raczej wygłupy w wodzie. Z zewnątrz mogliśmy sprawiać wrażenie, że jesteśmy parą z co najmniej kilkuletnim stażem. Nasz harce przeradzały się w czułe objęcia, dotyki i pocałunki. Starałem się jednak nie myśleć o tym, czy zwracamy czyjąś uwagę. Ludzi na szczęście nie przybywało i w moim polu widzenia znajdowało się nie więcej niż dziesięć osób.

Na zewnątrz zostaliśmy tylko my, więc nie musieliśmy się krępować.

Po jakiejś pół godziny zabaw w basenie, przenieśliśmy się do jacuzzi. Uwielbiam siedzieć w bąbelkach i to nie tylko dlatego, że mam miłe wspomnienia z obozu, ale najzwyczajniej w świecie bardzo mnie to zawsze relaksuje. W przeciwieństwie do sauny, gdzie zawsze bardzo się męczę.

Apolonia oczywiście nie umiała opanować rąk i znów dobierała się do moich kąpielówek. Nie ma to jak robótki ręczne pod osłoną bąbelków. Nie pozostałem jej dłużny, moje palce także skierowały się w rejony, których na ogół nie odsłania się w miejscach publicznych. .

Naprawdę nie brakowało dużo, aby dziewczyna na mnie usiadła i dokończyła dzieła w konwencjonalny sposób. Na szczęście powstrzymaliśmy żądze i na ręcznych się skończyło. Doszliśmy oboje, choć tym razem ja wcześniej.

Byłem przekonany, że zachowywaliśmy się dość cicho, ale gdy wychodziliśmy z naszej wanny, niemal wszyscy goście basenu mierzyli nas zaciekawionym wzrokiem. Starałem się sobie wmówić, że to taka ich tęsknota za minionymi latami.

Pola mi nie podarowała. Po drodze znów zaparkowaliśmy w jakimś zaułku i zrobiliśmy to po raz kolejny. Dziewczyna nie miała żadnych zahamowań. Nawet nie spytała mnie o zdanie. Po prostu zatrzymała samochód i zaczęła się do mnie dobierać.

Przy okazji zyskałem doświadczenie na tylnim siedzeniu. Było ciasno, niewygodnie i dziwnie, ale ekscytująco i mimo wszystko przyjemnie.

Dziewczyna zdecydowanie wiedziała, jak się żegnać.

Na dworzec do Nowego Targu odwiózł nas pan Jurek.  Kiedy dojechaliśmy, pociąg był już podstawiony na naszym peronie, toteż pożegnaliśmy się szybko i po odebraniu biletów ruszyliśmy na poszukiwanie swoich miejsc. Jako, że czekała nas kilkugodzinna podróż, Aga postanowiła wykupić dla nas sześcioosobowy przedział, abyśmy mieli spokój. Tłumaczyła to sobie, że gdybyśmy zostali według planu w górach, to wydałaby o wiele więcej pieniędzy

To się nazywa oszczędność.

Wiedziałem, że Aga ma planach rozmowę ze mną i miałem wrażenie, że zamierza ją przeprowadzić właśnie podczas podróży. Jej lekko nerwowa gadatliwość i przeskakiwanie z tematu na temat właśnie na to wskazywały. Jakby chciała przekonać samą siebie, że ma jeszcze tyle innych spraw do omówienia, że na właściwy temat przyjdzie jeszcze czas, W ten oto sposób dowiedziałem się sporo o rodzinie pana Jurka, o czasach jej młodości spędzonej w górach, o najfajniejszych wyprawach i najtrudniejszych szlakach. Pokazywała mi, w których miejscach odniosła kontuzje i bliznę na plecach wyglądającą jak ślad po postrzale, pozostałą po upadku na ostrą skałę. Znów też wypytywała mnie o obóz, a potem o dziewczyny. Umilkła jedynie na chwilę, kiedy przyszedł konduktor sprawdzić bilety. Miałem wtedy niezły ubaw, gdyż gość trochę się zdziwił na widok pięknej kobiety i młodego chłopaka w całkowicie zarezerwowanym przedziale. Bardzo dokładnie przyjrzał się mojej ciotce. Jako, że było bardzo gorąco, Aga ubrała się lekko – kolorowa, zwiewna spódniczka nieco powyżej kolan i biała koszulka z cienkimi ramiączkami. Całe szczęście, że miała stanik, bo facet chyba by eksplodował.

Kiedy konduktor zasunął za sobą drzwi, stwierdziłem, że nie ma co przeciągać naszych nudnych rozmów i postanowiłem sam zacząć tę właściwą. Kolejne trzy godziny takich pogaduszek o dupie Maryni mogłyby by mnie wykończyć.

– Słuchaj, wiem, że chciałaś ze mną dziś pogadać. I mam wrażenie, że cały czas unikasz tematu. Zacznę więc ja – Aga spojrzała na mnie z zakłopotaniem. Zawahałem się, ale postawiłem brnąć dalej – Wiem o tobie i tym Filipie. Widziałem was w stajni.

Ciotka nieco zbladła, opuściła głowę, a kosmyki włosów zasłoniły jej twarz.

– Wczoraj w nocy zobaczyliśmy z Polą światło przez szpary miedzy dechami. Pola ma na poddaszu stajni niezły punkt obserwacyjny, więc postanowiliśmy sprawdzić, kto jest w środku. Później, już w domu, przez przypadek słyszałem waszą rozmowę.

Aga nie podnosiła głowy. Przyłożyła dłoń do czoła i przysłoniła oczy.

– Czy to prawda? – spytałem – To prawda, że nie chcesz już być z Adamem, to prawda, że cię zdradza?

– Nie wiem – odpowiedziała.

Milczałem. Co w takiej sytuacji odpowiedzieć? Przecież nie wycisnę z niej niczego siłą.

– Nie wiem, czy mnie zdradza – dodała po chwili z żalem.

Zamurowało mnie.

– Wiem tylko, że – zawahała się –  że on już mnie nie potrzebuje, unika mnie.

– Jak to – unika?

Spojrzała na mnie.

– Jesteś już właściwie dorosły więc… Na zewnątrz wszystko wygląda ok. Adam sprawia wrażenie świetnego i troskliwego faceta, ale to tylko pozory. Kiedy jesteśmy sami, a dzieje się to coraz rzadziej, to prawie nie rozmawiamy. Nie sypiamy ze sobą… – zawiesiła głos.

Mimo, że część już wiedziałem wcześniej, to i tak ciężko było tego słuchać. Przypomniała mi się też rozmowa z Adamem, tuż przed jego wyjazdem, kiedy to namawiał mnie, żebym korzystał z życia, wyrywał panienki i zdobywał doświadczenie. Czy to możliwe, że wujek od pewnego czasu sam postępuje według swojej rady?

– Nie zrozum mnie źle – mówiła dalej Aga – Adam to świetny facet, ale chyba już nie dla mnie. Staliśmy się sobie obcy. Ostatnio właściwie nic nas nie łączy. Adres jedynie. Nie wiem, co mam robić… A co do wczoraj… Upiliśmy się z Filipem i stało się. On jednak to wszystko wziął bardzo serio i musiałam wiać.

– Nie wiem, co powiedzieć. Nie chciałbym, żebyście się rozeszli z Adamem.

– Wiem, że jest dla ciebie ważny. Nie chcę, żebyś źle o nim myślał. Czasem po prostu w związku nie gra i tyle. Ludzie mijają się ze swoimi oczekiwaniami.

– Szczerze mówiąc, nigdy nawet nie wyobrażałem sobie sytuacji, że wy nie jesteście razem, że wyjedziesz na stałe. Kiedy zobaczyłem cię z Filipem na sianie, przeżyłem szok. To było okropne.

– Chcesz szczerze? Nie żałuję. To znaczy, nie chciałam, żeby Filip błagał mnie, żebym została, ale tak czy siak czułam się świetnie. Znowu mogłam poczuć się kobietą. Nawet nie wiesz, jak to jest, kiedy nagle ktoś traci tobą zainteresowanie, odstawia na bok. A ja też mam swoje potrzeby. Potrzebuję uwagi, bliskości, uwielbiam seks. Nie zrezygnuje z tego tylko dlatego, że mąż stracił na mnie ochotę. Po swoich ostatnich przygodach sam powinieneś wiedzieć, co mi umykało.

Spojrzała na mnie wymownie.

– Pewnie tak – odrzekłem z lekkim zawstydzeniem.

– Nie chciałam, żeby ktokolwiek się dowiedział. Adam też nie może. Obiecaj mi, że mu nie powiesz. Jesli ma poznać prawdę, lepiej żeby wyszła ode mnie. Najpierw jednak sama muszę sobie wszystko poukładać. Przemyśleć, co i jak zrobić. Bo coś zrobić muszę. Obiecujesz?

Zawahałem się, nim powiedziałem „tak”, co Aga od razu zauważyła.

– No tak – powiedziała – będziesz się przy nim dziwnie zachowywać i w końcu to z ciebie wyciągnie. Pod tym względem jesteś miękki.

– Postaram się. Naprawdę.

– Ech, nieważne. To znaczy, że będę musiała szybko z nim to załatwić. Po prostu powiem mu, że ja już tak dalej nie mogę. Jemu będzie lepiej, ja będę miała spokój – stwierdziła Aga.

– Jeśli uważasz, że tak będzie najlepiej… – odpowiedziałem.

– Wiesz, powiem ci, że kiedy to z siebie wyrzuciłam i powiedziałam wszystko, najpierw Filipowi a teraz tobie, to od razu mi lepiej – rozpromieniła się nieco.

Rzeczywiście było widać ulgę na jej twarzy. Jakby całe napięcie, jakie jej towarzyszyło jeszcze przed chwilą, nagle znikło.

– Chcesz być z tym Filipem? – spytałem.

– Teraz będę mogła robić, co mi się podoba. Wyjadę sobie w jakieś egzotyczne miejsce. Nie będę myślała o tym, co było przez ostatnie miesiące. A Filip nie jest facetem dla mnie, to nie ten charakter, poza tym jest zbyt przywiązany do jednego miejsca, nie zniosłabym go na dłużej. Zrobiłam to z nim, bo moje ciało tego potrzebowało. Byłam ostatnio strasznie – zawahała się – mamy teraz chwilę szczerości, prawda? więc co mi tam, byłam strasznie napalona. Gdyby nie było Filipa, pewnie znalazłby się jakiś inny facet. I tak długo wytrzymałam. O mało co nie rzuciłabym się na ciebie, kiedy cię przyłapałam nagiego po wyjściu spod prysznica kilka dni temu – zaśmiała się.

Klepnąłem się w czoło z niedowierzeniem.

– No co? Nie wstydź się. Jesteś już młodym mężczyzną. Poza tym ty także mnie widziałeś nago niedługo potem. Nie mów, że to cię nie ruszyło.

Aga zatrzymała na mnie wzrok. Wpatrywała się we mnie z dziwnym uśmieszkiem, a ja nie wiedziałem, jak mam się zachować. Odwrócić wzrok czy odwzajemnić spojrzenie? Ciekawość zwyciężyła.

Ciśnienie w mej czaszce sięgało zenitu. Oczywiście, że wtedy mnie to ruszyło, ale cóż ja, biedny, mogłem zrobić? Na szczęście, wtedy miałem gdzie rozładować napięcie.

– No, trochę ruszyło – odpowiedziałem – ale zdaje się, że ty widziałaś więcej niż ja. Widziałem, jak nas podglądasz – dodałem, mając w pamięci to, jak podpatrywała mnie przez uchylone drzwi, gdy byłem z Mają.

– Co ty nie powiesz? Przyznaj lepiej, że podobało ci, że patrzę.

– Podobało mi się to, co robiła Maja. Od patrzenia jeszcze nikt orgazmu nie dostał.

– Przyznaj, że pojawił się dreszczyk emocji.

Nasza rozmowa zeszła z poważnych tematów. Atmosfera wyraźnie się rozluźniła. Na twarzy Agi pojawił się uśmiech.

– No, na pewno jakoś to na mnie podziałało, nie powiem, że nie. Byłem w sumie zdziwiony… Powiedz, dlaczego wtedy nie zareagowałaś. Myślałem, że zaraz wpadniesz z krzykiem i wyzwiesz mnie od zboczeńców.

– Żartujesz? Jak sobie to wyobrażasz? Znienawidziłbyś mnie, a swoje i tak byś zrobił. Narobienie ci obciachu było bezcelowe. Prędzej bym do was dołączyła – zaśmiała się.

Parsknąłem.

– Ha! Już to widzę. Fakt jednak taki, że ja w porównaniu do ciebie nie widziałem nic. Gdy wtedy wpadłem do domu, zobaczyłem jedynie, że coś tam majstrujesz między nogami i że masujesz się po piersiach. Natychmiast zresztą się zasłoniłaś. W stajni zaś było słabe światło, a wy zabawialiście się w pewnej odległości od nas, więc o szczegółach nie było mowy. Ty zaś widziałaś mnie z bliska zupełnie nago dwa razy, w tym raz, kiedy byłem z Mają. Także właściwie nie ma co porównywać.

Nagle Aga uniosła sukienkę i z uśmiechem błysnęła bielizną. Nosiła jasnoróżowe, koronkowe stringi.

– Co robisz? – spytałem, nie umiejąc się powstrzymać od chytrego uśmieszku.

– Jak chcesz, możemy wyrównać rachunki.

Nie zdążyłem sobie nawet tego wyobrazić, a co dopiero odpowiedzieć, gdy Aga znowu promiennie się uśmiechnęła i po chwili sięgnęła pod spódniczkę. Powoli zaczęła zsuwać z siebie stringi, patrząc mi prosto w oczy. Zapewne była ciekawa mojej reakcji.

Kiedy skrawek jasnego materiału powoli ześlizgiwał się po udach i pokonywał zakręt kolan, mój wzrok błądził między oczyma kobiety a jej nogami. Wyobraźnia zaczęła pracować.

Gdy bielizna spoczęła przy kostkach dziewczyny, ta chwyciła krawędź spódniczki i zaczęła nieco przesuwać ją ku biodrom. Czubkami palców „rysowała” na udach jakieś bliżej nieokreślone wzory, odsłaniając coraz to więcej. Gdybym pochylił głowę, ujrzałbym, co kryje się głębiej pod materiałem. Siedziałem jednak twardo i biernie obserwowałem całą akcję.

Przełknąłem ślinę. Ona wyraźnie bawiła się moim zmieszaniem, zdezorientowaniem. Wiedziała, że najchętniej bym się na nią rzucił, ale też zdawała sobie sprawę z bariery, jaka nas dzieliła. I bynajmniej nie była to bariera wieku.

Moje serce zaczęło bić szybciej, zrobiło mi się strasznie gorąco.

Paradoksalnie najbardziej podniecające w tym wszystkim były oczy Agi. Owszem, jej wspaniałe nogi i coraz wyżej wędrująca spódniczka robiły swoje, ale najbardziej podniecał jej wzrok skierowany na mnie. Człowiek, który pierwszy opisał zjawisko pożerania wzrokiem, musiał znajdować się w podobnej sytuacji jak my teraz.

Instynktownie pogładziłem dłonią po swoim kroczu, chcąc nieco przesunąć niewygodnie układający się wzwód. A może po prostu chciałem się tam dotknąć i to było silniejsze ode mnie?

Agnieszka natychmiast to wyłapała. Zachichotała.

Po chwili wstała, zasunęła zasłonki, zablokowała drzwi i usiadła obok, gładząc moje udo. Spojrzałem na nią nieco już otumanionym wzrokiem. Gdybyśmy byli bohaterami kreskówek, pewnie miałbym nad głową wielki znak zapytania. Nad Agą zaś pojawiłaby się  zapalona żarówka.

– Nie mów, że o tym nie myślałeś.

– Może i myślałem… ale…

– To będzie nasza tajemnica – przerwała mi –  Co ty na to? Wiem, że też jesteś ciekawy, jak to będzie.

W tym momencie Aga wsunęła dłoń w moje spodnie i znalazła dowód na to, że „o tym” myślałem. Rodziców oszukasz, kumpli oszukasz, ale kutasa w takiej sytuacji oszukać się nie da. Nawet nie próbowałem się odsunąć. Po prostu biernie przyglądałem się, jak żona mojego wujka, a przy okazji najlepszego kumpla, masuje mi przyrodzenie z wielkim bananem na ustach. Nagroda „Siostrzeniec roku” murowana.

Jeśli chciała znaleźć sposób na moje milczenie, to właśnie trafiła w dziesiątkę. Dobrze wiedziała, że jeśli to ze mną zrobi, to nie pisnę słowa.

Byłem w tym momencie chyba największą świnią w dziejach, ale z każda sekundą moje wyrzuty sumienia topniały jak lód. Pożądanie odbierało mi resztki zdrowego rozsądku. Czy tak działa zdrada? Jest się tak podnieconym, że nie myśli się o konsekwencjach?

Agnieszka była niezwykle ponętna, jej zapach, kiedy usiadła koło mnie, jeszcze bardziej potęgował to wrażenie. Jej dotyk czynił cuda. Zsunęła z siebie ramiączka koszulki i stanika i była tylko o krok od odsłonięcia piersi. Mój penis sterczał już na zewnątrz spodni i był rytmicznie masowany.

– Jest cudowny – Aga nawet nie ukrywała swojego podziwu – Teraz naprawdę żałuję, że nie zdecydowałam się na ciebie wcześniej.

Po chwili wstała i usiadła na mnie okrakiem, trzymając przed sobą swoją zdobycz.

– Nie traćmy czasu – zakomenderowała.

Uniosła się lekko na kolanach i nakierowała członka pomiędzy swoje uda. Przesunąłem się delikatnie na krawędź siedzenia, aby dać jej nieco więcej przestrzeni.

Zaczęła się na mnie poruszać. Miała go cały czas w sobie i kręciła biodrami małe kółeczka. Jakby chciała, żebym się wwiercił jak najgłębiej. Cały czas mnie przy tym obserwowała. Patrzyła na mnie kojącym wzrokiem, chcąc pewnie mnie nieco uspokoić.

– I jak ci się podoba? – spytała.

Kiwnąłem tylko głową. Nie umiałem wydobyć z siebie głosu. To wszystko stało się tak nagle.

Chwyciła mnie dłońmi przy skroniach i wtuliła mą głowę w swoje piersi. Kiedy dotknąłem jej miękkiej skóry, poczułem się, jakby uszło ze mnie powietrze. Byłem bardziej rozluźniony. Jakby to, co się działo, przestało być nagle aż tak szokujące.

– Myślałam ostatnio o tobie – szeptała mi do ucha – Od czasu, kiedy cię zobaczyłam nago chciałam, żebyś mnie zerżnął.

Moje uszy wciąż nie wierzyły. Ciało jednak reagowało po swojemu. Czułem się coraz bardziej nakręcony. Agnieszka od razu to zauważyła. Pewnie naprowadziło ją moje niekontrolowane westchnięcie.

– Lubisz jak tak do ciebie mówię, co?

– Mhm – wymamrotałem, tuląc się do jej piersi

– Wtedy, jak mnie przyłapałeś na kanapie, miałam przed oczami obraz jak stoisz mokry po prysznicu, twój penis sterczy, w pełni gotowości. Nie mogłam tego wyrzucić z pamięci.

Oczami wyobraźni po raz kolejny ujrzałem masturbującą się piękną ciotkę.

– O Boże… – mruknąłem tylko.

Raz na jakiś czas budził się we mnie katolik.

– Gdyby wczoraj nie zaciągnęli mnie na tę imprezę, to może już wtedy bym się na ciebie rzuciła.

– Poważnie?

– Przyszłabym do ciebie w nocy, wślizgnęłabym się pod kołdrę i zrobiła wszystko czego byś zapragnął. Później rozłożylibyśmy kocyk przed kominkiem i pieprzylibyśmy się, ile by nam starczyło sił.

Mówiła, wciąż kręcąc się na mnie. Jej ruchy były z każdą chwilą intensywniejsze. Musiało ją to podniecać równie mocno jak mnie. Może nawet bardziej.

– Brzmi kusząco – odpowiedziałem – szkoda, że nie zostaliśmy.

– Przeszkadzaliby nam… Filip nigdy by się ode mnie nie odczepił… Dlatego musiałam zniknąć, zanim skończy zmianę. Ciebie rozpraszałaby ta młoda. Pieprzyłeś ją, prawda?

Zawahałem się.

– Mówimy sobie prawdę, pamiętasz?

– Tak.

– Więc mów jak ją posuwałeś. Śmiało. Nie zważaj na słownictwo.

W momencie, kiedy to mówiła, byłem już tak nabuzowany, że nie mogłem dłużej bezczynnie siedzieć. Chwyciłem Agę pod pośladki, wstałem, opierając ją na biodrach i posadziłem na jednym z siedzeń. Rozchyliła szeroko uda, ja zaparłem się dłońmi o oparcia foteli i wszedłem w nią.

– Rżnąłem ją tak, że rano miała kłopoty z chodzeniem – powiedziałem z zawziętą miną.

– Więc tym razem nie możesz być gorszy – usłyszałem w odpowiedzi.

Czułem się troszkę jak na jakimś sprawdzianie.

– Jebałem ją też na tylnym siedzeniu samochodu. Prawie tak, jak teraz ciebie – mówiąc to, pchnąłem zdecydowanie kilka razy – Gdybyś tylko słyszała, jak jęczała w tym samochodzie.

– Ooo, tak… Opowiedz, jak to było.

Miałem wrażenie, że moje słowa mają jakąś moc. Każde sprośne zdanie, jakie wypowiadałem, dodawało mi energii, sprawiało, że czułem się królem seksu.

W międzyczasie Aga pozbyła się spódniczki, koszulki i stanika. Jej piersi kołysały się w takt naszych ruchów. Sterczące, jasnobrązowe sutki kreśliły w powietrzu owalne kształty.

Ja, z opuszczonymi spodniami i rozdartą na klatce koszulką, wciąż ostro poruszałem się w przyjemnie ciasnej szparce cioteczki. Przyglądałem się, jak napinają się jej mięśnie, jak pracuje brzuch, na którym pojawiały się zarysy kaloryfera. Widać po niej, że to aktywna kobieta, której nieobce są sport i wysiłek.

– Podoba ci się to, ciociu? Podoba ci się, jak twój Robercik wyrósł? – improwizowałem.

– O tak, młody. Zwłaszcza podoba mi się twój instrument. Już widzę, że będę miała z nim wiele zabawy w przyszłości.

– Nie dam ci spokoju – odpowiedziałem – Zafunduję ci takie pieprzenie, że będziesz błagała, abym przestał.

– Mam nadzieję, że mocniejsze niż teraz – zripostowała.

– Jeszcze nie wiesz, na co mnie stać.

– Mam bujną wyobraźnie, a przez to przynajmniej kilka pomysłów. Jeden nawet teraz.

– Tak? Jaki?

– Weź mnie jak sukę. Weź mnie od tyłu i wypierdol.

Aga odepchnęła mnie, tak że stanąłem na środku naszego przedziału. Byłem nieco zaskoczony nagłością zdarzenia i językiem ciotki wyprawiającym wciąż karkołomne ewolucje. Powoli jednak już przyzwyczaiłem się do diabła, który nagle w nią wstąpił. Teraz należało go jedynie okiełznać.

Gdy ja stałem jak wryty, ledwo „wyrzucony” z wilgotnej i przyjemnie ciasnej jamki, Aga obróciła się, stając do mnie tyłem i pochyliła się do przodu, opierając ręce na siedzeniach. Potrząsnęła zachęcająco pupą.

– Bierz mnie, Tygrysku.

Chwyciłem oręż w prawą dłoń i nakierowałem w pożądane miejsce. Najpierw jednak sięgnąłem tam lewą dłonią, przejechałem kilka razy palcami, chwilę się po prostu pobawiłem. Wagina Agnieszki była mokra i śliska, co tylko zachęciło mnie jeszcze bardziej. Poczułem coś na kształt dumy, zadowolenia z tego, że aż tak bardzo ją nakręciłem ją, dorosłą i ukształtowaną kobietę. Nie sądziłem, że tak mogę działać na płeć przeciwną. I to z taką łatwością… taki skromny chłopak jak ja…

Kiedy mój penis rozgościł się w środku, chwyciłem Agnieszkę w talii i zabrałem się do dzieła. Nie bawiłem się już w spokojne początki i w delikatne pchnięcia. Od razu ruszyłem niczym pendolino. Wziąłem ją tak, jak mi kazała, jak sukę. Ciotka tylko zacisnęła dłonie na oparciach i entuzjastycznie przyjmowała kolejne moje ruchy.

– Wiesz, byłam wczoraj niegrzeczna. Chyba należy mi się kara. Wiesz, jak się każe niegrzeczne dziewczynki?

Wiedziałem.

Nie zastanawiałem się długo, tylko wymierzyłem soczystego klapsa.

Aga aż zakwiliła, ale było widać, że z wyraźnym zadowoleniem.

– O, tak – powiedziała z westchnięciem, choć bardziej do siebie.

Na jej pupie pozostał zaróżowiony ślad.

– Będziesz teraz grzeczna? – spytałem.

– Postaram się, ale wczoraj byłam o wiele bardziej niegrzeczna niż myślisz – odpowiedziała.

Przyłożyłem w drugi pośladek, co przyniosło kolejne westchnięcia. Muszę przyznać, że ta zabawa okazała się podniecająca. Nie wiem, czy sam chciałbym coś podobnego zainicjować, ale na pewno nasze igraszki zawierały sporą dawkę pikanterii. Oczywiście, nie przesadzałem z siłą uderzenia. Nie czułbym się dobrze, gdybym jakiejkolwiek kobiecie sprawiał ból.

Postanowiłem wprowadzić od siebie nieco więcej perwersji i chwyciłem ciotkę za włosy. Pociągnąłem lekko, lecz to wystarczyło, by Aga wygięła się w łuk i kolejny raz jęknęła. Kiedy pociągnąłem ją znów, o mało nie straciła równowagi, gdyż jej ręce osunęły się z podparcia. Dyszała coraz głośniej, choć starała się zachowywać możliwie najciszej.

Po chwili pociągnęła mnie w kierunku otwartego okna i tam zaczęła wydawać z siebie nieco głośniejsze jęki. Trzymając ją za włosy, nie pozwalałem jej się zbyt mocno wychylić. Wtedy na pewno by nas ktoś zobaczył. W taki upał, pasażerowie często wiszą w oknach i łapią każdą strugę świeżego powietrza.

Niezły widok za to musieli mieć kierowcy stojący na przejeździe kolejowym, który akurat mijaliśmy. Byłem pewien, że zostaliśmy zauważeni. Trudno przeoczyć piersi kołyszące się w oknie wagonu.

To wszystko działało na mnie na tyle stymulująco, że poczułem bliski finał. Wciąż z całych sił rżnąłem Agę od tyłu, co z każdą minutą powodowało więcej hałasu. Byłem przekonany, że inni pasażerowie słyszą nasze harce, ale nawet nie przychodziło mi do głowy, aby przekonać się o tym na własne oczy.  Póki nie próbowali wyrzucić nas z pociągu – nie było źle.

Kontynuowaliśmy kopulację, która zmierzała już do oczekiwanego celu. Podobnie jak pociąg, który zbliżał się do kolejnej stacji. Czasu pozostało więc niewiele. Na plecach Agi pojawiały się kolejne kropelki potu, a jęki stały się jeszcze głośniejsze. W końcu jej oddech przyspieszył, stał się nagle rwany i niespokojny. Poczułem, jak się kurczy w środku, zobaczyłem, jak jej ciało nieco podryguje, po czym wiotczeje.

Po chwili i ja poczułem przypływ energii. Przez moje ciało przeszła seria dreszczy. Wyciągnąłem z niej swój wąż strażacki i, wspomagając się kilkoma dodatkowymi ruchami, ugasiłem pożar na jej plecach. Biała, przeźroczysta maź rozlała się tuż nad pośladkami Agi.

Jeszcze trzymała się okna i próbowała uspokoić oddech. Ja w tym czasie sięgnąłem po chusteczki, które leżały na jednym z foteli i wytarłem swoje „fiutodzieło”.

Kiedy emocje nieco opadły, ubraliśmy się i usiedliśmy naprzeciwko siebie.

Ciotka przyglądała mi się z lekkim uśmiechem. Byłem jednak pewien, że w głowie nadal jej huczało, zarówno od nowych pomysłów, jak i od nadmiaru wrażeń.

Jak bardzo zmieni się moje życie po tym dniu? Tego nawet ja nie potrafiłem sobie wyobrazić.

Niestety, podczas tej podróży nic więcej się nie wydarzyło, gdyż w istocie przyszedł do nas konduktor i poprosił o ciszę. Nieco zawstydzeni, ograniczyliśmy się więc do rozmowy. Nie obyło się jednak bez pikantnych tematów i kilku odważnych propozycji zabawy. Wiedzieliśmy, że wkrótce będziemy w domu, gdzie nikt nam niczego nie zabroni.

Przejdź do kolejnej części – Przygody Roberta 2 cz. 6

.

Aby pobrać ebooka z powyższym tekstem w formatach pdf, epub, mobi:

Zajrzyj http---chomikuj.pl-Najlepsza_Erotyka2 (2)

.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Jest wreszcie panie i królu nasz

tekst swietny, do poprawki z tego co mi się rzuciło w oczy to "nie ważne" i "tylnim"
brawo!

Dzięki, poprawione.
Tak, Król Robert powrócił i wjechał na scenę niczym pendolino:D Tekst lekki, zabawny, z kilkoma metaforami, prawdziwy klasyczny "Robercik":D

Świetne opowiadanie! Mam nadzieję, że w kolejnej części powróci postać Zuzy, ją jak dotąd polubiłem chyba najbardziej 🙂
No i ktoś musi spytać więc zrobię to ja…Kiedy następna część? 😛
Tylko nie każ nam czekać znów prawie 8 miesięcy!

To jest kurna zajefajne ! Warto było czekać WARTO 🙂 ( ale nie spoczywaj na laurach piszaj dalej 😀 )

Dobry wieczór!

No i stało się! Wytrwałość Komentatorów została nagrodzona. Wielki comeback Coyotmana po długim okresie nieobecności na NE stał się faktem. Mamy nadzieję, że jego nowe dzieło przypadnie do gustu wszystkim Fanom. Niestety, coś zepsuło się z ocenami (to niestety zewnętrzna, niezależna od nas aplikacja), ale to tylko dodatkowy powód, byście wyrazili swe zdanie o nowym opowiadaniu komentarzami!

Pozdrawiam
M.A.

A niech mnie kule biją ! Czekałem …

Człek czekał i czekał, aż się w końcu doczekał 😉
I nie rozczarowałem się 😉

W końcu! Ale więcej ciotki Agi poproszę!!!

Cześć!
Wybaczcie, że musieliście tyle czekać ale w końcu się udało!
Cieszę się, że opowiadanie przypadło wam do gustu:) Bałem się, że wyszedłem nieco z wprawy:)
Kiedy będzie kolejna część? No na pewno nie w marcu. Tyle wiem na pewno:D A czy uda się w kwietniu to się okaże.

Co do fabuły i kto się w niej pojawi – Nie chcę zbyt wiele zdradzać, ale mogę obiecać, że będzie się działo. O żadnej z ważnych bohaterek nie zapominam:)

Cóż, ma "Robercik" w czym wybierać obecnie 😉

Witam!
Niemieckie porno, takie moje pierwsze skojarzenie. Wszyscy ze wszystkimi, ku radości czytelników. Nic dziwnego, że jesteś na NE uwielbiany. Podobają mi się niektóre z Twoich porównań. Gdyby to była inna seria, pewnie zgrzytałbym zębami, ale skoro to Robert, przymknąłem oko.

Jedno zastrzeżenie, Robert nie pasuje mi do klimatów BDSM. Ciekaw jestem jak to rozwiążesz. Robert ma wydolność niczym gwiazda porno, orgazm za orgazmem.
Uśmiecham się, zadowolony z lektury. Robert jawi mi się coraz mocniej jako postać komiksowa. Kolejne skojarzenie.
Podczas czytania rzuciło mi się w oczy kilka literówek, przeskanuj tekst wzrokiem jeszcze raz.
Pozdrawiam,
Foxm

Cześć Fox.

Gdybym umiał sprawniej rysować, komiks byłby niezłym rozwiązaniem.
Jesli chodzi o fabułę – długo się zastanawiałem czy spiknąć Robcia z ciotką – miałem dwie opcje (Tak lub nie). Po pół roku myślenia nad tą kwestią, stwierdziłem… a co mi tam 😀 Niech chłopak sobie użyje jeszcze więcej 😀
Co do częstotliwości z jaką Robert sobie używa. Sam wiem, że często z tym przesadzam…. rzeczywiście muszę chyba odejść od schematu – seks po sniadaniu, po obiedzie i po kolacji… No zobaczymy. Zresztą za jakiś czas pewne wydarzenia zmuszą Roberta do znacznie mniejszej aktywności 🙂

Co do BDSM – na pewno nie zrobię z Roberta gościa z pejczem i w skórach. Nie planuję też klimatów master and slave. Tutraj To takie moje eksperymenty z Dirty Talk (nie wiem jak to po naszemu dobrze ująć – sprośna gadka?) 😀 Nie chciałem sam siebie powielać i po prostu szukałem nowych rozwiązań przy opisywaniu scen ero. Na pewno jednak taki styl nie zdominuje następnych opowiadań, co nie znaczy, że nie będzie od czasu do czasu się pojawiał.

Ja również się dołączam do prośby o więcej ciotki Agi!

Warto było czekać. Dziękuję 🙂

Zdecydowanie warto było czekać. Czekam na kolejne części 🙂

Hm, a ja uważam, że odcinek marny. Część z Polą zupełnie nic nie wniosła – fabuły zero, a seksu za dużo. Natomiast część z ciotką co prawda akcję posuwa do przodu, ale za to w takim tempie, że jest to absolutnie niewiarygodne (nie żeby cała seria była w realistycznej konwencji, ale nawet na standardy Robertowe).
Mam wrażenie, że po przerwie Ci się nie chciało.

Zgadzam się w 100%. Brakowało mi czegoś w tym opowiadaniu.

Cześć:)
Kiedy pisałem ten epizod i fragmenty w pociągu, czułem, że część osób będzie niezadowolonych. Pierwszą wersję tekstu wielokrotnie poprawiałem, dodawałem kolejne linijki, starając się jak najbardziej uwiarygodnić spiknięcie Roberta i ciotki. Koniec końców i tak wiedziałem, że nie jestem w stanie sprawić, żeby wyszło to w stu procentach naturalnie. Może to nędzne tłumaczenie, ale zawsze powtarzam, że nie da się wszystkich zadowolić. Co nie znaczy, że się nie starałem.

Gdyby mi się nie chciało to bym dawno juz rzucił pisanie opowiadań w diabły, uwierzcie mi. Ale ja ogólnie to lubię, pisanie to moje hobby, tak jak gitara, kino i koszykówka:) Dlatego nie planuję przestać. Owszem dłuższe przerwy mogą się zdarzać, ale to normalne. nie zawsze jest wena, a napisanie takiego tekstu nie trwa godzinę. Trzeba przysiedzieć ładnych kilka wieczorów.

Następne opowiadanie jest już gdzieś w 60% gotowe. Dziś planuje trochę popisać, także niedługo powinienem wiedzieć coś więcej odnośnie daty publikacji kontynuacji.
Tym razem fabuły będzie więcej:)

Dzięki za konstruktywną krytykę.
Trzymajcie się:)

A ja mam inne pytanie – czemu zmieniły się obrazki przy opowiadaniach? A właściwie – czemu na gorsze? Pierwotny obrazek z Polą był znacznie lepszy. Również blondynka z części drugiej (o ile mnie pamięć nie myli…) gdzieś się zapodziała.

Dobry wieczór.

Ilustracje przy opowiadaniach – nie tylko z serii "Roberta" autorstwa Coyotmana – są ostatnio masowo wymieniane. Robimy to, ponieważ nie jesteśmy w stanie ustalić pochodzenia wielu zdjęć, które przedtem ozdabiały nasze teksty i upewnić się, czy wykorzystujemy je zgodnie z prawem i życzeniem twórcy. Ponieważ chcemy być w porządku wobec fotografów i rysowników, z których prac korzystamy, szukamy takich udostępnianych na licencji creative commons, albo takich, które już są w domenie publicznej i nie potrzebujemy zgody na ich użycie. Czasem "legalna" ilustracja będzie ładniejsza od tej, którą zastąpiła, czasem nie. Oczywiście dochodzi tu jeszcze kryterium subiektywnej oceny. Ale staramy się, by wszystkie zdjęcia, obrazy i rysunki stały na wysokim poziomie estetycznym.

Pozdrawiam
M.A.

Cześć. tak jak napisał Megas. Wolimy po prostu dmuchać na zimne. Sam żałuję, że niektóre fotki zostały zastąpione bo niekiedy były podłożone typowo pod tekst. Akurat kiedy były wymieniane nie uczestniczyłem w zyciu NE, więc nie miałem wpływu na zamienniki (jestem sam sobie winny). Panuję poszukać kilku fotografii, które będa lepiej oddawały ducha poszczególnych opowiadań. Choć i tak oczywiście jestem wdzięczny, że tą pierwszą pracę wykonał za mnie ktoś inny. Dodawanie fotek niby proste, ale jednak zawsze sprawiało mi problem. Trudno było mi się zwykle zdecydować na taką fotkę, która dobrze oddałaby charakter danej częsci.

Przy okazji dodam, że kontynuacja już jest prawie gotowa i do końca tygodnia na pewno ją ukończę. Potem korekta i za ok dwa tygodnie powinna być publikacja.
Pozdrawiam

Oby tak dalej 😛

Dobry wieczór!
Miło, że ukazał się następny odcinek, ale muszę przyznać, że w porównaniu do wcześniejszych jest rzeczywiście dużo gorszy. Tak, jak pisano wyżej – jest za dużo erotyki- a, ściśle mówiąc – jest tutaj tylko opis stosunku, a brakuje fabuły jako takiej. Dla mnie to wada i to bardzo duża.
Miałem nadzieję, że do zbliżenia między Agą a Robertem nie dojdzie, że uda się te dwa wątki – rozrywkowego życia Roberta i problemów Agi połączyć inaczej, ale stało się. Wydaje mi się, że choć jedna kobieta, która się z Robertem nie prześpi pozytywnie wpłynie na jego stosunek do otoczenia. 🙂 Żeby się nie rzucał na wszystko, co się rusza. 🙂
Mam jeszcze pytanie do autora: może będzie Ci się chciało napisać choć jedną część pozbawioną zupełnie scen erotycznych? Popchnęłoby to fabułę do przodu, bo, o ile się nie mylę, od powrotu z obozu minęły jakieś dwa tygodnie, w czasie których, prócz intensywnej kopulacji właściwie nic się nie dzieje.
Oczywiście wiem, że to akurat taka konwencja, ale na dłuższą metę jest trochę męcząca.
Pozdrawiam

Szerksznas

Cześć:)
W nadchodzącej części będzie więcej fabuły:) Więc pod tym względem powinieneś być bardziej zadowolony. Opowiadanie jest już gotowe i czeka na korektę:) Ukaże się niedługo.
Częsci zupełnie bez erotyki raczej nie napiszę, bo to w końcu opowiadania erotyczne, ale może rzeczywiście nieco ją ograniczę. Ogólnie, gdy kilka lat temu temu zaczynałem pisanie Roberta i nie miałem planów planów umieszczania tych opowiadań gdziekolwiek, to tej erotyki było znacznie mniej. Pod Dobrą Erotykę (poprzedni portal na którym publikowałem) urozmaiciłem tekst o pikantne wstawki.
Później, mm seria trwała dłużej tym pozwalałem sobie na więcej, co jak widać dla niektórych nie okazało się do końca satysfakcjonujące.
Spróbuję w przyszłości znaleźć lepsze proporcje dla fabuły i erotyki:)

Pozdrawiam.

Pozdrawiamy i czekamy na publikację 🙂

Czy już wiadomo kiedy pokaże się kolejne opowiadanie:)

17 kwietnia wieczorem:)

Szanowni Czytelnicy. Nie naciskajcie, proszę Autora, ponieważ jak się obrazi, to dopiero wtedy sobie poczekamy. Zwłaszcza, że z ostatnich statystyk wynika prosty rachunek: jedna część na rok. Apeluję o rozwagę i pozdrawiam.

O to proszę się nie martwić. Nie należę do obrażalskich:) Ewentualnie czasem się wku**iam – ale nie tyczy się to pisaniny. No i generalnie szybko mi przechodzi:D
A rachunek jest inny – zacząłem o ile pamiętam w 2010 – jeszcze na Dobrej Erotyce, napisałem 17 części plus kilka innych opowiadań – wychodzi więc średnio 4 na rok:P Proszę nie deprecjonować moich "osiągnięć" 😀
A tak na serio, staram się jak mogę – nie zawsze po prostu się chce, nie zawsze jest czas itd…

Kolejna część tuż tuż:)

Chodziło mi nie o całość Twojej twórczości, ale o dwie ostatnie części z drugiej serii. Częstotliwość ukazywania się kolejnych "odcinków" zmieniła się radykalnie (patrząc statystycznie) po krytyce Seelenverkoper'a w Przygodach Roberta 2 cz. 4.
Pozdrawiam – Noname.

Z tą średnią na rok oczywiście sobie zażartowałem:) Zdaje sobie sprawę, że moja aktywność jest ostatnio mniejsza.
A co do twoich podejrzeń – Krytyka jest nieodłączną częścią tego typu twórczości. Jeśli ktoś sobie z nią nie radzi w ogóle nie powinien zabierać się za pisanie, śpiewanie, granie itp., które są oceniane przez ludzi.
A panowie którzy mnie skrytykowali pod częścią, o której wspominasz mieli rację. Z tym koniem po prostu dałem ciała. Nie zagłębiłem się w temat. No i jak wielokrotnie pisałem, nie da się zadowolić wszystkich, Poza tym duża większość komentarzy była pozytywna:)

Może tak wyglądało to z twojej perspektywy – ale negatywne opinie nie miały większego wpływu na moje chęci. Żeby pisać trzeba mieć czas, szczególnie wieczorami. Ja go po prostu nie miałem. Miałem inne sprawy na głowie i pisana erotyka, musiała odejść na dalszy plan.
Częśc 4 o której wspominasz, pomimo kilku wpadek i tak jest jedną z moich ulubionych:)

Pozdrawiam

Z twojej wypowiedzi (tu pozwolę sobie "namalować" twój portret) wyłania się obraz jubilera, który godzinami wpatruje się w diament i obracając go w dłoniach zastanawia się, gdzie przyłożyć dłuto oraz jak dużej użyć siły podczas uderzenia. Innymi słowy obraz mistrza, którego nic poza doskonałością nie zadowoli. Rozumiem, że taki styl pracy wymaga czasu, ale efekt wart jest czekania. Szkoda jedynie, że codzienna proza życia nie pozwala na częstsze publikacje, ale cóż, jak to mówią: "taki lajf". Pozdrawiam – Noname.

W tej "dokładności" na szczęście pomaga mi moja nieoceniona korektorka:) Bez niej negatywów byłoby dużo więcej.
Staram się jak mogę i cały czas się uczę pisania:)
Cieszę się, że znalazła się garstka ludzi, którym się to podoba.

Tak sobie myślę,ze mogłoby się okazać,że Zuza też się założyła o Roberta i tylko grała przed nim.Ciekawe co by z tego wyszło

Napisz komentarz