– Tylko ty potrafisz tak mnie wyprowadzić z równowagi. Mało ci było, że i tak gapili się na ciebie niemal wszyscy faceci na sali, to jeszcze akurat jego musiałaś obmacywać? – wrzeszczałem na moją dziewczynę, ruszając jednocześnie z piskiem opon spod lokalu.
– Nie obmacywałam go, to nie moja wina, że orkiestra wymyśliła taką zabawę. (Zabawa polegała na tym, że dziewczyna musiała przeciągnąć surowe jajko z jednej nogawki spodni w drugą, nie tłukąc go przy tym).
– A zresztą nie musiałeś iść akurat wtedy na fajkę – broniła się Ilona.
– Nie, nie musiałem, ale poszedłem, bo miałem ochotę!!! A ty nie musiałaś robić tego akurat temu metroseksualnemu blondaskowi! Wiedziałaś, że ten gość mi gra na nerwach od samego początku!
Wracaliśmy właśnie z wesela od koleżanki Ilony, z Łodzi do Krakowa – przed nami były jakieś trzy czy nawet cztery godziny jazdy. Szczerze powiedziawszy, nie miałem ochoty wracać w takiej atmosferze do domu.
Z Iloną byłem już dwa lata, przez ten czas nigdy mnie jeszcze nie wyprowadziła z równowagi tak, jak na tej imprezie. Odkąd zajęliśmy miejsca przy stoliku, stale dawała się adorować facetowi, który siedział po jej lewej stronie. Ta wypacynkowana blond kreatura, spędzająca zapewne więcej czasu w solarium i u kosmetyczki niż w robocie, od początku nie przypadła mi do gustu. Zarozumiały, bezczelny typek, który w banalny sposób podrywał wszystkie panienki.
Pogłośniłem muzykę i kątem oka spojrzałem na Ilonę. Siedziała na miejscu pasażera, odwrócona do mnie bokiem – co znaczyło, że jest wkurzona. O nie, ja jej pierwszy nie przeproszę – pomyślałem i skupiłem się na prowadzeniu. Była niedziela, godzina siódma rano, więc ruch nie był za duży, ale mimo wszystko wyjazd z miasta utrudniały roboty drogowe i objazdy.
Oj, jak ona ślicznie wygląda, pomyślałem. Ta sukienka, biały gorset z czarnymi różyczkami i wąska, długa do kostek spódnica z dwoma rozcięciami do pół uda, no i te siedmiocentymetrowe szpilki sprawiały, że oglądał się za nią każdy facet na tym weselu. Jeszcze tak cudownie miała zaplecione te swoje piękne, długie włosy. Tworzyły koronę dookoła głowy. Teraz fryzura straciła już nieco swój idealny kształt, ale nadal wyglądała atrakcyjnie.
Droga mijała nam gładko, choć niemal bez słowa, aż do Częstochowy – tam zaczęły się schody. Co jest?, myślałem, obserwując to co się działo przed nami i wokół nas. Staliśmy w jakimś gigantycznym korku – tylko co go spowodowało?, zastanawiałem się.
Popatrzyłem na Ilonę. Spała smacznie. Jej spódniczka podwinęła się, tak że rozcięcia sięgały już bioder. Zauważyłem, że mojej dziewczynie przygląda się gość z tira stojącego na prawym pasie. W pierwszym odruchu miałem ochotę przykryć jej nogi swoją marynarką, ale jakaś szaleńcza myśl zaświtała mi w głowie.
Co tam, niech sobie popatrzy i się poślini trochę, miał i tak nie będzie.
Pochyliłem się nad Ilonką i delikatnie pocałowałem w szyję – to ją obudziło. Moja prawa dłoń zagłębiła się pod spódniczką, odsłaniając całą nogę dziewczyny. Facetowi z tira mało oczy z orbit nie wyszły. Już nie interesowało go to, co dzieje się na drodze. Zainteresowany był jedynie rozwojem sytuacji w naszym samochodzie. A ja, jakby nigdy nic, pieściłem udo Ilonki, szepcząc jej do ucha informację o mimowolnym widzu. Ilona jakby tylko na to czekała. Wiedziałem, że kiedyś fantazjowała o kochaniu się i byciu podglądanym jednocześnie. Cóż, jeśli chodzi o kochanie się, to mogłoby być to trudne. W końcu staliśmy w korku na drodze szybkiego ruchu, ale czemu miałbym jej nie popieścić?
Moje palce delikatnie zataczały kółka na udzie dziewczyny, posuwając się coraz wyżej. Opuszki dotykały śliskiego materiału majtek. A ona, wzdychając, zadowolona z takiego obrotu sprawy, przywołała na twarz najbardziej lubieżny uśmiech i rozsiadła się jeszcze wygodniej. Pieściłem jej szparkę przez cieniutki skrawek materiału, który robił się coraz wilgotniejszy. Palcami wyczuwałem paseczek włosków, jak zawsze równiutko przycięty. Zostawiała go dla mnie, bo wiedziała, że tak mi się najbardziej podoba. Wygolona cipeczka z paseczkiem krótkich włosków po środku. Mniam.
Palce odsłoniły tę cieniutką przeszkodę dzielącą mnie od jej skarbu. Wargi delikatnie rozchyliły się pod naporem palców. Te zagłębiły się w ciepłych sokach wypływających z wnętrza dziewczyny, która siedziała z lekko przymkniętymi oczami i końcem języka przesuwała po ustach. Spojrzałem na faceta z samochodu obok, speszony szybko odwrócił wzrok, jednakże nie na długo… Był ciekawy, co się będzie działo dalej. A ja no cóż, miałem ochotę wbić się językiem w szparkę Ilony i dokładnie ją wylizać. Jednak ze względu na położenie, w jakim się znajdowaliśmy byłoby to dość trudne.
Pieściłem więc dalej szparkę mojej dziewczyny, rozmazując po niej całe soczki i tylko leciutko dotykając tego najczulszego miejsca. Ilonka wyginała się przy tym jak kotka. Wzdychała, czule jęczała, wypinała swe uwięzione pod gorsetem piersi do przodu. W pewnym momencie uniosła w górę biodra i zsunęła z nich majteczki. Czarne koronkowe, pachnące nią figi położyła na desce rozdzielczej samochodu.
Zerknąłem na faceta z tira, na imię miał Jacek – tak przynajmniej było napisane na tabliczce włożonej za szybą. Na oko mógł mieć jakieś trzydzieści lat. Już bez żadnego skrępowania jawnie gapił się na akcję rozgrywającą się u nas w samochodzie. A jego prawa dłoń poruszała się płynnie w górę i w dół.
Ilona siedziała z rozsuniętymi nogami, wejście do jej szparki przykryte było jednak fałdą podciągniętej spódnicy. Moja dłoń buszowała w jej wnętrzu, to delikatnie masując jej najczulszy punkt, to znowu zagłębiając się w niej głęboko. Pieściłem Ilonę, tak jak lubiła – szybko, pewnymi, płynnymi ruchami. Nasze usta połączone były w pełnym namiętności, zmysłowym choć może trochę agresywnym pocałunku. Pieściłem język mojej dziewczyny, wsysając go głęboko w moje usta. Pieściłem go, tak jak sam chciałem być w tym momencie pieszczony. Palcami doprowadzałam Ilonę do spełnienia.
Przyspieszając swoje ruchy opuszkami palców obdarzałem pieszczotami najczulsze miejsce mojej dziewczyny. Iloną wstrząsnęły dreszcze. Jej ciało wygięło się w łuk. A z ust wyrwał się cichy krzyk spełnienia.
Ociekające sokami palce podałem Ilonie do oblizania. Wzięła je, objęła powoli aczkolwiek trochę zachłannie swoimi zmysłowymi ustami. Wsunęła głębiej. Masowała je językiem, spijając z nich swoje soki, odurzając się swoim zapachem. Cudownym zapachem podnieconej kobiety. Zapachem, który wypełniał wnętrze samochodu i który doprowadzał mnie do obłędu. Objęła moją dłoń swoimi długimi palcami i zapamiętale ssała. Połykała je tak, jak nieraz robiła to z moim kutasem. Widok był cudowny.
Ilona dochodziła do siebie. Jej urywany oddech stawał się coraz dłuższy, a zaczerwienione policzki odzyskiwały swój naturalny kolor. Na ustach zaś błąkał się mały, złośliwy uśmieszek.
Co ona kombinuje?, pomyślałem.
A Ilona, jak gdyby nigdy nic, poprawiła spódnicę i, chwytając majteczki otworzyła drzwi i wysiadła z samochodu. Podeszła w tych swoich niezwykle wysokich szpilkach do kierowcy tira i z uśmiechem na ustach wręczyła mu je, mówiąc:
– To na pamiątkę.
Śmiejąc się wsiadła do auta. Popatrzyła na mnie kusząco i powiedziała :
– Jeśli myślisz, że tym mnie przeprosiłeś, to jesteś w błędzie…!
– Chyba nie masz zamiaru mnie tak zostawić? – przerwałem jej. – Cholera jasna. Nie dość, że stoimy w korku, to jeszcze wiadoma część mojego ciała sterczy niemal na baczność, nie pozwalając mi logicznie myśleć – protestowałem.
Najwidoczniej jednak miała taki zamiar, bo odwróciła się do mnie bokiem i popatrzyła w inną stronę.
***
Tysiące myśli przelatywało mi przez głowę. Jak mówi przysłowie – „zemsta jest rozkoszą bogów”, cóż moja też będzie rozkoszna…! Cholera – jak ona może mnie tak zostawić!!! Słodka tortura ciążyła mi niemiłosiernie. Popatrzyłem na Jacka – po jego twarzy błąkał się nieśmiały uśmiech. I z czego się śmiejesz, palancie jeden?, pomyślałem. Wkurzony wysiadłem z samochodu. Zapaliłem papierosa. Podszedłem do paru gości stojących z przodu i debatujących na temat przyczyny korku.
Nie interesowało mnie, co się stało. Zwłaszcza, że w tym momencie podszedł facet z tira. Wyciągnął rękę na przywitanie i głupkowato się uśmiechnął.
– Jacek – przedstawił się.
Łukasz – odpowiedziałem i również podałem mu rękę.
– Serdeczne dzięki za….
– Nie ma za co – przerwałem mu, dałem znak, abyśmy odeszli na bok, a nasi współtowarzysze niedoli nie wiedzieli, za co tak serdecznie dziękuje mi dopiero co poznany facet.
Cóż… gość był niczego sobie. Wysoki, nieogolony brunet. Na pewno podobał się Ilonie. Bo ona lubi gości którzy mają taki „niegrzeczny” typ urody.
– Złośliwa ta twoja kobitka, chyba ci nie ulżyła? – zagadał.
– Ano nie – ciężko westchnąłem, zaciągnąłem się po raz ostatni fajką i zdeptałem niedopałek. Ale obmyśliłem plan zemsty…
– Chcesz się przyłączyć? – zapytałem.
– Hmmm… to zależy do czego?
– Wydaje mi się, że nie muszę ci tłumaczyć – uśmiechnąłem się.
– Nie, nie musisz…
Obgadaliśmy szczegóły, po czym wsiadłem do samochodu. Ilona już tam siedziała, nadal wkurzona. Przejdzie jej szybciej niż myśli… Tego jestem pewien. Korek pomału ruszał do przodu. Zapiąłem więc pas, włączyłem silnik i ruszyłem w drogę… ku rozkoszy.
Do umówionego z Jackiem wcześniej motelu dojechaliśmy jakiś kwadrans przed nim. Wprawdzie Ilona była zdziwiona, że zjeżdżam z trasy. Ale wyjaśniłem jej, że mam ochotę na kawę.
– W sumie to ja też – powiedziała i wysiadła z samochodu.
W restauracji zamówiłem dla siebie kawę z mlekiem, a dla Ilony kawę po irlandzku Łatwiejsza będzie, przeleciało mi przez głowę. Gadka się nie kleiła. No cóż… nie pierwszy raz. Po chwili w drzwiach stanął Jacek, na migi pokazał mi numer pokoju i wyszedł. A mnie, no cóż, zostało tylko użycie jakiegoś podstępu, aby zwabić tam Ilonę.
– Słuchaj, chciałbym się odświeżyć, chwilę odpocząć, zorientuję się czy mają jakieś wolne miejsca i zatrzymamy się tu na parę godzin – zagadałem i odszedłem w stronę recepcji.
– Dwunastka – rzuciłem do Ilony.
Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy z samochodu i skierowaliśmy się do pokoju numer dwanaście.
Drzwi były lekko uchylone. Popchnąłem je i przepuściłem Ilonę. W pokoju słychać było szum wody w łazience. Podczas gdy moja dziewczyna układała swój skromny bagaż na łóżku, ja przekręciłem klucz w drzwiach i niepostrzeżenie wrzuciłem go do stolika komody stojącej przy ścianie.
– Jesteśmy – krzyknąłem.
W drzwiach stanął Jacek owinięty tylko ręcznikiem wokół bioder.
– Jacek jestem – podszedł z wyciągniętą ręką w stronę stojącej z okrągłymi ze zdziwienia oczami Ilony.
– Co to wszystko ma znaczyć? – zdezorientowana popatrzyła na mnie.
– Zemsta – powiedziałem, podszedłem do niej i przyciągnąłem do siebie.
Opierała się, próbowała coś tłumaczyć, żądać wyjaśnień – na próżno jednak. Najlepszym znanym mi sposobem zamknięcia ust kobiecie jest pocałunek – więc nie czekałem na resztę protestów i wbiłem się ustami w jej usta. Dłońmi obejmowałem jej pupę. Głową skinąłem na Jacka, który podszedł do Ilony i przytulając się do jej pleców, ręką odgarnął zasłaniające szyję włosy.
Wciąż całując usta Ilony, odpiąłem guziczek jej seksownej spódnicy i rozpiąłem suwak. Jacek w tym czasie pocałunkami znaczył szlak od szyi do obojczyka mojej dziewczyny i rozwiązywał zaplatany na plecach gorset jej weselnej kreacji. Ilona co prawda próbowała się wyrywać, oponować i coś nam tłumaczyć, ale niezbyt skutecznie. Najwyraźniej zaczęło jej się podobać to, co z nią robimy.
Po chwili moja dziewczyna stała przed nami tylko w samych pończochach i szpilkach. Ja ściągnąłem z siebie koszulę i, całując lewą pierś Ilony, zacząłem odpinać pasek od spodni. Jacek dłonią pieścił drugą pierś mojej dziewczyny i całował jej nagie pośladki, zmuszając wolną ręką Ilonę, by wypięła swój słodki tyłeczek w jego stronę.
Ilonie najwyraźniej zaczęła się podobać ta scena, bo cichutko pomrukiwała i pomagała mi zdjąć resztę ubrań. Jacek zachłannie lizał jej wypięty tyłeczek, a dziewczyna pochwyciła w usta moją stojącą już męskość i zaczęła ją pieścić swym wszędobylskim języczkiem. Zataczając kółeczka na penisie, ząbkami delikatnie kąsała jego zwieńczenie.
Odrywając się od pupy Ilony, Jacek popchnął ją w kierunku stojącego przy ścianie łóżka. Usadowiliśmy się po obu stronach mojej dziewczyny, zmuszając ją, aby rozwarła szeroko swe zgrabne nóżki. Piękna, żądna seksu kobieta, siedząca z rozkraczona, prezentująca wyeksponowaną szparkę. Mniam… czy można wyobrazić sobie coś piękniejszego? Jej dłonie pieściły nasze penisy, nasze – penetrowały mokrą od soków szparkę. Usta pieściły piersi. Z gardła Ilony wydobywały się szybkie, urywane oddechy, świadczące o zadowoleniu pieszczonej laseczki.
Sięgnąłem po leżący na podłodze krawat i pasek do spodni. Na łóżku leżał już pasek Jacka. Krawatem skrępowałem ręce Ilony, obejmujące szyję chłopaka. Trochę zdezorientowana, oderwała się od jego ust i z przerażeniem popatrzyła na mnie. Nic sobie z tego nie robiąc, przymocowałem związane krawatem dłonie dziewczyny do ramy łóżka, tak że Ilonka leżała na plecach. Klęła słowami, jakich jeszcze u niej nie słyszałem. Zaczęła się rzucać i wierzgać nogami. Chwyciłem prawą nogę mojej kobiety i splątałem ją paskiem. Jacek to samo zrobił z jej lewą nogą. Przymocowaliśmy je do ramy łóżka.
– Ilonko, teraz będziemy cię pieścić – powiedziałem do swojej dziewczyny. Nie opieraj się, nie protestuj, a będzie ci przyjemnie.
– Ale… Łukasz jak możesz pozwolić na to, aby dotykał mnie obcy facet? – protestowała, choć chyba raczej dla zachowania pozorów.
– Skoro ty mogłaś pozwolić, abym męczył się ze stojącą pałką, ja mogę pozwolić na to.
Uśmiechnąłem się lubieżnie i przystąpiłem do całowania okrytych pończochami kostek dziewczyny.
Jacek podążył moim śladem. Nie spiesząc się, najpierw odpięliśmy jej buty. Odplątując okalające kostki rzemyki, opuszkami palców pieściliśmy skrępowane nogi kobiety. Następnie nasze dłonie wolniutko powędrowały ku górze. Muskając palcami łydki, a potem kolana dziewczyny, kierowaliśmy się ku pięknej koronce okalającej uda Ilony. Obserwowaliśmy reakcje kobiety. Pomimo wstępnych, głośnych protestów teraz z niecierpliwością i wstrzymanym oddechem czekała na dalszy ciąg pieszczot. Do naszych palców dołączyły usta. Całując uda Ilony, powolutku zsuwaliśmy z nich pończochy. Chwilkę dłużej zatrzymałem się przy kolanie leżącej. Palcem wskazującym lekko niczym muśniecie piórka popieściłem nogę w jego zgięciu. Wiedziałem, że Ilona uwielbia tę pieszczotę. Z jej ust wydobył się przeciągły, zmysłowy jęk. Jacek powtórzył to na drugiej nodze kobiety.
– Przestańcie wreszcie się nade mną znęcać i przelećcie mnie, proszę – wycedziła przez zaciśnięte zęby Ilona.
– Nie tak szybko, maleńka – powiedział Jacek i ponownie powrócił do wolnych pieszczot kobiety.
Drażniąc się i pieszcząc nogi Ilony, w bardzo wolnym tempie zsunęliśmy pończochy do kostek dziewczyny. Znacząc drogę powrotną ciepłym oddechem i mokrym językiem, ruszyłem ku górze, podobnie zresztą jak i Jacek. Ponownie pieściłem kolana, uda i okolice szparki wyginającej ciało kobiety, unikając jednak jej najczulszego punktu. Wspólnie z Jackiem pieściliśmy brzuch Ilonki, zataczając na nim małe kółeczka. Ustami odnaleźliśmy stojące i twarde już sutki. Koniuszkiem języka trącaliśmy je leciutko na zmianę. Ilona prężyła skrępowane ciało, jęcząc przy tym z rozkoszy.
Usta Jacka zastąpiła jego dłoń. Pieścił nią prawą pierś Ilony, lekko ją ugniatając i podszczypując różowy koniuszek. Język z kolei muskał płatek uszka, zagłębiając się w nim na króciutką chwilę. Moje usta połączyły się z ustami Ilony w krótkim, lecz agresywnym pocałunku. Uwolniłem związane krawatem ręce Ilony. Natychmiast zanurzyła je w naszych włosach. Obracając głowę, podała do pocałunku swoje usta Jackowi. Podczas gdy go całowała. ja uwolniłem z pończoch i paskowych więzów jej skrępowane kostki.
Aby jeszcze bardziej podkręcić dziewczynę, ustami wbiłem się w jej szparkę. Pieściłem ją, tak jak lubiła – szybko, pewnymi ruchami ciepłego języka, zębami chwytając i delikatnie przygryzając najczulszy punkt. Jacek w tym czasie podsunął swojego penisa do ust Ilony. Dziewczyna zachłannie wessała go i, trzymając dłonią u nasady, zaczęła wykonywać szybkie, płynne ruchy.
Było nam dobrze. Niesamowicie kręcił mnie widok ust Ilony pieszczących obcego faceta. Mocno, jednym płynnym ruchem wszedłem w szparkę mojej kobiety swą stojącą na baczność męskością. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Z ust wydobył się cichy krzyk. Zacząłem ją posuwać zdecydowanymi pchnięciami, zarzuciwszy sobie nogi dziewczyny na ramiona. Pieszczony ustami Ilony Jacek, dłońmi obmacywał jej piersi, podszczypywał stojące różowe sutki.
Po chwili postanowiliśmy zmienić pozycję. Zmuszając Ilonę, aby uklękła na łóżku dałem znak Jackowi. Teraz on mógł poczuć ciasnotę szparki mojej kobiety. Stanąłem przed jej twarzą, rękoma ująłem głowę Ilony, dyktując tym samym płynność ruchów jej ust na moim penisie. Jacek szybkimi sztychami posuwał dziewczynę, wymierzając jej co chwilę delikatne klapsy w wypiętą pupę. Ilonie najwyraźniej musiało się to bardzo spodobać, ponieważ mój członek dosłownie znikał w jej ustach. Jeszcze nigdy nie brała mi go do ust aż tak głęboko…
Nigdy też nie miała niczego w swojej drugiej dziurce… nigdy, aż do teraz. Bo właśnie teraz zagłębiał się tam palec Jacka. Z ust Ilonki wydobył się jęk rozkoszy. Mrugnęliśmy więc do siebie z Jackiem i, przerywając pieszczoty, ułożyliśmy wspólną kochankę między sobą. Mnie przypadło w udziale posuwanie szparki dziewczyny, Jacek natomiast z małymi oporami rozgościł w jej drugiej dziurce.
Po pierwszych trochę niewydarzonych i nie dogranych ruchach, wyrównaliśmy tempo. Pozycja, w której się obecnie znajdowaliśmy, dawała mi szansę spoglądania w zamglone pożądaniem oczy Ilony. Widziałem w nich rozkosz. Usta mojej kobiety co chwilę łączyły się z moimi w agresywnych, lecz namiętnych pocałunkach. Ciałem wstrząsnęły dreszcze rozkoszy. Z gardła wydobył się okrzyk spełnienia.
Po chwili płynnych lecz coraz szybszych ruchów rozkosz osiągnął Jacek. Szukając chwili wytchnienia przycisnął Ilonę jeszcze mocniej do mojego ciała, a mnie uniemożliwił tym samym poruszanie się w szparce Ilony. Sekundę później zorientował się jednak, że ja jeszcze nie doszedłem, więc nie wychodząc z Ilony przetoczył się wraz z nią na łóżku. Teraz, leżąc na plecach, na swoim brzuchu trzymał dziewczynę. Uniosłem się nad nimi i paroma płynnymi ruchami doprowadziłem się do orgazmu, skrapiając nasieniem piersi Ilony.
Bez sił opadłem na posłanie. Przygarnąłem Ilonę do siebie. Głaskałem ją po niesfornych kosmykach, które wymknęły się ze starannie i misternie ułożonej fryzury, wyrównywałem oddech. Jacek zapalił fajkę, zaciągając się, podał mi, a sobie odpalił drugą. Jakie to do nas facetów podobne. Zawsze po cudownym seksie sięgałem po papierosa, cóż… nie tylko chyba ja… A ten seks był cudowny, niezwykły i inny niż wszystkie dotychczasowe.!
Ilona zasnęła z uśmiechem na ustach. Cholera, moja niegrzeczna dziewczyna najwyraźniej była zadowolona. Więc zemsta wcale nie była tak straszna. Leżąc z Jackiem koło śpiącej Ilony, rozmawialiśmy półgłosem. Ustaliliśmy szczegóły następnego spotkania, już w czwórkę. Wtedy naprawdę się zemszczę – obiecałem sobie.
***
Z Jackiem i jego dziewczyną umówiłem się na tydzień po naszym spotkaniu w motelowym pokoju nr 12. Przyjechali do nas, do Krakowa. Ulokowałem moich gości w jednym z gościnnych pokoi na górze. Dograłem wszystkie szczegóły. Zasady były proste. Teraz wystarczyło poczekać tylko na Ilonę.
Jak zwykle wbiegła do mieszkania spóźniona. Od progu szczebiotała jak najęta i starała się robić tysiąc rzeczy jednocześnie. Ubrana w niebieskie, obcisłe, przyozdobione różowym paskiem jeansy i białą, przyległą do ciała, zapinaną na małe guziczki koszulę wyglądała bardzo zmysłowo, a jednocześnie świeżo i dziewczęco.
Zmęczona po harówce całego tygodnia, z niekłamaną przyjemnością umościła się w wygodnym fotelu z filiżanką kawy. Widać było, że postanowiła się zrelaksować. Przygasiłem światła w pokoju. Puściłem nastrojową muzykę. I zacząłem realizować swój plan zemsty.
Podszedłem do Ilony. Czule złączyłem swoje usta z jej wargami w namiętnym pocałunku. Ręką pieściłem jej lewą, „ubraną” jeszcze pierś.
– Mamy gości – wyszeptałem.
W tym momencie do pokoju weszli Iza i Jacek.
Zerwała się z fotela, popatrzyła na nich z niekłamanym zaskoczeniem. Potem powiedziała:
– Łukasz, kurczę… mieliśmy do tego już nie wracać.
Owszem, mieliśmy. Po ubiegłotygodniowym spotkaniu Ilona oświadczyła mi, że więcej takich „przygód” nie chce. Nie miałem zamiaru nic jej tłumaczyć. Oświadczyłem tylko:
– Moja zemsta ci się najwyraźniej nie spodobała… albo spodobała ci się, aż za bardzo… Zamknąłem Ilonie usta pocałunkiem, odwracając ją jednocześnie plecami do siebie. Spojrzała uważnie na naszych gości.
Iza była wysoką szatynką o ponętnych, działających na zmysły facetów kształtach. Jej roześmiane oczy, swoboda ruchów i beztroskie zachowanie urzekło mnie od pierwszej chwili. Opierając się o Jacka, zalotnie kręciła odzianym w granatowe dżinsy tyłeczkiem.
Jacek, wysoki brunet, z cieniem zarostu na policzkach, niewątpliwie był facetem, który podoba się kobietom. Dziś ubrany był w czarną koszulkę, która jeszcze bardziej podkreślała i tak imponujące muskuły ramion, którymi otaczał swoją dziewczynę. Uśmiechał się zalotnie.
Z moimi gośćmi umówiłem się na „Grę w lustra” – zasady były proste – starają się robić to, co robimy my. Izie i Jackowi pomysł takiej zabawy najwyraźniej się spodobał, bo żadnych sprzeciwów nie zgłosili.
Tak więc staliśmy naprzeciwko siebie. Iza oparta plecami o Jacka, Ilona o mnie. Moja lewa dłoń pieściła pierś Ilony. Prawa – dotykała zakrytego jeszcze miejsca pomiędzy udami mojej dziewczyny. Jacek z Izą robili to samo. Zwinnymi palcami zacząłem rozpinać szereg małych guziczków koszuli Ilonki. Jacek miał ich do odpięcia znacznie mniej, mimo to dzielnie zwlekał z tą czynnością, abyśmy byli na tym samym etapie gry.
Uwolnione z koszul dziewczyny teraz opierały się o nasze torsy nagimi plecami. Iza miała mały tatuaż nad lewą piersią przedstawiający pełne, zmysłowe kobiece usta. Zacząłem całować odcinek od szyi Ilonki do jej obojczyka, nie spuszczając jednak wzroku z Izy i całującego ją w podobny sposób Jacka.
Szybko uporaliśmy się też ze spodniami naszych kobiet. Stały teraz na wprost siebie, zupełnie nagie. Przeszliśmy więc do drugiego punktu naszego planu. Zrzuciliśmy ubrania z siebie. Biorąc do rąk przygotowaną wcześniej oliwkę dla dzieci kilka kropel wylaliśmy na piersi naszych dziewczyn. Dłońmi zaczęliśmy je pieścić.
Pomimo starań to już nie wychodziło nam tak samo. Każdy z nas bowiem wiedział, jaki rodzaj pieszczot lubi jego partnerka. Iza wolała chyba jak Jacek pieści całe jej piersi, bo takiej pieszczocie poświęcał najwięcej uwagi. Ilonka natomiast lubiła jak podszczypuje jej sutki, wiec robiłem to z ogromną przyjemnością.
Kolejna porcja oliwki znalazła się na brzuchu dziewczyn. Stojąc nago za nimi zataczaliśmy dłońmi koła na ich płaskich brzuchach, kierując dłonie coraz niżej. Połyskujące w blasku świec ciała pięknych i podnieconych kobiet były rozkoszą dla oczu. Tańczące po nich odblask płomieni i pieszczące je ręce tworzyły niesamowitą grę cieni.
Śliskie od oliwki palce zagłębiały się w norkach naszych dziewczyn. Tarmosząc delikatne skromne futerko Ilonki poczułem jak napiera swoją pupą na moją męskość. Cudownie odchyla swoje ciało w tył, opierając głowę ma mojej piersi. Palce rozpoczęły swój taniec. Zataczając kółeczka witały się z delikatnym, upajającym zmysły sokiem mojej dziewczyny.
Popatrzyłem na Jacka i Izę. Lewa dłoń chłopaka pieściła piersi głośno oddychającej Izy. Prawa natomiast zaczęła rytmiczne ruchy w szparce dziewczyny. Jej dłonie leżące na dłoniach partnera nadawały rytm tym pieszczotom. Iza przymknęła oczy. Koniuszek jej języka kusząco oblizywał wargi. Dopiero teraz zauważyłem, że Iza ma w nim kolczyk… Ciekawe, jak to jest być pieszczonym przez dziewczynę z przebitym językiem?, przemknęło mi przez głowę…
Głośnymi westchnieniami, zmysłowymi jękami dziewczyny dawały nam znać, że jest im dobrze. Ich drżące, ciepłe ciała z przyjemnością ocierały się o nasze, doprowadzając nas tym samym do kresu wytrzymałości. Stojąc ze swoimi dziewczynami po przeciwnych stronach niewielkiego stołu, tylko siłą woli zmuszaliśmy się aby ich na nim nie położyć.
Chwyciłem pieszczące mnie ręce Ilony i lekko oparłem na blacie ciemnego dębowego drewna. Jacek podobnie uczynił z dłońmi Izy. Stojąc tyłem do mnie w lekkim rozkroku Ilonka wypięła swój cudowny tyłeczek. Śliskimi palcami zacząłem go delikatnie masować. Zataczając coraz to większe kółeczka, ugniatałam go,
kontrolując siłę dotyku.
Po przeciwnej stronie stołu, stała w podobnej pozie Izabela. Na jej lewej piersi widać było ciemniejszą skórę dłoni pieszczącego ją Jacka, który to językiem błąkał się po kręgosłupie dziewczyny. Cóż, najwyraźniej mu się już do czegoś śpieszyło. Aby go więc już nie męczyć, uklęknąłem przed wypiętym tyłeczkiem Ilony i zanurzyłem w nim swój języczek. Jacek postąpił dokładnie tak jak ja, co oznajmiła Iza gwałtownym wciągnięciem powietrza.
Pieściłem mokrą szparkę swojej kobiety długimi, mocnymi ruchami ciepłego języka. Co jakiś czas nosem trącałem stojący kwiatuszek. Swoją pupą wychodziła naprzeciw mojemu językowi. Zanurzałem go w niej najgłębiej jak mogłem. Spijałem wszystkie wypływające z wnętrza soki. Zwiniętym w rulonik czubkiem języka wbijałem się w jej drugą dziurkę. Ilona zacisnęła swe palce na blacie stołu tak mocno, aż zbielały jej kostki. Z jej gardła wydobył się długi, przeciągły jęk i zmienionym pożądaniem głosem wyszeptała:
– Łukasz, wejdź we mnie wreszcie… proszę!
Nie mogłem jej tego odmówić. Stając za nią, wszedłem w nią jednym płynnym, lecz mocnym pchnięciem. Ilona aż się wzdrygnęła i zajęczała cichutko. Popatrzyłem na Jacka i Izę. Opierając lewą nogę Izy na blacie stołu, Jacek torował sobie wejście do jej szparki. Dziewczyna przymknęła oczy, a czubek jej przyozdobionego kolczykiem języka oblizywał spragnione pocałunków wargi. Powoli zaczęliśmy posuwać swoje kobiety. Zdecydowanymi pchnięciami wchodziliśmy w nie ostro.
Za każdym razem, wychodząc z Ilony, czułem jak mięśniami pochwy chce mnie zatrzymać w środku. Wchodząc w nią głęboko, przyglądałem się drugiej kobiecie. Nie wątpliwie była piękna. Te zmysłowe usta, pociemniałe z pożądania oczy, kołyszące się przy każdym pchnięciu niewielkie piersi. Słyszałem jej przeciągłe oddechy. Chciałbym ją mieć, przemknęło mi przez głowę. Ustaliliśmy jednak na początku, iż wzajemne dotykanie partnerów było nie do przyjęcia.
Jednak leżąca naprzeciw Izabeli Ilona wyciągnęła rękę w jej kierunku i nieśmiało ujęła pierś dziewczyny. Iza przymknęła oczy i pochyliła głowę w kierunku mojej kobiety. Ich usta połączyły się w pierwszym niezgrabnym, ale za to niezwykle podniecającym pocałunku. Moja niegrzeczna dziewczyna znów mnie nie posłuchała…! Cholera. Nie takie były reguły tej gry… Popatrzyłem na Jacka – stał z zamkniętymi oczami za Izą, trzymając ją za biodra i rytmicznie się w niej poruszał.
Dziewczyny namiętnie się całowały. Pieszcząc wzajemnie swoje języki i wargi. Widok dwóch pięknych i liżących się wzajemnie dziewczyn spotęgował jeszcze moje pożądanie. Jedną ręką podążyłem w kierunku kwiatuszka Ilony. Równocześnie pieściłem ją palcami i mocno w nią wchodziłem. Iloną wstrząsnął dreszcz rozkoszy. Jej ciało wygięło się w łuk. Z gardła wydobył się przeciągły krzyk rozkoszy. Tego mi było trzeba. Patrząc w oczy Izy czułem jak mym ciałem targają spazmy spełnienia. Ciepłym nasieniem wypełniłem ciasną szparkę mojej kobiety. Opadłem na nią bez sił. Chwilkę później równocześnie szczytowali Jacek i Izabela.
* * *
Przebudziłem się w nocy. Wkoło panowała głęboka ciemność. W otaczającej mnie ciszy próbowałem wsłuchać się w oddech śpiącej Ilony. Nie usłyszałem jednak nic. Wyciągnąłem więc rękę, próbując wymacać jej ciało. Cholera, co jest? Czemu atłasowa pościel w miejscu, gdzie spała moja kobieta jest zimna? Może Ilona zeszła po coś do picia, albo zasłabła w łazience – co jej się ostatnio parę razy zdarzyło – pomyślałem zaniepokojony i szybko zerwałem się z łóżka.
W łazience było jednak ciemno. Niemal bezszelestnie przechodząc obok zamkniętych drzwi sypialni naszych gości, zszedłem na dół. Z kuchni, przez nie zamknięte drzwi sączyły się nikłe płomyki światła. Dobiegły mnie ciche, kobiece śmiechy, wiec udałem się w tamtą stronę. Nie chcąc wystraszyć dziewczyn oparłem się o framugę drzwi i…
To, co zobaczyłem, podziałało na mnie jak najlepszy film porno. Na stole siedziała naga Ilona. Jej dłonie zaciśnięte były na kancie stołu. Przed nią stała Izabela trzymająca w ustach kostkę lodu. Ustami zbliżała się do stojących brodawek mojej kobiety. Gdy zimna kropla z ust Izy potoczyła się po prawej piersi Ilony, ta cicho się zaśmiała i, wyginając ciało jeszcze bliżej ust swojej kochanki, bezgłośnie prosiła o dalsze pieszczoty. Ręce Izy błądziły po udach mojej niegrzecznej kobiety, której mokry i cudowny języczek spijał krople wody z brody kochanki.
Cholera! Przecież to ja miałem się na niej zemścić! A tym czasem ona bawi się w najlepsze!!
O nie, moja droga, tak to my się bawić nie będziemy, pomyślałem i pewnym krokiem wkroczyłem do kuchni. Pierwsza spostrzegła mnie Iza. Jej dłonie zamarły w bezruchu na ciele Ilony.
– Ładnie to tak, Ilonko, ja mam spać na górze, a ty tu się zabawiasz w najlepsze z koleżanką? – zapytałem.
– O… Łukasz, nie chciałyśmy cię obudzić – wyjąkała Ilona. – Ja, no nie mogłam zasnąć i no… zeszłam na dół – plątała się dalej w swoich wyjaśnieniach Ilona.
– A co tu robi Iza? – zapytałem.
– Ja, cóż – zaczęła swe tłumaczenia Iza – usłyszałam jakiś hałas i pomyślałam, że…
– Że będziesz miała okazję się z kimś jeszcze zabawić – przerwałem jej wyjaśnienia. – O to się nie martw – będziesz.
– Nie.. to nie tak… – ponowne tłumaczenia zaczęła Iza.
– Bądź cicho, jeśli nie chcesz, abym obudził Jacka – odpowiedziałem ostro.
Obie dziewczyny zamilkły jak na komendę. W kuchni zapanowała cisza jak makiem zasiał. Podszedłem do stołu, odsunąłem krzesło i gestem nakazałem na nim usiąść mojej kobiecie. Ta wykonała polecenie bez najmniejszego sprzeciwu. Następnie z szuflady kuchennych mebli wyjąłem przedłużacz. Podszedłem z nim do Ilony. Ta ruchem głowy pokazała mi, że nie zgadza się na to aby być związaną. Nic sobie jednak z tego nie robiłem. Chwyciłem jej ręce za oparciem krzesła i skrępowałem sznurem. To samo zrobiłem z nogami Ilony.
Zostawiłem Ilonę skrępowaną na kuchennym krześle i podszedłem do Izy. Na mojej twarzy zagościł uśmiech.
To teraz się pobawimy, a moja niegrzeczna Ilonka za karę nam się poprzygląda – powiedziałem i chwyciłem Izabelę za prawą pierś. Kciukiem i palcem wskazującym zacząłem tarmosić jej brodawkę. Izie ta pieszczota musiała się spodobać, bo z jej gardła wydobył się cichy pomruk aprobaty, a sutek szybko stwardniał.
Ciało Izabeli poddało się moim pieszczotom bez sprzeciwu. Złączyłem swoje usta z ustami mojej kochanki. Nasze języki zaczęły wspólny taniec. Ciekawe uczucie – być całowanym przez dziewczynę z kolczykiem w języku – przemknęło mi przez głowę. Zatopiłem palce w jej puszystych włosach. Pochylając głowę, spojrzałem w oczy mojej nowej kochanki. Poczuła na wargach mój ciepły oddech. Delikatnie ustami chwyciła moje wilgotne wargi i zaczęła ich wolne „skubanie”. Naznaczyła językiem oba kąciki. Niespiesznie przyjechała nim po mojej dolnej wardze. Pomrukiem wyraziłem własną niecierpliwość.
Iza zarzuciła mi ręce na szyję i przywarła do mnie całym ciałem w geście niedwuznacznego zaproszenia. Dłońmi zagarnąłem jej biodra, by jeszcze ciaśniej przylegały do moich. Westchnęła przeciągle, gdy moje usta ponownie rozchyliły jej wargi. Brałem w posiadanie te usta, za każdym razem głębiej wnikając w nie językiem. Nasze piersi poruszały się zgodnym, przyspieszonym rytmem.
– Połóż się na plecach – powiedziałem łagodnie.
Posłuchała mnie i ułożyła swe piękne, nagie ciało na podgrzewanych płytkach kuchennej podłogi. Zająłem miejsce tuż przy niej i przyciągnąłem do siebie dziewczynę. Nasze ciała z łatwością dopasowały się do siebie.
Ukryłem twarz pomiędzy zagłębieniem smukłej szyi a ramieniem Izabeli. Poczułem jak czule dotyka moich włosów. Przesuwała palcami wzdłuż moich ramion, po rozległej płaszczyźnie pleców. Badała ciepło mojej skóry, twardość mięśni, wygięty krzyż, jędrność pośladków. W odpowiedzi na tę subtelną pieszczotę uniosłem jej podbródek i delikatnie pocałowałem w usta.
Usłyszałem nierówny oddech mojej kochanki, gdy zacząłem obsypywać pocałunkami jej szyję i piersi. Otoczyłem je dłońmi i lekko zacisnąłem na nich palce. Ustami przywarłem do różowego, twardego wzgórka. Językiem drażniłem brodawki, aż skurczyły się z pożądania. Iza wstrzymała oddech, wczepiona obiema dłońmi w moje włosy. Moje palce zaciskały się na jej lewej piersi w tym samym tempie, i z tą samą siłą co wargi, które mocno wpijały się w prawą pierś dziewczyny.
Moje dłonie powędrowały do jej brzucha, masując gibkie ciało. Zsunąłem się tak, by móc swobodnie oglądać jej pępek. Badałem palcem jego obrzeża i głębokość. Izabela nerwowo zachłysnęła się powietrzem i wciągnęła brzuch. Delikatnie palcami masowałem jej płaski brzuszek. Językiem wtopiłem się w tę kuszącą dziurkę na jego środku.
Spojrzałem w oczy Izie, gdy moja dłoń sięgnęła trójkącika skrywającego jej kobiecość. Czule i delikatnie, koniuszkiem palca obwiodłem jego granicę. Włoski były króciutko obcięte. Oczy Izy przysłoniła mgła pożądania. Zsunąłem wiec dłoń jeszcze niżej, by rozchylić jej uda. Kiedy wsunąłem palec między wilgotne płatki chroniące skarb dziewczyny, ta cicho jęknęła i naparła swym ciałem na moją dłoń. Dotykałem ją delikatnie i nieśmiało, ale jednak zdecydowanie. Izę zalewały falę pożądania. Coraz bardziej brakowało jej tchu. Czułem, jak topniała pod żarem mojego ciała. Jej napięte brodawki błagały o litość. Moje palce nie przestawały jej jednak pieścić. Kolistymi ruchami wnikałem w istotę jej kobiecości coraz głębiej.
– Łukasz, twoje pieszczoty doprowadzają mnie do szaleństwa – z trudem wyszeptała Izabela.
Jęknąłem. Wycofując rękę spomiędzy jej ud, torowałem drogę swej męskości. Aż zazgrzytałem zębami, usiłując nie stracić nad sobą panowania.
– Jesteś cudowna – szepnąłem Izie do ucha.
Wszedłem w nią do końca. Na swoich plecach poczułem palce Izy. Zaciskała je na moim ciele, jakby chciała przyciągnąć mnie jeszcze bardziej do siebie. Obróciła głowę, szukając mojego ucha. Poczułem, jak chwyta zębami jego dolny płatek. Moje ruchy stawały się coraz szybsze. Wdzierałem się w kruche ciało kochanki z siłą, o jaką siebie nie podejrzewałem. Słyszałem jej przyspieszony oddech. Czułem łomotanie swojego serca, które było odpowiedzią na bicie serca dziewczyny. Poczułem, jak ciało Izy pręży się pod moim. Usłyszałem jej przeciągły, cichy krzyk. Mój mózg zarejestrował, że temu cudownemu okrzykowi spełnienia, towarzyszył też inny dźwięk. Coś jakby jęk żalu? Zamarłem w bezruchu. Unosząc głowę, rozejrzałem się po kuchni.
To samo przygaszone światło, ta sama cisza przerywana krótkimi oddechami. Siedząca na krześle skrępowana Ilona… Cholera jasna. Tak zatraciłem się w pożądaniu, że zapomniałem o mojej dziewczynie. Popatrzyłem na jej twarz. W kącikach ślicznych oczu Ilonki lśniły łzy.
– Łukasz, a co ze mną? Czy… czy ja się nie liczę?– wydukała łamiącym się głosem moja kobieta.
No właśnie. Co z nią? Czy kara dla niegrzecznej była wystarczająco surowa?
.
Aby pobrać ebooka z powyższym tekstem w formatach pdf, epub, mobi:
.
Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.
.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Komentarze
Joasia B. S.
2014-12-13 at 01:13
Witam serdecznie.
Próbuję sobie przypomnieć, skąd znam to opowiadanie, ale jakoś nie bardzo mi to idzie. Czyżby DE? Wydaje mi się, że może być gdzieniegdzie poprawione, albo i nie. Czytałam je dość dawno i nadal mi się podoba. Swoją drogą, czy planujesz, droga autorko, kontynuację? Niestety nie przypominam sobie, żebym na ową kiedykolwiek trafiła, stąd pytam.
Zostawiam ***** i pozdrawiam,
B.
Anonimowy
2014-12-13 at 04:22
Witam,
Tez mi sie coś wydaje, ze to bylo na DE tylko chyba rozbite na części i jakoś tak niedokończone zostsło, ale moja pamięć mocno zawodną jest
Pozdrswiam
E
Megas Alexandros
2014-12-13 at 17:53
Dobry wieczór,
B. i E. – słuszne spostrzeżenie. "Niegrzeczna" wychodziła na Dobrej Erotyce w czterech częściach. Ponieważ jednak zaginęła wraz z tamtym portalem, zdecydowaliśmy się przypomnieć cykl, tym razem w pojedynczym wydaniu, po korekcie i lekkiej redakcji. Mam nadzieję, że "Niegrzeczna" przypadnie do gustu Czytelnikom NE, tak samo jak stało się to na starym portalu.
Pozdrawiam
M.A.
Anonimowy
2014-12-13 at 20:59
Niechlujny zapis na początku opowiadania zniechęcił mnie do przeczytania całości.
Siostra.
Areia Athene
2014-12-14 at 14:12
Wzmiankowany zapis zniknął – zachęcam Cię zatem, droga Siostro, do kontynuowania lektury!
Pozdrawiam – Areia Athene
Anonimowy
2014-12-14 at 14:38
Ależ nie, on był absolutnie w porządku. Sama się z niego dowiedziałam, że forum zostało reaktywowane. 😉
To mnie zniechęciło:
* "– Nie obmacywałam go, to nie moja wina, że orkiestra wymyśliła taką zabawę. (Zabawa polegała na tym, że dziewczyna musiała przeciągnąć surowe jajko z jednej nogawki spodni w drugą, nie tłukąc go przy tym)" Poważnie? Pierwszy raz spotykam się z takim dziwnym 'nawiasem'. Zupełnie mi nie pasuje w dialogu takie wtrącenie od narratora.
** "no i te siedmiocentymetrowe szpilki sprawiały" Mam alergię na stosowanie miar w opowiadaniach. Wystarczyłoby 'wyższe szpilki'.
*** "O nie, ja jej pierwszy nie przeproszę – pomyślałem i skupiłem się na prowadzeniu." oraz "Oj, jak ona ślicznie wygląda, pomyślałem." Brak konsekwencji. Raz jest myślnik, raz przecinek (przyznam się, że przecinek mnie zaskoczył. Znowu pierwszy raz widzę, że stosuje się taki zapis przy dialogu wewnętrznym bohatera).
"Co jest?, myślałem, obserwując to co się działo przed nami i wokół nas. Staliśmy w jakimś gigantycznym korku – tylko co go spowodowało?, zastanawiałem się." A po tym cytacie (i przecinkach) pomyślałam 'dość' i czekałam tylko na koniec części pierwszej.
Siostra.
Areia Athene
2014-12-14 at 16:28
W każdym razie mnie ów zapis nieco raził, więc przeniosłam go w bardziej odpowiednie dla niego miejsce 🙂
Pozdrawiam – Areia Athene
Karel Godla
2014-12-14 at 16:31
Siostrzyczko,
Jesteś bardzo wybredna.
Przyznaję Ci rację w przypadku trzech gwiazdek, aczkolwiek obie wspomniane formy stosuje się w – jak to nazywasz – dialogu wewnętrznym. Obie są popularne.
Na alergię (**) nie mam rady, jedni jej doświadczają inni nie. Między "siedmiocentymetrowe szpiliki" a "wyższe szpilki" jest przepaść semantyczna. Nie można narzucać autorom, by posługiwali się nieprecyzyjnymi określeniami.
Co do nawiasu w dialogu. Hmmm. Nie bądźmy purystami. Pomaga zrozumieć problem. Wszystko, co sprzyja czytelności tekstu, jest cenne i godne stosowania. A młody umysł nie powinien się zamykać w skorupie kanonów.
Pozdrawiam Wszystkich,
Karel
Anonimowy
2014-12-14 at 17:11
Karelu, cóż począć. Perfekcjonistę zadowoli tylko perfekcjonizm. 😉
Przecinki są popularne? Toś mnie zaskoczył. Mógłbyś podać tytuł jakiejś 'poważniejszej' książki, gdzie taki zapis się znajduje? Ciekawam (a ciekawość to pierwszy stopień…).
Ależ wiem, że autorom nic narzucać się nie powinno. 'To ich życie', jak mawia mój Braciszek. Jednak odnoszę wrażenie, że tekst MałejMi jest dość stary, może nawet z początków tworzenia, a wydaje się mi, że we wszelkich centymetrach, metrach i kilogramach przeważnie lubują się nowicjusze. Zatem jeżeli tekst jest stary, to ze swojej strony mogę przymknąć na to oko.
W tym przypadku nawet nie chodzi o poprawność językową (chodzi, ale nie w największym stopniu), tylko o estetykę. Brzydkie to i zupełnie 'od czapy'. Jeżeli chodzi o kanony to, co jak co, ale w przypadku języka polskiego hołduję starym zapisom i formom (żałuję, że czas zaprzeszły już nie funkcjonuje), bo później akceptowalne stają się formy: 'tą' zamiast 'tę' (dopuszczalne w mowie); 'pisze' zamiast 'jest napisane'; 'huj' obok 'chuja'; pojawiają się twory 'te okno' zamiast 'to okno' czy 'dwutysięczny drugi' zamiast 'dwa tysiące drugi'. Jeszcze czekam na dopuszczenie 'wogule'…
Siostra.
Anonimowy
2014-12-14 at 17:14
Areio Athene (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam?), masz rację, nowe miejsce jest bardziej odpowiednie, chociaż mniej rzucające się w oczy. 😉
Siostra.
Karel Godla
2014-12-14 at 17:43
Droga Siostro,
Aż tak dobrej pamięci nie mam, aby kojarzyć szczegóły z tytułem. Ale skoro taka forma mnie nie razi, musiałem się z nią zetknąć wielokrotnie. Być może w tłumaczeniach z prozy obcej. Nie wykluczam też, że nabrałem przyzwyczajeń z prozy angielskiej, gdzie zwyczaje i konwencje związane z przecinkiem są inne. A więc to Ty możesz mieć rację. Niemniej mnie osobiście nie razi ani jedna, ani druga forma. W zasadzie można by je stosować wymiennie, aczkolwiek w ramach jednego tekstu powinna obowiązywać konsekwentnie jedna forma. Łączę się z Tobą w preferencjach dotyczących "tę" nad "tą", aczkolwiek technokratą będąc pojąłem wyższość ( i poprawność) jednej formy nad drugą dopiero niedawno. Jako dziecko z głuchej prowincji obserwowałem przez długie lata (i sam stosowałem) formę "huj". Nikt w otoczeniu nie korygował tych błędów. Niestety nie mogliśmy się poradzić nauczycielki, a w słownikach wówczas dostępnych unikano słów, które uważano – niesłusznie – za wulgarne. "Te okno" czy "to okno" – tego się jeszcze nie nauczyłem. Dziękuję za lekcję. Obawiam się, że nie zapamiętam. Mam nadzieję, że korektorzy w przyszłości zwrócą mi uwagę i wyłapią usterki. "Wogule" jest jak krogulec krążący nad gołąbkami poprawności. Oby gołąbki ocalały.
Pozdrawiam Cię,
Karel
Anonimowy
2014-12-14 at 18:08
Zatem będę musiała się zapytać swojej ukochanej polonistki, jak to jest z tym zapisem.
Gołąbków (jeżeli nie składają się z kapusty i ryżu) nie lubię, ale trzymam kciuki za to, że przeżyją całe i zdrowe.
Siostra.
Anonimowy
2014-12-14 at 08:29
Widać, że opowiadanie posklejane z kawałków. Takie rwane. Da się czytać, choć przysłowiowego tyłka nie urywa :>
Mustafa