Wśród błysku sztucznych ogni oraz huku fajerwerków, w strumieniach wódki i szampana, Najlepsza Erotyka wkracza w 2014 rok! Korzystając z tej okazji, pragniemy życzyć wszystkim naszym Czytelniczkom oraz Czytelnikom wszelkiej pomyślności i spełnienia marzeń! W szczególności tych najskrytszych, do których czasem nie chcecie się przyznać nawet przed najbliższymi. Erotycznych fantazji, mokrych snów, cielesnych pragnień. Niechże się ziszczą! Na zdrowie!
Jeśli o nas chodzi, życzymy sobie nawzajem tego samego, a także nieustającego natchnienia, które pozwoli dostarczać Wam coraz to nowych pieprznych historii – tak przez Was lubianych!
Koniec roku i początek następnego to czas refleksji i podsumowań. Najlepsza Erotyka ma już półtora roku.
Naszą działalność zainaugurowaliśmy w lipcu 2012 roku. Początkowo nasze plany były skromne. Jako rozbitkowie ze znacznie większego portalu, Dobrej Erotyki, gromadzącej setki Autorów i tysiące opowiadań, potrzebowaliśmy szalupy ratunkowej – miejsca, gdzie zbierzemy się w oczekiwaniu na ratunek. DE zatonęła ostatecznie w okolicach czerwca 2012 roku, pociągnięta na dno balastem problemów technicznych, które okazały się nie do przezwyciężenia. Część Autorów rozpierzchła się po innych portalach erotycznych w polskiej sieci, nam jednak nie odpowiadała ich oferta, formuła, poziom artystyczny. Postanowiliśmy zatem poczekać na przywrócenie Dobrej Erotyki do życia, co – jak się spodziewaliśmy – miało nastąpić niebawem. Tymczasowo zaś zgromadziliśmy się na Najlepszej.
Zatonięcie DE przecięło nici osobistych kontaktów i sprawiło, że mogliśmy dotrzeć do nielicznych osób ze starego portalu. Zaczynaliśmy w siódemkę. Sześcioro Autorów: Miss.Swiss, Coyotman, Foxm, Mefisto, Megas Alexandros i Seaman, a także nasz dobry duch i dyrektor do spraw technicznych w jednym: Areia Athene. Szybko jednak drużyna zaczęła się powiększać. We wrześniu dołączyła do nas Rita. W październiku swoje miejsce na Najlepszej znaleźli Frodli i MRT_Greg. W listopadzie odnaleziony w czeluściach Internetu Marv zgodził się na publikację na naszych łamach swego cyklu opowiadań. A zatem na koniec 2012 roku Autorów było już dziesięcioro.
W tym czasie stało się już jasne, że Dobra Erotyka nie powróci, a nasza szalupa ratunkowa musi przekształcić się w pełnoprawny transatlantyk. Postawiliśmy Najlepszej dwa zasadnicze cele. Pierwszy – to ocalić jak najwięcej ze świetnej tradycji DE. Wciąż chcieliśmy zbierać rozbitków i otwierać przed nimi nasze gościnne łamy. Drugi – to dać polskiemu Czytelnikowi najlepszą prozę erotyczną dostępną w sieci. By odróżnić się od konkurencji położyliśmy nacisk na jakość. Inne portale mają w swoich zbiorach setki i tysiące tekstów, niekiedy słabych, źle napisanych, pełnych szkolnych błędów. Nie zamierzaliśmy się z nimi pod tym względem ścigać. Chcieliśmy – i nadal chcemy – publikować rzadziej, ale tylko dobre teksty. Budować naszą markę na przyzwoitej prozie, interesującej fabule, godnych zapamiętania postaciach. Cyzelować formę i dbać o sensowność oraz spójność treści.
Z takim podejściem wiązało się niemałe ryzyko. Spodziewaliśmy się, że prędzej czy później nasze zasoby opowiadań się wyczerpią, a na bieżąco nie będziemy w stanie pisać tyle, by regularnie publikować i tym samym podtrzymać zainteresowanie Najlepszą. Dlatego też w rok 2013 wchodziliśmy z nadzieją, ale i z obawami. Jak się jednak okazało, były one nieuzasadnione.
Już w styczniu dołączył do nas Jestem, twórca opowiadań dziwnych oraz niebanalnych. W lutym grono Autorów poszerzyło się o Karel Godlę i Ferrarę. W marcu pojawili się: debiutantka Within Temptation oraz weteran DE, Sinful Pen. W kwietniu odnalazł nas jeszcze jeden weteran, Labia. W maju i czerwcu dwoje znanych i lubianych Autorów – Ravenheart i LadyInRed – powierzyło nam swoje teksty i zezwoliło na ich publikację. Przyszedł sierpień – na Najlepszej swoje miejsce znalazły MałaMi oraz Wiki. Wrzesień był szczególnie obfity w premiery i powroty. Zaczęli wtedy publikować u nas: HighTonedSonOfABitch (piszący wcześniej także pod pseudonimem Oldfriend), Barman-Raven, a także kolejna debiutantka, Kenaarf. W październiku otrzymaliśmy posiłki w postaci trzeciego z wielce obiecujących debiutantów: Paco_De. Wreszcie w grudniu, jako 25. Autor Najlepszej Erotyki, do zespołu dołączył Marek Dopra.
Dzięki nowym Autorom oraz wytężonym wysiłkom pisarskim całej drużyny, przez cały 2013 rok byliśmy w stanie utrzymać nasze tradycyjne już tempo publikacji (zwyczajowo premiery następują w poniedziałek, środę i piątek). Czasami nawet je przyspieszaliśmy i zamieszczaliśmy nowe teksty co dwa dni. Zbiory NE znacznie się powiększyły i dziś liczą już ponad ćwierć tysiąca opowiadań, rozdziałów powieściowych, zbiorów miniatur. Wziąwszy pod uwagę, że średnia długość zamieszczanych u nas tekstów to około 15 stron maszynopisu, można oszacować, że opublikowaliśmy jak dotąd blisko 3.800 stron, co stanowi równowartość niemal 15 powieści. Nieobce są nam żadne gatunki – na Najlepszej znajdziecie obyczajowe dramaty, kryminalne thrillery, młodzieżowe komedie, westerny, powieści przygodowe, historyczne, science-fiction i fantasy, a nawet coś, co można zakwalifikować jako „new weird”. Wszystkie te prace łączy jedna cecha – solidna porcja erotyki.
Czym uraczymy Was w 2014 roku? Oczywiście tym wszystkim, co już lubicie, ale planujemy także wzbogacić naszą ofertę o nowe smaki. Dołączą do nas następni Autorzy; nowe serie opowiadań oraz minipowieści zajmą miejsce tych, które już się skończyły. Coraz śmielej eksperymentujemy z cyklami międzyautorskimi, będącymi owocem zbiorowych wysiłków twórczych. Na razie mamy „Blondynkę” oraz „Miniatury” – niewykluczone, że wkrótce dołączą do nich kolejne. Planujemy także publikację następnych e-booków – do wydania rocznicowego już dziś dołącza noworoczne. W najnowszym zbiorze (do ściągnięcia w dziale E-BOOK) znajdziecie dziesięć starannie wybranych opowiadań naszych Autorów – w wersji dla komputerów oraz czytników typu kindle. Krótko mówiąc: będzie co czytać!
Czego oczekujemy od Was, drogie Czytelniczki i nie mniej drodzy Czytelnicy? Waszego udziału we współtworzeniu Najlepszej Erotyki. Portal literacko-erotyczny to nie tylko Autorzy, ale przede wszystkim Wy – odbiorcy naszych prac. Dopiero z połączenia tych dwóch żywiołów powstaje społeczność podobna do tej, która zadecydowała o niepowtarzalności Dobrej Erotyki. Ze statystyk wejść wiemy, że z miesiąca na miesiąc odwiedzacie nas coraz liczniej – w grudniu 2013 niemal dwadzieścia razy częściej niż w lipcu 2012. Zależy nam na tym, byście nie tylko czytali nasze teksty, ale także je komentowali, dyskutowali, wyrażali swoje opinie, krytyki (szczególnie lubimy te ostre i bezlitosne!), oczekiwania. To właśnie – bezpośredni kontakt z Czytelnikami jest paliwem, które napędza naszą chęć tworzenia.
Nie wahajcie się zatem dzielić z nami swoimi przemyśleniami – czy to jako użytkownicy anonimowi, czy też (do czego zawsze gorąco zachęcamy!) – zarejestrowani. Niech Najlepsza Erotyka będzie miejscem rozmowy, a nie tylko monologu. Im bardziej intensywna będzie nasza interakcja, tym większa szansa, że nasz portal będzie wzrastał i rozwijał się jeszcze przez wiele, wiele lat.
A teraz nie nudzimy Was już dłużej. Z pewnością spieszno Wam do zamieszczonych poniżej erotycznych miniatur autorstwa MałejMi, Rity oraz Marka Dopry. Nim jednak weźmiecie się na dobre do lektury, wznieśmy wspólnie toast za tak pięknie rozpoczęty 2014 rok.
Autorzy Najlepszej Erotyki
.
MałaMi – Nie dla… mnie
Zobaczyłem ją po raz pierwszy, gdy w październiku przekroczyła progi pokoju samorządu studenckiego. Przyprowadził ją Michał – kolega. Niemal siłą wepchnął za drzwi i od progu próbując przekrzyczeć panujący w pokoju gwar, oświadczył:
– Ludziska, to jest Kinga. Teraz jest może jeszcze trochę nieobyta i nieśmiała, ale z czasem się wyrobi. Daję sobie rękę uciąć, że ją polubicie. To dziewucha i do tańca, i do różańca – kontynuował głośno. W pokoju zapanowała cisza. Wszystkie oczy zwróciły się w stronę ślicznej, zgrabnej, niskiej brunetki. Michał po kolei zaczął prezentację nas wszystkich. Oprócz imion i pełnionych funkcji rzucał też przezwiskami – te wywoływały słodki uśmiech na twarzy naszej nowej koleżanki.
Szybko przyjęliśmy ją do naszego grona. Życie toczyło się swym torem, a my przekonywaliśmy się, że Michał miał rację: Kinga to dziewczyna, z którą można było konie kraść. Koleżanka szybciutko pojęła, o co chodzi w studiowaniu. Kiedy trzeba było, chodziła na zajęcia, kiedy indziej olewała je, tak jak i my. Okazała się sprytna, obrotna, pełna ciepła. Szybko zyskała aprobatę naszych władz uczelnianych, umiała zapukać tam, gdzie trzeba i zorganizować to, co było potrzebne. Przy tym była bardzo taktowna, grzeczna i stanowcza jednocześnie. Świetna organizatorka zajęć integracyjnych i imprez okolicznościowych. Nie zadzierała nosa, umiała się z siebie śmiać. Jedyną wadą było to, że nikim z nas nie interesowała się na poważnie.
Przyszedł czas pierwszej sesji. Pamiętam, że był to czwartek. Byłem już po zajęciach. Podjechałem na uczelnię tylko po materiały do gazetki, które chciałem przejrzeć przez weekend. Szybko wbiegłem po schodach do pokoju samorządu. Jakież było moje zdziwienie, gdy otwarłszy drzwi, ujrzałem siedzącą przy uchylonym oknie zapłakaną Kingę. Paliła papierosa, a nie robiła tego zbyt często. Trzymała go nieporadnie w jednej dłoni, w drugiej ściskała wymiętą chusteczkę higieniczną. Szybko zamknąłem drzwi i zbliżyłem się do Kingi.
– Czemu płaczesz? Co się stało? – zapytałem.
Z początku nie chciała nic powiedzieć. Wybuchnęła tylko jeszcze większym szlochem. Po paru minutach głaskania jej po głowie, czułego obejmowania, szeptanych do ucha słów otuchy usłyszałem, że podsłuchała rozmowę zazdrosnych koleżanek:
– Pewnie dała dupy temu doktorkowi, dlatego ma fizykę do przodu. A my, że nie tak oblatane w temacie jak ona, pomęczymy się jeszcze.
No fakt. Zdać fizykę w pierwszym terminie u doktora erotomana gawędziarza – jak go nazywała brać studencka – to cud – pomyślałem.
– Jakie to wszystko niesprawiedliwe. Czemu posądzono mnie o coś, czego nie zrobiłam? – żaliła się dalej Kinga.
Cierpliwie tłumaczyłem, że życie nie zawsze jest sprawiedliwe. Dziewczyna pomału dochodziła do siebie. Ocierając kciukami resztki łez na jej policzkach pochyliłem głowę i delikatnie ją pocałowałem. Nasze języki na chwilkę połączyły się w namiętnym pocałunku. Zęby delikatnie kąsały wargi. Moje dłonie czule pieściły jej twarz, szyję i ramiona. W pewnej chwili dziewczyna odsunęła się ode mnie.
– Potraktujmy to tak, jakby nie miało miejsca – wyszeptała i wyszła z pokoju.
No cóż, ciężko było się pogodzić z wolą dziewczyny. Krótki, zmysłowy pocałunek rozbudził mój apetyt na więcej, jednak ona unikała jakiegokolwiek sam na sam. Nakombinowałem się nieźle, prosząc kumpla, by ten namówił Kingę na wyjazd na konferencję do Szczyrku. Oczywiście plan miałem inny. Kinga zaniemówiła, widząc mnie na peronie Dworca Głównego w Krakowie, spodziewała się przecież Janusza. Wytłumaczenie nagłej zmiany przyjęła z małymi oporami.
Zakwaterowano nas w całkiem dobrym hotelu. Jako że byliśmy jednymi z pierwszych gości, dostaliśmy trzyosobowy pokój z tarasem na górnym piętrze. Podobno cieplejszy od pokoi na dole. Na górę prowadziła osobna klatka schodowa. Do pokoi usytuowanych na dole wchodziło się dużymi przeszklonymi drzwiami (w pierwszym skojarzeniu przypominającymi drzwi balkonowe) bezpośrednio z zewnątrz. Po szybkim prysznicu położyliśmy się do łóżek – każdy swojego – niestety – i szybko zasnęliśmy.
Następnego dnia było śniadanie, zajęcia, potem obiad. Dopiero na koniec dnia organizatorzy przygotowali imprezy integracyjne. Ognisko z pieczonym baranem, a potem zabawę w głównym budynku. Jeszcze podczas ogniska siedzieliśmy z Kingą koło siebie i piliśmy grzane wino. Potem, na imprezie, dziewczyna przysiadła się do grupy studentów ze Szczecina. Nieźle wstawione towarzystwo śmiało się i zachowywało dość głośno. Jakiś wysoki dupek porwał moją koleżankę na parkiet.
Cholera, jak ona z nim tańczyła… Odstawiali na parkiecie tańce niczym z „Dirty Dancing”. Jej śliczne, drobne ciało wyginało się ponętnie w ramionach tego faceta. Wielkie dłonie gościa dotykające bioder Kingi czasem prześlizgiwały się po pośladkach śmiejącej się dziewczyny. Jej kocie ruchy potęgowały moje pragnienie. Szlag mnie trafiał… Kurwa mać. Ze mną nawet normalnie zatańczyć nie chciała. Usłyszawszy, że to ostatni kawałek zapowiedziany przez DJ dokończyłem szybko drinka, zaopatrzyłem się w piwo i wyszedłem z sali. Usiadłem za filarem w korytarzu. Otworzyłem puszkę i przyglądałem się w wiszącym lustrze osobom wychodzącym z sali. Kinga i ten gość byli jednymi z ostatnich. Usiedli z puszkami fanty w ręce po przeciwnej stronie korytarza. Rozmawiali półgłosem.
Siedzieli tak może z półtorej godziny. Facet już od dłuższej chwili trzymał obiekt moich westchnień za rękę, śmiali się cicho, coś szeptali. Z miejsca, w którym siedziałem, byłem niewidoczny dla migdalącej się pary. Niestety, nie słyszałem też, o czym mówili. W końcu zebrali się do wyjścia. Cicho podążyłem za nimi. Facet mieszkał na dole, w tym samym budynku co my. Przepuścił Kingę w drzwiach do swojego pokoju. Zapaliło się światło w łazience. Dawało ono nikłe oświetlenie. Mnie jednak wystarczyło, by widzieć to, co się dzieje w pokoju.
Usadowiłem się pod filarem. Było mi cholernie zimno i niewygodnie, mimo to nie zrezygnowałem z podglądania ich. Facet posadził Kingę na stole. Bokiem do mnie. Otoczył dłońmi jej szyję i zwrócił twarzą ku sobie. Pochylił się nad nią. Rozchylił wargi i przez dłuższą chwilę sycił się wilgocią jej ust. Zatopił język w głębi. Wyobraziłem sobie, jak przeciąga niespiesznie kciukiem po podbródku dziewczyny. Znów wpił język w jej usta, tym razem powoli. Kinga zarzuciła mu ręce na szyję, przywierając do niej wargami. Zanurzyła palce w jego włosach. Chłopak zaczął masować dłońmi jej plecy i żebra. Z głową wtuloną w szyję kobiety rękoma utorował sobie drogę do guzików jej bluzki. Odpiął je jeden po drugim. Bez pośpiechu zsunął bluzkę z ramion, razem z ramiączkami stanika. Przez miękką koronkę biustonosza szczypał sutki. Kurwa. Jak ja bym chciał być na jego miejscu…
Kinga zdjęła bluzkę. Rozebrała gościa z koszulki. Jej śliczne dłonie z wypielęgnowanymi, długimi paznokciami pieściły klatkę piersiową faceta. Dziewczyna drażniła mu sutki. Delikatnie je muskała. Przesunęła dłonie niżej i zaczęła odpinać mu spodnie. Włożyła rękę między zamek i materiał dżinsów. Paznokciami pieściła penisa faceta. Ten odchylił się w tył. Zsunął sobie spodnie razem z bokserkami. Całkiem niezły okaz. Ujęła go w dłoń i niespiesznie zaczęła nią poruszać. Zeskoczyła ze stołu. Uklękła. Nie!!! Proszę, tylko nie to! Nie bierz go w usta. Nie w te słodkie, całujące mnie kiedyś usteczka… – pomyślałem. Na próżno jednak. Język Kingi zaczął muskać członek tego dupka. Pomagając sobie palcami, ściągnęła mu napletek z żołędzi. Wsuwała penisa do ust, lekko ssąc trzon. Całym wnętrzem ust obejmowała penisa. Żołądź oplatała językiem, drażniła wędzidełko. Zaczęła poruszać głową, zatapiając w ustach prawie połowę członka. Gość chwycił ją za włosy, wciskając się jeszcze głębiej.
Zrobiło mi się niedobrze. Czułem się strasznie. Z jednej strony miałem ochotę wpaść do pokoju i sklepać gościa. Przyłożyć mu w twarz. Pobić do nieprzytomności. Z drugiej strony odczuwałem podniecenie. Dałbym się zabić, by być na jego miejscu. Ja szykuję intrygi, płaszczę się przed tą śliczną brunetką, a ona tymczasem ma mnie za nic. Jak najzwyklejsza kurwa klęczy przed obcym gościem i mu obciąga… Brakowało mi tylko brunatnych błyskawic i mrocznych iluminacji z tego powodu. Z całej gamy targających mną uczuć wygrała jednak wściekłość. Wkurwiony, rozgoryczony i jednocześnie zawiedziony, patrzyłem jednak dalej na scenę w pokoju. To było silniejsze ode mnie.
Dziewczyna od czasu do czasu wykonywała kilka szybszych ruchów na całej długości penisa i ponownie wkładała go sobie do ust. Dłonią zaczęła pieścić jądra, nie przerywając intensywnego ssania i lizania. W końcu wstała. Szybko pozbyła się resztek swojego ubioru. Pchnęła gościa na łóżko i dosiadła go.
Musiałem zmienić punkt obserwacyjny. Przysunąłem się bliżej drzwi, by mieć lepszy widok. Kinga poruszała się raz po raz, nabijając się coraz głębiej na penisa. Chłopak dłońmi obejmował jej piersi. Zataczając kółeczka, pozwoliła mu wchodzić w siebie raz głęboko, a raz płytko. Facet przeniósł jedną dłoń w miejsce złączenia ich ciał. Drugą trzymał ją za biodra. Po chwili takiej pieszczoty ciałem Kingi poczęły szarpać dreszcze. Z gardła wydobył się krzyk, który doleciał także moich uszu. Zbierając się do odejścia, widziałem jeszcze, jak gość wykonuje ostatnie silne pchnięcia. I zastyga w bezruchu, jak obejmuje bezwładne ciało dziewczyny i przytula je do siebie…
Biegłem przed siebie. Do głównego budynku. Do baru… Może jeszcze uda mi się coś wypić… Tak na wszelki wypadek, by nie móc nikogo skrzywdzić. Niestety, było zamknięte. Wlokąc się noga za nogą, pomaszerowałem zatem z powrotem. Powstrzymywałem wzrok przed patrzeniem na te drzwi. Bolało mnie… Tylko co? Nie umiałem dokładnie sprecyzować. Czułem się jak ostatni palant. Co z tego, że kiedyś ją pocałowałeś, co z tego, że jej pragniesz? Rozgoryczony wyrzucałem z siebie najgorsze przekleństwa, jakie przychodziły mi do głowy. Rzuciłem się w ubraniu na łóżko. Założyłem dłonie pod głowę i tępo patrzyłem w sufit. Przeleżałem tak do rana. Biłem się z różnymi myślami. Co z tego, że dla niej gotowy byłem zrobić wszystko, skoro ona tego nie chciała. Trudno było mi pogodzić się z odrzuceniem. Zabolało. Z czasem nauczę się żyć ze zranioną męską dumą. Będzie ciężko. Ale się nauczę.
.
Rita – Gad
Opływało ją rozświetlone milionami iskrzących się gwiazd niebo. Zanurzała się w tym czarnym, gęstym całunie, płynęła wśród ławic konstelacji, wirowała wśród tych maleńkich, jasnych punkcików. Długie źdźbła gęstej i świeżej trawy plątały się we włosach, zahaczały o rozchylone wargi, drażniły uszy. Chłonęła całym ciałem ten błogi i odurzający zapach letniej nocy. Miodowa woń maciejki, orzeźwiający zapach trawy, ciężki aromat ciemnego lasu, którego czarny kontur rysował się na tle gwieździstego nieba, płynęły od nagrzanej słońcem ziemi. Guziczki białej, bawełnianej sukienki ciągnęły się przez całą jej długość – od obramowanego szydełkowaną koronką dekoltu aż do kolan. Jasna postać dziewczyny pięknie rysowała się w głębokiej trawie. Żadne niepotrzebne myśli nie zakłócały tej cudownej chwili delektowania się światem i wytchnieniem po całym dniu ciężkiej pracy. Sielanka…
Skradał się cicho, w każdym jego sprężystym ruchu czuć było siłę i zdecydowanie. Szczupły, wysoki, smagły, z czymś groźnym, nieokreślonym w spojrzeniu ciemnych oczu, że nie tylko człowiek, ale i zwierz dziki uciekał z przerażenia. Nozdrzami wciągnął aromatyczne nocne powietrze. Oprócz woni nocnych kwiatów, trawy i lasu, poczuł też inny zapach. Upajającą woń, oszałamiającą zmysły, obezwładniającą rozum… Zapach rozgrzanego kobiecego ciała. Poczuł dreszcze, bystrym wzrokiem jął przeczesywać okolicę. Czuł rodzące się pożądanie, żar palący trzewia… Musiał ją natychmiast znaleźć! Jego smukłe, żylaste ciało drżało, oddech stał się chrapliwy, gwałtownie zginane palce strzelały w stawach.. Jest! Tam pod lasem, na miękkiej trawie, leży… Piękna… Taka biała, czysta… Rozgrzana, pachnąca…
Jej myśli uniosły się nagle i same zdecydowały, w jakim kierunku podążą… Ciało zareagowało samo. Dłońmi zaczęła pomału przesuwać po swoich ramionach, po pełnych i kształtnych piersiach, z których była taka dumna… Nieśpiesznie zaczęła rozpinać guziki sukienki. Gładki, płaski brzuch, ale przyjemnie miękki. Ręka bezwiednie zawędrowała między gorące uda. Na ciemnych włoskach już zdążyła osadzić się słodka wilgoć podniecenia. Rozsunęła lekko nogi i zatopiła palec w swoim sekretnym miejscu… Zapachniało.
Przyśpieszył kroku, bezszelestnie przekradł się przez oświetloną księżycowym blaskiem polanę i skrył za krzakiem. Widział ją całą, jej jasną sukienkę, opalone ciało, któremu Luna nadawała srebrzysty odcień, przymknięte oczy, wilgotne, rozchylone usta, zarumienione policzki, szyję wygiętą w łuk, sterczące piersi z pięknymi, ciemnymi brodawkami, doskonały, napięty brzuch, rozchylone nogi i tę dłoń, która kryła się między udami… W nozdrza co chwila uderzał go odurzający zapach kobiecości pragnącej spełnienia. Słyszał jej urywany oddech, cichutkie jęki, westchnienia…
Przymknęła oczy, żeby ta rozkosz wypełniająca jej ciało przypadkiem przez nie nie uciekła. Zamarła w oczekiwaniu na spełnienie, naprężyła się cała, dłoń zagłębiająca się w mokrej kobiecości, przyśpieszyła… Nagle jakieś ciało, jakiś człowiek czy stwór, przygniótł ją swoim ciężarem, stalową dłonią chwycił ręce, kolanem szerzej rozsunął uda, drugą ręką zasłonił usta. Wygięte ramiona strasznie bolały, ledwo mogła oddychać. Pierwotny strach wypełnił jej ciało. Łzy płynęły po policzkach, zaczęła szlochać. Stwór nie zważał na to. Jednym zdecydowanym pchnięciem wypełnił ją swoim żarem. Potwornym, palącym, pulsującym. Czuła, jak jeszcze rośnie w jej ciasnym wnętrzu. Gardłowy okrzyk bólu wydarł się spomiędzy zaciśniętych na twarzy palców. Kolejne potoki łez zrosiły srebrzystą trawę. A on wtargnął gwałtownie w jej intymność i pozostał bez ruchu. Czuła jedynie jak pal, na który ją nadział, powiększa się rytmicznie, jak drga.. Jego zęby znalazły się na jej białej szyi… Przeciągnął po niej językiem, zlizując słone łzy i pot. I ukąsił. Mocno… Zacisnął na niej swe ostre kły. Westchnienie rozkoszy ją zdradziło. Jakże miłe to było ukąszenie… Pragnęła go, choć był obcy, straszny, nawet obrzydliwy.
Spojrzał na nią ciemnymi ślepiami. Palił, roztapiał, przewiercał ją spojrzeniem. Rozkazująco, wyczekująco… A ona poczuła, jak właśnie w tym momencie jej zdradliwa kobiecość zaczyna zaciskać się rytmicznie na wbitej w nią włóczni. Jak pragnie, żeby on wreszcie się poruszył, żeby wziął ją, taką bezwolną i oddaną, czekającą tylko na niego, wypełnioną jego żarem, jego dzikością.
I on już nie mógł wytrzymać ani chwili dłużej. Chciał, żeby ona sama mu się oddała, żeby błagała o jeszcze, żeby patrzyła z tą niemą prośbą w oczach. I teraz czuł, że nadeszła ta chwila. Ma ją. Już ją posiadł. Wychrypiał jej tylko do ucha: „Moja….” I znów ukąsił w szyję. I zaczął ją brać pomału, ale mocno i do końca. „Uczył ją wspólnym nadlewać snem, pierś głaskać w dłonie porwanym łbem, i od rozkoszy trwalszej niż zgon syczeć i wić się i drgać jak on…” Wypełniał ją całą, rozpędził i rozkołysał jej pragnienia, dłońmi, ustami, zębami, językiem zawłaszczał sobie dziewczynę kawałek po kawałku, kradł jej pragnienie, w zamian dając rozkosz, a ta rozkosz nadchodziła wraz z omdleniem, ukochaniem… I ziemia pod nimi zadrżała, krzyk rozdarł noc. Ale nie był to bynajmniej krzyk przerażenia…
Drżała skulona, leżąc w wilgotnej, głębokiej trawie. A on otulił ją swym ciemnym, twardym ciałem i chłonął jej cudny zapach, gładząc długie włosy… Nachylił się i całował – delikatnie, pięknie, miłośnie… Czułym dotykiem pieścił jej wymęczone ciało, zapewniając o wielkiej miłości… Zdziwiona spojrzała na niego… Rzekła:
„Nie zrzucaj łuski, nie zmieniaj lic!
Nic mi nie trzeba i nie brak nic.
Lubię, gdy żądłem równasz mi brwi
I z wargi nadmiar wysysasz krwi,
I gdy się wijesz wzdłuż moich nóg,
Łbem uderzając o łoża próg.
Piersi ci chylę, jak z mlekiem dzban!
Nie żądam skarbów, nie pragnę zmian.
Słodka mi śliny wężowej treść –
Bądź nadal gadem i truj i pieść!”
.
Marek Dopra – Księżniczka Anna
W komnacie panowała cisza. Zdawać by się mogło, że jest to następny z tych nudnych dni, które mijały w pałacu ,łącząc się z sobą w kolejne tygodnie, miesiące, lata. Jedynie ponure twarze dwórek przypominały księżnej Annie o grozie sytuacji. Drzwi otworzyły się i ukazał się dowódca straży. Wszedł bez słowa, bez oddania hołdu, bez pokory w oczach. Dziś nikt tego od niego nie oczekiwał. Stanął przed księżną. Jego milczenie wypełniło całą salę, która jakby zastygła w oczekiwaniu. W końcu przez jego gardło przecisnęły się słowa:
– Pani… – Księżna nie przerywała, nie ponaglała, nie okazywała żadnych emocji. – Mury wewnętrzne padły.
Milczenie księżnej było dla dowódcy wystarczającą odpowiedzią. Odwrócił się na pięcie i wyszedł. Na Annie wiadomość nie zrobiła żadnego wrażenia. Choć była świadoma, że powinna. Być może wcześniej przygotowała się na to, a słowa dowódcy były już tylko pustymi dźwiękami. Wstała i udała się do swej komnaty. Wielkie okno, przez które ostatnimi czasy tak bała się wyglądać, które budziło w niej tyle strachu, teraz było zwykłą taflą szkła. Zbliżyła się i bez śladu emocji spojrzała w dół, na dziedziniec, który niegdyś własnoręcznie ozdabiała kwiatami. Dopiero teraz odważyła się przyłożyć do oczu lunetę – prezent otrzymany przed kilkoma dniami od nadwornego astronoma.
Niemal od razu go ujrzała. Uwijał się jak oszalały, blisko pierwszej linii. Zagrzewał swych ludzi do ataku, samemu nie szczędząc sił. Pot zmieszany z błotem spływał z jego twarzy na zbroję, mieszając się z zakrzepłą krwią. Zdawał się nie zauważać swoich ran. Co pchało go tak do przodu? Księżnej zdawało się, że spojrzał w jej okno. Jego wzrok sprawił, że na chwilę przestała oddychać. A przecież nie mógł jej dojrzeć z takiej odległości. Lecz ogień jego oczu bez trudu jej dosięgnął. Dlaczego tak bardzo pragnął zdobyć właśnie jej zamek?
„Już czas” – pomyślała.
Odwróciła się od okna i skierowała w stronę wielkiej balii stojącej na środku komnaty. Wezwała dwórki. Pomogły jej się rozebrać. Następnie zanurzyła ciało w gorącej, wyperfumowanej wodzie, pełnej płatków róż. Przez chwilę delektowała się jej ciepłem. Na moment jakby zapomniała, że godziny jej sielanki są już policzone. Powstała, a służki zaczęły myć jej ciało. Tak lubiła być pachnąca i świeża. Wtedy właśnie przypomniała sobie widok księcia Roberta, który od kilku dni zajęty był szturmowaniem w pocie czoła jej zamku. Na pewno teraz śmierdzi, przyszło jej nagle do głowy. Dlaczego właśnie o tym pomyślała? Dlaczego było to dla niej tak istotne? Dlaczego akurat teraz, spoglądając na swe pachnące czystością krągłości, niemal poczuła woń jego potu, zakrzepłej krwi, błota z wielu dni bitwy?
Obserwowała, jak dwórki uważnie myją jej ciało. Ich dłonie były tak bardzo delikatne. Przesuwały się po jej skórze, niemal jej nie dotykając. Jakby w obawie, że wystarczy chwila nieuwagi, by ją zranić. I znowu przypomniały jej się mocne ręce księcia szalejącego w bitewnym kurzu, dzierżące pewnie ciężki miecz. Na pewno jego dłonie są szorstkie, toporne i prostackie – znów dziwna myśl przeleciała jej przez głowę. Dlaczego myślała o jego dłoniach? Czemu wyobrażała je sobie akurat w chwili, gdy obserwowała delikatne palce dworek przesuwające się po jej ciele? Z pewnością zero w nich subtelności, dopowiedziała sobie, gładząc swoją skórę, nie mogąc nadziwić się, jak jest gładka i delikatna. Jak reaguje na najsłabszy nawet dotyk.
Położyła dłonie na piersiach. Zastanawiała się, czy może być coś bardziej miękkiego? Aż bała się dotknąć swych sutków. Wyglądały tak bezbronnie, że wydało jej się przez chwilę, że najlżejszy dotyk może je zranić. Znów wrócił obraz księcia, a szczególnie jego twarzy. Pewno cholernie drapie i jest żarłoczny – nie wiedzieć czemu teraz właśnie, w chwili gdy patrzyła na swe brodawki, miała w myślach jego kilkudniowy, twardy zarost dookoła ust i szczerzące się w nich zęby.
Jej ręka zsunęła się niżej, w dół brzucha. Zatrzymała się na granicy blond kędziorków otaczających najdelikatniejszą i najbardziej bezbronną część ciała, jej tajemne wejście. Na pewno zawsze pcha się tam, gdzie go nie chcą – dlaczego właśnie dotknięcie łona przywołało widok księcia, który nie bacząc na obrońców wdziera się w mury jej zamku? Zostawia za sobą dziesiątki trupów i rannych. Nic jest w stanie go zatrzymać. Wbrew wszystkiemu i wszystkim i tak dostanie się do środka…
– Przynieście moje odzienie – nakazała dwórkom, a te po chwili zjawiły się z naręczami pełnymi bielizny.
Nie wiedzieć czemu, bardzo długo zastanawiała się nad jej wyborem. Czy to w obecnej sytuacji miało jakiekolwiek znaczenie? W końcu wybrała spośród barchanowych majtek te, których koronka była najdelikatniejsza. Podziwiała jej wysublimowany wzór. Zastanowiło ją, jaki dźwięk wydobywa z siebie podczas darcia. Chwilę myślała nad tym, następnie położyła wybraną bieliznę na taborecie. Dlaczego ten dźwięk był dla niej w tym momencie istotny?
Księżna Anna wyszła z balii. Wciąż naga, rozejrzała się po komnacie. Zawsze lubiła podziwiać jej wystrój i piękno. Podobnie jak inne pokoje, była pełna wspaniałych kosztowności. Poczuła żal, że te wszystkie najpiękniejsze rzeczy – dziedzictwo jej rodu – wpadnie w łapy księcia Roberta. Nigdy nie przywiązywała wagi do wartości tych przedmiotów. Martwiło ją tylko to, że wszystko wokół było tak piękne, błyszczące, mieniące się tysiącem blasków. Ten prostak był niegodny podobnych skarbów.
Dumając tak nad tym, jakie to wspaniałości wpadną w jego ręce, wzięła w dłoń odrobinę brokatu, posypała nim kędziorki na swym łonie i jęła bardzo starannie wcierać go w nie, by było jeszcze piękniejsze. Jej dwórki patrzyły na to, współczując swej księżniczce. Na dany znak zaczęły wcierać olejki w jej ciało, tak by skóra była bardziej gładka. Gdy zakończyły tę czynność, księżniczka Anna odwróciła się i nakazała im, by zaczęły ją ubierać.
Z dolnych komnat zamku dobiegały odgłosy walki. Wiedziała że książę jest tam, pomiędzy żołnierzami, że prze naprzód, coraz bliżej – brudny, śmierdzący, szorstki, drapiący, żarłoczny, prostacki. Coś jeszcze tknęło ją, gdy pomyślała „prostacki”. Zamoczyła dłoń w olejku i natarła się nim między pośladkami; po krótkim namyśle wtarła tam kolejną porcję. Kiedy została już ubrana, odprawiła dwórki i usiadła na łożu. Nagle usłyszała walenie w drzwi. Wiedziała, że długo nie wytrzymają. Niemal czuła za nimi jego obecność. Uderzenia były coraz mocniejsze. Stalowe klamry wciąż się nie poddawały. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl: „No co za ofermy… Ileż można czekać…”
.
Utwory chronione prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autorów zabronione.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Komentarze
Anonimowy
2014-01-01 at 12:57
Orędzie (inaczej apel, odezwa) – uroczyste oznajmienie, przemówienie ważnej osoby w państwie (zwykle polityka) skierowanej do ogółu. Zwykle dotyczy bieżącej sytuacji politycznej w kraju. Często orędzia pojawiają się przed i po wyborach, a także w trakcie uroczystych wizyt polityków.
Orędzia mogą wygłaszać również osoby duchowne (np. papież lub biskupi), są też orędzia maryjne (np. orędzia fatimskie), wzywające do nawrócenia.
Komiczna megalomania. Komuś się w łepetynie poprzestawiało chyba.
Miss.Swiss
2014-01-01 at 14:09
A może by tak z przymrużeniem oka spojrzeć na tytuł? Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, przede wszystkim uśmiechu na codzień.
Megas Alexandros
2014-01-01 at 20:47
Drogi Anonimie,
skoro udało Ci się tak dokładnie zacytować hasło "orędzie" z Wikipedii (wypadałoby wprawdzie podać źródło, z którego się cytuje, ale w dzisiejszych czasach epidemii plagiatów trudno się tego domagać), to proponuję, byś przyjrzał się także hasłu "komizm" oraz "ironia", a potem sprawdził w wikisłowniku hasło "poczucie humoru".
Myślę, że wtedy wszystko powinno stać się jasne.
Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku!
M.A.
Anonimowy
2014-01-01 at 14:26
Wszystkiego najlepszego w 2014 roku! I nie przejmujcie sie trollami!
Mustafa
Ravenheart
2014-01-01 at 18:43
Wszystkim starym i nowym Pisarzom, Czytelnikom, Przyjaciołom i Przechodniom… wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Oby nigdy nie zabrakło Wam (nam… :-)) inwencji, wyobraźni, humoru i marzeń! Bo co do kosmatych myśli – to wiadomo, że nie zabraknie…
Ravenheart
🙂
Rita
2014-01-01 at 19:36
Juhu! Nowy rok zainspirował Cię do działania 😉 Teraz czekamy na nowe opowiadania, Ravenhearcie.
seaman
2014-01-01 at 20:11
Cóż za niespodzianka, Kruku! I to pierwszego stycznia. Dobra wróżba na cały rok!
Wszystkiego naj dla moich przyjaciół z NE, dla naszych ukochanych Czytelników regularnych i jednorazowych… dla Najlepszej Erotyki.
Pozdrawiam z rozbujanych mórz,
seaman.
Megas Alexandros
2014-01-01 at 20:50
Cześć Ci, Ravenhearcie!
Mamy nadzieję, że w Nowym Roku będziemy Cię tu częściej spotykać. No i że będziemy mogli przeczytać Twoje nowe opowiadania! Ja tradycyjnie już czekam na kontynuację "Naturalia non sunt turpia", ale także "Amour a rebours"!
Pozdrawiam
M.A.
Anonimowy
2014-01-02 at 05:29
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim! I każdemu z osobna. 🙂
Lily
Anonimowy
2014-01-02 at 16:35
Dobrego nowego roku wszystkim autorom i czytelnikom Najlepszej Erotyki!
Absent absynt
Anonimowy
2014-01-04 at 20:29
Droga redakcjo, mam pytanie. Czy otrzymaliście już od Ferrary ostatnią część Domu Rossów??? I jeśłi tak, to kiedy pojawi się ona na stronie??? A jeśli nie, to czy można by zagonić lenia do szybszej pracy?? Czekamy 🙂
Megas Alexandros
2014-01-04 at 22:31
Drogi Anonimie,
nie otrzymaliśmy kolejnej części "Domu Rossów". Co więcej, z dawniejszych wypowiedzi Ferrary wnioskujemy, że nie miała to być wcale część ostatnia. Jak już kiedyś obiecywałem, gdy tylko otrzymamy kolejny rozdział "Domu", bezzwłocznie ją opublikujemy.
Pozdrawiam
M.A.
Anonimowy
2014-03-05 at 17:49
Pytania: Czy można nareperować oprawę wizualną? Czy planujecie przywrócić tamten styl na jakimś jeszcze innym adresie? Tęsknię.
Ross
Megas Alexandros
2014-03-05 at 22:28
Witaj, Rossie!
Czy słusznie zgaduję, że jesteś również autorem zapytania na Forum? Jeśli tak, mogę odesłać do odpowiedzi, którą tam udzieliłem. W tym miejscu dodam jeszcze: nie planujemy "nareperowania oprawy wizualnej" bo nie wydaje nam się zepsuta. Obecny wygląd Najlepszej Erotyki jest efektem długich dyskusji w gronie Autorów. Staramy się połączyć przyjemną dla oka oprawę graficzną z funkcjonalnością. Moim zdaniem nie ma powrotu do estetyki Dobrej Erotyki – strony, która nie była ani szczególnie ładna, ani tym bardziej ergonomiczna. Rozumiem, że spojrzenie na nią jest nacechowane nostalgicznie, więc rzeczy, które wtedy przeszkadzały, dziś poszły w zapomnienie. Ale naprawdę jesteśmy przywiązani do dzisiejszego wyglądu strony i – póki nie pojawią się naprawdę mocne argumenty – nie zamierzamy wprowadzać dużych zmian.
Pozdrawiam
M.A.