Przekleństwo Ekstazy cz. I [Rework] (Frodli)  3.24/5 (14)

12 min. czytania

Specjalnie dla czytelników bloga postanowiłem odświeżyć nieco moją starą sagę, wprowadzić niezbędne moim zdaniem zmiany, poprawić stare błędy i narobić nowych. Wszystkim życzę miłej lektury i obiecuję, że doprowadzę historię do końca, tym razem w poprawnej kolejności 😉

*** *** *** *** ***

Historia zaczyna się w Estinie, w jednym z wielu przygranicznych burdeli. Nie jest to jednak zwyczajny, obskurny przybytek rozkoszy, o nie. Ściany pokoi wyłożone są wspaniałymi mozaikami, natomiast sufity pokrywają wysmakowane freski przedstawiające pary zmagające się w miłosnych zapasach. Pomieszczenia wyposażone są w ogromne łoża, zaś z ich rogów strzelają ku górze spiralnie skręcone słupy z północnego, buteryjskiego drewna podtrzymujące tkane ręcznie baldachimy. Stoliki umieszczone po obu stronach wezgłowia zastawione są wybornym winem. Nie zabrakło również kominków dostarczających ciepła w długie, zimowe wieczory i okien z jakże cennego w tych stronach szkła. Uciechy dostarczają młode, piękne i zdrowe kurtyzany przybyłe z całego świata. Zamtuz Whiskasa tym się bowiem charakteryzuje, że nie musi sprowadzać kobiet, one same przybywają. Oczywiście nawet w tak zamierzchłych czasach obowiązuje powiedzenie „klient, nasz pan”, toteż nie ma problemów z zaspokojeniem potrzeb nawet najbardziej wymagających gości. Jednym z nich jest Oron, o którym opowiada ta historia. W chwili, gdy nasz bohater wkracza na arenę dziejów, przeciąga się leżąc na wielkim łożu i czekając na realizację zamówienia.

*** *** *** *** ***

„Jak to dobrze mieć jedną noc dla siebie”, pomyślał Oron, wpijając barki i pięty w miękki materac i wyginając ciało w łuk. Praca zwiadowcy bynajmniej nie należy do najłatwiejszych, nie mówiąc o bezpieczeństwie. Tym razem bez problemów wykonał zlecone mu zadania i wracając do stolicy znalazł chwilę na wizytę u starego przyjaciela. Ten z kolei na sam jego widok zrobił się blady, ale ugościł w najlepszym pokoju i natychmiast posłał po prezent. Zniecierpliwiony mężczyzna zaczął się wiercić, nie mogąc dobrze ułożyć się na posłaniu. Po tygodniach spania na ziemi, ze sztyletem pod siodłem służącym za poduszkę i z mieczem w dłoni, ciężko przyzwyczaić się do tak komfortowych warunków. Słysząc kroki na korytarzu zerwał się, obrócił na posłaniu i postawił stopy na podłodze, siadając z twarzą zwróconą ku drzwiom. Sięgnął potężną ręką po karafkę z winem, nalał sobie pół kryształowego pucharu i wychylił zawartość jednym łykiem. Ledwie odstawił naczynie, a rozległ się szczęk zasuwy, drzwi uchyliły się cicho i do środka weszła młoda kobieta. Zanim pomieszczenie zostało ponownie zamknięte, Oron dojrzał dwóch osiłków czekających na korytarzu. Drzwi zamykane od zewnątrz, kraty w oknach i odpowiednia obsługa zapewniały pewną egzekucję należności.

Śmiejąc się w duchu z naiwności gospodarza, mężczyzna zerknął na dziewczynę. Śniada cera, duże, brązowe oczy i ciemne włosy opadające na ramiona zdradzały wschodnie pochodzenie. Za odzienie służyła jej jedynie tunika w formie dwóch białych, przejrzystych, sięgających do połowy ud kawałków materiału związanych ze sobą na ramionach i w talii. Kierując się oczyma od twarzy ku stopom przemknął wzrokiem po pełnych, okrągłych piersiach zwieńczonych bordowymi sutkami, płaskim brzuchu, naturalnie owłosionym łonie (tradycyjny symbol dziewictwa), wydatnych biodrach i długich, szczupłych nogach. W izbach przybytku dbano o ciepło, ale mimo wszystko miała twarde sutki i gęsią skórkę, co nie powinno dziwić przy takim okryciu. Pomimo, iż wśród ziomków musiała uchodzić za wysoką, jemu nie sięgała nawet do połowy torsu. Nie zdziwiło go to, nigdy nie spotkał bowiem ani mężczyzny, ani kobiety dorównującej mu wzrostem.

– Opowiadały mi o tobie. – odezwała się znienacka. – Przyjeżdżasz co kilka miesięcy, przysyłają do twej komnaty dziewicę i wynoszą ją w lnianym worze.

– Uwierzyłaś? – zapytał spokojnie, po czym wstał i podszedł do niej. Przerastał ją o trzy głowy, był dwukrotnie szerszy w barkach. Pogładził jej policzek wierzchem dłoni. – Chcieli cię nastraszyć. Jesteś dziewicą, w takich miejscach nikt nie traktuje ich poważnie. Chcesz może wina? Uspokoisz się, zrelaksujesz. Nie musimy się spieszyć, zapłaciłem za całą noc.

Włożył sporo wysiłku, aby jego naturalnie niski, szorstki głos zabrzmiał głęboko i pociągająco. Chyba mu się udało, bo młoda prostytutka rozpogodziła się nieco.

– Chcesz mnie upić, a potem zerżnąć? Brzmi nieźle. Dalej, chcę mieć to już za sobą.

Oronowi spodobała się bezpośredniość dziewczyny, toteż już po chwili siedzieli na krawędzi łóżka i popijali czerwony, słodki trunek.

– Długo tu jesteś? – zagaił.

– Przywieźli mnie wczoraj w nocy. To dobrze, bo podobno dziewice czekające na klienta muszą zarabiać na siebie ustami i dupą. A po dzisiejszej nocy będę mogła zwyczajnie dawać się przelecieć i mieć spokój. O ile ją przeżyję.

– Nie wiem, kto naopowiadał ci o mnie tych bzdur. Skąd pochodzisz? Nie jesteś tutejsza.

– Po drugiej stronie Moczar Śmierci leży wioska Khepaza.. – odpowiedziała z wahaniem. Teraz, gdy zaczęła nowe życie, starała się nie myśleć o domu. – Tydzień temu z waszej strony przebił się mały oddział kłusowników. Napadli mnie i moją siostrę, gdy zbierałyśmy grzyby na obiad. Chcieli nas zgwałcić i uciec, ale gdy zauważyli, że jestem dziewicą, porwali mnie. Siostra dawała każdemu w wiosce, więc nie miała tego szczęścia, co ja. Gdy z nią skończyli, nie była w stanie podnieść się na nogi. Mam nadzieję, że udało jej się wrócić do domu.

Historia nie zrobiła na Oronie wrażenia, ponieważ w swoim życiu nasłuchał się już gorszych. Wiele dziwek zaczyna tak kariery, nawet w luksusowych przybytkach, gdzie sypia się na puchowych posłaniach i pije z kryształowych pucharów. Właściciele rzadko zadają pytania, jeśli towar spełnia wymagania. Pijąc kolejne porcje trunku rozmawiali o rodzinnych stronach dziewczyny, ponieważ mężczyzna miał bardzo dobre rozeznanie w terenach po obu stronach moczar. Gdy już dopili karafkę, bez ceregieli objął ją prawą ręką, chwycił za ubranie na wysokości brzucha i szarpnął. Przednia część ubioru oderwała się i wylądowała na podłodze, tylna część opadła na posłanie. Siedząc nago, otoczona jego potężnym ramieniem, spojrzała mu prosto w oczy. W jej spojrzeniu dostrzegł cień strachu.

– Twoje oczy… – wyszeptała.

Dopiero teraz spostrzegła, że jego tęczówki są czarne, a źrenice czerwone. Zdziwiła się, że nie zauważyła tego tuż po wejściu do pokoju, wszak takie coś od razu rzuca się w oczy.

– Nie bój się, to pozostałość po chorobie z dzieciństwa, w której wymarła cała moja wioska. To było dawno temu i nie lubię wracać do tej historii. No to się nagadaliśmy, a sama się nie rozdziewiczysz. – stwierdził, po czym delikatnym pociągnięciem zajętej ręki położył ją na plecach. Następnie położył się na boku, kładąc wolną dłoń na podbrzuszu dziewicy.

– Miałaś kiedyś chłopaka? – zapytał.

– Tak, ale pieściliśmy się jedynie rękoma. Gdybym nie trafiła tutaj, być może byłabym już jego.

Nic nie powiedział, jedynie przesunął rękę na jej wzgórek łonowy.

– Rozsuń nogi. – wyszeptał, zbliżając głowę do piersi prostytutki.

Gdy tylko spełniła polecenie, dłoń znalazła się na jej kroczu. Powolnymi, kolistymi ruchami masował jej kobiecość, słysząc przy tym szemranie skóry pocierającej włosy łonowe. Chociaż palce były silne, grube, to jednak nie brakowało mu wyczucia. Jednocześnie usta mężczyzny zamknęły się na jednym z sutków. Wpił się w jędrną półkulę, aż dziewica wciągnęła głośno powietrze. Zasysając całą brodawkę wbijał w nią napięty język, kręcąc przy tym młynki i trzepocząc niczym ptak zrywający się do lotu.. Nie zdziwił się, gdy po chwili pulchne ręce objęły jego głowę i przycisnęły do młodego, kobiecego ciała, a biodra zaczęły powoli się kołysać. Przyspieszonej pracy przepony zaczęły towarzyszyć westchnięcia i jęki, a między wargami sromowymi zrobiło się wilgotno. Nagle oderwał się od niej i przybliżył swą twarz do jej.

– Podobało się? – zapytał, patrząc kochance w oczy.

– Tak, bardzo. Ale to chyba ja miałam zadbać o twoją przyjemność? – odpowiedziała. Spróbowała usiąść podpierając się na łokciach, ale nie pozwoliło jej ogromne, pochylone nad nią ciało. – Skoro już mnie rozgrzałeś, to teraz moja kolej. – powiedziała ochoczo i spróbowała zepchnąć go ze siebie.

Z cieniem uśmiechu tkwiącym na ustach, przewrócił się na plecy. Drobne dłonie rozwiązały rzemyki u jego koszuli, po czym zabrały się za spodnie. Oczywiście cała operacja rozbierania go spełzłaby na niczym, gdyby w odpowiednich chwilach nie siadał, by zdjąć koszulę i nie unosił bioder, by dać zsunąć sobie spodnie. Jej spowite alkoholową mgiełką, ciemne oczy rozszerzyły się wydatnie, gdy ujrzała członka zwisającego między udami. Był tak wielki, że nawet w stanie spoczynku żołądź leżała swobodnie na posłaniu.

– Nieźle. Chłopcy w mojej wiosce nie mieli nawet połowy z tego. – rzekła z uznaniem, ale i wyczuwalnym przestrachem. Język zaczynał jej się plątać, wypite w niemałych ilościach wino zaczynało uderzać do głowy.

– Nie bój się, jesteś tak mokra, że wejdzie w ciebie bez problemu. – odparł, po czym chwycił ją za rękę i położył na swym przyrodzeniu.- Najpierw jednak musi stanąć. Obejmij końcówkę palcami, zsuwaj z niej i nasuwaj skórkę, aż zrobi się twardy.

Bez żenady zaczęła pieścić imponującą męskość, klęcząc między jego udami. Z początku szło jej nietęgo, bo napletek nie chciał zsuwać się z miękkiej żołędzi. Nieoczekiwanie przyłożył dłoń do jej łona, sięgając dwoma palcami ku kroczu. Pomogła mu rozsuwając nogi na tyle szeroko, na ile pozwoliły ograniczające ją bo bokach, muskularne kończyny mężczyzny. Wcisnął jeden palec między jej wargi sromowe, gładząc wilgotne wejście do pochwy, a czubkiem drugiego pieścił łechtaczkę.

– Ooch… Nie przestawaj… – westchnęła, bezwiednie zaciskając mocniej dłoń na sztywniejącym członku. – To takie przyjemne, kiedy…

– Skoro buzia ci się nie zamyka, to chyba trzeba ją czymś zatkać. – przerwał jej, po czym wolną ręką pociągnął za włosy.

Zrozumiała jego intencje, zsunęła napletek z żołędzi i powoli włożyła koniuszek przyrodzenia do ust. Przez chwilę poruszał jej głową w górę i w dół, ale szybko wyczuła narzucone tempo. Jęczała przy tym i wiła się, ponieważ wciąż pieścił jej dziewiczą szparkę. Oron tymczasem podziwiał widok głowy nadziewającej się na jego penisa i grę napiętych mięśni pleców, gdyż kochanka mocno się teraz pochylała. Chwycił jedną ze zwisających pionowo ku dołowi piersi i zaczął się nią bawić. Ugniatał ją, ściskał, ciągnął ku dołowi i na boki, a potęgował tym samym przyjemność dziewczęcia, które w końcu krzyknęło, napięło wszystkie mięśnie, przerwało fellatio i zaczerpnęło głośno powietrza.

– To było niesamowite… Dziękuję. – odezwała się zamroczona. Była już nieźle pijana.

– Cała przyjemność po mojej stronie. O, chyba już stoi, jak trzeba.

Spojrzała na jego członka i roześmiała się. Był tak duży, że jej wnętrze musiałoby sięgać mostka, aby zmieścił się w całości.

– I ty chcesz to we mnie włożyć? Chyba faktycznie prędzej umrę. – podśmiewała się dalej, relaksując się po przeżytym orgazmie.

– Tego chyba byśmy nie chcieli.

Chwycił ją za nogi i pociągnął do siebie. Upadła na plecy, odbijając się od miękkiego posłania. Rozchylił jej uda, po czym usiadł między nimi na swoich łydkach, nakierowując członka na wyeksponowaną, schowaną w dziewiczym gąszczu szparkę. Jej skóra błyszczała od potu, a włosy od soków, które się z niej wydobyły. Poruszył biodrami do przodu, wsuwając koniuszek przyrodzenia między nabrzmiałe wargi sromowe. Od razu poczuł opór. Pochylił się do przodu, opierając ręce o posłanie na wysokości jej ramion. Ich twarze dzieliła od siebie długość jego rąk, ale mimo wszystko ich spojrzenia spotkały się.

– Jak masz na imię?

– Kaetha. W moim kraju znaczy to „piękna”.

– A więc osobie, która ci je nadała, udało się sprowadzić na ciebie dar urody. – odparł Oron. – Kaetho, za chwilę staniesz się kobietą. – dopowiedział, po czym naparł na nią ponownie. Tym razem dotarł ciut dalej, ale wciąż nie sforsował błony dziewiczej.

– Rozłóż szerzej nogi, będzie mi łatwiej.

Dostosowując się do prośby prawie dotknęła kolanami posłania, jednocześnie poczuła, jak ten kawałek skóry zamykający jej wejście do pochwy napina się, a twarda żołądź kochanka ściśle do niej przylega. Spojrzała w dół i zobaczyła grubą męskość prawie tak długą, jak jej przedramię, której końcówkę dokładnie opinały wargi sromowe. Oron ponawiał próby jeszcze kilka razy, a ona w tym czasie czuła rosnące podniecenie związane z pocieraniem wejścia do szparki oraz impulsy bólu w momencie nieudanych ataków na jej dziewictwo. W końcu zniecierpliwiony mężczyzna przeniósł ręce z łóżka na jej kolana, docisnął je do posłania i pchnął jeszcze raz. Krzyknęła, gdy błona dziewicza pękła, a nabrzmiała żołądź znalazła się cała w jej wnętrzu. Wycofał się, ale nie na tyle, by z niej wyjść. Powoli wrócił, tym razem trochę głębiej. I jeszcze raz, i znów.

– Strasznie boli… – wyjęczała, mając ochotę krzyczeć przy każdym jego ruchu.

– Pierwszy raz zazwyczaj boli. – odpowiedział jedynie, puszczając jej kolana i opierając dłonie po bokach jej ramion. Jego biodra i oddech stopniowo przyspieszały. Kaetha ponownie spojrzała ku swemu kroczu i zobaczyła, że wielka męskość zaróżowiona jest od jej krwi. Przez chwilę zrobiło jej się słabo, toteż zamknęła oczy, próbując znieść jak najdzielniej swój pierwszy raz. Czuła, jak wypełnia ją coraz bardziej, docierając coraz głębiej. Jednocześnie w całym tym piekącym bólu odczuwała rosnącą przyjemność, czego nie potrafiła sobie wytłumaczyć. Zacisnęła dłonie na posłaniu, z jej ust zaczęły dobywać się westchnięcia i jęki. Krzyknęła, gdy sięgnął samego dna jej szparki.

– Chyba już dalej się nie da… – stwierdziła głosem nieobecnym z przyjemności i upojenia winem.

Nic nie mówiąc wycofał się i naparł na nią z gwałtownością większą, niż kiedykolwiek wcześniej. Gdy wchodził w nią do końca, zaledwie połowa monstrualnego członka zanurzała się w jej pochwie. Mieszanina bólu i rozkoszy narastała, nie miała już siły powstrzymywać krzyków. Próbowała się wyrwać, ale potężne dłonie wylądowały na jej rękach, przygważdżając je do łóżka. Jednocześnie pochylił się nad nią tak, że ich twarze dzieliło kilka centymetrów.

– Co się rozpoczęło, musi zostać zakończone. – rzucił jedynie, po czym zacisnął palce na jej przedramionach przyspieszył.

Jego oczy zmieniły się. Białka stały się czarne, czerwone okręgi wskazywały, gdzie wcześniej kończyły się tęczówki. Jedynie źrenice pozostały takie, jak przedtem. Kaetha krzyczała i wierzgała, ale niewzruszony mężczyzna drylował ją bez ustanku. Wzywała pomocy, ale drzwi pozostały zamknięte. Jego oddech stał się tak szybki, jak ruchy bioder, pod skórą ukazały się napięte mięśnie i żyły. Okładając jego boki nogami czuła, że ciało Orona jest twarde niczym kamień. Nagle wciągnął głęboko powietrze, wszedł w nią najgłębiej, jak mógł i wstrząsnął nim spazm. Członek zaczął drgać ekstatycznie w jej wnętrzu, zalała ją fala ciepła. Jednocześnie poczuła, że sama dochodzi. Twarde sutki płonęły z rozkoszy, ciało wygięło się w łuk, ust dobył się przeciągły krzyk. Mięśnie pochwy zaczęły zaciskać się na tkwiącej w niej męskości, ale z racji jego rozmiarów szparka nie kurczyła się ani trochę. Nigdy wcześniej nie miała tak potężnego orgazmu, nawet wtedy, gdy zabawiała się ze swoją najlepszą przyjaciółką, Demerą. Co chwila ogarniały ją fale gorąca i ekstazy, straciła władzę w kończynach, nie potrafiła zamknąć ust, skóra zaczynała drżeć. Zaniepokojony Oron wyszedł z niej i uwolnił jej ręce. Strużka krwi i ogromna porcja nasienia, którą w nią wpompował, wypływały z jej wnętrza na posłanie. Drgawki i spazmy podrywały jej biodra i głowę do góry, z ust dobyło się rzężenie. Po paru minutach znieruchomiała i przestała wydawać z siebie jakiekolwiek odgłosy. Spojrzał na jej twarz. Nie żyła.

W kącie izby, za parawanem stały na dużym stole dwie misy z wodą. Zaczerpnął dłońmi z jednej i chlusnął sobie na twarz, po czym obmył członka w drugiej. Następnie ubrał się niespiesznie. Spodnie, koszula, kubrak i skórzane, ćwiekowane rękawice bez palców. Zawiesił na plecach spoczywający do tej pory pod łóżem miecz półtoraręczny i zapukał trzy raz do drzwi. Po chwili szczęk żelastwa dał mu znać, że ochrona nie śpi. Wyszedł spokojnie z izby nie zwracając uwagi na pochmurne miny obsługi, która dostrzegła nieruchome ciało Kaethy. Jako, że zapłacił z góry, więc mógł bez problemu wyjść na podwórze i udać się do stajni. Tam postawił zaledwie kilka kroków, gdy drogę zastąpiło mu dwóch dryblasów z pałkami. Oczywiście jak na ludzkie standardy, bo obaj sięgali mu raptem do brody. Odwrócił głowę, jego pleców również strzegła para zakapiorów.

– Oj, panie Oron. – westchnął ktoś zza ich pleców. – Znowu ta sama historia? Narażasz mnie na straty i utratę reputacji. W całej marchii estińskiej w czasie ostatnich dziesięciu lat nie zginęło tyle dziewczynek, co u mnie.

– Ta była trzynasta i ostatnia, Whiskas. – zapewnił beznamiętnie Oron.

– Trzynaście to pechowa liczba. Niestety dla pana również. Chłopcy, dajcie mu do zrozumienia, że nie jest tu dłużej mile widziany.

Nim osiłki zdążyły zareagować na polecenie alfonsa, Oron silnym kopniakiem w kolano zwalił jednego ze stojących przed nim z nóg, po czym obrócił się na drugiej nodze i wymierzonym ciosem w splot słoneczny uziemił drugiego. Pozostali dwaj rzucił się na niego. Przeciwnik, do którego stał tyłem, objął go pałką za szyję i zaczął dusić. W tym czasie drugi okładał go po brzuchu, Oron pchnął biodrami w tył, czym oderwał napastnika od ziemi, po czym zgiął nieznacznie kolana, wyprostował je nagle i rzucił się na plecy. Poczuł chrzęst łamanych żeber, gdy wylądował na przeciwniku. Wyswobodził się i przeturlał w chwili, gdy na jego brzuchu miała wylądować rozpędzona pałka. Wstał i odskoczył do tyłu, by uniknąć zmierzającego w jego kierunku kolejnego ciosu. Ochroniarz zaatakował jeszcze raz, ale tym razem Oron przy uniku postawił krok do przodu i znalazł się twarzą w twarz z przeciwnikiem. Uśmiechnął się i z całej siły przyłożył czołem w jego nos. W ciągu dziesięciu sekund unieszkodliwił chłopców Whiskasa, przy czym jeden prawdopodobnie nie dożyje rana.

– To nie było zbyt roztropne, przecież powiedziałem, że ta dziewczyna była ostatnia. – wycedził Oron. – Masz teraz na sumieniu jednego martwego człowieka i trzech niezdolnych do pracy przez jakiś czas. Życzę powodzenia, żegnam.

Spokojnie podszedł do boksu ze swym wierzchowcem, chwycił za uzdę i wyprowadził go na dwór. Zdruzgotany burdeltata zdobył się jedynie na pytanie:

– Skąd taki człowiek wziął się w tych stronach?

Odpowiedział mu jedynie cichy pomruk, którego sam nie był później pewien, czy dobrze zrozumiał.

– Nie jestem człowiekiem. Jestem Półorkiem.

Przejdź do kolejnej części – Przekleństwo Ekstazy cz. II [Rework]

Tekst chroniony prawem autorskim. Opublikowany w witrynie najlepszaerotyka.blogspot.com. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikacja w innej witrynie bądź przedruk tylko za zgodą autora.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres najlepszaerotyka@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu redakcji bloga, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Jestam zapewne mało wyrobionym czytelnikiem, ale muszę stwierdzić, że zakończenie kompletnie mnie zaskoczyło. Początek zdał mi się wręcz humorystyczny i dziwiłem się, że opowiadanie nie jest o-tag-owane kategorią Humor. Czy efekt aż takiego zaskoczenia był przez Autora zamierzony, tego nie wiem. Ale na mnie, dodam całkowicie trzeźwego i wypoczętego, opowiadanie wywarło niespodziewany efekt.
Ukłon dla Twórcy tak zaskakującej opowiastki.

He he, nie miałem zamiaru nikogo zaskakiwać, pisałem/poprawiałem to opowiadanie improwizując i wyszło, jak wyszło 😉

Pozdrawiam, Frodli 🙂

Kolejna słynna seria ze św.p. Dobrej Erotyki powraca na naszych łamach. Jest się z czego cieszyć!

Pamiętam, że historia półorka Orona, który z powodu przekleństwa zabijał swoje kochanki była jedną z pierwszych, jaką przeczytałem na DE. Chyba nawet nie wszystkie rozdziały, bo potem ich ciągłość mocno się pokomplikowała. W każdym razie bardzo jestem kontent, że Frodli obiecał doprowadzić cykl do końca. Jego lektura będzie jakby powrotem do przeszłości. Mam tylko nadzieję, że powrót ten nie zakończy się zawodem! Tak czasem bywa, gdy staramy się ożywić wspomnień czar. Oby to nie był ten przypadek.

Pozdrawiam serdecznie
M.A.

P.S. Swoją drogą, ciekawe imię dla "burdeltaty" – Whiskas. Czyżby jakiś product placement karmy dla kotów? 😀
P.P.S. Co to znaczy, że "członek zwisał bezwiednie"? Odnoszę wrażenie, Frodli, że chciałeś napisać coś zupełnie innego 😉

ad P.S. – tak było w pierwowzorze i zostawiłem 😉
ad P.P.S. – na pewno chciałem napisać coś innego, moje teksty roją się od niezręczności językowych i nie wszystkie wyłapuję

Pozdrawiam, Frodli 🙂

Wygląda na to, że będę mógł przeczytać całe dwanaście części kolejny już raz (mam nadzieję że wszystkie się tu pojawią)- w tym momencie NE spełnia moje oczekiwania, może być już tylko lepiej.

Co prawda jeśli chodzi o recenzowanie/ocenianie- drugi raz nie chce mi się wysilać, mam nadzieję że autor pamięta moją opinię na temat "Przekleństwa" 🙂

No i dzięki Frodli, że wkładasz w swój czas w poprawę świetnej już sagi!

Witaj Obieżyświecie/Aragornie/Elessarze (bo zapewne inspirację dla nicku zgaduję trafnie) 🙂

Pamiętam komentarz, niestety jego treści już nie, ale był jednym z moich ulubionych, jakie dostałem. Pozdrawiam fana i życzę przyjemności z lektury bloga.

Pozdrawiam, Frodli 🙂

Akurat tak się składa, że nick z Aragornem nie miał oryginalnie nic wspólnego, ale szczerze mówiąc nie mam nic przeciwko takim skojarzeniom (tym bardziej, że używałem go kiedyś w miejscach związanych z fantasy, gdzie zwykle był tak kojarzony) 🙂

Cóż, przezywam lekkie deja-vu. Mój pierwszy komentarz na NE będzie do tekstu z którym zetknąłem się podczas pierwszych wizyt na DE. Znam historię Orona i bardzo sobie cenię, tym bardziej, że trudno napisać coś w klimacie fantasy w celu publikacji na portalu erotycznym. Często bywają to twory sztuczne, z wciskanymi na siłę scenami ero. Jednym słowem nie jest łatwo ogarnąć tekst w którym erotyka i fantastyka sobie nie przeszkadzają. W sadze o Oronie tak jest, warto poświęcić kilka wolnych chwil na prześledzenie losów półorka, do czego zachęcam tych, którzy tego nie zrobili, jak również je przypomnieć sobie – w przypadku, gdy już nam są znane. Tym bardziej, że obok tytułu stoi "Rework", co dodaje dodatkowego smaczku.

Przyznam się bez bicia, że natrafiłem na to opowiadanie dopiero niedawno w ebooku NE. Zacieram ręce, niecierpliwie czekając, aż będę miał czas przeczytać dalsze części (zapewne wszystkie na raz – przywilej spóźnialskich). Definitywnie w moim klimacie- mocny charakter, bijatyki i szczypta magii. Nie wiem kiedy powstało opowiadanie, ale główny bohater przypomina mi typków z przygód opisywanych przez Miroslava Żambocha. W jego prozie dominuje typ silnego samotnika bez wyrzutów sumienia, który w drodze do celu nie cofnie się przed niczym, jak np. Bakly z powieści "Bez litości" oraz "Czas żyć, czas zabijać" (myślę, że tytuły mówią same za siebie).

Sięgnąłem po opowiadanie zachęcony obecnym (maj 2017 r.) zamieszczeniem kolejnej części. Lubię fantasy, wstawiam więc czwórkę. Czytając powyższe komentarze poprzedników, znających już dalsze odcinki, zakładam, że postępowanie bohatera (zapewne spowodowane jakąś klątwą) da się wytłumaczyć. Natomiast zadziwiająca jest reakcja właściciela burdelu. Stracił już w podobny sposób dwanaście dziewczyn, przyjął to bez mrugnięcia okiem, zapewne dobrze mu zapłacono i nagle teraz ma coś przeciw? Też przecież dostał pieniądze z góry. Ale może i ten wątek, tymczasem nielogiczny, zostanie wyjaśniony. Mam nadzieję, że nie pojawił się tylko po to, aby dać Oronowi okazję popisania się przed czytelnikami umiejętnościami bitewnymi. Nastrój opowieści prawdziwie zbójecki, początkowo groteskowo-humorystyczny, sprawiający wrażenie pastiszu nawiązującego do przygód Conana, ulega w zakończeniu nagłej przemianie. Za to chwała autorowi. Minus natomiast za usterki językowe, powtórzenia wyrazów, brak dopracowania szczegółów. W jaki np. sposób można „wpijać” pięty i barki w miękki nawet materac? Tym niemniej pozdrawiam i zamierzam zajrzeć do kolejnych części.

Przeczytałem pierwszą część. Jak na razie wygląda na to że Uczyniłeś swoim bohaterem mordercę. Do tego morduje on w sposób ohydny i w nierównej walce.

Napisałeś że burdel był urządzony z przepychem, jak wiele przygranicznych burdeli …

Twój bohater jest półorkiem o niesamowitych oczach i nadnaturalnym wzroście i jest … wywiadowcą a może i szpiegiem. Musi być znaną postacią …

Cóż, zobaczymy co dalej.

Neferze,
Czytałem to opowiadanie w trakcie pracy nad ósmą częścią i nie wiem, co można w nim poprawić oprócz napisania go od nowa. Tak, koniecznie chciałem, aby Oron zmasakrował bramkarzy w burdelu, by w kolejnych częściach czytelnik wiedział, że z tym gościem nie ma żartów. Może nie wyszło to za dobrze, ale tak już zostało.

Mick,
Oron miał być brutalny i bezwzględny od samego początku. Niektórych może to razić, ale skoro w opowiadaniach przechodzą sceny perwersyjnego seksu, to na pogruchotanie paru kości również powinno być miejsce 😉

Pozdrawiam,
Frodli

Chodziło mi raczej o tą dziwkę. Jeśli chodzi o sceny perwersyjnego seksu to mordowanie w taki sposób jest tu jednak żadkością.

Napisz komentarz