Noce: Pierwsza noc (Rita)  3.67/5 (9)

23 min. czytania

Drodzy Czytelnicy, wszystkie zdarzenia, postaci i miejsca opisane w tym opowiadaniu są fikcyjne. Wszelkie podobieństwa do rzeczywistych osób lub miejsc, są jedynie przypadkowe i zupełnie niezamierzone. Tyle tytułem wstępu. Miłej lektury 🙂

Kwadrans po dwunastej przytulna sala kominkowa świeciła już pustkami. Ella przeszła do dużego pomieszczenia z barem, gdzie również nie zastała już nikogo. Ciepłe światło świec rozjaśniało mrok, znacząc lśniący parkiet drżącą poświatą.

Z lekkim westchnieniem usiadła na wysokim stołku i spojrzała na swoje odbicie w ogromnym lustrze zawieszonym za kontuarem. Odgarnęła za ucho czarny, kręcony kosmyk, opadający niesfornie na oczy. Nie pomogło. Burza ciemnych loków zachłannie otaczała drobną twarz w kształcie serca, podkreślając wielkie, orzechowe oczy i pełne wargi. Miała lekko orientalną urodę, co dziwiło ją za każdym razem gdy widziała się z rodzicami – typowymi jasnowłosymi i błękitnookimi Słowianami.

Barmani podobno znają się na ludziach. Temu, który ją obsługiwał wystarczył rzut oka, by odczytać potrzeby szefowej. Bez słowa postawił przed nią kieliszek wypełniony słodkim, czerwonym winem i dyskretnie wycofał się na zaplecze. Była potwornie zmęczona, ale i podekscytowana nadchodzącymi kilkoma dniami.

***

Ella do ostatniej chwili nie była pewna, czy organizowanie tego zjazdu było dobrym pomysłem. Kilka razy siedziała już przed komputerem, przygotowując tekst maila, w którym odwołałaby całe przedsięwzięcie. Odsuwała jednak moment wysłania wiadomości tak długo, aż było już na to za późno. Wczorajszego ranka, miotała się więc po pensjonacie jak oszalała, doglądając ostatnich przygotowań. A było tego sporo. Oczekiwała, że pojawi się około dwudziestu osób. Zależało jej, aby przybyłym niczego nie brakowało. W końcu mieli się spotkać po raz pierwszy twarzą w twarz, a nie monitorem w monitor.

Do dwudziestej zdążyli przyjechać prawie wszyscy. Ella z zaciekawieniem obserwowała gości, którzy rozsiedli się wygodnie na niskich, bordowych kanapach. Ogień trzaskający w dużym, kamiennym kominku rzucał ciepły odblask na twarze zebranych mężczyzn i kobiet. Goście przyglądali się sobie niepewnie, konfrontując wyobrażenia z rzeczywistością. Do tej pory to awatar stanowił jedyną bazę do snucia domysłów, często, jak się okazało, bardzo złudnych. Rudowłosa piękność spoglądająca zalotnie z ekranu komputera, okazywała się korpulentną panią w okularkach, a twardziel o kwadratowej szczęce – poddatusiałym czterdziestolatkiem z wyraźną łysinką. Nie widać było jednak rozczarowania na twarzach przybyłych. Raczej ostrożne podekscytowanie i zwykłą radość ze spotkania. W miarę upływu czasu, rozmowy robiły się coraz bardziej bezpośrednie, atmosfera przyjemnie zmierzała w kierunku błogiego odprężenia, doprawionego szczyptą wysokoprocentowych trunków.

Nora zwracała na siebie uwagę. Czterdziestolatka z figurą nastolatki miała w sobie to coś, co sprawia, że mężczyźni nie są w stanie oderwać od kobiety wzroku. I nie chodziło tu o wygląd, chociaż czerń włosów kontrastująca z jasnozielonymi oczami, w których błyszczały wesołe ogniki przykuwała spojrzenia. Nie kokietowała, nie wdzięczyła się, nie udawała słabej kobietki, a jednak to właśnie na nią wszyscy zerkali co chwila. Ella również uległa jej magnetycznemu czarowi i pozwoliła wyręczyć się w prowadzeniu rozmowy. Nora mówiła powoli, niskim zmysłowym głosem, delikatnie akcentując wypowiadane słowa. Nawet organizacyjne pierdoły, w jej pełnych ustach brzmiały jak zachęta do bardzo niegrzecznych zabaw.

Ella rozejrzała się po zgromadzonych. I już wiedziała, na kim ta nieduża, hipnotyzująca kobieta zrobiła największe wrażenie.

Zed był bardzo wszechstronnym autorem opowiadań, jednak ich tematyka zawsze niebezpiecznie zmierzała w kierunku wyrafinowanej perwersji. Nawet najbardziej niewinne dzieło podszyte było niepokojącą obietnicą słodkiego bólu. Pisał dobrze, ze swadą, celnie uderzając każdym słowem, niczym skórzanym pejczem. Siedząc, rozparty na bordowym fotelu, przeczesywał nerwowo zaczesane do tyłu włosy, wpatrując się uporczywie w drobną postać Nory. „Oj, będzie się działo”, pomyślała Ella, widząc, że Nora odwzajemnia spojrzenie, rzucając mu wyzwanie.

Zbliżała się północ, więc goście zmęczeni całym dniem zaczęli udawać się na spoczynek. Ella cieszyła się z takiego rozwoju spraw, bo napięcie w Sali kominkowej stawało się pomału nie do zniesienia. Pożegnawszy więc gości, udała się na ostatni tego wieczora kieliszek wina.

***

Sięgnęła po rubinowy trunek, kiedy usłyszała ciężkie kroki w holu. Odwróciła głowę ze zdziwieniem, żeby ujrzeć barczystego faceta w ciężkich butach, skórzanej kurtce i wytartych dżinsach, stojącego ze znoszoną torbą podróżną w ręce.

– Dobrze trafiłem? – Rzucił niskim, chrapliwym głosem, bezczelnie oceniając krągłości zamknięte w jasnych dżinsach i czarnej koszulce bez rękawów.

– To zależy. – Ella obróciła się na stołku i spojrzała uważnie na przybysza. – Jestem Ella.

– Domyśliłem się. – Uśmiechnął się Gideon.

Gideon… Ella wiedziała, że kogoś wieczorem brakowało, ale nie potrafiła skojarzyć kogo. Teraz rozwiązanie zagadki miała na wyciągnięcie ręki. Niepokojąco bliskie wyciągnięcie ręki.

To dziwne, że nie zauważyła jego nieobecności. Była przecież wielką fanką jego twórczości. Gideon był bardzo płodnym autorem, którego lekkie pióro zawsze jej imponowało. Gdy czytała swoje wypociny, notorycznie miała wrażenie, że jej trud pisania przekłada się na ciężkość odbioru. Natomiast w jego opowiadaniach, słowa, gnane myślą autora, pędziły w kierunku precyzyjnie określonego celu. Cel zaś, czyli mityczne „consumato” opisywał męskim, zdecydowanym językiem, bez zdrobnień, tych wszystkich „muszelek”, „brzuszków” i „pępuszków” wypełniających wirtualne karty portalu. Pisał szorstko, lecz zmysłowo, umiejętnie stopniując napięcie. I za to Ella go uwielbiała. Natomiast jego komentarze… Czasami miała wrażenie, że ten facet nie wiedział, kiedy ugryźć się w język, czy też pohamować palce stukające po klawiaturze.

Mężczyzna usiadł na stołku obok, zamówił whisky i spojrzał na swoje odbicie w lustrze naprzeciwko. Miał ogorzałą twarz o surowych, męskich rysach, z głębokimi bruzdami wokół ust. I był kompletnie łysy, niczym Yul Brynner. Rozbawionym spojrzeniem spod ciemnych brwi, wpatrywał się w Ellę, a ona wbrew sobie zarumieniła się i spuściła wzrok. Nie rozumiała, czemu tak się stało. Nie pamiętała już, kiedy ostatni raz jej policzki zapłonęły pod męskim spojrzeniem. To było dawno. Bardzo dawno. W poprzednim, beztroskim życiu.

Czy to z powodu zmęczenia, wypitego alkoholu czy z innych niezrozumiałych dla niej powodów, kobieta nie wiedziała, jak rozpocząć zwykłą niezobowiązującą pogawędkę przy kieliszku dobrego trunku. Przez to, że nie zareagowała natychmiast, z każdą upływającą chwilą, było jej coraz trudniej wymyślić coś sensownego . Nigdy nie miała problemów z nawiązywaniem rozmowy, ale w tym nieznośnie przeciągającym się milczeniu nic rozsądnego nie przychodziło jej do głowy. Cisza stawała się coraz bardziej krępująca. Na ustach Gideona zaczynał błąkać się uśmiech. Ella chrząknęła, upiła łyk  wina dla dodania sobie odwagi i zapytała:

– Jak minęła ci podróż?

– Dobrze. Dziękuję. – Odparł.

Znów pogrążyli się w milczeniu.

Po kolejnych kilku minutach, kiedy zauważyła, że w jego szklaneczce niewiele już zostało, zaproponowała:

– Pozwól, że zaprowadzę cię do pokoju.

– Dziękuję. Pani przodem. – Ukłonił się z galanterią, dłonią wskazując na schody, jednak Ella nie była tak naiwna, by uznać, że jest to jedynie przejaw dobrego wychowania. Jej sporych rozmiarów pupa, w opiętych jasnych dżinsach, mogła stanowić równie dobry powód do tego, by mężczyzna zechciał iść kilka kroków za nią. Czując na sobie gorący wzrok Gideona, kobieta przyśpieszyła.

Nie podobał się jej ten irytujący uśmieszek i arogancka pewność siebie, bijąca od całej postawy przybysza. Za bardzo przypominał jej o rzeczach, które już dawno pragnęła zapomnieć. Z drugiej strony, instynktownie czuła, bo nie miała jeszcze okazji się przekonać, że Gideon nie ma złych zamiarów. Co jak co, ale złe intencje Ella potrafiła wyczuwać błyskawicznie.

Długim korytarzem wyłożonym miękką wykładziną, tłumiącą odgłos kroków, poprowadziła mężczyznę do jego pokoju. Niewielkie kinkiety sączyły przytłumione światło, nie rozpraszając mroku. Jakby wbrew sobie, kobieta zwolniła, a jej chód nabrał kokieteryjnej lekkości. Pełne biodra kołysały się delikatnie, podkreślając miękką linię jej ciała. Ella nie miała figury modelki, bliżej jej było do kształtów ognistej Salmy Hayek. Niewysoka, z obfitą pupą i krągłym biustem uwydatnionymi wąską talią, zawsze przyciągała spojrzenia mężczyzn. Miała tego świadomość, ale nie sprawiało jej to przyjemności. Aż do dzisiaj.

Ella zatrzymała się przy dębowych drzwiach z mosiężną cyferką osiem przybitą pośrodku i wręczyła mu klucz, a Gideon otworzywszy je, uśmiechnął się z zadowoleniem.

Skromnie, lecz gustownie umeblowany pokój otulała miękka, księżycowa poświata, przez co wydawał się większy, niż był w rzeczywistości. Z okna rozciągał się widok na rozległy park, posrebrzony niesamowitym światłem. Po granatowym niebie przesuwały się leniwie, niewielkie szarobłękitne obłoki. Nocna bryza poruszyła firanką w momencie, gdy z lasu dobiegło ich głuche pohukiwanie sowy. Stary pałacyk, tajemniczy park i jasna, księżycowa noc sprawiły, że oboje poddali się urokowi tej chwili, wpatrując się bez słów w nocny krajobraz. Ella czuła, że stanęli zbyt blisko siebie, ale nie potrafiła się odsunąć. Miała wrażenie, że skóra na ramieniu parzy ją w miejscu, gdzie stykała się z ręką Gideona, ale o dziwo, nie chciała wcale uciec. Ten dotyk, tak niewinny, pozornie pozbawiony podtekstów, pozwolił jej na chwilę poczuć się kobietą. „Chwilo, trwaj, jesteś taka piękna!”, pomyślała z lekkim westchnięciem.

Gideon pierwszy otrząsnął się z zadumy, zapalając światło. W jaskrawym świetle żarówki rozprysły się ostatnie okruchy nastroju, który wstrzymywał im oddech, jeszcze chwilę wcześniej.

– Dziękuję ci – mężczyzna chwycił jej dłoń. – Za pokazanie mi pokoju. – Zaśmiał się wesoło, nie puszczając trzymanej dłoni. – No i oczywiście za zaproszenie. Mam nadzieję, że owocnie wykorzystamy dany nam czas.

– Eeee, proszę bardzo – wydukała, rumieniąc się aż po czubki uszu i nawet nie patrząc  mu w oczy odwróciła się i wyszła, zamykając zbyt gwałtownie za sobą drzwi.

„Idiotka”, myślała, idąc zdecydowanym krokiem do swojego pokoju. „Kompletna, trzydziestoletnia idiotka”.

***

Kolejny dzień był tak pracowity, jak się tego spodziewała. Po śniadaniu, cała dwudziestoosobowa grupa zebrała się ponownie w sali kominkowej, by zacząć analizować wszystkie istotne kwestie, dotyczące książkowego wydania ich twórczości. Koncepcji było tyle, ilu autorów, więc praca szła powoli. Wspólnymi siłami systematycznie jednak posuwali się do przodu. „Które opowiadania wybrać, jakimi ilustracjami je opatrzyć, co ma być na okładce, czy dzielić na rozdziały, czy publikować serie…” Ella cieszyła się, że doszło do tego spotkania, bo podejmowanie tych wszystkich decyzji drogą mailową, trwałoby miesiącami. A tak, po pierwszym dniu mrówczej dłubaniny, udało im się dojść do konsensusu w podstawowych kwestiach.

Takich, między innymi, jak sposób spędzenia wieczoru. To, że nocami nie będą się zajmować poważnymi obowiązkami ciążącymi na autorach opowiadań erotycznych, postanowili jednogłośnie.

***

W barze panował przyjazny półmrok. Wystrój sali był dyskretny – na pewno nie było to jedno z tych nowoczesnych, bezosobowych wnętrz, w których klienci czuli się jak w poczekalni u lekarza. Było elegancko, ale nie miało się wrażenia przesytu. Przy rozrzuconych na sali stolikach siedzieli goście pogrążeni w rozmowie. Kilku mężczyzn usiadło przy kontuarze, sącząc mocniejsze trunki z niskich szklanek.

Postronny obserwator zauważyłby z pewnością, że wszystkie zebrane tam osoby przepełnione były ledwie maskowaną ekscytacją. Przestronne pomieszczenie wibrowało od urywanego śmiechu, nerwowych gestów i ukradkowych spojrzeń. Wyrwani z komfortowego, znanego kontekstu, zgromadzeni goście stracili, przynajmniej na chwilę, pewność siebie. Zamiast wygodnych, codziennych ubrań, większość miała na sobie bardziej eleganckie stroje. Barwne letnie sukienki pań i garnitury panów determinowały zachowanie swoich właścicieli.

Przy stolikach rozpoczął się taniec godowy, subtelna gra znaków, uśmiechów, ruchów, w której każdy szczegół jest istotny, każdy drobiazg ma znaczenie.

Nora i Zed pochłonięci byli rozmową. Brunetka delikatnie nachylała głowę ku swojemu rozmówcy, odgarniając niewidoczne włosy z czoła. Ten przymknął oczy z zadowoleniem, kiedy dotarł do niego ciepły, zmysłowy zapach jej perfum. Akcentując swoją wypowiedź, mężczyzna musnął jej dłoń, trzymającą kieliszek musującego wina. Nora spojrzała na niego jasnozielonymi oczami, jednak nie cofnęła ręki.

Dwa stoliki dalej, biuściasta blondynka o artystycznym pseudonimie Lilith, wybuchała co i raz wesołym, perlistym śmiechem. Jej pogodny nastrój musiał być zaraźliwy, bo siedzące wraz z nią osoby nie mogły pohamować rozbawienia.

Sala, w której się znajdowali, robiła imponujące wrażenie. Oba jej krańce wieńczyły wysokie francuskie okna wychodzące na szeroki, kamienny taras. Z jednej strony rozciągał widok się na park, a z drugiej jezioro ocierało się o mury klasycystycznego pałacyku. Zmierzchało. Przeszklone drzwi z obu stron były szeroko otwarte i do środka pomału wkradało się chłodniejsze, wieczorne powietrze.

Wzdłuż okien od strony jeziora pracownicy sprawnie zmontowali podest, więc oczekująca orkiestra mogła rozstawiać swoje instrumenty. Po chwili poświęconej na strojenie, muzycy zaintonowali jakiś stary klasyk. Grali na tyle nieźle, że wśród gości zapanowało ożywienie i znikła uprzednia nieśmiałość. Podniósł się gwar, coraz częściej słychać było czyjś śmiech. Muzyka płynnie zmieniła nastrój – z leniwego tła dla rozmów na pierwszy plan zaczynały się przedzierać bardziej taneczne tony. Zespół zaintonował „Sway”, a rudowłosa wokalistka niskim, zmysłowym altem zaczęła nucić zachętę do kołysania się w rytm jej melodyjnych fraz.

***

Ella długo stała przed łóżkiem, wpatrując się w otwartą walizkę i zadając sobie odwieczne, kobiece pytanie: „Co na siebie włożyć?”

Przygotowała cztery sukienki, z których, po długim zastanowieniu wybrała tę, która nie miała dekoltu. Chciała się dziś podobać, ale wolała jak najwięcej zostawić wyobraźni. Czarne loki upięła w ciasny węzeł tuż nad karkiem, pozwalając kilku kosmykom wić się wokół twarzy. Usta pociągnęła karminową szminką, tuszem pokreśliła długie rzęsy, wzięła kilka głębszych oddechów i wyszła z pokoju.

Mimo upływu lat i mozolnej pracy nad sobą, wciąż nie czuła się komfortowo wśród zbyt wielu ludzi. Ostatni rzut oka na odbicie w lustrze umieszczonym na końcu korytarza dodał jej odwagi. Wyglądała naprawdę dobrze.

Sukienka była doskonała. Klasyczna, sięgająca nieco za kolano, opinała ściśle ciało Elli, która powolnym, zmysłowym krokiem zmierzała do baru. Brak dekoltu i zachowawczą długość, rekompensował jaskrawoczerwony kolor materii, miękko otulającej powabne krągłości. Sukienka nic nie odsłaniała, za to obiecywała bardzo wiele. Całość kreacji dopełniały gładko upięte włosy i czarne sandałki na drobnych stopach.

Orkiestra, jakby na umówiony wcześniej znak, subtelnie przeszła od cha – chy do tanga, intonując standard „Por una cabeza”. Kobieta zafalowała biodrami w rytm piosenki i zbliżyła się do kontuaru. Nachyliła się, by złożyć zamówienie, wypinając lekko pośladki. Tylna część sukienki nie była już tak grzeczna, jakby wskazywał na to skromny przód. Złoty suwak ciągnął się przez całą jej długość, od karku, aż do kolan. Ella pozwoliła, by poły sukienki rozchyliły się nieznacznie, ukazując fragmenty nagich ud.

Barman podał jej kolorowego drinka, a kobieta chwyciła słomkę w karminowe usta i zaczęła pić, wodząc po zebranych spojrzeniem spod półprzymkniętych powiek.

Jej wzrok zatrzymał się na Gideonie. Mężczyzna siedział samotnie przy stoliku stojącym najbliżej okien.

Nie był klasycznie przystojny. Ani kompletnie łysa czaszka, ani potężne bary nie mogłyby mu zapewnić tytułu w rankingach na „najprzystojniejszego mężczyznę roku”, w których od lat królowali niepodzielnie Brad Pitt i Johnny Depp. W dżinsach i starym t-shircie, mógł przypominać bardziej pracownika fizycznego, niż profesora filozofii, ale błysk w jego oczach znamionował inteligencję i pewność siebie. Poza nonszalanckiego twardziela, którą najczęściej przybierał, była irytująca, ale pasowała mu jak mało któremu mężczyźnie. Wzniósł szklaneczkę z whisky w geście powitania i skinieniem głowy zadał nieme pytanie, po czym wstał i ruszył w kierunku Elli. Zgodnie z niepisanym kodeksem tanga, kobieta odwzajemniając spojrzenie, zgodziła się na taniec.

Podszedł do niej blisko, bardzo blisko. Pochylił się nieco i przywarł czołem do jej czoła. Przycisnął ją mocno do siebie i otarł chropowatym policzkiem o gładką skórę szyi. Pewnym gestem objął partnerkę w pasie i ruszyli na parkiet sunąc w paradzie. Od początku dał jej odczuć, kto prowadzi. Ella poddała się jego zdecydowanym ruchom. Był świetnym tancerzem, panował nad jej ciałem, dając jednocześnie tyle swobody ile potrzebowała. Delikatnie ocierała gołymi łydkami o jego nogi, drobnymi kroczkami przechodziła nad jego stopami okazując swą uległość. Czuła, że partner coraz zachłanniej ją prowadzi, gwałtownie przyciągając to oddalając od siebie.

Gorący oddech parzył jej skórę, a lekko wyczuwalny aromat wody kolońskiej wymieszany z jego naturalnym, męskim zapachem sprawiał, że co chwila gubiła kroki. Gideon wpatrywał się w nią intensywnie, jakby chciał pożreć ją tym spojrzeniem. W jego przeszywających, jasnych oczach, Ella widziała znajome wesołe ogniki, ale też ostrą nutę pożądania, która łechtała jej ego. Ale rodziła też niepokój i zażenowanie. Prawie nie rozpoznawała siebie w tej śmiałej, namiętnej brunetce, która z rozkoszą dawała się prowadzić na parkiecie. Napięcie między nimi rosło z każdym krokiem, każdym gestem, każdym spojrzeniem.

Muzyka zaczęła narastać, niskie tony kontrabasu przeplatały się z frenetycznym pasażem na skrzypcach. Ruchy tancerzy stawały się coraz bardziej nerwowe, coraz więcej emocji można było wyczytać z ich twarzy.

Gwałtowne postukiwanie obcasów w rytm ognistego tanga oderwało Zeda od zielonych oczu Nory. Jedno spojrzenie na tańczącą parę wystarczyło, by bez słowa wstał od stolika, nie oglądając się na dotychczasową towarzyszkę. Marynarkę odłożył na oparcie krzesła, rozpiął dwa guziki białej koszuli i zdecydowanym krokiem ruszył ku tancerzom.

Z gładko zaczesanymi, jasnymi włosami i stalowymi mięśniami napinającymi się pod elegancką koszulą, prezentował się doskonale. Nie był tak potężnie zbudowany, jak Gideon, ale jego sprężyste ruchy pasowały do szczupłej sylwetki.

Muzycy, zareagowali natychmiast, płynnie przechodząc w melodię tanga Jalousie.

Tak też wyglądało to, co rozgrywało się na parkiecie. Zarówno Ella, jak i jej dwaj partnerzy, tańczyli z pełną świadomością sensu granego utworu. Urzeczeni widzowie nie mogli oderwać od oczu hipnotyzującego trójkąta. Sceny zazdrości przeplatały się z momentami namiętnych uniesień. Raz jeden mężczyzna prowadził, raz drugi walczył o swoje miejsce u boku partnerki. Ich wzrok skupiony był na wirującej zapamiętale brunetce w krwistoczerwonej sukience. Zaciskali szczęki, napinali mięśnie, wyrywali ją sobie z rąk do rąk, walcząc o swą zdobycz. A ona wiła się między nimi, uwodząc obu, dawała im nadzieję, uciekała w ostatniej chwili, łasiła się jak kotka, nie potrafiła wybrać…

Tango zmierzało do tragicznego finału. Żaden z mężczyzn nie chciał się wycofać, każdy chciał mieć ją tylko dla siebie. Wraz z ostatnim drżącym dźwiękiem cała trójka zastygła w dramatycznej pozie.

Na sali rozległy się brawa. Ella ukłoniła się wdzięcznie i łapiąc oddech, podziękowała partnerom. Posłała też uśmiech w kierunku Nory. Zed, już wracał na opuszczone na chwilę stanowisko, a zielonooka brunetka udając obrażoną, puściła oko do Elli.

Ta podeszła do baru. Gideon ruszył za nią.

– Miałaś dobry pomysł Elle.

–  Z czym? – uniosła pytająco brew.

– Z tym całym spotkaniem. No i oczywiście, inicjatywa z wydaniem naszych wypocin w formie książkowej, mile łechce moje ego.

– A, o to chodzi. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się aż takiego odzewu.

– Wiesz, każdy chce swoich pięciu minut. I swojego nazwiska na półkach w Empiku. Czy, powiedzmy, pseudonimu literackiego, żeby pozostać incognito. – Gideon zaśmiał się wesoło. Wielu autorów nawet nie wyobrażało sobie publikacji swoich opowiadań erotycznych pod prawdziwym nazwiskiem. Nic dziwnego, nie dla każdego stanowiło to wartościową pozycję w CV. Nie dla każdego pracodawcy, w każdym razie. – No i dobrze, że masz wystarczająco kasy, żeby całą tę zabawę sponsorować.

Ella przerwała mu wywód i wskazała skinieniem głowy na parę, która w pośpiechu opuszczała pomieszczenie. Zarumienione policzki obojga, kurczowe trzymanie się za rękę i ewidentnie zauważalna wypukłość w spodniach wysokiego, szpakowatego bruneta nie pozostawiały wątpliwości, że namiętny pokaz tanga wyzwolił w tej dwójce nader pozytywne odczucia.

Ci, którzy pozostali, coraz śmielej wychodzili na parkiet, by zatapiać się w czułych objęciach. Przytłumione światło dawało poczucie intymności. Gideon wraz z Ellą obserwowali powolne ruchy dłoni tańczących par. Początkowo nieśmiałe, spodziewające się odtrącenia, po chwili odważniejsze, poczynające sobie coraz pewniej. Zespół grał gorącą rumbę, która mimowolnie przyśpieszała kuszące ruchy bioder tańczących.

Nora rozpuściła włosy, a brązowe pukle spłynęły na jej obnażone plecy. Miała na sobie lekką sukienkę z lejącego materiału w kolorze pięknej, butelkowej zieleni. Ten kolor idealnie współgrał z jej oczami i śniadą karnacją, a fason podkreślał dziewczęcą figurę. To, że nie była nastolatką, stanowiło główny jej atut. Tańcząc przed Zedem, była świadoma każdego swojego ruchu. Wiedziała, jak daleko może się posunąć by go rozpalić, pozostając jednocześnie za subtelnym woalem szeroko pojętej przyzwoitości. Jej kroki były powolne, celowo igrała z intonowanym rytmem, kołysząc kusząco biodrami. Wyginała swe ciało tak, by delikatny materiał uwypuklał jej największe atrybuty – małe, zgrabne pośladki przypominające dwa twarde jabłuszka i długie nogi z nieznacznie zarysowanymi mięśniami.

Zed nawet nie ukrywał, że ten taniec robi na nim odpowiednie wrażenie. Mrużył oczy, oblizywał spierzchnięte wargi, zaciskając przy tym palce na szklance z mocnym trunkiem. Pobielałe knykcie, świadczyły o tym, że długo nie wytrzyma tych słodkich tortur.

Lilith, w błękitnej, wydekoltowanej sukience, ujęła pod rękę najmłodszego z zebranych autorów, twórcy czułych historii ulokowanych w industrialnym, futurystycznym klimacie o pseudonimie Thorgal. Chłopak, od samego początku pozostający pod urokiem jej eksplodującego seksapilu, dawał się prowadzić jak szczeniak na smyczy. W rozmarzonym spojrzeniu młodzieńca Lilith słusznie odczytywała pełne i bezgraniczne uwielbienie dla jej osoby. Trzepotała więc długimi rzęsami i wydymała lśniące różowe wargi doprowadzając biednego Thorgala do wrzenia. Prowadząc go przez salę, wypełnioną rytmicznie poruszającymi się ciałami, kierowała się na taras, by tam zaznać z chłopakiem chwili spokoju.

Ella zerknęła z ukosa na Gideona. On również, podobnie jak ona, wpatrywał się jak urzeczony w rozgrywający się na ich oczach nasycony erotyzmem spektakl.

– Nie sądziłam, że będziemy aż tak inspirujący. – Ella podniosła brew w geście zdziwienia rozglądając się po sali.

– Wierzyłaś, że będzie inaczej, o, niewinna istoto? – odparł ironicznym tonem.

W zasadzie Ella podejrzewała, że zebranie w jednym miejscu osób o podobnych zainteresowaniach, przez kilka dni oderwanych od rzeczywistości, może zaowocować kilkoma pozamałżeńskimi romansami, ale chyba nie spodziewała się tego, co właśnie działo się na jej oczach.

– Cóż… ja tez nie sądziłam, że będę to robić z dwoma na raz – mrugnęła do niego okiem.

– Masz ochotę się przewietrzyć? – Gideon mruknął, nachylając się do jej ucha. Ella znów poczuła jego odurzający zapach.

– Jasne, myślę, że reszta poradzi sobie bez nas. – Upiła odrobinę drinka, spoglądając na niego kokieteryjnie i ruszyła w kierunku tarasu.

Rześkość nocy zatrzymała ich na chwilę w progu, tak że dopiero, gdy postąpili kilka kroków, spostrzegli parę, która w najlepsze odkrywała uroki fellatio. Gideon szturchnął Ellę, kładąc jednocześnie znacząco palec na ustach. Starając się nie zakłócić parze chwili zapomnienia, oddalili się kilka metrów dalej i stanęli za szeroką kolumną. Stąd mieli widok zarówno na wspaniałą, wieczorną panoramę jeziora, jak i interesująco wypiętą pupę Lilith, która na klęczkach dogadzała Thorgalowi.

Oparty o chłodną ścianę młody mężczyzna miał cudownie błogi wyraz twarzy, kiedy klęcząca przed nim kobieta wsuwała jego członka w swoje pełne usta. Zgrabny różowy języczek śmigał wzdłuż sterczącego penisa, sprawiając niebywałą rozkosz jego właścicielowi. Chłopak zacisnął oczy i z całych sił pragnął powstrzymać, jeszcze na chwilę, nadchodzącą nieubłaganie rozkosz. Jednak mimo, że nie widział wielkich błękitnych oczu patrzących z udawaną niewinnością ku górze, i tych pełnych soczystych ust zamykających się na jego nabrzmiałym członku, to wciąż jeszcze słyszał cudowne odgłosy pieszczot. Lilith, jakby celowo cmokała, mlaskała, całowała i lizała głośniej, niż było to konieczne, by dodatkowo pobudzić chłopaka. Thorgal był jednak wystarczająco podniecony.

Ella i Gideon odwrócili się i skierowali w przeciwnym kierunku. Za plecami usłyszeli po chwili jęk spełnienia. Lilith znała się na rzeczy.

Przeszli zaledwie parę kroków, kiedy Gideon objął ją w pasie i odwrócił tyłem do siebie. Przywarł do jej pleców, opierając kobietę o balustradę. Poczuła gorący oddech na karku i twardy kształt wypełniający jego spodnie na swoich pośladkach.

I nagle zrozumiała, że znowu jej się nie uda. Odskoczyła gwałtownie, odpychając go od siebie.

– Nie… nie teraz. Nie tak… – Mężczyzna stał skonfundowany z zaskoczeniem zastygłym na ustach. – Chodź. Chodź ze mną.

Chwyciła go za rękę i pociągnęła w kierunku sali. Przemknęli szybko przez parkiet, na którym atmosfera była już duszna od żaru palącego lędźwie, rozgrzewającego wyobraźnię i zrywającego ostatnie pęta przyzwoitości. Bujające biodrami kobiety, bezwstydnie ocierały się o sztywne wypukłości ukryte w spodniach swoich partnerów. Ci, bezceremonialnie łapali je za pośladki, za brzuchy, za ramiona, przyciągając jak najbliżej, znacząc swoje terytorium. Dłonie przyszłych kochanków obu płci bezwstydnie wędrowały pod bluzki, rozpinały pomału guziki, zaglądały pod zwiewne sukienki, szukając krawędzi skąpych majtek. Masowały, ugniatały, ściskały, szczypały, drapały… rozpalały. Czy to oddalenie od domów, wyrwanie z realnego świata, czy też może pozornie bezpieczne ukrycie pod pseudonimami, sprawiły, że w tych zupełnie normalnych ludziach, zapłonął ogień, który przeistoczył ich w demony seksu.

Ella spróbowała wyłuskać z tej kołyszącej się zmysłowo grupy najciekawszą, przynajmniej dla niej, parę.

Znalazła ich, skrytych w cieniu, przed wścibskim okiem ciekawskich, a zarazem perwersyjnie na widoku, całujących się namiętnie pod ścianą. Nora opierała się o szorstki piaskowiec, rozchylając spragnione usta do kolejnych pocałunków. Wargi miała już poczerwieniałe od ugryzień, jakimi obdarzał ją Zed, ale pragnęła więcej. Mężczyzna w żelaznym uścisku przytrzymywał jej dłonie, uniesione nad głowę, a ona oplotła gołą nogą jego udo. Zielona sukienka podwinęła się wysoko, obnażając opaloną skórę i koronkę bielizny. Mimo uległej pozy, jaką przybrała, kobieta dumnie spoglądała w oczy mężczyźnie. Ella była przekonana, że ta noc przyniesie satysfakcję im obojgu.

***

Bez zbędnych słów, poprowadziła Gideona po kamiennych stopniach, w kierunku swego apartamentu. Znów szli tym samym, ciemnym korytarzem co poprzedniej nocy, lecz teraz Ella miała wrażenie, że osuwa się w mrok. Pragnęła kroczącego za nią mężczyzny, była tego pewna. Lecz w środku, zamiast ognia, czuła chłód. Na samą myśl o jego dotyku, dostawała gęsiej skórki, a obrzydzenie i pragnienie, były splątane w jej sercu niczym węzeł gordyjski. Nie dysponowała jednak ani mieczem, ani tym bardziej Aleksandrem, by go rozwiązać jednym, szybkim cięciem.

Zatrzymała się przed drzwiami, na końcu korytarza i z wahaniem wsunęła w dziurkę klucz. Zamek zgrzytnął złośliwie, jakby chcąc przypomnieć jej, że zaprasza mężczyznę z własnej woli, że może się jeszcze wycofać. Przymknęła oczy, by stłumić wzbierający lęk, nacisnęła klamkę i pchnęła.

Za ciemnymi drzwiami Gideon zastał pokój iście królewski. Orzechowe meble, jasny piaskowiec i grube, puszyste dywany, którymi przykryty był parkiet, podkreślone były eleganckimi dodatkami. Mężczyzna zauważył kilka obrazów na ścianach. Nie znał się na malarstwie, ale podejrzewał, że nie były to tandetne reprodukcje. Całą przeciwległą ścianę zajmowały wysokie okna. Z pokoju, wychodziło się bowiem na spory balkon, z którego widać było rozległe jezioro. Jego brzegi ginęły jednak teraz w mroku nocy, zlewając się z czarną smugą lasu otaczającego akwen. Jasna tarcza księżyca dawała wystarczającą ilość światła, żeby Gideon docenił piękno widoku.

 – Whisky? – miękki głos wyrwał mężczyznę z zadumy nad urokami przyrody i przywrócił mu koncentrację na urokach bardziej realnych. Kobieta stała przy barku ze szklaneczką w ręce.

– Jasne. – odparł.

Ella wyjęła z barku alkohol, napełniła szeroką szklankę złocistym płynem i podała mężczyźnie. Sobie nalała to samo. Uznała, że przyda jej się coś mocniejszego. Bez słowa minęła Gideona i skierowała się na balkon. Szła, kołysząc biodrami, świadoma tego, jak może na niego działać. Gideon podziwiał jej pełne kształty zamknięte w sukience, która tak wiele obiecywała.

Usiadła na miękkim fotelu, wskazując mu miejsce naprzeciwko. Milczał. Zastanawiał się, jak ona to rozegra. Rozumiał, że nie chciała robić tego na tarasie, przy pozostałych. Mimo, że nikomu by to raczej nie przeszkadzało. Czekał na jej gest, bo swoim zachowaniem dała mu odczuć, że chce mieć wszystko pod kontrolą.

– Gideon… – jej głos zadrżał, jakby pod wpływem nagłego wzruszenia. – Nie chcę cię rozczarować.

– O czym ty mówisz?

– Chciałabym ci o czymś powiedzieć. Nie wiem, czy powinnam. Nie wiem, czy będziesz chciał tego słuchać… Ale…

– Elle – ujął jej ręce, siadając u kolan kobiety. – Mów.

– To było tak dawno – zaczęła opowieść, wolno cedząc słowa. – Osiem lat. Osiem lat to dużo. Niektóre małżeństwa nie trwają tyle. Co ja mówię! Niektóre małżeństwa trwają o wiele krócej. O czym ja mówię… – pokręciła głową z przepraszającym uśmiechem. – Wygrałam wtedy kasę w totka. To się nie zdarza… A jednak. Na ostatnim roku studiów, których nie znosiłam. Więc rzuciłam je bez żalu. Byłam taka młoda! Taka głupia… Naiwna. Ruszyłam z plecakiem w świat. Pełna pogodnych wyobrażeń o ludziach, pełna nadziei… – mówiła urywanymi zdaniami, z trudem wymawiając kolejne słowa.

Gideon domyślił się, że opowiada tę historię po raz pierwszy. Z każdym wypowiadanym przez nią wyrazem czuł, że jeżą mu się włoski na ciele. To bestialstwo, o którym mówiła, poczucie bezsilności, bólu – tego fizycznego i tego, który w niej został i nie pozwalał normalnie żyć, to było za dużo, nawet dla takiego twardziela jak on. Starał się nie wizualizować jej cierpień, ale nie potrafił. Obrazy same przesuwały mu się przed oczami, a zaciśnięte pięści chciały tłuc jej oprawców. Tłuc do krwi, bić do momentu aż gorąca czerwona miazga przestałaby oddychać. Ściskał bezwiednie jej ręce tak mocno, aż poczuł, że wyswobodziła jedną dłoń i zaczęła gładzić go po głowie.

– Ale jestem tu. Udało mi się uciec. Dla odreagowania pisuję sprośne opowiastki, ale nie mam życia osobistego. Cały czas uciekam. Cały czas… – oddychała ciężko, zwiesiwszy głowę. Opowiedzenie swojej historii po raz pierwszy, wiele ją kosztowało. Drżała na całym ciele, mimo, że po upalnym dniu, nocne powietrze nie zdążyło się ochłodzić. Podniosła wzrok i ujrzała jasne, mądre oczy wpatrujące się w nią przepraszająco. Tym jednym spojrzeniem, Gideon chciał wyrazić żal za całe zło, jakie spotkało ją z rąk innych mężczyzn.

I wtedy Ella poczuła ciepło. Nieduży, wibrujący ognik pomału począł wypływać z jej umysłu i wsiąkać w zmrożone wspomnieniami ciało. Rozpuszczał nieśmiało mięśnie ramion, zsuwał się wzdłuż szyi, rozpędzał się na wypukłościach piersi i rozluźniał napięte uda. A potem wcisnął się w miękkie podbrzusze, wywołując zapomniany już przez nią dreszcz. Zalała ją fala ulgi. Potężna, gorąca fala ulgi.

– Elle… – spojrzał poważnie – przepraszam, jeśli posunąłem się za daleko.

– Gideon, nie mogę biec całe życie. Muszę kiedyś spróbować… Chciałam dziś…– wpatrzyła się w niego ze zdecydowaniem, które chyba zaskoczyło nawet ją samą.

– Jesteś pewna? – przyjrzał jej się uważnie, zauważając widoczną zmianę, jaka zaszła w niej po zrzuceniu z siebie ciężkiego brzemienia. Oczy Elli świeciły jasno, pewnie, siedziała wyprostowana i silna. Piękna i świadoma swojej kobiecości. Kiwnęła potakująco głową. Gideon uśmiechnął się nieznacznie i wrócił na swój fotel.

– Skoro tak… – wrócił na swój fotel i rozsiadł się wygodnie. – Zaczniemy od prostych rzeczy… – zawiesił głos.

– Rozbierz się – rzucił niby od niechcenia, szczerząc zęby w łobuzerskim uśmiechu. Nie liczył na to, że się uda. Nie po tym, co usłyszał. Ale spróbować zawsze warto, pomyślał.

Podobał się jej ten facet. Był szczery, otwarty, miał poczucie humoru, które ją urzekło i przede wszystkim był wystarczająco anonimowy, żeby się przed nim otworzyć. Nie sądziła, że opowiedzenie tej historii zajmie tak niewiele czasu, że te miliony wspomnień, obrazów niepozwalających zasnąć przez lata, da się zamknąć w kilku zdaniach. I przede wszystkim, że silny uścisk jego dłoni przyniesie taką ulgę. Od wielu lat planowała podobną chwilę. Moment, kiedy otworzy się przed mężczyzną, kiedy podejmie wyzwanie, kiedy przestanie się wstydzić.

Ella wstała z fotela i spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. A potem szybkim gestem sięgnęła za plecy i rozpięła suwak. Sukienka spłynęła z ramion ukazując jej ciało w pełnej krasie. Rozpuściła włosy, które swobodnie rozsypały się na kształtnych ramionach. Jego wzrok powędrował na duże, pełne piersi zakończone ciemnymi brodawkami. Nie była szczupła, nie lubił zresztą takich. Kobieta, którą widział przed sobą miała pełne biodra, obfity biust i ładnie zarysowaną talię. Drżała, trochę z zimna, ale przede wszystkim z ekscytacji tą dziwną sytuacją. Nagie kobiety odruchowo zakrywają dłońmi piersi i łono. Jej ręce powędrowały od razu na brzuch. Nawet ten gest i mrok nocy nie ukrył jednak dużych nieregularnych blizn znaczących to miejsce. Obróciła się powoli, unosząc w górę ramiona. Teraz Gideon mógł podziwiać krągłe pośladki wieńczące mocne uda, drobne łydki i zgrabne kostki. Wtedy Ella odsunęła włosy skrywające jej łopatki. Mężczyzna z sykiem wypuścił powietrze. Grube pręgi zbladły nieco z upływem czasu, wciąż jednak wyraźnie rysowały się na delikatnej skórze.

– Chyba zaczynam cię rozumieć… – szepnął.

– Próbuj. – Ella uśmiechnęła się smutno. – Zawsze możesz zejść do nich – dodała.

– Przestań. Jestem ambitny, wolę pracować nad zaciągnięciem ciebie do łóżka.

– Nie obiecuję, że ci się uda.

– Tym bardziej będę próbował.

Gideon zdjął koszulkę. Elli spodobał się widok, jaki ujrzała. Kiedyś, dawniej, podobali jej się chudzi faceci w typie romantycznego intelektualisty. Ostatnio jednak zauważyła, że zaczynają ją kręcić dobrze zbudowani mężczyźni. Ten, którego widziała przed sobą, z pewnością mięśni miał pod dostatkiem. W chłodnym nocnym powietrzu, napięte ścięgna wyraźnie rysowały się pod opaloną skórą. Miał szeroką klatkę piersiową i silne ramiona. Gładko ogolona głowa dodawała mu męskości. Podobno łysienie świadczy o dużej ilości testosteronu. Hmm, z pewnością, pomyślała.

– Nie myśl, że jak się rozbierzesz, będziesz miał załatwioną sprawę.

– Nie myślę tak. Ale z pewnością będę miał łatwiej – uśmiechnął się.

Usiadł na fotelu i zdjął buty. Wstał. Rozpiął rozporek i zsunął dżinsy. Został w samych bokserkach.

– No, dalej. Nie chcesz chyba bielizną demonstrować swojej wyższości.

– Wiesz, nie chciałem razić cię swą nagością.

– Och, nie bądź taki subtelny. – Ella zwróciła uwagę na znaczącą wypukłość rysującą się w jego spodenkach. Po chwili nie musiała już się domyślać ich zawartości.

Gideon przysunął fotel bliżej Elli.

Usiadł naprzeciwko.

– Zamknij oczy – polecił. Ujął twarz kobiety w obie dłonie. – Zawsze będziesz mogła powiedzieć stop.

– Ty też – odszepnęła.

Zaczął od czoła. Opuszkami ciepłych palców jął wodzić wzdłuż linii włosów. Pomału przesuwał je niżej. Muskał skronie. Dotarł do zamkniętych powiek i gładził miękką skórę, paznokciami przejechał po brwiach. Ellę zaskoczyło, że wraz z gestem oddania się w ręce mężczyzny, którego znała osobiście zaledwie dwa dni, wszystkie obawy, które gromadziła latami, odeszły. Nie wiedziała, czy to kwestia właściwego faceta, czy może tego, że osiem lat życia w lęku i samotności wystarczy. Siedząc nago, zupełnie odsłonięta, otwarta przed nim, czuła, jak napięcie topnieje. Dotyk ciepłych, dużych, męskich dłoni działał tak kojąco, że mimowolnie poczuła łzy płynące po policzkach.

Gideon czułym gestem ocierał każdą spadającą kroplę. Pieścił mokre policzki, jakby były to najbardziej erogenne strefy jej ciała. Sunął po brodzie, zapuścił się z pieszczotą aż na szyję, co spotkało się z mruknięciem wyrażającym aprobatę. Gideon uśmiechnął się. Palcami musnął usta. Ella odruchowo rozchyliła wargi, oczekując dotyku.

– To najpiękniejsze, co w życiu widziałem – szepnął.

Wsunął palec w ciepłe i spragnione usta. Kobieta objęła go mocno i wessała jeszcze głębiej, liżąc wrażliwą skórę pomiędzy palcami. Przesuwała językiem wzdłuż palca. Zataczała kółka wokół opuszka, doprowadzając Gideona na skraj szaleństwa. Mężczyzna zaczął intensywnie ugniatać jej mokre od śliny wargi. Ściskał je w między opuszkami, przesuwał palcami od jednego do drugiego kącika ust, sprawiając, że zaczęła drżeć.

Nagle przestał. Ella usłyszała odgłos zakładanych spodni i zapinanego rozporka.

– Wstań – polecił.

Gdy otworzyła oczy, ujrzała, że trzyma jej sukienkę w dłoniach.

– Podejdź bliżej. Pomogę ci zapiąć suwak. – posłusznie wsunęła się w czerwony materiał. – Daj mi znać, kiedy będziesz gotowa na więcej. Wiesz, jak mnie znaleźć.

Mężczyzna założył koszulkę, dopił resztkę alkoholu i zdecydowanym ruchem odstawił szklankę, uśmiechnął się serdecznie i wyszedł z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi.

Ella stała przez chwilę w osłupieniu. Niezły jest, pomyślała, Sprytnie to rozegrał. Wreszcie sięgnęła po paczkę cienkich papierosów, wyjęła jednego i zapaliła. Zdjęła ciepły pled z oparcia fotela i otuliła się nim szczelnie. Drżała z podniecenia i pragnęła więcej, a on zostawił ją w stanie wrzenia. Dolała sobie odrobinę whisky i wypiła jednym haustem. Świtało, nad jeziorem unosiła się mgła, a ptaki zaczęły swój poranny, szalony koncert. Nie wiedziała, co ma zrobić. Nie wiedziała na ile jest gotowa, a Gideon odgadł to bezbłędnie. Teraz piłka jest po jej stronie boiska. Czas zastanowić się nad kontrą.

Przejdź do kolejnej części – Druga noc

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Mimo kategorycznego zakazu doszukiwania się podobieństw z czymkolwiek, ja i tak to zrobiłem:D
Mało tego mam nawet wśród postaci męskich swojego cichego faworyta:)) I chyba będę mu zawzięcie kibicować:D
Siadaj do pisania drugiej części możliwie jak najszybciej, bo mnie się strasznie, ale to strasznie podoba.
5, bo nie mogę więcej:(

Rito, serdeczne gratulacje z okazji publikacji 100 opowiadania na naszym blogu!

Myślę, że wszyscy mamy powody, by odkorkowywać szampana. Przeczytam Twój tekst jutro (dziś już ciut za późno dla mnie, bym mógł się w pełni poświęcić lekturze) i oczywiście zrecenzuję. Dziś natomiast chciałem wyrazić swą radość z faktu, że udało nam się prowadzić Najlepszą Erotykę już przez ponad pół roku i zamieścić na niej mnóstwo fajnych opowiadań. Oczywiście, nie poprzestaniemy na tym!

Pozdrawiam serdecznie
M.A.

Boskie. Dlugo nic nie publikowalas, a teraz od razu cos takiego… Jak Ty to robisz, Rita?

Do polecanych, natychmiast!

6 gwiazdek, bo wiecej nie moge ;-)))

Ciekawe wprowadzenie, które pobudzając moją wyobraźnię, kazało mi spojrzeć na ludzi wokół jak i siebie samego pod całkiem innym kątem. 😀

Misternie budowana "intryga", narastające napięcie, prowadzące do nieoczekiwanego finału, który równocześnie jest zapowiedzią do dalszej części. Wprost nie mogę się jej doczekać.

Przy okazji; jestem ciekaw czy specjalne jest wprowadzenie "Lilith" – wg wielu wierzeń, w tym biblijnych – kobieta demon, której imię kojarzy się z lubieżnością (O! Tu pasuje jak ulał ;))ale także drapieżnością i okrucieństwem, zwłaszcza w stosunku do kobiet w ciąży i niemowląt. Nie będę przepisywać wszystkich info – kto ciekawy ten znajdzie. Mi się rzuciła w oczy, gdyż swego czasu też pisałem krótkie opowiadanko, właśnie z Lilith w roli głównej, które jednak, ze względu na zbyt pogmatwaną historię, nigdy nie ujrzało światła dziennego.
Cieszę się zatem, że znalazła ona swoje miejsce w Twojej nocy.

Fabuła, detale, opisy, narracja… wszystko na najwyższym poziomie. Dziękuję za miły początek dnia. Przybijam piąteczkę 😉

Witam Nocnych Marków!
Mówiłam,nie doszukiwać się! A ci swoje 🙂
Bardzo cieszy mnie, że to opowiadanie jest setnym, publikowanym na naszym blogu. Chyba dobrze wpasowuje się w jego klimat, sugerując, że autorzy opowiadań mają własne życie erotyczne (choć nie takie, jak tu opisane 😉 a nie tylko bujną wyobraźnię, hihi.
Przyznam się szczerze, że pomysł dojrzewał we mnie już od jesieni (co niektórzy mogą potwierdzić, bo czytali pierwsze, jeszcze mocno "niedorobione" wersje), dlatego dziś z drżącym sercem oczekiwałam komentarzy, bojąc się trochę reakcji. Ale widzę, że nie jest źle, pomysł się spodobał – a to najważniejsze 🙂
Dziś nie mogłam zasnąć, myśląc o kontynuacji i parę ciekawych wątków wpadło mi do głowy. Mogę zapewnić, że Lilith nie opuszczę, bo jest zbyt ciekawym materiałem do opisywania, lubię też Norę i jej sympatyczne zabawy z kolegą Zedem, ale obiecuję, że pojawi się jeszcze kilka osób, na temat których będzie można snuć domysły.
Pozdrawiam NErotomaniaków 🙂

Witaj, droga Rito!

Zgodnie z obietnicą, przeczytałem i recenzuję. Przede wszystkim, jest to opowiadanie wręcz idealne na zamknięcie pierwszej setki tekstów na NE! Biorąc pod uwagę fabułę, bohaterów, styl pisania – nie moglibyśmy sobie chyba życzyć lepszego kawałka prozy na nasz jubileusz!

Rozumiem oczywiście, że to dopiero wstęp i dowiemy się znacznie więcej o bohaterach, a także poznamy ich jeszcze co najmniej kilku. Klimat opowieści bardzo mi się podoba, cenię też drobne szczególiki i aluzje (tak, tak, ja również doszukiwałem się podobieństw do znajomych mi osób i wcale nie wierzę, że są one czysto przypadkowe 🙂

Trochę brakowało mi tu historii głównej bohaterki. Wiem, że dziewczyna przeszła piekło, ale moja niezdrowa ciekawość chciałaby wiedzieć,jakie konkretnie owe piekło było. Jednocześnie inna część mojej natury cieszy się, że pominęłaś ten fragment – mógłby zburzyć harmonię tekstu, a ponadto naprawdę trudno słowami oddać prawdziwe okrucieństwo człowieka. Może więc lepiej, że nie zdecydowałaś się na "full disclosure".

Myślę, że dla spójności tekstu powinnaś zachować narrację z perspektywy Elly, która dominuje w całym opowiadaniu. Chwilami wchodzisz w głowę Gideona, który powinien być raczej opisywany 'behawioralnie', a nie 'psychologicznie'.

Natomiast nie brakowało mi sceny erotycznej z prawdziwego zdarzenia (bo jednak fellatio w wykonaniu L. było opisane bardzo skrótowo). Czemu? Dlatego, że wiem, iż czekanie zaostrza tylko apetyt, a gdy już dojdzie do zbliżenia między Twymi postaciami, będzie ono naprawdę gorące!

Podsumowując: opowiadanie dobrze napisane, smakowite, z niewielkimi i nie dla każdego oczywistymi błędami formalnymi, które jednak łatwo naprawić, a jeszcze łatwiej Ci wybaczyć 🙂 Słowem: tyle gwiazdek, ile się da.

Pozdrawiam serdecznie
M.A.

fantastyczny tekst na uroczystą okazję. Oczywiście najwyższa nota! I mam nadzieję, że czerwona suknia wkrótce ponownie opadnie:-)

A w ogóle niesamowicie spodobało mi się to rewelacyjne zdanie Gideona: Jestem ambitny itd. Ono jest po prostu niesamowicie uwodzące i erotyczne.

Na wstępie chciałabym przeprosić, że nie skomentuję tekstu, i poprosić o pomoc – czytałam kiedyś na Dobrej Erotyce, jeszcze za jej istnienia, tekst, który opowiadał o romansie Ginewry i Mordreda. Niestety, nie pamiętam ani tytułu, ani większych fragmentów tekstu, więc nie mogę tego znaleźć (liczyłam na zachowane w googlach kopie), a chciałabym sobie przypomnieć. Może ktoś z Was kojarzy?
Lais

Droga Lais – SinfulPen – Jej wysokość Ladacznica – oto tytuł wspomnianego przez Ciebie tekstu. Niestety Sinful nie trafił jeszcze na naszego bloga i nie mamy z nim kontaktu. Może kiedyś uda się go zwerbować, bardzo byśmy chcieli.

Dziękuję bardzo, może uda mi się znaleźć 🙂 Tak myślałam, że to któryś z tych "bardziej znanych" autorów :).

Też mi się spodobało! Wymyśliłam je na jakimś długim spacerze z psem i musiałam pędzić do domu zapisać, żeby mi nie uleciało 🙂

Fantastyczne opowiadanie. Już się nie mogę doczekać kolejnej części.
jimmyg

Hej, napiszę tutaj bo nie wiem gdzie indziej. Co się dzieje z autorem Domu Rossów? Czy trafił już na tego bloga? Czy seria pojawi się na łamach najlepszej erotyki?

Anonimie! Zgłosił się, co przyjęliśmy z radością, a później zamilkł 🙁 Nie wiemy, co jest tego przyczyną, bo podobnie jak Ty, bardzo chętnie widzielibyśmy tu tę serię. A pisać możesz jeszcze na Forum (zakładka na górze).

Znakomite opowiadanie. Moje pierwsze .. takie erotyczne 🙂 Nie mogę się doczekać kolejnej części. Mnie też przez chwilę intrygowało co się przytrafiło Belli ale z czasem straciło to znaczenie na rzecz opisu muskulatury Gideona i sposobów w jaki uwodził Ellę . Och czuję, że kolejna część zakończy się gorącą nocą w blaskach srebrzącego się księżyca na krągłych pośladkach Elli :))) Cudo. Jesteś wspaniała Rito MUSZKA

Gdy zacząłem czytać, pomyślałem, że trudne sobie Autorka postawiła zadanie. Tak jak Miss swoim opowiadaniem o Domku. Trudno z takich tematów "zbiorowych", gdzie tłum po scenie krąży, wycisnąć czyste tony, żeby w duszy grało. A to by wielu Autorów chciało. Gdy zbliżałem się do finału, stwierdziłem, że nie mów, hop, póki nie przeskoczysz, bo zadanie okazało się jeszcze trudniejsze.

Trzymam kciuki, aby Autorka, poradziła sobie z tematem i przeskoczyła poprzeczkę, to i czytelnicy… wiadomo.

Nie dałem rady zmęczyć ostatniego Bonda. Ba, wyłączyłem odtarzanie po pierwszej scenie, nim się zajawka listy płac pojawiła. Nie dałem rady oglądać ostatniego Tarantino, po prostu żałosny film. Oglądałem za to Sesje. I jeszcze parę razy obejrzę. Film spieprzony, bo za morzem iskra dawno zgasła i rzadko się zapala w Świętym Lesie, ale i tak Sesje warte są oglądania – temat seks terapeutek jest fascynujący. Do książki muszę dotrzeć (jeśli istnieje), która dała impuls scenarzyście. Czyli dotrzeć do źródła, które zanieczyścił scenarzysta, a swoje konserwanty i barwniki dodał reżyserek. Sesje Tobie, Autorko, polecam, choć mam obawy, czy dasz radę obejrzeć obraz do końca. Nie każdemu ten film pasuje. Sesje pomogą Ci, w mojej opinii, pisać dalsze losy bohaterki. Tak jak poprzednicy miesiące temu wyrażali, i ja czekam na kolejną część opowiadania. Nie masz łatwego zadania. Masz wręcz wyzwanie przed sobą.
A na zakończenie mały prztyczek 🙂
"szczypta wysokoprocentowych trunków" – w zasadzie, jakby się kto uparł, może być, ale to trochę naciągnięta fraza. Pozdrawiam.

Napisz komentarz