Przygody Roberta cz. 6 (Coyotman)  3.75/5 (24)

25 min. czytania

Mówią, że od przybytku głowa nie boli. Mnie jednak trudno było uwierzyć w prawdziwość tego zdania. A przynajmniej w sytuacji, w której się właśnie znalazłem. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że to istna sielanka. Trzy piękne dziewczyny, w każdej chwili  gotowe  wskoczyć mi do łóżka, chętne spełnić każdą fantazję. Kłopot był jednak w tym, by się wzajemnie o sobie nie dowiedziały. A to, biorąc pod uwagę miejsce, w którym się znajdowaliśmy było bardzo trudne do wykonania. Ani Paulina ani Aśka nie chciały, abym powiedział tej drugiej o tej pierwszej.  W swoim towarzystwie też będą więc zapewne udawać, że do niczego nie doszło.

Jak więc w tej sytuacji doprowadzić do kolejnego spotkania z którąś z nich, zachowując dyskrecję? Nie mogłem raczej liczyć na szczęśliwy traf i powtórkę incydentu z używkami. Mieszkały w jednym namiocie, więc trudno byłoby jednej z nich wymknąć się do mnie tak, aby koleżanka tego nie spostrzegła. Skomplikowane. Zostaje Majka, ale jeśli z nią wyjdę do izolatki, a któraś z dziewczyn akurat znajdzie jakiś sposób, żeby  do mnie na chwilę wpaść, znów powstanie problem. Będzie trzeba się potem tłumaczyć.

Moja nieobecność może nasunąć zbyt dużo niepotrzebnych pytań. Może też oznaczać utratę zaufania i w rezultacie zamknąć mi drogę do którejś z nich (jeśli nie do obu). Jasne, że zawsze znajdzie się jakaś okazja… Ta jednak zawsze będzie się wiązać z pewnym ryzykiem. A jestem przekonany, że nawet jeśli przemyślę wszystkie możliwe warianty, może wydarzyć się coś niespodziewanego, co mnie zupełnie zaskoczy.

Takie właśnie myśli przychodziły mi do głowy na stołówce, gdy przyglądałem się obu dziewczynom. Zachowywały się bardzo wyzywająco. To jakieś wymowne spojrzenia w moim kierunku, to znów nieprzypadkowe dotknięcia nogą pod stołem… Chyba tylko cudem ich stopy nie natrafiły na siebie, próbując wybadać stan skupienia w moich szortach. Druga sprawa, że jeszcze nigdy tak szybko nie jadłem śniadania. Chciałem po prostu, żeby tych okazji do wpadki było jak najmniej.

Kolorytu dodawała Majka, która siedziała w głębi sali, za dziewczynami, i patrzyła na mnie w ten swój uwodzicielski sposób.

Po wyjściu na świeże powietrze zacząłem się zastanawiać, co by było, gdybym jednak im powiedział? Straciłbym je? Czy może jakoś udałoby się to pogodzić? Choć w sumie wiedziałem, że to bardziej moje nastoletnie marzenie, że dziewczyny się mną podzielą. Ale czy można mnie za to winić? Pewnie gdyby spytać statystyczną grupę nastolatków, czy nie chcieliby choć raz seksu spróbować z dwiema dziewczynami równocześnie, to chyba mało byłoby negatywnych odpowiedzi. Osobiście uważam, że odpowiedzi na „nie”, nie udzieliłby nikt.

Nic nie mogłem poradzić, że takie myśli krążyły mi po głowie.

Dopiero dźwięk komórki przywrócił mnie do rzeczywistości. Wiadomość tekstowa była conajmniej zaskakująca: „Przyjdź do mnie do pokoju, reszta ma teraz jakieś zebranie, a ja nie muszę na nim być. Pospiesz się”

No i to by było na tyle, jeśli chodzi o moje obawy odnośnie braku seksu. Bezpieczna okazja znalazła się szybciej, niż mogłem się spodziewać. Szybko poleciałem do namiotu po prezerwatywę. Wiedziałem, że jakieś powinny jeszcze zostać. Jak się okazało, w pudełku były jeszcze dwie. Wziąłem też miętową gumę do żucia. Co prawda po przebudzeniu myłem zęby, ale wiem, że dziewczyny lubią świeży oddech.  Na piętro udało mi się dostać bez przeszkód. Nie spotkałem moich uroczych koleżanek. Gdyby tak się stało, pewnie ciężko byłby mi się od nich oderwać. Straciłbym mnóstwo czasu.

Pięć minut. Tyle Maja musiała czekać od wysłania SMSa, żeby usłyszeć pukanie do swoich drzwi. Zapukałem oczywiście pięć razy. Nawet nie zapytała, czy to ja. Otworzyła szybko drzwi, wciągając mnie do środka. Przekręciła klucz w zamku, obróciła się i już stała twarzą do mnie. Była w szlafroku. Domyślałem się, że tylko w szlafroku

Chwyciła mnie za rękę. Znów spojrzała mi w oczy w ten swój kosmiczny sposób.  Przylgnęła do mnie, zbliżyła swoje usta do moich. Pochyliłem się, żeby nie musiała stawać na palcach. Pocałowała mnie. Drugą ręka objęła mnie za szyję. Przyciągnęła jeszcze mocniej do siebie. To było przywitanie, jakbyśmy widzieli się pierwszy raz po długiej rozłące. Objąłem ją w talii, przyciskając jej brzuch do mojego. Całowaliśmy się bardzo intensywnie.

Wszystkie moje wcześniejsze rozterki odpłynęły gdzieś daleko. Poczułem coś w rodzaju ulgi, jakby ktoś zdjął z moich barków wielki ciężar. Czułem się po prostu dobrze, cieszył mnie dotyk jej ciała, jej pocałunki i to, że znów za chwilę odlecimy z tego miejsca.

Nagle Maja nieco szarpnęła mnie za kark, podciągnęła się i wskoczyła na mnie, zapierając się udami o moje biodra. Oczywiście natychmiast chwyciłem ją za pupę, żeby ułatwić jej ten dość niespodziewany manewr. Jej usta nadal łapczywie wpijały się w moje.

Ruszyliśmy w kierunku łóżka.

– Zaskoczony? – spytała, odrywając się na chwile ode mnie.

– Trochę – odpowiedziałem, podchodząc do łóżka.

– Ale chyba szczęśliwy, co? – co za pytanie!

Posadziłem ją na krawędzi łóżka. Poły szlafroka nieco się rozsunęły, teraz pewnym było już, że ciało Mai jest nagie.

Nie zdążyłem jednak się napatrzeć, bo pociągnęła mnie za sobą, przyciskając moją twarz do siebie. Kontynuowaliśmy więc nasz pocałunek, tyle, że teraz w pozycji horyzontalnej. Dziewczyna sprawiała wrażenie nienasyconej, co zresztą ani trochę mi nie przeszkadzało. Jej ręce nie próżnowały, po chwili poczułem, jak moja koszulka zaczyna podchodzić do góry. Chciała mnie jak najszybciej uwolnić od zbędnego ubrania. Kiedy oderwałem się od niej, żeby zdjąć koszulkę przez głowę, spojrzałem w jej oczy. Ten wzrok mówił wszystko. Było w nim wielkie pożądanie, fascynacja, potrzeba bliskości, wszystko podszyte nutką niecierpliwości. Wiedziałem, że nie ma co tutaj przesadzać z długością gry wstępnej. Rozchyliłem jej szlafrok tak, że odsłoniły się jej wszystkie tajemnice i zacząłem się przesuwać w dół, obsypując ją czułymi pocałunkami. Nie spieszyłem się, chciałem żeby jej niecierpliwość wzrosła. Chciałem się z nią nieco podrażnić. Przy okazji też mogłem na chwilę skoncentrować się na jej wspaniałych półkulach.  Znowu pomyślałem, że kobiece piersi nigdy mi się nie znudzą. Ta wspaniała miękkość, delikatność skóry, szybko twardniejące sutki. No, delicje. Kiedy ją tak całowałem, widziałem kątem oka, jak patrzyła na mnie tym swoim błędnym wzrokiem. Te kilka chwil pieszczot sprawiło jej już sporo radości.

Przesunąłem się jeszcze bardziej w dół. Kilka pocałunków w brzuszek i po chwili moja podróż po ciele dziewczyny dobiegła końca. Teraz byłem przy jej magicznym skarbie. W takich chwilach mogłem zrozumieć, dlaczego Parys zaryzykował wielką wojnę, aby tylko być blisko swojej Heleny. Choć może to porównanie było nieco na wyrost…

Natychmiast przywarłem do muszelki dziewczyny, mojej Heleny (my przecież też sporo ryzykowaliśmy). Była już tak wilgotna, że właściwie nie musiałem jej za bardzo pobudzać. Ale chciałem dać jej troszkę przyjemności w ten sposób. Wiedziałem, że to lubiła. Zresztą jak tylko przywarłem do jej łechtaczki, poczułem jej ręce na swojej głowie, które zachęcały mnie do kontynuacji. Mój języczek i usta na zmianę ssały i lizały magiczny punkcik dziewczyny, co doprowadzało ją do drżenia ciała. Szczególnie, kiedy ssałem, jej reakcje były wyraźniej odczuwalne. Po chwili nawet zaczęła w coś walić ręką z rozkoszy. Choć ten odgłos mi jakoś nie pasował, coś nie grało. Oderwałem się od niej niechętnie.

– To ty tak stukasz? – spytałem, ale chyba nie zabrzmiało to zbyt wyraźnie.

– Nie, jeszcze nie, kontynuuj! – wysyczała.

Chyba mnie nie zrozumiała. Ale zaraz!! Przecież ona trzyma obie ręce na mojej głowie, nogi ma rozłożone…   a więc to nie ona. Ktoś chyba puka do drzwi!!!

– Maja! Ktoś chyba puka do drzwi! – zaniepokoiłem się, odrywając się od niej, tym razem zdecydowanym ruchem.

Poczułem się, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody, Maja chyba czuła podobnie. Teraz pukanie było wyraźnie słyszalne. Puk, puk puk, jak z horroru.

– Cholera! – wydyszała ze strachem w oczach –  Szybko! Musisz się gdzieś schować!

– Gdzie? – byłem zdezorientowany.

– Yyy… Szybko na balkon. Bierz rzeczy! Tylko się nie wychylaj. Ktokolwiek to jest, spławię go szybko.

Natychmiast ruszyłem w stronę balkonowych drzwi. Maja szła tuż za mną, aby je przymknąć od środka. Pukanie nie ustępowało.

Mimo zakazu, patrzyłem przez szybę drzwi, aby ocenić sytuację. Drzwi wejściowe miałem niemal na wprost, co zapewniało doskonałą widoczność.

Maja nałożyła szlafrok, przeczesała palcami włosy, szybko spojrzała w lustro i ruszyła do wejścia.

To, co wydarzyło się po otwarciu drzwi, kompletnie mnie zaskoczyło. Pojawił się w nich mężczyzna, blondyn, prawie o głowę wyższy od Mai. Był więc mniej więcej mojego wzrostu, może ciut wyższy. Byłem pewien, że nie widziałem go tu wcześniej. Co jednak najistotniejsze, Maja rzuciła się mu na szyję, obdarowując go pocałunkami!

Nie trudno było się domyślić, że to jej chłopak, o którym wspominała wcześniej. Pewnie wpadł z niezapowiedzianą wizytą.

Byłem wściekły, a jednocześnie poczułem zazdrość. Przecież ona teraz miała być moja, do jasnej cholery! Nic jednak nie mogłem zrobić. Mogłem tylko patrzeć, jak przesuwają się w głąb pokoju, jak on nogą zatrzaskuje za sobą drzwi, jak po chwili ściąga z niej szlafrok i cieszy się jej nagością. Przyglądałem się tej scenie z niemałym przerażeniem. Wiedziałem jednak, że mnie nie zauważy. Kto by w końcu rozglądał się po pokoju, gdyby miał przed sobą tak zjawiskową kobietę? Przez moment wydawało mi się jakby Maja chciała zaprotestować. Koleś niestety nie ustępował. Dopadł do jej ciała i zaczął ją całować. Słyszałem nawet jak mówi: „No, przecież wiem jak bardzo lubisz to robić po prysznicu” Widział, że jeszcze ma wilgotne włosy, no i w końcu była przecież w szlafroku. „Zresztą, widzę, że już jesteś cała mokra tutaj”, mówiąc to spojrzał wymownie w kierunku jej cipki.

Pewnie, że była tam mokra. W końcu ja ją do tego doprowadziłem. Nie mogłem przestać myśleć o tym, że przerwał nam naszą zabawę.

Trwało to chwilę, ale dziewczyna w końcu uległa. Koleś ściągnął swój t–shirt, opuścił krótkie dżinsowe spodenki i właściwie był już gotowy.

Najpierw przywarł ustami do jej muszelki. Przyssał się jak pijawka.

Ciekawe czy mu smakuje pomieszana z moją śliną? – pomyślałem tylko.

Maja podniosła się na łokciach i obserwowała, jak facet się nią zajmuje. Spojrzała też na mnie. Wiedziała, że patrzę. Nic jednak nie mogła mi zrobić. Musiała przed nim udawać, że wszystko gra, że są tu sami i bezpieczni.

Najgorsze chyba, że ta cała sytuacja sprawiała, że byłem cały czas sztywny. Patrząc, jak Majka się wygina pod wpływem pieszczot niespodziewanego gościa, po prostu nie mogłem się opanować. W dodatku w pewnym momencie włożyła sobie palec do ust i patrzyła na mnie w taki sposób, że nie pozostawało mi nic innego, jak tylko uwolnić go ze spodenek i zrobić swoje. Poza tym chciałem, żeby to widziała, może żeby choć trochę żałowała, że to ja nie jestem na jego miejscu.

Kiedy tylko zobaczyła, że zaczynam się masturbować, uśmiechnęła się zalotnie w moim kierunku. Zupełnie, jakby jeszcze bardziej podkręciło ją to, że patrzę i w dodatku, że mnie to kręci. Koleś tymczasem odwrócony tyłem do mnie, nadal błądził między jej nogami. Widać, że chłopina bardzo się stara, kto wie, może nawet był w tym dobry. W końcu na pewno był w tych sprawach bardziej doświadczony ode mnie.

Po chwili wstał z kolan i biodrami wszedł między jej uda. Musiał być bardzo niecierpliwy, bo minetka nie trwała długo.

Zaczęło się. Wystartował ostro. To były szybkie i jednocześnie zdecydowane ruchy. Drzwi od balkonu były zamknięte, ale przez lufcik w oknie doskonale było słychać, jak ich ciała „klaskają” o siebie.

Widać, że facet był wysportowany, miał ciało atlety, wyraźnie zarysowane mięsnie, ale jednocześnie nie był napompowany jak niektórzy bywalcy siłowni. Po prostu widać było, że uprawianie sportu, czy regularna siłownia nie są mu obce.

Trochę śmiesznie było patrzeć na innego gościa uprawiającego seks. Wiadomo, czasem zdarzało mi się oglądać pornosy, ale jednak teraz sytuacja była nieco inna. Działo się to przecież na żywo, tuż przed moimi oczami, nie było udawania i sztuczności. Jednak przede wszystkim najgorsze było to, że facet posuwał kobietę, która na dziś była przeznaczona dla mnie. To było dość trudne do zaakceptowania. Ale cóż ja biedny mogłem zrobić? Mogłem tylko patrzeć i czekać aż skończą. Trudno było jednak przewidzieć, kiedy to się stanie.

Obserwując ich, zacząłem się zastanawiać, gdzie w tym wszystkim jest moje miejsce. Czy trwanie w dotychczasowych relacjach z Mają ma sens? Właściwie, im dłużej na nich patrzyłem, tym bardziej byłem przekonany, że trzeba to zakończyć.

Po chwili Maja coś powiedziała do swojego kochanka. Musiała to być propozycja zmiany pozycji, bo koleś z niej wyszedł i położył się na plecach. Pokierowała nim tak, że czubek jego głowy był zwrócony  w moim kierunku.

Kiedy był już gotowy, usiadła na nim i zaczęła go ujeżdżać. Pokazała, co potrafi. Była niesamowita. Jej włosy, już nieco podeschnięte,  pod wpływem gwałtownych ruchów głową stały się bardziej puszyste. Piersi falowały pod dyktando jej ruchów. Czasem tylko więzione były ręką blondyna.

Nadal na mnie spoglądała, powodując, że ciśnienie ze mnie nie schodziło. Zacząłem przyspieszać swoją ręką, czując, że za chwilę wystrzelę. Oczami wyobraźni widziałem nas. To ja byłem na jego miejscu, to ja dotykałem jej wspaniałych piersi, to na mnie rozkosznie podskakiwała.

Kiedy poczułem pierwszą falę wytrysku, po prostu skierowałem członka na barierki balkonu i pozwoliłem, żeby reszta działa się sama. Zamknąłem oczy, a moim ciałem wstrząsnął nagły skurcz. Po chwili na ściankach balkonu było widać kilka białych plam, leniwie spływających w dół.

Odwróciłem się do szyby okna, uśmiechając się porozumiewawczo do Mai. Odwzajemniła uśmiech. Po chwili i oni skończyli. Nie wiem, czy udało im się dojść równo czy nie. Nawet mnie to nie obchodziło.

Miałem ochotę jak najszybciej stamtąd wyjść. Niestety, byłem uwięziony, skazany na oczekiwanie, aż panu blondynowi odechce się seksu. Na razie musiałem się schować i nie pokazywać, gdyż koleś zaczął krzątać się po pokoju.

Kiedy w pewnym momencie podszedł do drzwi balkonu i chwycił za klamkę, poczułem jak czas nagle zwalnia swoje tempo. Serducho o mało nie wyskoczyło mi z klatki. Na szczęście Maja szybko zorientowała się w sytuacji i zajęła go ciekawszymi rzeczami, niż podziwianie hotelowych widoków. Choć z dwojga złego, nie wiem czy nie wolałbym, żeby wyszedł się ze mną przywitać. Zrobili to jeszcze raz. Tym razem spokojniej, na misjonarza.

Kolejny raz już nie miałem ochoty patrzeć na całą akcję. Kiedy wreszcie skończyli, poszli wziąć prysznic. Skwapliwie skorzystałem z tej okazji żeby się wymknąć. Na szczęście byli tak sobą zajęci, że nie usłyszeli, jak czmycham tuż obok uchylonych drzwi łazienki.

Znów byłem wolnym człowiekiem. Co prawda, w niewoli trwałem mniej więcej godzinę, ale jednak wydawało mi się, że wszystko trwało znacznie, znacznie dłużej. Poza tym niedobrze mi się robiło, jak tylko pomyślałem, czego musiałem być świadkiem.

Postanowiłem iść się przespać. Mieliśmy czas wolny z uwagi na to, że wychowawcy pozwolili nam wypocząć po wczorajszej zabawie. Wielu skarżyło się na zakwasy po wielogodzinnym tańcowaniu i na zwyczajne niewyspanie i zmęczenie. Zgadywałem też, że niejedna osoba miała po prostu kaca.

O hotelowej przygodzie starałem się nie myśleć. Nie było sensu. Musiałem całą sprawę uznać za zamkniętą. Koniec beztroskiego seksu z Mają. No bo niby jak? Teraz był u niej facet, więc nawet jakbym nie miał oporów moralnych, to pozostaje przeszkoda w postaci umięśnionego blondyna.

Pozostało zastanowić się, jak rozwiązać sprawę z Aśką i Pauliną. Stwierdziłem jednak, że pomyślę o tym po obiedzie. Teraz czas, żeby się przespać. Byłem zmęczony… głównie psychicznie. Zasnąłem dość szybko. Nie był to jednak spokojny sen.

Nie wiem, co mi się śniło, ale z pewnością nie były to miłe rzeczy. Czasem tak chyba po prostu jest, że coś się śni, a po przebudzeniu nie potrafisz sprecyzować, o co chodziło. Te wszystkie stresujące sytuacje i myśli chyba skumulowały się w mojej głowie i właśnie w taki sposób dały o sobie znać.

Czułem się jeszcze bardziej zmęczony, niż przed zaśnięciem.

W skrzynce odbiorczej mojego telefonu, czekały na mnie dwie wiadomości.

Pierwsza od Mai:

„Wybacz, nie miałem pojęcia, że przyjedzie tu mój chłopak. Jak stwierdził, chciał mi zrobić niespodziankę. Nie wiem jeszcze, jak długo tu zabawi. Na razie nie możemy się widywać. Postaram się ci to jakoś wynagrodzić:*”

Miałem mieszane uczucia. Natychmiast skasowałem wiadomość.

Drugi SMS był od Aśki:

„Tak słodko spałeś, że nie miałyśmy serca Cię budzić. Pójdziesz z nami po obiedzie do miasta na małe zakupy i zwiedzanie? Co Ty na to? Do zobaczenia na stołówce.”

Czemu nie, pomyślałem.

Kiedy zjawiłem się na obiedzie, dziewczyny już siedziały przy stole. Usiadłem tak, żeby obie nie mogły się do mnie dobierać. Chciałem uniknąć sytuacji ze śniadania. W ten sposób od czasu do czasu czułem jedynie stopę Pauliny, która siedziała bliżej mnie. Starałem się na to nie zwracać większej uwagi, z rzadka posyłając jej tylko porozumiewawcze spojrzenia.

Podczas posiłku ustaliliśmy szczegóły wyjścia do miasta. Okazało się, że zgłosiła się większa grupa, która wyruszy po obiedzie pod czujnym okiem dwóch wychowawców.

W planie było kilka sklepów, McDonalds, może jakiś hipermarket. Wychowawcy chcieli też nam pokazać jakiś pomnik upamiętniający żołnierzy walczących tu w czasie drugiej wojny światowej.

Przez całą wycieczkę dziewczyny trzymały się blisko mnie, co wywołało niemałe zdziwienie moich dwóch kolegów z klasy, którzy także znaleźli się w tej grupie. Tym bardziej, że obie niemal ostentacyjnie pokazywały, że bardzo mnie lubią. To rzucały mi się na szyje, to wskakiwały na barana. Wygłupialiśmy się przez całą drogę. Obie były ubrane bardzo ponętnie, ubrania podkreślały ich doskonałe kształty. Aśka miała żółte, krótkie spodenki i czarną koszulkę na wąskich ramiączkach. Rozpuszczone włosy i delikatny makijaż podkreślały jej dziewczęcą urodę. Paulina miała białą spódniczkę nieco powyżej kolan i błękitny, obcisły bezrękawnik z dość głębokim dekoltem. Włosy miała spięte tą swoją słonecznikową klamrą. Wyglądały pięknie i uroczo, nie dziwne więc, że zwracały na siebie uwagę.

Nic szczególnego nie wydarzyło się podczas naszej wyprawy. Każdy zrobił swoje zakupy (nie zapomniałem oczywiście o zabezpieczeniu, zresztą, jak się później okazało, dziewczyny też o tym pamiętały), byliśmy też coś zjeść, obejrzeliśmy ten pomnik i zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć. W ten oto sposób minęło nam kilka godzin.

Z powrotem byliśmy około dziewiętnastej. Załapaliśmy się jeszcze na kolację, z czego jednak nie wszyscy skorzystali. Nawet ja nie byłem specjalnie głodny. Wziąłem jednak kilka rzeczy na później. Następnie rozeszliśmy się każdy do siebie. Ja po kilkugodzinnym łażeniu miałem ochotę odpocząć. Dziewczyny także poszły do siebie, do namiotu. Z tego co mówiły wynikało, że chcą się nieco ogarnąć i poleżeć.

Kiedy się trochę ochłodziłem w jeziorze, wziąłem szybki prysznic. Myślałem, że zaraz po nim będę mógł się na chwilę zdrzemnąć, zanim zdecyduję, co dalej. Nie mogłem jednak zasnąć. Myśli znów zaczęły mi się kłębić w głowie. Poranne wydarzenia uderzyły we mnie ze zdwojoną mocą.

Założyłem dżinsy i zapinaną koszulę z krótkim rękawem, co miało mnie chronić przed komarami. Postanowiłem się przejść na spacer.

Słońce było już coraz niżej nad horyzontem, zbliżała się dwudziesta pierwsza.

Obszedłem cały teren obozowiska, zapuszczając się w końcu poza jego obszar. Wszedłem do pobliskiego lasku, który oddzielał dwa położone nad jeziorem kompleksy. Ścieżka, którą szedłem, prowadziła do pobliskich domków kampingowych. Ludzie często korzystali z niej, gdy jedna z plaż była zbyt zatłoczona i po prostu przechodzili nią z jednej na drugą.

Podczas drogi znów zacząłem myśleć nad swoją sytuacją. Majkę już właściwie miałem załatwioną. Wiedziałem, że póki jest tu jej facet, ta opcja jest dla mnie zamknięta. Zostały dziewczyny. Trudno mi było jednak obmyślić plan postępowania. Czułem się niezręcznie, będąc z jedną, okłamując jednocześnie drugą. Co będzie, jeśli Aśka dowie się o Paulinie i odwrotnie. Bałem się momentu, gdy jedna z nich podejdzie do mnie sama i zacznie się kleić. Co wtedy powiem? Jak się zachowam? Powiedzieć prawdę, czy brnąć w kłamstwo i liczyć, że jakoś się uda? Przecież ja nie umiem kłamać!

Kiedy słońce dotknęło już tafli jeziora, dotarłem na skraj osiedla kilkudziesięciu domków. Były ustawione w czterech rzędach, różniły się kolorami, a także niektóre – wielkością. Sezon był w pełni, tak że widać było wielu kręcących się tu ludzi. Na pierwszy plan rzucało się jednak wielkie ognisko i biesiadujący wokół ludzie. Było ich kilkudziesięciu i trudno było ich na szybko zliczyć. Widać, że impreza była solidnie zakrapiana. Ludzie śpiewali, tańczyli i śmiali się w niebogłosy. To było zaraźliwe. Patrząc jak dobrze się bawią, uśmiechnąłem się. Od razu humor mi się poprawił, zrobiło mi się tak jakoś lżej na duszy. Poza tym w oko wpadła mi panna grająca na gitarze. Czarne długie włosy, kapelusz na głowie. Twarzy dokładnie nie widziałem, ale wyglądała na młodą, ładną dziewczynę. Najśmieszniejsze było jednak to, że na werandzie jednego z domków, jakaś para oddawała się cielesnym uciechom, nieświadoma tego, że są obserwowani. Nie sądzili przecież, że ktoś zajdzie ich od tyłu. Prawie wszyscy z kempingu byli przecież przy ogniu. A może po prostu mieli w sobie coś z ekshibicjonistów? Nie przyglądałem się jednak zbyt długo, bo dosyć już miałem oglądania, jak inni ludzie uprawiają seks. Pomyślałem jednak, że takim to dobrze…
Zaczęło się robić coraz ciemniej. Postanowiłem więc wracać. Pomyślałem, że raz można tu wpaść w ciągu dnia, może akurat pozna się kogoś ciekawego. Zobaczymy.

Kiedy wróciłem do obozu, nadal nie miałem ochoty spać. Postanowiłem położyć się na plaży, pozbierać myśli. Było już całkiem ciemno. Kilkanaście minut temu minęła dwudziesta druga.

Niebo było krystalicznie czyste. Żadnej chmurki, nawet najmniejszego obłoczka. Można było spokojnie w myślach wykreślać gwiazdozbiory. Zawsze najłatwiej znaleźć Wielki Wóz, a po nim Mały Wóz.  Dalej gwiazda polarna, czyli prawdziwy przyjaciel wielu dawnych żeglarzy. Szkoda, że nie może mi wskazać kierunku, w którym mam podążać.

Szum jeziora był niemal hipnotyzujący, można było poczuć się prawie jak na środku oceanu, na wielkim statku, który dryfuje w nieznane rejony.

Na niebie nagle pojawiła się spadająca gwiazda. Może to zwiastun tego, że wszystko jakoś się ułoży? Trzeba tylko pomyśleć życzenie…

– Ufff… wszędzie cię szukałam.

Moich uszu dobiegł zatroskany głos Aśki. Odwróciłem się jedynie po to, żeby się upewnić, że mi się nie zdawało.

– Co tu tak sam leżysz?

– A, tak sobie leżę i gapię się w niebo – odparłem bez większego namysłu.

– Mogę ci potowarzyszyć? – spytała z nutką niepewności.

Wskazałem jej ręką miejsce koło siebie. Ani trochę mnie nie zdziwiło, że położyła się tak blisko, jak się tylko dało. Dotykaliśmy się biodrami, na moje ramię opadło kilka kosmyków włosów. Miała na sobie kwiecistą, przewiewną sukienkę.

– Już myślałam, że nas unikasz… Że mnie unikasz – powiedziała ze smutkiem.

– Nie, no coś ty. Potrzebowałem po prostu trochę ciszy i spokoju.

– Coś cię gryzie?

– Aaa. To w sumie nic szczególnego. Poza tym, czasem tak już mam, że leżę i gapię się w niebo. Lubię to.

– Acha.

Aśka chyba nie za bardzo wiedziała, co powiedzieć. Domyślałem się, że chce zacząć jakiś temat, ale za bardzo nie wiedziała jak. Postanowiłem jej to ułatwić. Nie chciałem też, żeby nie poczuła się niemile widziana.

– Powiedz mi… A czemu właściwie mnie tak szukałyście, co?

– A tak, wiesz… Tak zniknąłeś nagle z pola widzenia. Twój telefon milczał. Zastanawiałam się, co się stało… poza tym… – urwała, jakby się zastanawiając czy mówić dalej – … chciałam się z tobą zobaczyć, no wiesz…

– Wiem. Telefon zostawiłem wyłączony w namiocie… Słuchaj, nie chcę żebyś pomyślała, że coś jest nie tak po wczorajszym. Było naprawdę super i chcę, żebyś to wiedziała.

– Wyczuwam jakieś „ale”

– Taaa – westchnąłem – czuje się trochę niekomfortowo.

– To znaczy?

– Ok. Powiem prosto z mostu. Wyczuwam, że Paulinie także nie jestem obojętny. Trochę mi głupio, że mogę stanąć pomiędzy wami – zacząłem ostrożnie.

– Coś ty! – parsknęła śmiechem. – Na pewno cię polubiła. Ale daj spokój, ona ma chłopaka i na pewno go nie zostawi – zachichotała. – Nie mówiła ci?

Poczułem się niezwykle malutki. Pokręciłem przecząco głową. Tymczasem Aśka kontynuowała.

– Ona teraz tak się tylko wygłupia. Lubi po prostu podrywać facetów. Teraz ma luz, bo jest daleko od niego i pozwala sobie na więcej.

– Też masz faceta prawda?

Nagle mnie to uderzyło.

Zamilkła. Taka reakcja mi wystarczyła.
Co się, do cholery, dzieje z tym światem? Czy wszyscy ludzie na około oszukują swoich partnerów? Korzystają z chwili wolności? Brakowało mi słów.

– Jesteś o to zły? Chyba nie myślałeś…

– Nie, pewnie, że nie myślałem. Nie jestem naiwny – przerwałem jej.

Usiadłem.

– Widzę, że jesteś zły.

– Wiesz… W takich chwilach po prostu tracę wiarę w ludzi. Czy jestem zły? Raczej rozczarowany.

– Wybacz, że ci nie powiedziałam wcześniej.

– Nie musisz przepraszać. W sumie, to jak się okazuje, ja nie jestem lepszy.

– Też masz dziewczynę? – zrobiła wielkie oczy jakby się nie spodziewała się, że taki grzeczniutki chłopak jak ja mógłby oszukać kogokolwiek. Także usiadła.

– Nie, nie mam… – zawahałem się czy powiedzieć prawdę, ale po chwili stwierdziłem, że już mi wszystko jedno – przespałem się także z Pauliną.

– Aaa. To wiem. Powiedziała mi.

– Powiedziała ci? – zdębiałem.

– Zawsze mi się chwali jak zaliczy jakiegoś fajnego gościa.

– Ale sama mi mówiła, żebym ci niczego nie pisnął.

– Ona tak zawsze ma. Ale potem aż cała się trzęsie i musi się wygadać. Pochwalić się. Poza tym, lubi wywoływać we mnie zazdrość. Wiedziała, że ja też miałam na ciebie ochotę.

– A ty jej powiedziałaś, że my…?

– Nie.

– A nie jesteś zła, że ja z nią…?

– Wiesz, kiedy mi powiedziała, było mi trochę przykro. Ale potem przemyślałam sprawę i stwierdziłam, że to i tak niczego nie zmienia. Przyjechałam tu na wakacje. Zabawić się.

– Ja chyba jestem jednak z innego świata.

– Eee tam, ja widzę, że wcale aż tak się od nas nie różnisz.

– Może… Tyle, że ja tego wszystkiego nie planowałem. Przyjechałem tu z myślą, że będę się śmiertelnie nudził i czekał na powrót do domu, do swoich spraw.

– Musisz wyluzować. Słuchaj, masz teraz wakacje. Wykorzystaj to, baw się. Co? Nie podobało ci się wczoraj?

– Podobało.

Aśka usiadła na mnie okrakiem. Lekko się przytuliła. Nie protestowałem.

– Jeśli cię to pocieszy… Mój facet też mnie zdradza. Dlatego ja nie mam zbyt wielkich skrupułów.

– Dlaczego więc go nie zostawisz?

– Choćby dlatego, żeby inni faceci dali mi na razie spokój. Póki jestem z tym, z którym jestem, żaden nie odważy się do mnie podejść tam, gdzie mieszkam. Sama decyduję, kiedy mam na kogoś ochotę. Poza tym na razie mi tak wygodnie. Zostawię go, jak zajdzie taka potrzeba.

– Wiesz? Tak słucham tego, co mówisz i nie wierzę własnym uszom. Wczoraj wydawałaś mi się taka niewinna, delikatna.

– Nie wiesz, że każda kobieta potrafi być wspaniałą aktorką. Gdybym od razu odkryła wszystkie karty to byś nawet na mnie nie spojrzał. Może nawet byś się zraził.

Miała rację. Ta jej niewinność chyba mnie urzekła najbardziej. Chociaż mogłem się domyślać, że coś nie gra. W końcu, która grzeczniutka dziewczyna poszłaby na całość od razu, pierwszej nocy… i to pod namiotem. Jestem jednak naiwny.

– Coś w tym jest – odburknąłem jedynie.

Nastała chwila ciszy. Czas na szybkie pozbieranie myśli.

– To wytoczyliśmy ciężkie działa, co? – w końcu rzuciła.

– No, trochę.

Pocałowała mnie.

– Nie martw się. Przynajmniej będziesz miał miłe wspomnienia z tego obozu.

– W sumie masz rację… Wiesz, to nie jest tak, że ja myślałem, że coś między nami będzie. Wiem przecież, że po wszystkim rozjedziemy się w swoje strony… W sumie sam nie wiem, o co mi chodzi… – byłem trochę skołowany.

– Może o to, że przestałeś panować nad sytuacją.

To było szczere, a jednocześnie bolesne. Ale, gdy szybko przeanalizowałem sytuację, to faktycznie coś w tym było. W końcu, zanim dowiedziałem się tych wszystkich nieoczekiwanych rzeczy,  przecież sam miałem decydować, kiedy, co i jak. Teraz jednak już wiem, że nie było o czym. Wszelkie decyzje zostały podjęte przez dziewczyny. Ja byłem tylko marionetką. Z drugiej strony, co traciłem? Nic. Przynajmniej nie musiałem dokonywać wyborów i sam tłumaczyć się z tego, że przecież tak naprawdę nie myślę o tym wszystkim na poważnie.

– Może – odpowiedziałem jedynie.

Nie chciałem już o tym więcej gadać. Przytuliłem się do niej i zrobiło mi się jakoś lepiej. Co miałem w końcu do stracenia? Miałem do wyboru, albo dobrze się bawić z dziewczynami, albo snuć się bez celu przez resztę biwaku. Wybór był dla mnie oczywisty. Zwłaszcza, że polubiłem uroki seksu…

Wbiłem się w jej usta, choćby po to, żeby zaznaczyć swoje aktualne stanowisko. Nie opierała się, a nawet jeszcze bardziej przylgnęła do mnie swoim ciałem. Kiedy poczułem na swojej klatce jej piersi, byłem absolutnie przekonany do słuszności swojego postępowania. Zdaje się, że moją myślą przewodnią tego obozu będzie, „co mam do stracenia?”.

– Może pójdziemy do namiotu? – powiedziała odrywając się na chwilę od mnie.

Kiwnąłem tylko głową.

Poszliśmy do namiotu dziewczyn. Stwierdziliśmy, że tak będzie bezpieczniej. Raz, że było to dalej od wychowawców, a dwa, że nie było Pauliny, która poszła na jakąś imprezę pod inny namiot. Aśka stwierdziła, że jak będzie pijana to i tak prędzej pójdzie do mnie, niż do siebie.

Już wchodząc do namiotu, łapczywie się obściskiwaliśmy. Niestety, musieliśmy być cicho, żeby nikt nas nie usłyszał. Co prawda panował ogólny zgiełk, wytworzony przez resztę obozowiczów, którzy ze względu na dość wczesną porę jeszcze nie spali (tym bardziej, że wielu z nich po dyskotece spało w dzień), to jednak wiadomo było, że na krzyki nie mogliśmy sobie pozwolić.

– Musimy być cicho – wyszeptała.

– Wiem.

Padliśmy na ziemię. Aśka wykorzystała upadek, szybko wchodząc na mnie i siadając okrakiem. Chyba włączyła się jej potrzeba dominacji, bo przecież już na plaży przybrała taką pozycję. Zaczęła mnie masować po klatce. Patrzyła na mnie, jakby chciała wybadać, czy mam jeszcze jakieś wątpliwości. Postanowiłem zachować bierność. Byłem ciekawy, jak postanowi to rozegrać.

Zaczęła mi rozpinać guziki koszuli. Robiła to powoli, cały czas na mnie patrząc. Jednocześnie wykonywała delikatne ruchy biodrami drażniąc moje krocze. Ciśnienie rosło we mnie coraz bardziej, byłem całkowicie do jej dyspozycji. Po chwili szybkim ruchem, chwytając za dolną krawędź ściągnęła przez głowę swoją kwiecistą, luźną sukienkę. Moim oczom ukazało się półnagie ciało dziewczyny. Miała na sobie jeszcze dwuczęściowy strój kąpielowy. Tym razem inny, niż wtedy, gdy się poznaliśmy. Ten miał kolor błękitu w ciepły słoneczny dzień i charakterystyczne wiązanie. Wystarczyło jedno pociągnięcie, aby uwolnić piersi dziewczyny od tego niepotrzebnego w tym momencie skrawka materiału. A ponieważ lubiłem na nie patrzeć, nie chciałem czekać zbyt długo, aby móc cieszyć się ich widokiem.

Aśka cały czas masowała mnie delikatnie po klatce, przez co jej piersi rozkosznie się falowały, stykając się od czasu do czasu. Ręce trzymałem na jej biodrach, zawijając sobie na palce sznurki od dolnej części stroju. Czekałem na odpowiedni moment, aby je pociągnąć i rozwiązać.

Aśka pochyliła się nade mną i dała mi namiętnego buziaka. Zsuwając się powoli w dół, muskała ustami moją klatkę, sutki. Im dalej jej biodra odsuwały się od mnie, tym bardziej napinały się sznurki od kostiumu. Z każdym centymetrem czułem w palcach, jak węzeł puszcza. Po chwili zauważyłem całkowity luz. Majtki dziewczyny znalazły się w moich rękach. Nie widziałem jednak wiele, bo przed oczami miałem jej głowę, która była już w okolicach mojego brzucha. Poczułem jej język w pępku, po chwili kolejne pocałunki. Nie minęło kilka sekund, a guzik w moich dżinsach został odpięty. Po chwili ten, któremu rano niedane było zagłębić się w ciasnym wnętrzu, stał w pełnej gotowości. Aśka natychmiast ściągnęła mi napletek i przywarła ustami do żołędzi. Przeszedł mnie delikatny dreszcz.

Czułem, jak języczkiem drażni mi wędzidełko i, jak rozkosznie przejeżdża nim po całej długości penisa. Zamknąłem oczy i chłonąłem każdą jej pieszczotę. Miałem wrażenie, że dopiero teraz ma zamiar pokazać mi cały kunszt w tej dziedzinie, teraz, kiedy już ujawniła, że wcale nie jest taka cichutka, skromna i nieśmiała. Jej usta ssały główkę, doprowadzając mnie do stanu, w którym ciężko było wytrzymać bez jęknięcia. A przecież nie chcieliśmy wszystkim wkoło zdradzić, co tak naprawdę dzieje się w naszym namiocie. Kiedy na chwilę otworzyłem oczy i zobaczyłem jak jej usta zaciskają się na moim członku, nie mogłem wyjść z podziwu, jak wspaniale jej to wychodzi. Patrzyłem na jej wargi, jak przesuwają się w górę i w dół, powoli, z należytą delikatnością. I ten jej język… kręcący rozkoszne kółeczka, gdy była na szczycie mojego twardego fallusa. Zupełnie jak Maja, w jedną z poprzednich nocy. Mój oddech stał się bardzo niespokojny, zacząłem drżeć z niewiarygodnego podniecenia. Poczuła to, bo jedną ręką głaskała mnie po brzuchu.

W końcu przestała. Odetchnąłem na chwilę. Po chwili szybkim ruchem wyciągnęła z torebki prezerwatywę i nałożyła mi ją.

– Jesteś gotów? – zapytała.

To było raczej pytanie retoryczne, mimo to odpowiedziałem.

– Jak cholera!

Przesuwając ręce znów na moją klatkę, zaczęła się na mnie powoli nadziewać.

O tak… Na to czekałem cały dzień. Wspaniale było znów wypełniać jej wnętrze. Zaczęła się powoli poruszać, tak, żeby nie robić niepotrzebnego hałasu. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym w takim momencie nie zajął się jej piersiami, które nawoływały mnie swoimi ciemnobrązowymi sutkami. Szkoda, że w namiocie mieliśmy tak mało światła. Jedynym jego źródłem była świecąca gdzieś nieopodal latarnia uliczna .

– Lubisz to? – zapytała z zawadiackim uśmiechem.

Pokiwałem głową, odwzajemniając jej radość. Słowa były zbędne.

Jej biodra od czasu do czasu przyspieszały, ale zwalniały, gdy tylko dźwięki stawały się zbyt głośne. Po chwili nastąpił świetny moment, Aśka siadając na mnie całym ciężarem ciała, zaczęła zataczać pupą okręgi, zupełnie, jakby chciała się nabić na mnie najmocniej, jak tylko się da. Czułem, jak ją wypełniam, jak się wwiercam coraz głębiej. Każdy milimetr mojego penisa był otulony przez jej cieplutkie wnętrze. Trochę żałowałem, że mam nałożoną gumę, gdyż bez niej moje doznania mogłyby być jeszcze mocniejsze.  Znów wróciła do poprzedniego ruchu, znów zaczęła mnie ujeżdżać, tyle, że tym razem połączyła to właśnie z takim okrężnym ruchem. W ten sposób potęgowaliśmy wzajemnie swoje doznania, gdyż każdy fragment jej dziurki był bardzo dokładnie penetrowany.

Byłem pełen podziwu. Żeby wykonywać takie ruchy musiała mieć bardzo mocne mięśnie brzucha i ud. Powoli zacząłem odjeżdżać. Trudno już mi było utrzymać emocje na wodzy. Narastająca euforia sprawiała, że trudno było mi utrzymać w miarę spokojny oddech. Trudno było nie wydobywać z siebie jakichkolwiek dźwięków. Musiałem usiąść. Musiałem uspokoić się na chwilę w jej ramionach. Przytuliłem się do niej, ona mocno objęła mnie za plecy, jeszcze bardziej się do mnie dociskając. Wykonywaliśmy tylko niewielkie ruchy naszymi biodrami, rytmicznie napierając na siebie i tak już mocno ściśnięte ciała. Aśka też była już coraz bliżej.

– Długo już nie wytrzymam. Nie wiem, czy dam rade skończyć po cichu – szepnęła mi do ucha, po czym zaczęła mnie po nim lizać.

Zupełnie w tym momencie zwariowałem.

Nagle, kilka namiotów dalej, rozległo się chóralne STO LAT!

To był ten moment. Wiedziałem, że lepszego nie będzie. Jak pięknie, że akurat ktoś miał dziś urodziny.

Szybkim ruchem chwyciłem Aśkę i położyłem ją na plecach. Jej nogi było rozłożone tak szeroko, że musiała uginać je w kolanach, żeby nie dotykać ścianek namiotu.

Zanim zacząłem się niej poruszać, Aśka przyciągnęła moją głowę do siebie.

– A teraz zerżnij mnie! Pokaż, co potrafisz!– Powiedziała, przygryzając mi ucho.

To mnie podjarało jeszcze bardziej. Zacząłem ją posuwać, ile tylko miałem sił. Tak, posuwać. Nie mogłem sobie w tej chwili wyobrazić innego słowa.

– Co tak słabo? Mam zadzwonić po swojego chłopaka, żeby ci pokazał, jak to się robi?

Kiedy usłyszałem te słowa, poczułem jak dodatkowe siły wstępują w mój organizm.

Całkiem blisko było słychać wesołe NIECH ŻYJE NAM…

Ja tymczasem rozpocząłem swoje królewskie rżnięcie. Chyba jeszcze nigdy nie włożyłem w to tyle wysiłku, co właśnie wtedy. Moje mięśnie były napięte i twarde jak skała, moje ruchy niezwykle dynamiczne, głębokie. Na szczęście Aśka położyła na swój brzuch jakąś koszulkę, więc nieco zminimalizowaliśmy klaszczący odgłos.

„Niech jej gwiazdka pomyślności…” zaintonował kolejny imprezowicz. Ktoś tam musiał chyba za dużo wypić, ale reszta natychmiast się przyłączyła.

Byłem już na skraju orgazmu, na chwilę otworzyłem oczy i dopiero teraz to zauważyłem i usłyszałem. Aśka była w całkowitej ekstazie. Wywróciła oczy, pojękiwała cichutko, a jej przyspieszony oddech  był coraz głośniejszy, wiedziałem już, co się z nią dzieje. Ogarnęło mnie jeszcze większe podniecenie. Wystrzeliłem z niewiarygodną mocą, ledwo powstrzymując się od krzyku. Po chwili zacząłem zwalniać ruchy. Czułem, jak nawzajem pulsowaliśmy tam, na dole. Zastygłem w niej, rozkoszując się jak się na mnie zaciska, oddając ostatnie kropli mojego życiodajnego, lepkiego płynu.

Gdzieś z boku rozległy się brawa po skończonej urodzinowej piosence. Słysząc te wiwaty, czułem się jak zwycięzca olimpiady, jakby te oklaski były dla mnie za wykonanie znakomitej roboty.

Zsunąłem się z Aśki, aby mogła odetchnąć. Oboje próbowaliśmy uspokoić oddechy.

– Należały ci się te oklaski – powiedziała po chwili, śmiejąc się.

Uśmiechnąłem się tylko.

– To było… to było.. Łaaał!

Aśka nie mogła znaleźć słów.

– Dawno już tak nie miałam! Jeszcze cała dygoczę.

Ułożyła się na boku, wtulając głowę w mój bark. Pocałowałem ją w czoło.

– Co ci odwaliło z tym chłopakiem? – spytałem.

– A tak, wiesz… Chciałam cię trochę podkręcić. Nie martw się, on nawet się nie zbliżył do sprawienia mi choć połowy przyjemności, jaką ty mi dałeś.

– Heh. Miło to słyszeć.

– Mieliśmy farta z tymi urodzinami, co? Myślisz, że ktoś się połapał?

– Szczerze? Nawet mnie to nie interesuje.

– Racja – powiedziała. – Lepiej jednak coś wrzućmy na siebie, jakby ktoś okazał się zbyt wścibski.

Założyła sukienkę. A ja wsunąłem dżinsy i koszulkę.

– Co ty na to, żeby przejść się na molo? Może, jak nikogo nie będzie, to podwinę dla ciebie sukienkę i po cichutku pobawimy się jeszcze w pozycji siedzącej, co?

– Nie widzę przeszkód – oznajmiłem.

To była kolejna, długa noc. Na szczęście dyżur miał warszawiak, więc mieliśmy trochę luzu. Wiedzieliśmy przecież, że będzie zajęty przez jakiś czas w izolatce z moją wychowawczynią.

Molo było zupełnie puste, sięgało dość daleko w głąb jeziora, więc z brzegu trudno było dostrzec, co dokładnie dzieje się na jego końcu. Bo przecież, co w tym dziwnego, że dziewczyna siedzi sobie na kolanach faceta i obejmuje go w radosnym uścisku. Nasze śmiechy, chichy i może nieco nadmierne kołysanie się nie zwróciły chyba niczyjej większej uwagi.

Przejdź do kolejnej części – Przygody Roberta cz. 7

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Ciekawe ile to jeszcze części będzie … 😉

Oby jak najwięcej :-)))

Pozdrawiam Autora.

seaman

panie Anonimowy – przewiduję 12 części. Wszystkie zostaną opublikowane do końca grudnia. Prosze zaglądać. Następna częśc najpóźniej za tydzień 🙂

Pozdrawiam czytelników 🙂

Twoje opowiadania są zajebiste , jak je czytam mam wrażenie , że były one na prawdę 🙂 Nie moge się doczekać kolejnej części , więc pisz ją szybko 🙂 Dzięki Tobie nie nudzi mi się w domu tylko dzięki Twoim opowiadaniom szybko mija mi czas 😀 Jeszcze raz Tobie dziękuje za pisanie opowiadań i już nie moge się doczekać na kolejną część !!! 🙂

Tym razem znalazło się miejsce i na fabułę (ze sporą dozą humoru) i na "sceny". Moim zdaniem całkiem zgrabna proporcja między obydwoma elementami. Ten rozdział na nowo rozbudził moją ciekawość tego, co dalej. Tak więc czytam kolejne odcinki i powoli zaczynam się niecierpliwić, kiedy nadejdzie premiera następnego 🙂

M.A.

Ta scena ze "STO LAT"- uśmiałam się nieźle!
Lyra

Aż do sceny w namiocie część wydawała się bardzo poważna, ale na szczęście sytuacja została opanowana. Ciekawe jednak, jak Robertowi udało się kupić prezerwatywy, żeby nie widziały tego Asia z Pauliną, skoro cały czas trzymali się razem, a wtedy jeszcze sytuacja nie była całkiem klarowna. No chyba, że tylko ja tak odebrałem "wyjście na miasto". Nie ma co gdybać, tylko czytać dalej.

Pozdrawiam, Frodli.

Ale sobie zrobiłeś maraton, Frodli 😉 Aż pozazdrościłam i też przypomniałam sobie dwie części. Fajne to 🙂

Maraton kompletnie niezaplanowany – przyjechałem na kilka dni do rodziców, gdzie muszę zadowolić się wolnym internetem i netbookiem zamiast mojej pięknej czterordzeniowej maszyny i internetu 20Mb. Tedy słucham muzyki z odpaloną przeglądarką i na inną rozrywkę nie mogę liczyć.

Pozdrawiam, Frodli 🙂

Napisz komentarz