Przygody Roberta cz. 4 (Coyotman)  3.83/5 (21)

20 min. czytania

Moja mama zawsze powtarzała, że taniec jest jedną z tych rzeczy, którą można oczarować każdą dziewczynę. Rzeczywiście, trudno  zaprzeczyć, że mężczyzna, który dobrze tańczy, zyskuje na atrakcyjności. W mojej rodzinie rytmiczne wywijanie nóżkami było niemal tradycją, więc i ja zostałem wprowadzony w arkana tej niełatwej sztuki. Przyznam szczerze, że do tej nauki nie byłem zbyt entuzjastycznie nastawiony. Wychodziłem jednak z założenia, że kilka godzin w tygodniu mnie nie zabije, a zadowolona z moich postępów matka nie będzie skąpić  kieszonkowego.

Nie miałem jednak wielu okazji do wykorzystania moich umiejętności. Nie lubiłem szkolnych potańcówek a na poważniejsze imprezy byłem po prostu za młody. Wesela czy rodzinne zjazdy zdarzały się rzadko. Szkoła tańca miała swoje plusy. Jedną z nich był na pewno mój pierwszy fizyczny kontakt z kobietą.

Nie chodziło oczywiście o seks, ale o bliskość. Niełatwo jest  młodemu chłopakowi przełamać się, po raz pierwszy dotknąć dziewczynę…  Z czasem jednak przywykłem. To właśnie z moją taneczną partnerką poznałem smak pierwszego pocałunku. Później okazało się jednak, że owa tancerka lubiła całować wielu chłopców, więc naturalnie … nic z tego nie wyszło.

Za chwilę miałem wyruszyć na imprezę taneczną przy hotelu. Ostatnie krople wody w kabinie prysznicowej spadały na moje ciało, spłukując z niego pianę. Nie było już na nim śladu piasku przyniesionego z plaży podczas budowy zamku, nie było już także zapachu Mai, która jeszcze kilkanaście minut temu leżała w moich ramionach. Na szczęście nasze zniknięcie na pięterku nie zostało zauważone, co biorąc pod uwagę jakiego hałasu narobiliśmy, wcale nie było takie oczywiste.

Dżinsy, biały podkoszulek i czarna koszula z długim rękawem, koniecznie rozpięta. Na takie ubranie może było nieco za gorąco, ale przynajmniej zabezpieczało przed komarami i muszkami, które pod wieczór rozpoczynały swoje łowy. Poza tym ogólnie jestem wielkim miłośnikiem koszul, w mojej domowej szafie mam ich kilkadziesiąt.

Kiedy wyszedłem w kierunku hotelu, zastanawiałem się jak wystroją się dziewczyny. To przecież głównie dla nich wybieram się na tę potańcówkę. Byłem podekscytowany możliwością zatańczenia z nimi.  Dotykanie, ocieranie się o ich ciała to była perspektywa, która radowała zarówno moje ciało jak i umysł.

Słychać już było pierwsze próby dźwięku DJ’a, próbę mikrofonu charakterystyczne „raz, raz” i sprawdzanie poszczególnych głośników.

Zastanawiałem się, jak to wszystko będzie wyglądało. Mogłem sobie jednak dać rękę uciąć, że na początku imprezy będzie nieco drętwo. Podpieranie ścian, snucie się po sali. Początek szkolnych imprez zawsze przecież tak wygląda (a nie rzadko i tak się kończy).

Dziewczyny przyszły kilka minut po mnie. Kiedy je zobaczyłem, oniemiałem z wrażenia. Aśka miała czarno-bordową sukienkę, sięgającą nieco powyżej kolan. Dół tej sukienki był lekko wystrzępiony, co nadawało jej pewnej drapieżności. Kreacja odkrywała plecy dziewczyny i pięknie podkreślała linię biustu. Widoczny brak stanika działał na wyobraźnię. Paulina miała na sobie obcisłe dżinsy, pogniecioną, białą koszulę i ciemną marynarkę. Obie miały rozpuszczone włosy. Fryzura Aśki odznaczała się pewnym artystycznym nieładem, zapewne zamierzonym. Wyglądały zjawiskowo, co zresztą zostało zauważone nie tylko przeze mnie. Większość chłopaków (zapewne tych heteroseksualnych), po prostu się na nie gapiła. Oczywiście niesprawiedliwym byłoby stwierdzenie, że inne dziewczyny im nie dorównywały. Wiele wyglądało naprawdę pięknie. Tyle, że inne nie interesowały mnie szczególnie.

– I jak tam? Gotów na imprezę? – już z daleka zawołała do mnie Paulina.

– Pewnie! – odpowiedziałem żywiołowo.

Dziewczyny stanęły obok mnie. Zaczęliśmy rozmawiać. Komentowaliśmy zachowanie i ubiór ludzi, którzy pojawiali się przed hotelem. One opowiadały mi o niektórych swoich znajomych, ja o swoich. To niesłychane, na jakie rzeczy dziewczyny zwracają uwagę. Właściwie żaden szczegół nie uszedł ich uwagi. Ciuchy, biżuteria, kosmetyki… dla mnie pewne drobne różnice były niezauważalne. Dla nich ważny był każdy szczegół.

Kwadrans później DJ rozpoczął imprezę. Powitał wszystkich i zachęcił do zabawy. Na pierwszy ogień poszedł „Twist and shout” The Beatles. Ponieważ lubiłem tę piosenkę, a nie chciałem siedzieć bezczynnie, postanowiłem ruszyć na parkiet.

– To co, tańczycie? – zapytałem.

– Ja na razie nie – odpowiedziała Paulina.

Aśka się nie odezwała, uśmiechnęła się tylko niepewnie. Nie zastanawiałem się więc. Chwyciłem ją za rękę i wyciągnąłem na parkiet. Ku mojemu zaskoczeniu, już po kilku ruchach, zupełnie odmieniona, dała się wspaniale prowadzić. Miała bardzo dobre wyczucie rytmu. Postanowiłem więc podnieść poziom trudności i zobaczyć, jak dużo potrafi. Kilka piruetów, kilka podniesień. Wszystko wychodziło wspaniale. Byłem zdumiony, że dotrzymuje mi tempa. DJ widząc nasze popisy dał kolejny utwór w podobnym klimacie. Tym razem to był „Let’s Twist Again”. Nie potrafiłem sobie przypomnieć wykonawcy… Mniejsza z tym. Przy drugim utworze pojawiło się obok nas kilka par. Można więc powiedzieć, że szybko rozkręciliśmy imprezę.

– Świetnie tańczysz – powiedziałem, kiedy schodziliśmy z parkietu po drugiej piosence.

Byliśmy nieco zziajani.

– Ty też – odpowiedziała.

Do kolejnych tańców nie musiałem już dziewczyn namawiać. Tańczyłem raz z jedną, raz z drugą. Obie też od czasu do czasu podchodziły do ludzi ze swojej grupy. Czasem z nimi tańczyły, a czasem gdzieś na chwilę znikały z mojego pola widzenia. Szybko się dowiedziałem, po co.

– Robert! Chodź z nami – powiedziała Paulina.

Okazało się, że oprócz potańcówki odbywała się też druga impreza, tyle, że o innym charakterze. Chłopcy z jej klasy skombinowali kilka flaszek wódki i po prostu co jakiś przychodzili na kielicha. Pierwszego nie wypadało odmówić. Ale kolejny raz już nie chciałem iść. Po prostu nie lubię wódki. Aśka także w pewnym momencie odpuściła. Paulina nie miała jednak takiego zamiaru.

– Ona już tak ma – tłumaczyła mi Aśka – na imprezie zwyczajnie lubi sobie wypić.

Mało mnie to obchodziło, każdy przecież robił to, co lubił. Zresztą picie Pauli miało też swoje plusy. Kiedy tańczyła ze mną była coraz bardziej śmiała, coraz natarczywiej ocierała się o mnie. A kiedy taniec był wolny, przechodziła samą siebie. Tańczyła ze mną, napierając na mnie swoim ciałem, tuląc się twarzą do mojego ramienia, biodrem dotykając mojego krocza. Świadomość wciskających się we mnie młodych, jędrnych piersi działała na mnie niesamowicie. Zresztą po pewnym czasie Paulina dość dobrze czuła to na swoim ocierającym się o mnie biodrze.

Kiedy poszła na kolejny łyk wódki, zastanawiałem się kiedy zrobić ten ruch i po prostu ją stąd zabrać do namiotu. Nie chciałem, żeby całkiem się upiła. To byłoby nie fair z mojej strony. A przecież minęło już sporo czasu i sporo kieliszków. Postanowiłem, że jak tylko wróci, od razu się wymkniemy.

– Gotów na kolejny? – spytała Aśka, podchodząc do mnie.

– Jasne.

DJ puścił akurat wolną piosenkę.

– Teraz sobie nie poskaczemy – powiedziałem.

– To nic. Wolny tez musimy zaliczyć.

Objąłem ją jedną ręką w tali, drugą położyłem na plecach. Zaczęliśmy. Spokojne kroki, bez pośpiechu. Aśka patrzyła mi oczy. Miałem wrażenie, że nie była zadowolona, że Paula zabierała jej wszystkie wolne ze mną. Choć i tak natańczyliśmy się sporo, tyle, że raczej przy szybkich kawałkach. Poza tym miała powodzenie, chłopcy tańczyli z nią bardzo chętnie. Nie dziwne, zważywszy na to, że wyglądała pięknie. Jej sukienka wprawiała w zazdrość wiele dziewczyn i w zachwyt wielu chłopaków. Nawet kumple z mojej klasy zazdrościli mi, że dziewczyna wyraźnie do mnie lgnie. Było w tym sporo prawdy… ale jednak trudno było mi oczekiwać po niej czegoś więcej. A już na pewno nie tej nocy. Paulina zaś dawała mi wyraźne sygnały, że ma na mnie wielką ochotę.

– Pięknie dziś wyglądasz – powiedziałem z uznaniem.

To było zupełnie niekontrolowane, nie wiem jak mogło mi się wyrwać. Widocznie wolny taniec i wpatrujące się w mnie wielkie, niebieskie oczy zrobiły swoje. Aśka wyraźnie się zarumieniła, aż spuściła wzrok na dół. Byłem nieco zmieszany, ale przecież nie mogłem nagle uciec.

– Dziękuje – uśmiechnęła się w końcu nieśmiało.

– Aśka! – zawołał jeden z kolegów z jej klasy.

– Chodź szybko. Z Paulą niedobrze!

Szybko pobiegliśmy we wskazane miejsce. Paulina była blada i ledwo siedziała. Wokół niej stłoczyła się grupka kolegów i koleżanek.

– Co się stało? Coście jej dali?

– Nic! To znaczy…

– Co znaczy? Mów! – Aśka była wkurzona.

– No. Łyknęła z pół szklanki wódki… a potem nagle pojawił się jakiś koleś z ziołem…

– Debile! Przecież wiecie jak z nią jest, kiedy zapali po pijanemu!  – wściekła się jeszcze bardziej.

Byłem zszokowany sytuacją.

– No mówiliśmy jej, ale nic chciała słuchać.

– Robert, pomóż mi ją zaprowadzić do namiotu – powiedziała odwracając od nich wzrok.

– Pójdziemy z wami – odezwał się znów kolega.

– Dosyć już pomogliście! Poradzimy sobie. Zagadajcie lepiej wychowawców, gdyby wyszli.

Wzięliśmy Paulinę, zarzuciliśmy jej ręce na nasze barki i skierowaliśmy się w stronę namiotów. Aśka klęła całą drogę. Ja nie bardzo wiedziałem, co mam robić.

– Co jej jest? Może kogoś powiadomić? – Spytałem.

– Nie, nic jej nie będzie. Pomóż mi ją po prostu odprowadzić.

Paula zupełnie nie kontaktowała, próbowała jedynie przepraszać Aśkę za zrujnowany wieczór. Ta jednak nie reagowała. Doszliśmy do namiotu dziewczyn.

– Pomóc ci w czymś?

– Nie. Poradzę sobie, Uwierz mi, to nie pierwszy raz.

– Ok. Gdybyś czegoś potrzebowała będę u siebie. Wiesz gdzie?

– Wiem. Dzięki.

Dotarłem do namiotu i od razu się położyłem. Nie mogłem odżałować straconej okazji. A zapowiadała się taka fajna noc… Może zbyt wiele oczekiwałem? Może to kara za to, że stałem się taki łapczywy na kobiece wdzięki? Swoją drogą to dziwne, że te kilka dni tak bardzo mnie zmieniło. Wystarczyło kilka upojnych chwil z Mają i zupełnie przewartościowałem swoje priorytety. Jakby siedział we mnie demon, który podszeptuje mi grzeszne myśli. Nie miałem zamiaru wracać już na imprezę. Wolałem uniknąć pytań kolegów Pauliny i Aśki. Poza tym nie miałem już ochoty na tańce. Przebrałem się w bokserki i koszulkę i postanowiłem zasnąć, choć nie było to łatwe po tylu wrażeniach. Wspaniale tańcząca, pięknie wyglądająca Aśka, rozkosznie kusząca Paulina, a potem taki finał… Odechciewało się wszystkiego.

Było jeszcze dość wcześnie, minęła dopiero dziesiąta, dopiero niedawno zrobiło się ciemno. Impreza trwała w najlepsze. Wychowawcy obiecali, że jak będzie kulturalnie, pozwolą się bawić do północy lub nawet dłużej. W namiocie wyraźnie było słychać odgłosy dochodzące sprzed hotelu. Nic dziwnego skoro, to tylko kilkaset metrów.

W pewnej chwili posłyszałem kroki i zamek w moim namiocie powoli zaczął podnosić się ku górze. Czyżby Maja? W końcu jest zabawa, więc nikt by nie zauważyłby jej chwilowej nieobecności.

– Robert pomóż mi, ten zamek coś się zacina!

Aśka! Od odprowadzenia Pauli minęło może niecałe dwadzieścia minut.

– Już, moment! – doskoczyłem do wejścia. Zamek rzeczywiście zaciął się o swoją osłonę. Kilka energicznych ruchów, góra – dół i udało się go otworzyć. Weszła.

– O! Dzięki – powiedziała i od razu rzuciła się na mój śpiwór – Ale mięciutki masz śpiworek.

Byłem bardzo zaskoczony.

– Nie spodziewałem się ciebie.

– Ehh wybacz, że tak bez uprzedzenia. Ale nie mogłam tam zostać. Paula zaczęła chrapać, a na imprezę już nie chciałam wracać – wytłumaczyła.

Rzeczywiście była już przebrana. Miała na sobie jasne, bawełniane, krótkie spodenki i czarną koszulkę na ramiączkach.

– No właśnie, jak z nią?

– Już dobrze. Udało mi się ją jakoś doprowadzić do porządku. Zwymiotowała, więc przynajmniej nie ma strachu, że się zadławi w nocy. Ułożyłam ją na boku i szybko zasnęła.

– Namiotowi mocno się dostało?

– Nie, na szczęście mnie ostrzegła…

– To dobrze. Ciężko byłoby to wywietrzyć.

– No tak. Na szczęście nie było źle. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko, że wpadłam? Nie za bardzie wiedziałam, co ze sobą zrobić.

– Nie. Fajnie, że przyszłaś. Ja też nie mogłem zasnąć – odpowiedziałem.

– Fajny masz ten namiot. Sporo w nim miejsca – rozejrzała się.

– No tak,  dla trzech do czterech osób.

– No a ty sam. Nie za dobrze masz? Dużo prywatności. A w razie czego zawsze możesz iść do kogoś.

Położyłem się obok niej. Podczas naszej rozmowy zacząłem się zastanawiać nad jej intencjami. Przyszła tu, bo faktycznie nie chciała zostać z chrapiącą Pauliną, czy też może kierowały nią jakieś inne motywy. Trudno było mi się odgonić od myśli, że przyszła tu, bo miała na mnie ochotę. Przemawiało z tym kilka rzeczy. Nasz ostatni, wolny taniec oraz fakt, że zostawiła swoją najlepszą przyjaciółkę, pijaną i samą w namiocie. Rozmawialiśmy dalej, choć dość ogólnikowo. W końcu z moich myśli wytrąciło mnie jej kolejne zdanie. Nieco wyrwane z kontekstu. Jakby miała dość gadania o Paulinie czy ogólnie o pierdołach i chciała przejść do konkretów.

– Wiesz? Podobało mi się dziś – powiedziała obracając się w moją stronę – co prawda sam wieczór idealnie się nie skończył, ale ogólnie było fajne. A ty, jak sądzisz?

– Mnie też się podobało – odpowiedziałem.

– Gdzie nauczyłeś się tak tańczyć?

– Możesz podziękować moim rodzicom, oni niemal zmusili mnie do nauki.

– Dobrze zrobili. Gdybyś tylko widział miny tych wszystkich podpieraczy ścian. Chyba nie chciałbyś być na ich miejscu?

– No, nie chciałbym. Zresztą ja wcale nie mam tego za złe rodzicom. Starali się mnie zachęcać do wielu różnych zajęć. Stąd choćby też gitara. Moja mama twierdziła, że takie rzeczy sprawią, że będę miał wielu znajomych i powodzenie u dziewczyn – odpowiedziałem, przy okazji chcąc nieco wybadać jej reakcje.

– No tak. Chyba mieli racje, co? – odpowiedziała, lekko się rumieniąc.

– Hmm, no nie wiem. Ty mi powiedz.

Postanowiłem zaryzykować. Odwróciłem się na bok w jej kierunku. Leżeliśmy teraz dość blisko siebie. Dzieliło nas jakieś trzydzieści centymetrów. Patrzyliśmy sobie w oczy. A na jej twarzy było wyraźnie widać, że się zastanawia, jak daleko może się posunąć. W dodatku na imprezie akurat puścili jakąś pościelówę.

– Liczysz, że teraz będę ci słodzić? – wybrnęła.

– Chciałabyś wiedzieć, na co liczę – zaśmiałem się. Ona zresztą też.

– Nie przeginaj… – rzuciła rozbawiona

– A co mi zrobisz? – odparłem.

Leżeliśmy nadal blisko siebie, uśmiechając i przekomarzając się. Zauważyłem, że skrzyżowała ramiona.

– Zimno ci? – zapytałem.

– Trochę.

– To zejdź ze śpiwora. Zapnę go i wsuniesz się do środka.

– Dobra.

Kilka szybkich ruchów i śpiwór był gotowy. Zwinąłem też koc w rulon, żeby było co pod głowę podłożyć. Jeden jasiek to na nas dwoje stanowczo za mało.

– Dziękuję. A tobie nie jest chłodno? – zapytała

– Wytrzymam.

– No coś ty. Właź tu do mnie. Starczy miejsca dla nas obojga.

Nie powiem, że na to nie liczyłem. Odpiąłem śpiwór i położyłem się obok niej. Był dość duży, tak że mieliśmy dość miejsca, ale mimo wszystko byliśmy bardzo blisko. Nadal leżeliśmy na boku, twarzami do siebie

– W końcu już tańczyliśmy ze sobą wolny taniec. Więc wiesz, że nie gryzę – dodała.

Uśmiechnąłem się tylko. Po chwili dłonią odgarnąłem jej włosy za ucho, zostawiając już rękę przy jej szyi.

– Szkoda, że nam przerwano – powiedziałem zgodnie z prawdą, ale także żeby dodać jej nieco odwagi.

– No, szkoda…

– Cały wieczór chciałem z tobą zatańczyć coś wolniejszego, a jak w końcu się udało, to trzeba było ratować Paulinę.

Tym samym postanowiłem przystąpić do ataku. Rozmowa była fajna, ale mimo wszystko chciałem zobaczyć, czy mogę liczyć na coś więcej. Zbliżyłem się nieco. Miałem wrażenie, że lekko drży.

– Paulina już tak ma, że zjawia się w najmniej odpowiednich momentach.

– No tak… – urwałem –  i jak? Cieplej ci już?

– Trochę cieplej. Ale zmarzłam.

– Chodź tu – wsunąłem pod nią rękę, zachęcając, żeby podsunęła się bliżej – Będzie nam cieplej – dodałem

– Dobrze to rozgrywasz – powiedziała, uśmiechając się.

Przystała jednak na propozycję. Nic nie mówiłem, tylko dalej patrzyłem jej w oczy. Kilka godzin wcześniej wystarczyło, by Maja zapomniała o całym świecie. Aśka tymczasem wtuliła się we mnie, kładąc głowę tuż nad moją, przylegając do mojego ramienia. Czułem na swoim torsie jej piersi. Mogłem przysiąc, że sterczą jej sutki.

– Nie patrz tak na mnie – szepnęła.

– Czemu?

Odsunęła głowę, tak że niemal stykaliśmy się nosami. Spojrzała mi głęboko w oczy. Czułem jej oddech na twarzy. Widziałem jej zniecierpliwienie. Ale coś mnie paraliżowało wewnątrz. Mimo wszystko czułem obawę, że jak pójdę na całość, po prostu ucieknie. A tego nie chciałem.

– Bo to niebezpieczne – odpowiedziała. Zrobiła delikatny ruch wprzód, lekko rozchylając usta, ale po chwili cofnęła się. Jakby jej rozum walczył z pożądaniem.

– Niebezpieczne?

Czułem jak nasze ciała coraz bardziej napierają na siebie. Mimo że przez cały ten czas starałem się być opanowany, to ciepło i bliskość jej ciała działały na mnie coraz bardziej.

– Już mi cieplej – powiedziała.

– To co? Mam cię puścić?

– Nie – odpowiedziała dość stanowczo, choć jednocześnie delikatnie. Zacząłem wodzić dłonią po jej plecach, powoli przesuwając ją w kierunku talii. Ona w rewanżu położyła nogę na moim biodrze. Czułem jak jej kolano przesuwa się coraz dalej. Jej biodra zbliżały się do moich. Jeszcze trochę i zetkną się nasze łona. Przez ten czas ani na moment nie spuszczaliśmy z siebie wzroku. Nastała chwila ciszy. Ale to był to tylko pozorny spokój, teraz dialog prowadziły nasze ciała. Nawet dźwięki z potańcówki były dla nas niesłyszalne. Emocje, które odczuwaliśmy, zagłuszyły imprezowy gwar. Oparła policzek na moim, jeszcze bardziej wciskając się w mnie swoimi jędrnymi piersiami. Czułem jak łomocze jej serce, czułem jej coraz wyraźniejszy oddech na moim uchu. Zacząłem twardnieć. Moja erekcja była już nieunikniona. Nie było już odwrotu. Odchyliłem głowę i wpiłem się w jej usta. Nie cofnęła się ani milimetr. Przywarła do mnie jakby czekała na ten moment od wieków. Mimo że miałem zamknięte oczy, czułem taką euforię, jakbym był w raju, najszczęśliwszym miejscu na ziemi. Nasze ciała przywarły do siebie jeszcze bardziej.

– Jesteś tego pewna? – zapytałem, wzrokiem robiąc ruch w dół. Wiedziała, o co pytam.

– A ty tego chcesz? – odpowiedziała.

– Tak.

– To jest nas dwoje.

Jej ręka niemal natychmiast znalazła się przy moich bokserkach. Chwyciła go przez materiał i zaczęła  pocierać, uciskając raz po razie. Mój penis, mimo że wcześniej nieco nabrzmiały, teraz dopiero zaczął naprawdę twardnieć. Usłyszałem jej westchnięcie, które chyba oznaczało zachwyt nad znaleziskiem. Być może była w tym nutka zaskoczenia. Postanowiłem się jej zrewanżować i ręką powędrowałem w kierunki jej pupy. Od tyłu zacząłem palcami masować magiczne miejsce, jednocześnie przywarłem ustami do jej karku. Zacząłem ją całować i ssać, ale starając się tak, żeby nie miała widocznych śladów na drugi dzień. Drugą ręką postanowiłem ściągnąć swoje bokserki. Nie miałem z tym większych problemów. Wyczuwając, że materiał zsuwa się na dół, postanowiła mi w tym pomóc. Bokserki szybko znalazły dużo niżej, nieco powyżej kolan. Teraz już bez żadnych przeszkód mogła objąć mojego przyjaciela, który zresztą bardzo szybko ją polubił. Zaczęła się nim bawić, zsuwać skórkę i nasuwać z powrotem. Badała każdy fragment, dokładnie go obejmując, czasem nawet okręcając dłoń dla pełnego obrazu sytuacji. Ja tymczasem włożyłem jej rękę pod spodenki, tym razem już od przodu. Zacząłem wodzić palcami po jej szparce, była już cała mokra. Zrobiła mi miejsce, kładąc nogę troszkę wyżej. Nie wyczułem żadnego włoska, była całkowicie wygolona.

Taka chyba teraz nastała moda, pomyślałem.

Nasze oddechy wzmagały się z każdą sekundą, z każdym naszym ruchem.

– Poczekaj.

Puściła mnie. Byłem lekko zdezorientowany. Ale szybko pojąłem, o co jej chodzi. Chwyciła zamek od śpiwora i odpięła go. Mogła teraz swobodnie usiąść. Szybkim ruchem zdjęła swój czarny podkoszulek, uwalniając swoje piękne piersi z bardzo ciemnymi sterczącymi sutkami, które aż zakołysały się pod wpływem energicznego ruchu. Nie czekając, również zdjąłem z siebie swoją koszulkę, rzucając ją gdzieś w kąt, całkowicie pozbyłem się także bokserek. Aśka rozpięła śpiwór do końca, tak że był w całości rozłożony. Po chwili szybko zrzuciła z siebie spodenki, odkrywając przede mną swoje wszystkie skarby. Niemal natychmiast przywarłem do jej piersi, koncentrując się w szczególności na sutkach. Jej dłonie jednak nie pozwoliły mi się na nich zbyt długo zatrzymać, wyraźnie kierując moją głowę niżej. Dopadłem więc do jej muszelki. Ledwo co dotknąłem ją językiem a jej ciało aż wygięło się z podniecenia. Dłońmi przykryła twarz, jakby próbując ukryć swój wstyd, jednocześnie jęcząc coraz głośniej. Nie było wielkiej obawy, że ktoś nas usłyszy. Wszyscy byli albo na imprezie albo po prostu siedzieli w swoich namiotach, pijąc, paląc czy oddając się innym uciechom.

Była słodziutka… może nie dosłownie, ale mimo wszystko fantastyczna. Była inna niż ta Mai. Trudno to opisać. Zresztą, kiedy zreflektowałem się, że zacząłem porównywać obie dziewczyny, szybko starałem się wyrzucić takie rzeczy z głowy. Moje usta nadal pracowały pełna parą. Jej szeroko rozchylone uda od czasu do czasu zwierały się w jakimś tajemniczym skurczu, co naprowadziło mnie na jej szczególnie czuły punkt. Co nie dziwne była to łechtaczka. Tyle, że jej najostrzejsza reakcja następowała w momencie, kiedy zaczynałem ssać ten magiczny guziczek.

– Chodź tu.

Jej głos brzmiał teraz jeszcze bardziej seksownie, dzięki czemu ani myślałem protestować. Natychmiast pocałowała mnie w usta, spijając ze mnie swoje soki. Nie powiem, żeby mi to nie zaimponowało. Kiedy się w końcu oderwała, spojrzała na mnie w taki sposób, że aż mi zaparło dech. Jej oczy aż krzyczały, że oczekują rozkoszy. Widziałem w nich zadowolenie i jednocześnie głód. Wielki głód. Nie miałem więc innego wyjścia, jak tylko go zaspokoić. Choć zaczynałem mieć wrażenie, że wcale nie ja tu dyktuję warunki. Zresztą kolejnym dowodem na to był jej następny ruch. Nagle chwyciła mnie za bark i pchnęła, tak mną kierując, że po chwili byłem na plecach, a ona okrakiem siedziała na mnie. Mój wyprężony fallus był tuż za nią, ocierając się niecierpliwie o pupę, wygodnie tuląc się do jej rozkosznego przedziałka. Nachyliła się nade mną, dała soczystego buziaka, po czym zaczęła się zsuwać po mnie w dół, ocierając się swoją szparką o mojego penisa. Czułem jak ten przeciągał się po jej dziurce. Czułem jej wilgoć, czułem jak głaszcze mnie po moim najczulszym miejscu. Widziałem w jej oczach zadowolenie. Wiedziała, że mnie niesamowicie rajcuje. Byłem przecież tak blisko skarbu… musiałem jednak uzbroić się w cierpliwość i poczekać na jej następny ruch. Czułem, co teraz nastąpi.

– Teraz moja kolej – szepnęła, obejmując wargami penisa.

Dłonią trzymała go u nasady od czasu do czasu przesuwając ją ku górze. Cóż to było za uczucie! Jej ssanie, było bardzo intensywne, przez co aż mnie zaczęło palić w podbrzuszu. Chyba zorientowała się, że nie może zbyt długo tak robić, więc do swojego repertuaru dodała język. Mój fiut był jak marionetka w rękach mistrzyni. Robiła z nim, co tylko chciała.

– Pewnie mnie uznasz za mega zboczoną… ale co mi tam…– powiedziała po chwili, odrywając się od lodzika, ustawiła się do mnie bokiem. Następnie przełożyła jedną nogę tak, że ta znalazła się po mojej drugiej stronie. Teraz na widoku miałem jej wypiętą pupcię i cipkę w całej okazałości. Przesunęła się nią jeszcze bardziej w moją stronę.

– Teraz oboje będziemy zadowoleni – powiedziała.

Znów przyssała się do mojego sterczącego przyjaciela, cipką zbliżając się jeszcze bardziej do mojej twarzy. Natychmiast chwyciłem ją w okolicach bioder i ustami przywarłem do jej różowego skarbu. To było fantastyczne! Mój penis był drażniony języczkiem, a jednocześnie ja smakowałem jej soki, ssąc jej cipunię. To zupełnie jakby mój penis miał zmysł smaku podczas seksu. Coś niebywałego. Choć zapewne moja wyobraźnia podczas tego wydarzenia odgrywała niemałą rolę. Zabawa z Mają, kiedy to nałożyła mi opaskę, nauczyła mnie, że warto czasem zamknąć oczy i wyostrzyć pozostałe zmysły. Nasze jęki wypełniły namiot. Na szczęście grająca na zewnątrz muzyka, dobrze tłumiła dowody naszej rozkoszy. Chciałem już jednak być w niej.

– Chodź tu.

Mówiąc to, uniosłem jej biodra do góry, wysuwając się spod niej.  Nie zmieniła pozycji, a nawet wyprężyła się do mnie zachęcająco. Nie robiłem tego jeszcze w ten sposób. Ukląkłem na kolanach, mając wycelowaną armatę wprost na upragniony cel. Aśka tymczasem oparła się łokciami o podłoże, rozkosznie zakołysała biodrami i…

– No dalej! – ponagliła mnie.

Pospiesznie założyłem jeszcze tylko gumę, choć nawet mnie o to nie prosiła.

– Dobrze, że pomyślałeś, zbliżają mi się płodne – zreflektowała się.

Przysunąłem się bliżej tak, że mój penis znalazł się tuż przy jej otworku. Chwyciłem go i przeciągnąłem kilka razy w górę i w dół. Jej płatki rozchyliły się jeszcze bardziej odsłaniając mi wszystkie tajemnice kobiecej anatomii. Usłyszałem jak wciągnęła powietrze z podniecenia.

– Tylko zacznij powoli – uprzedziła mnie.

Jej seksowny głos nie pozwolił mi już dłużej czekać. W końcu zacząłem powoli wsuwać się w jej wnętrze, czując delikatny opór. Nie spieszyłem się, delikatnymi ruchami starałem się wcisnąć coraz głębiej. Jej pupa również pracowała, dając mi sygnały, jak bardzo w danej chwili mogę się posunąć. Kiedy brnąłem za daleko, lekkim ruchem w przód dawała mi znak, że mam się zatrzymać. Kiedy zaś czuła, że ma jeszcze rezerwę, ruchem w tył nabijała się mocniej. Z niemal każdym ruchem byłem coraz głębiej. Jej dyszenie tylko upewniało mnie, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Jej piersi rozkosznie kołysały się pod wpływem naszych ruchów. Trudno było im się oprzeć. Chwytałem je więc raz po raz, drażniąc sutki, czy masując całe piersi. Trwaliśmy tak przez pewną chwilę. Ona, zniewolona przez moje ruchy, klęczała, pochylając się przede mną, dzięki czemu czułem się jak grecki bóg. Wchodziłem już prawie całą długością członka. Miałem wrażanie, że sprawia jej to lekki ból, ale mimo to już się nie wycofywała. Rozkosz, jaką czerpała z naszego intymnego tańca, musiała brać górę nad tą drobną niedogodnością.

– Chcę cię widzieć – powiedziała, odsuwając się ode mnie.

Szybko położyła się na plecach rozkładając szeroko nogi. Miała niesamowicie słodką minę, zawadiacko zapraszające spojrzenie, zarumienione policzki i włosy w coraz większym nieładzie. Jednym słowem, wyglądała niesamowicie ponętnie. Kiedy zacząłem się nachylać w jej kierunku, nagłym ruchem przyciągnęła mnie do siebie. Pocałowała mnie jakby w podziękowaniu za rozkosz, którą jej daję, i której chciała jeszcze. Drugą ręką chwyciła mnie za penisa i naprowadziła na siebie. Znów byłem w niej. Tym razem mogłem jednak rozkoszować się jej rekcjami. Widziałem jak działa na nią każdy mój ruch.

– O taaak… – wystękała – lubię tak spokojnie.

Objęła mnie rękami, przyciągając do siebie. Zaczęła całować po szyi, czasem przygryzała mi ucho. Może to dziwne, ale to właśnie nakręcało mnie jeszcze bardziej.

Robiliśmy to jednak powoli i spokojnie, tak jak tego chciała. W dodatku na imprezie puścili kolejną balladę, która tylko dodawała uroku naszym nieśpiesznym ruchom. Muzyka świetnie komponowała się z jej pojękiwaniami, z moim coraz szybszym oddechem. Nie odczuwałem już żadnego oporu, Asia była już zupełnie rozluźniona i z całkowitą przyjemnością przyjmowała każdy mój ruch. Czasem tylko chwytała mnie za tyłek i nakierowywała mnie żebym wchodził w nią pod innym kątem. Chciała żeby drażnił jej łechtaczkę. Nie miałem więc innego wyjścia, jak skoncentrować się na tym istotnym szczególe. Jej oddech przyspieszał, serce pracowało szybciej, a westchnięcia stawały się coraz bardziej niespokojne. Finał był już blisko. Nie chciałem jednak żebyśmy zbyt szybko kończyli, chciałem trwać jeszcze w naszym rozkosznym uścisku, chciałem ją całować i być całowanym, chciałem topić się w jej oczach o kolorze wzburzonego oceanu. Chciałem, żeby to trwało…

Nic jednak nie trwa wiecznie… W końcu jej jęki stały się jeszcze donośniejsze.

– Jestem blisko.. aahh! – wyjęczała, dociskając mój zadek do siebie jeszcze mocniej. Przyspieszyłem swoje ruchy również zbliżając się do końca. Czułem jak jej ciało zaczyna bezwiednie drżeć pode mną… była pierwsza.

– Skończ na zewnątrz, proszę – z trudem wydobywała z siebie słowa.

Kiedy poczułem, że finał nadejdzie lada moment, wyszedłem z niej, szybko ściągnąłem prezerwatywę i energicznymi ruchami ręki doprowadziłem się do wystrzału.

– Na brzuszek – zdążyła powiedzieć zanim nastąpiła erupcja.

Po chwili biała lawa wystrzeliła ze mnie z niesamowitą mocą. Na jej brzuchu i pod piersiami pojawiały się kolejne kropelki mojej spermy. To był piorunujący orgazm…

Położyłem się obok niej, starając się uspokoić oddech. Ona również starała się dojść do siebie. W pewnym momencie zaczęła chichotać. Spojrzała na mnie i pełnym radości głosem powiedziała.

– To było dobre…ehhh.

– A było – odpowiedziałem. – Nie sądziłem, że będziesz chciała, żebym tak skończył.

– A wiesz… Zawsze chciałam zobaczyć, jak facet to z siebie wyrzuca. Takie moje małe zboczenie. Zresztą i tak nieźle zaszaleliśmy… Nie spodziewałam się.

– Ja też.

– Masz może jakieś chusteczki? Chciałabym się wytrzeć.

– A mam.

Wyciągnąłem z plecaka paczkę chusteczek nawilżających. Wytarła się starannie, po czym przytuliła się do mnie.

– Mogę u ciebie zostać na noc? – zapytała.

– Chciałbym, żebyś została tu na całą noc – powiedziałem.

Uśmiechnęła się do mnie i jeszcze mocniej wtuliła w moje ciało.

– A co z Pauliną? Nie obudzi się?

– Masz racje. Pójdę do niej zaraz zobaczyć i wrócę, co?

Ubrała się i wyszła. Nie zdążyłem nawet dobrze przeanalizować całej sytuacji, nie zdążyłem pomyśleć jak w ogóle do tego wszystkiego doszło. Wróciła może po dwóch–trzech minutach.

– Śpi jak zabita. Nic jej nie będzie.

– To dobrze.

– Ale wiesz? Zostanę tu u ciebie tak do piątej, tak żeby wrócić do swojego namiotu zanim ktokolwiek się połapie. Ustawię sobie budzik. Mogę tak?

– Jasne.

Nawet gdybym uznał ten pomysł za zły, nie umiałbym jej odmówić.

– Co ty na to żeby powtórzyć naszą małą zabawę? Masz siłę?

– O niczym innym nie myślę. A mocy mam aż nadto. Zaraz się przekonasz.

Wziąłem ją w ramiona. Wolna muzyka, która dochodziła do naszych uszu nadal była doskonałym podkładem pod nasze igraszki. Stwierdziliśmy, że mamy czas. Nikt nas przecież nie gonił, byliśmy tylko my, nasze rozgrzane ciała, które pragnęły siebie wzajemnie. Robiliśmy więc to bez pośpiechu, nie chcieliśmy pominąć żadnego szczegółu w odkrywaniu naszych najczulszych punktów. Było  delikatnie… było wspaniale.

Zasnęliśmy wtuleni w siebie, tuż po zakończeniu dyskoteki. Cisza, która nastała, była naszym sprzymierzeńcem.

Przejdź do kolejnej części – Przygody Roberta cz. 5

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Ciężko pisać o Twojej twórczości inaczej niż przy w samych superlatywach. Niemniej jednak, żeby nie było zbyt pięknie znalazłem dwa kwiatki:
"a zadowolona z moich postępów matka nie skąpić będzie kieszonkowego"
"Jej ręka niemal natychmiast znalazła się przy moich bokserek"
Drobiazgi, ale jak to podbudowuje, jeśli nawet najlepszym się zdarzają 😀 .

Dzięki za zwrócenie uwagi 🙂 Już poprawione.
Poprawiając tekst można go sto razy przeczytać, a za sto pierwszym i tak można jeszcze coś znaleźć 🙂

Kiedy czytam serię o Robercie, nie mogę opędzić się od grającej mi w głowie piosenki…

'zakazany owoc dumnie krąży mi nad głową
Zakazany owoc marzeń moich tabun' he he

Klasyka kategorii nasto. Nic lepiej.

Rzeczywiście, ta piosenka może się kojarzyć.
O ile pamiętam śpiewał ją Krzysztof Antkowiak.
Śmieszne może się wydać, ale niedawno moi znajomi odkopali skądś tą piosenkę i mieliśmy naprawdę niezły ubaw.

Bo piosenka jest naprawdę rewelacyjna! No i przywołuje taki uroczy klimat lekko tylko nadgryzionej niewinności.

A z tekstu spodobało mi się określenie: miłośnik koszul 😀

Bardzo przyjemny odcinek. Robert jak zwykle rezolutny i przedsiębiorczy (w dobrym tego słowa znaczeniu). Jest to zdecydowanie najlepsza "młodzieżowa" seria, jaką czytałem.

Pozdrawiam
M.A.

Uroczy epizod 🙂 I ten młodzieńczy entuzjazm do kochania się całą noc, eksperymenty i pierwsze razy. Czekam na "numerek" z Pauliną.

Pozdrawiam, Frodli.

Frodli czeka na numerek z Pauliną…. Tak mi się ta sytuacja wydaje skądś znajoma. Jeśli się okaże, że to będzie trójkącik, to już będę wiedział skąd ją znam i jak naprawdę miały na imię Paulina i Aśka.
Tak, ten odcinek zdecydowanie bardziej mi odpowiada, bo to i akcja, która jakoś łatwiej do mnie trafia i język, i sposób w jaki to zostało napisane.

Na wstępie chciałbym przywitać się ze społecznością NE.

Po zarejestrowaniu konta postanowiłem ocenić swoje ulubione opowiadania. Nie mógłbym zacząć od napisania komentarza na swoim faworycie. Dlaczego? Ma w sobie taką magię młodzieżowych obozów, aurę energi i radości.
Cała seria jest niczym ówczesne fantazje – prosta, ale ciekawa, z wieloma niuansami.

Czemu akurat ten odcinek? Może trochę bardziej romantyczne zakończenie się spodobało akurat kilka lat temu, w momencie czytania? Pamięć do wydarzeń już słabsza, ale do emocji silna.

Za nostalgię 5/5. Po ponownym przeczytaniu również 5/5 – opowiadanie ma szybką fabułę niczym film sensacyjny, z odpowiednią dawką humoru, zwrotami akcji, romansem.

Pozdrawiam i dzień dobry,
Czarodziej

Dzień dobry Czarodzieju. Zapraszam do komentowania – zarówno Twoich ulubionych opowiadań jak i nowości.

Napisz komentarz