Budapest alom (Rita)  3.08/5 (12)

8 min. czytania

Poniższe opowiadanie jest publikowane powtórnie w ramach cyklu Retrospektywy. Pierwszy raz pojawiło się na portalu Najlepsza Erotyka 18 września 2012 roku.

Nagrzane całodniowym skwarem miasto oddawało swoje ciepło. Światło zachodzącego słońca nadawało zabytkowym kamienicom ciepły, złotawy odcień. Dokładnie pamiętam, co miałam na sobie tamtego wieczora. Dokładnie pamiętam drżące z gorąca powietrze. Pamiętam zabawny stukot moich sandałków na bruku, lekką, czerwoną sukienkę na ramiączkach, w której i tak było mi za ciepło, pamiętam zapach lekko spoconej skóry, gwar opalonych i radosnych turystów ocierających się o mnie przypadkowo na ciasnych urokliwych uliczkach…

Pamiętam dokładnie ten ostatni wieczór w Budapeszcie. Pogoda sprzyjała – jak to w sierpniu. Spacerowałam bez celu i chłonęłam atmosferę tego miasta, które zawsze było mi tak bliskie. Było mi tak dobrze. Wypoczęłam na tym urlopie i nie straszny był dla mnie nawet powrót do rzeczywistości, który mnie czekał już następnego dnia. Usiadłam przy stoliku i zamówiłam kawę.

Za plecami miałam Mátyás Templom – strzelistą bryłę kościoła Macieja, ja natomiast znajdowałam się wśród murów Halászbástya – bajkowych, neogotyckich Baszt Rybackich, skąd rozciągał się jeden z najpiękniejszych wieczornych widoków miasta – rozświetlone mosty na Dunaju i przepięknie iluminowany Parlament – znak rozpoznawczy Budapesztu. Założyłam nogę na nogę, oparłam głowę na dłoni i zapatrzyłam się na urzekający krajobraz. Ciepły, wieczorny wiatr rozwiewał moje rozpuszczone włosy, niesforne kosmyki plątały mi się wokół ust.

Ten chwilowy błogostan został nagle przerwany jakimś dziwnym uczuciem, które zamiast wedle wszelkich prawideł trafić do mózgu, kurczowo ścisnęło mi żołądek. Hmm… kiełkujące przeczucie…? Rozejrzałam się gwałtownie z niepokojem. Po prawej grupka roześmianych turystów z Włoch piła kolejny toast, tuż obok młode małżeństwo z dwójką sennych już trochę dzieciaków, jakieś dwie wpatrzone w siebie dziewczyny, czule muskające swoje dłonie – jaki ładny widok…

I wówczas go zobaczyłam.

Mężczyzna, około trzydziestki, opalony, przystojny, w zasadzie wręcz niepokojąco przystojny, czarne włosy, zadziornie podniesiona jedna brew i wyzywające ogniki błyskające w ciemnych oczach. Gapił się na mnie. Po prostu bezczelnie się gapił. I uśmiechał, tym irytującym uśmiechem, który charakteryzuje tylko cholernie pewnych siebie mężczyzn. No cóż… chyba każda kobieta marzy czasem o takim twardym sukinsynu, który weźmie ją jak swoją, bez pytań, bez rozmów. Ech.. Zaintrygował mnie ten facet, ale postanowiłam nie dawać mu satysfakcji – nie spuszczę niewinnie wzroku, nie zarumienię się na samą myśl o tym jak bardzo go nagle zapragnęłam… O nie – tego nie dostanie – spojrzałam mu prosto w oczy, uśmiechnęłam się wyniośle i odwróciłam głowę. Kusiło mnie niezwykle, żeby jednak popatrzeć na niego, chociaż przez chwilkę, no tak odrobinkę.

Musiałam być twarda. Różne myśli przetaczały się przez moją głowę – to w końcu ostatnia noc, mały flirt nie zaszkodziłby, przecież to niegroźne, a jakże przyjemne, facet jest przystojny, nienajgorzej ubrany… Szala zaczynała się przechylać na korzyść nieznajomego, kiedy znów w żołądku poczułam nagły ścisk niepokoju. Coś w tym mężczyźnie było jednak takiego… niebezpiecznego. Przecież on patrzył na mnie jak na swoją ofiarę, jak na zwierzynę.

Już nie mogłam skupić się na podziwianiu wieczornej panoramy, nawet przełykanie kawy przychodziło mi z trudem. Przeszedł mnie nagły dreszcz, przed oczami zamigotały mi światełka rozlewając się w jedną jaskrawą plamę. „To nie było przyjemne” – pomyślałam – „To wszystko przez te upały, człowiek nieprzyzwyczajony, ciało nie wytrzymuje…” Zamówiłam lampkę wina, ale po wypiciu łyka krwistego trunku, znów poczułam ten irracjonalny lęk podstępnie wymieszany z podnieceniem. Gęsia skórka wystąpiła mi na przedramiona, a nagły ścisk w moim wnętrzu połączony z obezwładniającą falą gorąca i wilgoci znów spowodował zawroty głowy.

Moje ciało reagowało, zadziwiając mnie co chwila, nie umiałam nad tym zapanować. Na drżących nogach podniosłam się znad do połowy opróżnionego kieliszka, w głowie miałam mętlik. Obróciłam się w kierunku, gdzie spodziewałam się dojrzeć mojego nieznajomego. Nie było go! Czyżby poszedł i go więcej nie zobaczę, może wyruszył na kolejne łowy, skoro ja z miejsca odrzuciłam jego niewypowiedzianą propozycję? Pamiętam to zaskakujące poczucie straty… Rozglądając się wokół, w barwnym tłumie, co i raz wydawało mi się, że widzę jego świdrujące, ciemne oczy. To krył się za uśmiechniętą mulatką w barwnej chuście na głowie, to za korpulentnym gościem w białych spodenkach, to za śliczną szesnastolatką w zwiewnej sukieneczce… Nie wiem, czemu tak go szukałam wzrokiem w tym motłochu, do dziś nie umiem sobie tego wytłumaczyć.

Nerwowym krokiem zaczęłam zmierzać ku białym, kamiennym schodom. Jakieś dziwne szaleństwo zawładnęło moimi myślami. On… tylko On liczył się w tamtej chwili. Lęk splatał się w miłosnym tańcu z fascynacją, groza z pożądaniem. Co za szatańskie uczucia… Nigdy takie emocje nie gościły w moim sercu – ani wcześniej ani później… Poczułam nagle na sobie czyjś wzrok, podniecające poczucie bycia obserwowaną. „Jestem chora… to wszystko przez ten żar, przez te cholerne upały… zaczynam wariować…” I ta obecność, ledwo wyczuwalna, ale wywołująca błogie napięcie w samym środku mojej kobiecości… Nigdzie go nie było, mimo, że rozglądałam się czujnie wokół. Zapadł już wieczór, jednak nie było ciemno – każdy zabytek był rozjarzony, jakby płonął żywym ogniem. Jedna uliczka, kolejna… Moje stopy same prowadziły mnie w nieznane mi do tej pory rewiry Budapesztu.. Ludzi spotykałam coraz mniej, milknął gwar rozmów i tupot tysięcy stóp. Nieśmiały, podskórny lęk przekradał się powoli w kolejne rejony mojej świadomości, a, jakby na złość, podniecenie, które czułam sięgało już zenitu, przesączając się pomału przez moje majtki…

Wąska uliczka, zapalone latarnie, brukowany chodnik, w oddali migoczący Dunaj, zabytkowe kamienice z wykrzywionymi straszliwie twarzami kamiennych rzeźb… To zapamiętałam najwyraźniej. Cała reszta wspomnień balansuje na cieniutkiej granicy pomiędzy jawą a ni to snem, ni wyobraźnią.

Poczułam nagle jak silna męska dłoń łapie mnie za łokieć, jak charczące słowo w nieznanym mi języku wydobywa się z jego ust prosto w moje ucho, jak drugą ręką łapie mnie za kark. Zamarłam z przerażenia, ale jednocześnie zupełnie idiotycznie poczułam satysfakcję… Nie zapomniał mnie, szedł za mną cały ten czas.. Ból w wykręcanej ręce dość gwałtownie przywrócił mi racjonalne myślenie. Na nic jednak to się zdało, bo właśnie wtedy jednym zdecydowanym ruchem przycisnął mnie do ziemi. Poczułam piekący ból w kolanach, z których zeszła porządna warstwa naskórka. Nie zdążyłam dokończyć słowa „Auuuua!”, kiedy ciężka dłoń z mocnym plaśnięciem wylądowała na moim policzku. Dobrze wymierzony cios – skóra zapiekła, ale wiedziałam, że nie zrobił mi krzywdy. Jednak te jasne gesty pokazały mi dokładnie, kto tu rządzi. Rozpiął rozporek, z którego od razu wyskoczył naprężony do granic możliwości pal, z wieńczącą go doskonałą błyszczącą główką. Napastnik złapał mnie za włosy i docisnął głowę do swojego kutasa. Wtedy, kiedy wypełnił do końca moje usta, kiedy już poczułam słony śluz drażniący moje podniebienie, odważyłam się spojrzeć mu w oczy. W tym spojrzeniu zawarłam wszystkie miotające się we mnie sprzeczności – „Boję się Ciebie, ale Cię pragnę, jesteś najpiękniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziałam, ale też najbardziej przerażającym, jestem Twoją niewolnicą, ale w ustach mam Twój największy skarb. A tak poza tym… masz wspaniałego penisa… cudownie smakujesz…” Kiedy wsunął się w moje usta tak głęboko, że zaczęłam się krztusić, wyjął go na chwilę, czekając chyba na moją reakcję… Posłusznie objęłam ustami jego żołądź językiem drażniąc wędzidełko. Zamruczał z aprobatą. Rytmicznie i pomału zaczęłam go ssać. Wbijałam sobie w usta jego pal najgłębiej jak potrafiłam. Chciałam, żeby był ze mnie zadowolony, chciałam, żeby mnie pragnął jeszcze bardziej. Czułam jak jeszcze rośnie, jak żyły pulsują na jego trzonie. Przesuwałam mokrym językiem w górę i w dół coraz szybciej. On trzymał mnie za włosy, ale wcale nie musiał poganiać. Wiedziałam, że robię to dobrze, że daję mu rozkosz, jakiej oczekiwał… Chociaż… Chyba nie spodziewał się takiej finezji… i… no cóż, umiejętności. Kiedy spoglądałam na niego z oddaniem, On tylko uśmiechał się, ironicznie podnosząc brew. Oddychał coraz ciężej, dłonie kurczowo wpił się w moje włosy i ramiona, czułam, że jeszcze kilka ruchów i wytryśnie prosto w moje usta. Chciałam poczuć smak jego spermy, połknąć to wszystko, pożądanie rozsadzało moje ciało, mój umysł… Pragnęłam mieć go całego. Już, teraz.

Gwałtownym ruchem wyciągnął rozpalonego kutasa z moich spragnionych ust. Stalowym uściskiem ręki podniósł mnie z klęczek, obrócił tyłem i przycisnął do ściany. Poczułam na policzku chropowaty, chłodny tynk. Podciągnął mi sukienkę i zarzucił na plecy, szarpnął mocno i rozerwał mokre majtki, złapał silnymi dłońmi mój tyłek i zanurzył palce w mojej rozgrzanej cipce. Wypięłam pupę najmocniej jak umiałam. Marzyłam w tamtej chwili jedynie o tym, żeby mnie po prostu zerżnął. Jego palce świdrowały głęboko moją szparkę, uderzał raz po raz moją wypiętą pupę delektując się jej widokiem. Jasne, gorące półkule, czekające na przyjęcie jego twardego penisa. Wyjął palce z mojej cipki i przesunął je wyżej, do drugiego spragnionego otworka. Mokre od soków wsunął do mojej pupy. Zadrżałam gwałtownie i nogi odmówiły posłuszeństwa. Złapał mnie za brzuch, podtrzymując moje ciało, żebym nie upadła. I wtedy zanurzył we mnie rozżarzonego kutasa. Czułam jak rozpycha moje ciasne wnętrze. Docisnął mocniej i wszedł cały. Zabolało, ale nie było to wtedy ważne. Cała byłam tylko pragnieniem, pierwotnym zwierzęcym pragnieniem. Wypełnił moje obie dziurki, i zaczął rżnąć zapamiętale. Trzymał mnie kurczowo w mocnym męskim uścisku, posuwał moje szparki, czułam jego jądra uderzające rytmicznie o moją łechtaczkę. Rozkosz wypełniała mnie zupełnie. Stłumione krzyki odbijały się echem w pustym zaułku. Charczał mi do ucha jakieś niezrozumiałe słowa i nie przestawał brać mnie mocno, pięknie, strasznie… Moje wilgotne wnętrze zaciskało się na nim. Byłam tylko jego. Dłoń zacisnął na mojej piersi. Czułam jego obezwładniający zapach. Wreszcie poczułam, jak przyspiesza… jeszcze kilka zdecydowanych ruchów, jego ciało wyprężyło się w ostatnim spazmie i eksplodował w moim wnętrzu.. Zalała mnie fala jego orgazmu. Nadział mnie mocniej, zamarł bez ruchu…

Nogi ugięły się pode mną. Całe moje ciało bezwładnie osunęło się po chropowatym murze starej kamienicy. Po udach, przez zagłębienia pod kolanami, aż do delikatnej skóry stóp płynęły moje soki wymieszane z nasieniem nieznajomego. Drżałam bezwiednie, zamknęłam oczy, objęłam ramionami kolana i trwałam tak, oparta o chłodną ścianę. Kiedy otworzyłam oczy nie było wokół mnie nikogo. Nie pamiętam jak długo tam siedziałam. Może godzinę, może mniej… a może nawet chłodny, błękitnawy świt zastał mnie na miejscu największej rozkoszy, ale i największej grozy mojego życia… Nie pamiętam jak dostałam się do hotelu.

Obudziłam się popołudniu, w znajomym łóżku, zakopana w pachnącej pościeli.. Przeciągnęłam się rozkosznie na wspomnienie dziwnego erotycznego snu, który sprawił, że błogi dreszcz przyjemności przemknął przez moje ciało, zatrzymując się dłużej między udami… Ech… fantazja nie zna granic.. Wstałam, podeszłam do hotelowego barku zrobić sobie drinka i wtedy zobaczyłam swoje nogi… zdartą skórę na kolanach i zaschnięte ślady wymieszanych soków…

.

Aby pobrać ebooka z powyższym tekstem w formatach pdf, epub, mobi:

Zajrzyj http---chomikuj.pl-Najlepsza_Erotyka2 (2)

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Kanon kobiecych fantazji. Stan świadomości na granicy jawy i snu stanowiący alibi dla mrocznych pragnień przyczajonych w głębokich czeluściach psyche.

Klasyka z DE wreszcie u nas 🙂 Z przyjemnością ponownie przeczytałam.

Krótkie, intensywne, pisane z niepowtarzalnym stylem. Podoba mi się!

M.A.

Przyznaje ze tez mi się milo wróciło do tego opowiadania po latach ;]

Super. Nie znałem wcześniej. Aż wstyd napisać. Sam nie wiem, czemu. Naprawdę szalenie mi się podobało.

Jedno pytanie badawczo-psychologiczne: czy kobieta faktycznie jest w stanie poczuć taki pociąg tylko na podstawie przelotnego spojrzenia, widoku jakiejś twarzy itp.? Bo to takie typowo… męskie mi się wydawało. A może nie?

Może wcale nie znam kobiet?

Może Seaman, może. Chyba, że jestem wyjątkowa w tym zakresie 😉
Ale nie wydaje mi się.

Czuję się, jakbym ja to napisała… gdybym dysponowała takim stylem i wyobraźnią. 😉
Takie wprost z moich marzeń i przeżyć.

Napisz komentarz