VHS vol. 4 (Ferrara)  3.68/5 (82)

17 min. czytania

Podniósł rękę, żeby zapukać. Zawahał się. Przecież nawet jej nie lubił. Owszem, była atrakcyjna, nawet więcej, umiała się poruszać i mówić w kuszący, seksowny sposób. Robiła to naturalnie, może wręcz zupełnie nieświadomie. Cóż, na pewno nie po to, żeby przypodobać się jemu czy innym facetom z klubu VHS. Gardziła nimi, nie okazywała tego ostentacyjnie, ale jednak. Estera. Na ile ją znał, była rozpuszczoną, bogatą suczką. Wysokie stanowisko w jakiejś korpo-wieży, pensja wystarczająca na apartament na Złotej. W jej oczach musieli być bandą obdartusów, których tolerowała tylko dlatego, że dzielili jej nietypowe hobby. Unikała bliższych kontaktów. Odzywała się wyłącznie, kiedy polowała na jakąś szczególną taśmę albo kiedy psuł się jej stareńki Thomson.

Daniel pokręcił głową. Nie lubił baby, ale była tak cholernie atrakcyjna, że kiedy zadzwoniła prosząc, żeby przyszedł w czwartek, nie zdołał jej odmówić. Przeklął parszywy, męski los, przesunął dłonią po zarośniętej szczęce i już miał zapukać, kiedy drzwi się otworzyły.

Estera założyła szare, dresowe spodnie i sweter, który w jej mniemaniu najprawdopodobniej był absolutnie nieatrakcyjny, choć i tak zmysłowo odsłaniał ramię z widocznym ramiączkiem zwykłego, białego stanika. Włosy związała w prosty kucyk. Zero makijażu. Właściwie pierwszy raz widział, żeby wyglądała tak normalnie. Stwierdził uczciwie, że jest naprawdę ładna.

Nie spodziewał się, iż przyjmie go w czarnych koronkach, złapie za krocze a następnie wciągnie do sypialni, ale widząc, że ubrała się w zestaw „nie ruszaj!”, poczuł lekki zawód. Mimo wszystko uśmiechnął się.

– Cześć.

– Cześć. – Nie odpowiedziała tym samym. Coś było nie tak. Odsunęła się, wpuszczając go do środka. Daniel chrząknął wchodząc do jej drogiego, minimalistycznego salonu z imponującym widokiem na noc w centrum Warszawy. Thomson, wielki, płaski telewizor (zawsze uważał, że VHS-y powinno się oglądać tylko na starych kineskopach), kanapa, miękki dywan, fikuśna lampa, niski stolik. Na stoliku pusty kieliszek. I kaseta.

– Co tam, twój Thomson znowu świruje? – Kucnął przy magnetowidzie i wsunął czubek palca do środka.

– Nie, mówiłam ci, chodzi o taśmę. – Zamknęła drzwi i usiadła ciężko na kanapie. Wyglądała na zmęczoną i zdenerwowaną. Faktycznie, coś wspominała o jakiejś kasecie. Ale zero konkretów.

– To ta? – Podniósł kasetę ze stolika. Wyglądała zwyczajnie. – Maxell, E-120, mocno zużyta, ewidentny retail… Co to? Vol. 3? – Zerknął na Esterę pytająco, ale tylko wzruszyła ramionami.

– Są też vol. 1 i vol. 2. Ktoś przysyła mi jedną na tydzień. – Utkwiła spojrzenie w oczach Daniela, jakby szukając śladów rozbawienia. Szybko przybrał pokerową minę.

– No dobra. I co na niej jest?

– Włącz. – Estera wstała z kanapy. Wróciła po chwili z pełnym kieliszkiem.

Magnetowid przyjął plastikowe pudło z wdzięcznym chrzęstem.

* * *

Daniel aż się spocił.

Najpierw, kiedy skończyły się typowe dla wypożyczalni trailery i pojawiło się to przedziwne porno, zaśmiał się głośno i nawet zaczął zastanawiać, czy Estera nie robi sobie jaj. Albo czy przypadkiem nie próbuje go wciągnąć w jakiś dziwaczny, seksualny układ. Ale gdy kuriozalny kalejdoskop scen wciąż trwał, jej twarz pozostawała zimna, blada i bez wyrazu. Ona jest naprawdę zdenerwowana – pomyślał i przestał się śmiać.

Mimo emocji Estery Daniel musiał przyznać, że materiał był dobry. Mocny i podniecający. Statyczne ujęcia. Często zmieniany punkt widzenia. Kiedy przez dobre siedem minut oglądał jakąś seksowną, młodą kobietę w od dawna niemodnej fryzurze i makijażu, która klęczała na dywanie przyjmując na twarz i plecy kolejne wytryski ukrytych w półmroku mężczyzn, czuł że robi mu się o wiele za ciasno w spodniach. Zerknął na Esterę niespokojnie. Zobaczył lód.

– Cała taśma tak wygląda? – Obrazy magnetyzowały, ale wcale nie był pewien czy chce je oglądać w jej towarzystwie.

– Patrz uważnie – rzuciła beznamiętnie.

Więc patrzył.

Aż krzyknął z zaskoczenia, gdy scena ponownie się zmieniła. Nie miał najmniejszych wątpliwości, to był salon Estery! Ta sama kanapa. Ten sam stolik i dywan. Co prawda środek dnia. Na kanapie siedziała młoda kobieta w ciąży. Związana. Z kneblem rozszerzającym w ustach.

– Co kurwa?! – Spojrzał na Esterę. Wzruszyła ramionami.

– Mnie nie pytaj, to nie mój film. Nie mam pojęcia, jak to możliwe.

Zmarszczył brwi. Wciąż był podniecony (ta scena sprawiała, że jego penis pulsował ciasno przyciśnięty do uda materiałem slipów), ale mimo wszystko poczuł niepokój. Wstał i w akompaniamencie jęków podszedł do miejsca, gdzie powinna znajdować się kamera która nagrała ten materiał. Ani śladu. Nie musiał dotykać sufitu, żeby poczuć tynk i suchą, białą farbę pod palcami. Podniósł jednak rękę, trochę, jakby spodziewając się natrafić na niewidzialny sprzęt.

Ponownie spojrzał na Esterę. Też mu się przyglądała. Wilgotnymi oczami.

– Powiedz mi, Daniel, czy to nie jest dziwne? – spytała błagalnym tonem.

– Bardzo dziwne… Dziwaczne… Pojebane!

Wrócił na kanapę. Mężczyzna siedzący na twarzy ciężarnej jęczał głośno i najwyraźniej zamierzał wytrysnąć na podłogę, kiedy Daniel włączył przewijanie w przód na podglądzie. Aktorzy, czy kto to tam był, wyglądali teraz niczym zabawne marionetki na koksie. Scena szybko zmieniła się w kolejną. Dziwaczne ujęcia, okolice Pałacu Kultury, tłum mężczyzn i znów ta ruda. Play.

Poczuł jak pot zaczyna perlić mu się na czole, podwinął rękawy.

– Cała taśma? – spytał cicho.

– Do końca. Uważaj teraz. – Wskazała na telewizor.

Mężczyźni pieprzyli rudą na wszystkie możliwe sposoby, kamera raz po raz zmieniała punkt widzenia, a każdy kolejny zdawał się być równie nieprawdopodobny jak poprzedni. Patrzył bardzo uważnie, ale i tak ledwo dostrzegł kolejną zmianę. A gdy już ją dostrzegł otworzył usta ze zdziwienia.

Ruda przemieniła się w Esterę.

Daniel przyglądał się jak tłum mężczyzn w różnym wieku spuszcza się na nagie ciało Estery. Spojrzał na nią. Ciężka łza spływała po policzku. Wiedział, że nie powinien, ale musiał spytać.

– Czy ty? Czy to jest…?

Pokręciła głową. Oczywiście.

– Nigdy w życiu, Daniel, rozumiesz? Nigdy w życiu nie robiłam czegoś takiego i nigdy w życiu nikt mnie nie nagrywał.

– Przepraszam, musiałem… – Złapał się za głowę. Przez chwilę jeszcze siedzieli bez ruchu, a światło z ekranu błyskało na ich pobladłe twarze przy wtórze sapnięć, jęków i mokrych odgłosów. Minęło dobrych kilka minut nim Daniel drżącą ręką sięgnął po pilota i nacisnął pauzę.

Z ekranu spozierało na nich oko łani.

* * *

– Jest jeszcze coś – powiedziała cicho. Daniel poprosił o drinka. Estera miała już tylko whisky, więc sączył ją powoli ze szklanki. Siedzieli na kanapie, daleko od siebie. Owinęła się w sweter, jakby czuła się brudna. On głównie milczał. Dawał jej czas, żeby opowiedziała wszystko, we własnym tempie. Kaseta leżała na stoliku, rzucona byle jak.

Rozmawiając oboje patrzyli na czarne pudełko jak na bombę.

– Ci ludzie na filmie… To wszystko osoby, które znam. Albo znałam. Różni, przyjaciele, współpracownicy, rodzina. – Daniel wytrzeszczył oczy i wyraźnie zadrżał. – Ale też mało znaczące… Ta ruda? Baristka w kawiarni u mnie na dole. Niektórych nawet nie kojarzę. Może zapomniałam, a może tylko spotkałam ich przypadkowo. Wiesz, minęłam na ulicy, czy coś. I te filmy… One ich mieszają. Mieszają czas… ludzi… – Energicznie kręci głową, zastanawiając się, jak to ująć. – Chłopak na początku? Ten sam, co potem z tą w ciąży. To kolega z liceum. Nie żyje od pięciu lat. – Unosi rękę, żeby powstrzymać okrzyk protestu Daniela. – Na filmie wygląda tak, jak go zapamiętałam. Ta w ciąży? Sąsiadka. Tak, mieszka tu. Kobieta na podłodze? Moja mama. Jak była młoda, mam jej zdjęcia – głos jej się łamie, kiedy sięga pod stolik i wyciąga stare fotografie, które musiała sobie wcześniej przygotować.

Daniel wpatruje się w fotografię. To prawda. Odkłada ją i kręci głową.

– Ale kto… – Znów kręci. – Jak, kurwa?

Cisza.

– CGI? Nic nie zauważyłem – mówił teraz sam do siebie. – Jakość podejrzanie dobra. Zakłócenia i artefakty to efekt nagrania nowego materiału na starą taśmę… – Potarł szczękę.

– Pomóż mi, proszę… – w tonie dziewczyny pobrzmiewała desperacja.

Przyjrzał jej się uważniej.

– Postaram się – niepewnie obiecał. – Nie powinniśmy iść na policję? – dodał po chwili. – Tak tylko pytam! – Uniósł ręce w obronnym geście, widząc gniew na jej twarzy.

– Polska policja? – Westchnęłą ciężko. – Ta banda debili nie będzie wiedziała od czego zacząć! Kto mi tam uwierzy?!

– Dobra… sorry… masz rację… przepraszam. – Trudno było się z nią nie zgodzić.

– Nie mogę. – Zdawała się nie zauważać, że już się poddał i nie zamierza jej przekonywać.

– No rozumiem, okej.

– Po prostu nie mogę…

Znów cisza. Daniel podniósł kasetę i odchylił osłonę. Bezceremonialnie złapał taśmę i wyciągnął jej tyle, żeby móc popatrzeć na nią pod światło. Zmarszczył brwi.

– Dziwny kolor.

– Masz coś? – spytała z nadzieją.

– Może. Musiałbym obejrzeć ją na swoim sprzęcie.

Nagle dzwoni telefon. Oboje podskakują. Daniel śmieje się nerwowo, Estera klnie. Wyciąga podłe urządzenie z kieszeni spodni. Najwyraźniej ustawiła alarm. Pobladła jeszcze bardziej, choć wcześniej wydawało się to niemożliwe.

– Coś się stało? – Daniel odkłada kasetę, zaalarmowany wylęknionym spojrzeniem.

– Jest za piętnaście dziesiąta. Kolejne kasety przychodzą we czwartki. O dziesiątej. – Jej oczy są wielkie i wilgotne. Brązowe. Przypominają oczy zwierzęcia sparaliżowanego strachem na ruchliwej drodze. – Za piętnaście minut.

Oczy łani.

* * *

O dziesiątej stoją pod drzwiami i nasłuchują.

Gdy tylko rozbrzmiewa dzwonek windy Daniel, przy wtórze okrzyku zaskoczonej Estery, otwiera drzwi na oścież i wychodzą na korytarz.

Winda zamyka się a w ich stronę idzie młody człowiek, ledwie dwudziestoletni. Ma na sobie nieco sfatygowany uniform. Niesie reklamówkę z żabki. Uśmiecha się do nich niepewnie.

Estera spogląda na Daniela, zdezorientowana i przestraszona. Daniel zaciska szczękę. Wyrostek spokojnie podchodzi bliżej.

– Dobry wieczór – rzuca, sam lekko zdezorientowany. – To dla pani – mówi i wyciąga rękę z reklamówką w ich stronę.

Estera nie sięga po nią, za to Daniel powoli, jak w transie, zabiera siatkę z rąk chłopaka. Zagląda do środka.

Vol. 4.

Upuszcza pakunek i rusza do przodu. Łapie szczyla za poły marynarki. Uderza nim o ścianę.

– Co jest? – dziwi się chłopak, zanim uderzenie wydusza z niego powietrze.

– Kim ty, kurwa, jesteś pierdolony zboku?! Co to za gówno przynosisz?! – Daniel jest wściekły. Czuje jak alkohol, niepokój i podniecenie mieszają się w jego trzewiach w eliksir, przerażający eliksir agresji. Przecież ja nie jestem agresywny – myśli – Zresztą co z tego? Dobrze tak gnojkowi!

– Ale o co chodzi? Ja tylko… ja tylko… – Chłopak nieudolnie próbuje się bronić.

– Daniel, poczekaj – wtrąca się Estera.

– Skąd to masz?! – Daniel wrzeszczy jak opętany.

– To jest tylko pracownik! On tu pracuje, Daniel! – Estera odzyskuje energię i łapie mężczyznę za łokieć. Ale on nie odpuszcza.

– Ze skrytki na dole, dobra?! Po prostu roznoszę pocztę! – tłumaczy chłopak, bardziej wkurzony niż przestraszony.

Daniel zerka to na niego, to na Esterę, potem patrzy na uniform z wyszytym logiem budynku. Puszcza.

– Przepraszam – mamrocze pod nosem. Estera przejmuje sprawę.

– Przepraszamy… Ale na tych kasetach są straszne rzeczy, rozumie pan? Boję się. Nie wiem, od kogo są. Ma pan jakiś adres zwrotny? Cokolwiek…

Wyrostek poprawia marynarkę i marszczy czoło.

– Nic. Paczki przychodzą od jakichś czterech tygodni. Ktoś wkłada kasetę w torbie prosto do skrzynki.

– Kto?! – znów nieco zbyt agresywnie pyta Daniel. Oczy Estery błyszczą.

– Nie… nie wiem. Nigdy nie widziałem. Po prostu roznoszę pocztę od dziewiątej czterdzieści pięć, w każdy czwartek! – chłopak mówi szybko, jakby chciał już iść. – To znaczy, jak coś jest, bo zazwyczaj nic nie ma, ale do pani zawsze jest kaseta, nie zastanawiałem się nad tym, ale to faktycznie dziwne, nie? – Cisza. – Może… Mam zadzwonić na policję?

– Nie! –  Estera protestuje gwałtownie. – Już to zgłaszałam. Dziękuję i jeszcze raz przepraszam.

– Nie ma sprawy… Może… Dam znać jak zobaczę, kto przynosi kasety, dobrze?

– Jeśli by pan mógł, bardzo proszę. To jakiś wariat. Jeśli będzie pan coś miał, proszę się ze mną skontaktować. Przekażę wszystko policji.

– No dobra, dobrze. W porządku. I proszę się nie przejmować, nikt niepożądany nie przekroczy nawet lobby budynku, ochrona czuwa.

– Dziękuję.

Chłopak skinął głową Esterze, uśmiechnął się niepewnie do Daniela, po czym ruszył dziarskim krokiem w stronę windy. Patrzyli jak wsiada do kabiny.

Ding.

* * *

– Idiotka ze mnie. – Estera chowa twarz w dłoniach. – Myślałam, że to on.

– Okej Estera, spokojnie, to zrozumiałe – Daniel mówi uspokajająco, ale w dłoniach obraca kasetę.

– Tylko teraz wiem jeszcze mniej niż przedtem…

– Wiemy więcej. No i jest nowa taśma.

Estera podnosi głowę. Gniew odciska się na jej twarzy.

– Wyjeb to do zsypu! – warczy.

– Zaraz, może coś znajdę… Coś jest nie tak z kolorem… – mruczy do siebie. Potem pokazuje jej kasetę. – Zobacz: Kodak, T-120.

– Taka sama?

– Właśnie zupełnie inna. Tak jakby materiał początkowy nie miał znaczenia, jakby ktoś nagrywał na tym, co ma pod ręką. Wiesz, różne wypożyczalnie czasem zostawiały jakiś ślad na swoich kasetach. Może gdzieś coś zostało? Zobaczę dokładnie na moim sprzęcie, w porządku?

Estera kiwa głową.

– Włącz – dodaje po chwili umęczonym głosem.

– Na pewno? Widzę, że to trudne dla ciebie…

– Włącz. Może coś znajdziesz. Tylko kawałek. Wszystko mi już jedno.

* * *

Magnetowid chrupie i chrzęści, zadowolony, że znów został nakarmiony.

Estera i Daniel wbijają wzrok w śnieżący ekran. W bladym świetle wyglądają niczym zombie.

Wojna mrówek. A potem krzyk. Daniel szybko sięga po pilota żeby ściszyć, ale to okrzyk radości. Dziewczynka, na oko sześcioletnia, niesie wielki prezent. Tata nagrywa urodziny swojej córki. Dużo gości. Wszyscy się cieszą. Lata dziewięćdziesiąte, sądząc po ubraniach.

– Coś twojego? – Daniel pyta niepewnie.

Estera kręci głową.

– Czyli oryginalny materiał. Pamiątkowa kaseta.

Ujęcie trwa jakieś trzy minuty, a potem… Pstryk!

Rodzina znika. Jest ciemno. Na łóżku leży dziewczyna. Na brzuchu, nie widać jej twarzy. Chyba jest młoda. Nastolatka. Na niej siedzi okrakiem młody chłopak. Trochę starszy. Ujęcie pokazuje jego plecy, jej nogi i tyłek. Daniel mimowolnie czuje podniecenie, krew nagle zmienia kierunek, żeby zasilić najistotniejszy obecnie dla organizmu układ…

Estera wciąga głośno powietrze.

– Poznajesz…? – Daniel nawet nie kończy pytania. Kobieta unosi dłoń do ust.

– To… to jest… mój pierwszy raz. Tak było… To ja… Ale… Ale to nie był ten facet.

Daniel marszczy brwi i zerka na ekran. Chłopak obraca się, żeby podelektować się widokiem ponętnych pośladków dziewczyny i na moment pokazuje swój profil. Daniel naciska pauzę.

– Jesteś pewna? – pyta. W odpowiedzi Estera rzuca mu tylko gniewne spojrzenie. Oczywiście, kurwa, że jest pewna. To jest jej pierwszy raz, debilu! Play.

Chłopak odwraca się jeszcze bardziej i daje młodziutkiej Esterze siarczystego klapsa. Słychać szloch. Dziewczyna na filmie chyba cichutko popłakuje… Daniel boi się spytać.

– O kurwa! – krzyczy nagle, zrywając się z kanapy i wskazując na ekran.

– To ten chłopak! Ten szczyl z ochrony! To on!

– To on… – potwierdza Estera zasłaniając wciąż usta.

– Ale jak to jest możliwe?! – Daniel znów łapie się za głowę.

Portier-nieportier zsuwa się nieco, po czym chwyta swojego sterczącego chuja. Kilka ruchów i napletek zsuwa się całkiem, odsłaniając błyszczącą główkę. Unosi się nieco i palcami drugiej ręki rozchyla pośladki Estery. Celuje, a później powoli, przy akompaniamencie szlochu dziewczyny, wsuwa członek w ciasną dupę. Udaje mu się wejść do połowy. Przyspiesza posuwając nastolatkę tak, że całe jej ciało, a nawet łóżko, rzuca się w przód i w tył.

Penis Daniela znów wyprężył się na całą długość i pulsuje w slipach, śliniąc się na jego udo.

Estera, ta prawdziwa, dorosła, szlocha. Spogląda na nią, kiedy ta zrywa się z kanapy i szybkim krokiem idzie do łazienki. Zamyka się.

– Wszystko… – próbuje spytać.

– Zaraz wrócę, po prostu nie mogę… – odpowiada mu już zza drzwi.

Daniel zerka znów na ekran. Czując że jest sam, odruchowo dotyka przez spodnie nabrzmiałego kutasa, ale i tak wie, że jest intruzem. Nie może się jednak powstrzymać. Ściska swoje krocze i patrzy jak chłopak pieprzy płaczącą dziewczynę w tyłek. Nagle robi się ciemniej.

Dźwięk zanika. Przerywa. Na obrazie pojawiają się pasy śniegu. Scena wygina się dziwacznie. Pojawia się biały napis, dobrze znany fanatykom VHS-ów. TRACKING.

Potem wojna mrówek. Nic.

Daniel nie rozumie. Przewija taśmę kilka minut do przodu. Nic. Tylko śnieg.

Nagle dociera do niego. To oczywiście niemożliwe, ale przy tym logiczne.

– Estera! – krzyczy. – Chodź tu szybko! Natychmiast!

Kobieta przybiega momentalnie, patrzy przerażona na Daniela pytającym wzrokiem. Zerka na nią, potem na ekran. Dalej śnieg.

No pewnie. To by było niemożliwe. Otwiera już usta, żeby gromko się zaśmiać i wytłumaczyć przestraszonej dziewczynie swoją pomyłkę, kiedy ekran znów rozbłyska.

Kobieta w wieku Estery siedzi na toalecie i masturbuje się, bezwstydnie jęcząc na cały regulator.  Majtki, rajstopy i spódniczkę ma spuszczone do kolan. Zwyczajna, zielona bluzka jest w nieładzie. Nic dziwnego, od czasu do czasu unosi dłoń i wsuwa ją pod materiał, żeby pieścić sutki.

Estera przygląda się uważnie. Zimna obojętność znów wraca na jej twarz.

– Moja siostra. Mieszka w Sydney.

Mężczyzna stara się nie zwracać uwagi na jęki kobiety, ale widząc, jak rozkłada nogi i palcami rozchyla wargi sromowe, a po chwili tryska strugą moczu…  na chwilę zapomina o odkryciu. Jakość obrazu jest fantastyczna. Żadnych zakłóceń.

Powstrzymując się resztkami woli, żeby nie wyciągnąć fiuta i nie zwalić sobie prosto na śliczny stoliczek Estery, odwraca się do niej.

– Przed chwilą nic nie było.

– Kiedy? – pyta nieobecna.

– Jak wyszłaś na chwilę.

Cisza.

– Idź jeszcze raz – prosi zaaferowany.

– Gdzie? Po co? – Oprzytomniała nieco.

– Gdziekolwiek. Z dala od magnetowidu.

Dziwi się, ale robi to, o co prosi Daniel. Zamyka za sobą drzwi łazienki. Obraz zaczyna się psuć kiedy siostra Estery ssie swoje wilgotne palce. A po chwili…

– No i co? – Estera głośno dopytuje się z łazienki.

To niemożliwe – myśli Daniel.

TRACKING.

* * *

Pause.

Na ekranie kolejna wizja rodem z głowy Estery: trzy koleżanki z pracy wymieniają się właśnie śliną.

Daniel gryzie oba kciuki. Mózg prawie mu paruje.

– Taśma, która nagrywa się sama, kiedy ktoś ją ogląda. – Powtarza od piętnastu minut. Za każdym razem brzmi to coraz bardziej prawdopodobnie. Jeszcze tydzień i będzie w stanie w to uwierzyć. – Telepatyczna taśma.

Estera stoi przy oknie. Jest bardzo zmęczona.

– Ale ja nie myślę o takich rzeczach, Daniel. Naprawdę, może ci trudno w to uwierzyć, ale kobiety nie myślą non stop o seksie wszystkich ze wszystkimi. – Ona też już to mówiła.

– Może te kasety wyłapują to z podświadomości. Wiesz, Freud i te takie… Kurwa, sam nie wierzę w to co mówię, ale to najprostsze wyjaśnienie. Powtórzyliśmy to dwanaście razy! Kiedy nie patrzysz, nie skupiasz się na obrazie, taśma jest czysta!

– Wiem! Wierzę – Estera unosi głos. – Pewnie bym nie uwierzyła, gdybyś nie nagrał tego swoim telefonem i mi nie pokazał, ale teraz ci wierzę.

Cisza.

– Chcę spróbować jeszcze jednego, zanim pójdę… – Daniel zaczyna niepewnie.

– Chcę iść spać… Może to wszystko tylko sen. – Dziewczyna wyraźnie ma dosyć.

– To nie sen. To jest… bardziej niesamowite, niż sen. Obiecuję, ostatnia rzecz. I nawet nie będziesz przy tym obecna. Chcę coś sprawdzić. Zostaw mnie samego, tym razem na piętnaście minut. I wiesz co, może wyjdź na korytarz, nie wiem, zjedź do lobby, oddal się.

– Dobrze. Ale potem zabierzesz to gówno do siebie!

– Zgoda.

– W porządku.

Estera zakłada trampki i wychodzi. Staje w drzwiach.

– Zabieram klucze, wiec się nie zamkniesz… Mam nadzieję, że nie zostajesz żeby…

– Zwariowałaś?! Myślisz, że będę walił konia do… do tego czegoś?

Estera kręci głową, ale nie przeprasza. Jest zbyt zmęczona.

– Piętnaście minut. – Daniel zostaje sam.

* * *

Drżącymi rękami chwyta kasetę.

Ogląda ją bardzo uważnie, zachowuje się jakby trzymał święty graal. Wreszcie włącza i zasiada na kanapie. Zamyka oczy. Stara się skupić, choć jest mu ciężko. Zmęczenie ciężkim dniem robi swoje, a po tym wszystkim jego mózg czuje się zwyczajnie wyruchany.

Słyszy szum. Na powiekach tańczy mu białe światło. Śnieg. Skupia się bardziej. Śnieg. Zaciska zęby. Śnieg. Cholera, czemu nic nie ma? Czemu to działa tylko na tę sukę? Przepraszam – myśli – tylko na Esterę. Śnieg. Kurwa! Powinno…

Nagle cisza.

Otwiera oczy.

Śnieg. Ulica w śniegu. Cisza. Latarnie świecą. Zimowa noc. Wstrzymuje oddech. Kamera porusza się płynnie. Ujęcie z wózka, tak zwana dolly, w prawo i w dół. Pnie drzew. Park. Śnieg.

Uliczką ktoś idzie. Elegancko ubrana kobieta. Ładne futro. Spieszy się. Ale między drzewami jest jeszcze ktoś… Chwyta ją szybko, brutalnie. Jeden cios, niczym głuchy wystrzał. Kobieta zatacza się. Mężczyzna popycha ją na drzewo. Kamera obraca się, żeby Daniel mógł zobaczyć jej twarz. To Estera. Z nosa sączy się strużka krwi.

Mężczyzna rozsuwa jej nogi, zadziera płaszcz i sukienkę. Gwałci ją szybko, brutalnie, porykując dziko. Daniel nie chce widzieć jego twarzy. Nie musi.

Gwałciciel kończy w środku, a później ucieka. Estera przewraca się w śnieg. Na tle bieli nagie pośladki wyglądają prawie śniado.

Daniel już nie jest podniecony. Jest przerażony.

– Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił – mamrocze pod nosem. – Nie jestem agresywny. Nie jestem agresywny. Nie jestem…

Estera na ekranie zaczyna się śmiać. Podciąga nogi do siebie i zaczyna szybko się masturbować. Sperma (moja sperma!) wycieka z niej, kiedy wkłada sobie dwa palce w cipę. Pada śnieg. Oprócz cichego chichotu nie słychać nic.

* * *

– Weźmiesz trzy pozostałe?

– Ta wystarczy. Jest jeszcze dużo nieobejrzanej taśmy. – Daniel wrzuca vol. 4 do torby. Cokolwiek tam zobaczył, mocno nim wstrząsnęło. I dobrze! – myśli Estera.

Wreszcie! Wreszcie zrozumiał. Wreszcie ktoś inny poczuł, jak to jest, kiedy niewidzialne palce wydłubują ci z głowy wspomnienia, montują z nich najgorsze świństwa a potem odtwarzają ci to w jakości PAL/SECAM! Jezu, czy to znaczy, że jest okropna, skoro poczuła się lepiej?

Daniel włożył już buty i stoi przy drzwiach. Zacisnął palce na powiekach jakby chciał się pozbyć powidoków. Byłby całkiem przystojny, myśli Estera, gdyby był tak z pięć lat młodszy i gdyby się ogolił. Jest zmęczona i nie może się doczekać aż Daniel wyjdzie. On też się spieszy.

Estera dopiero teraz nie żałuje, że go zaprosiła, że… pokazał mu to. Może coś odkryje. Warto było zdzierżyć ten czas. Warto było czekać, aż zmięknie mu ten twardy kutas, którego widziała ukradkiem przez spodnie, podczas gdy nieznani faceci na ekranie spuszczali się na jej matkę. Daniel był fachowcem. Jeśli ta jego szalona teoria ma jakikolwiek sens, to on to odkryje. Może nie będzie musiała już nigdy oglądać żadnej z tych taśm.

– Idę. Zadzwonię jak tylko coś będę wiedział. W najgorszym razie… widzimy się w czwartek? – spytał niepewnie.

Przemyślała to.

– Mam nadzieję, że znajdziesz coś wcześniej, ale w najgorszym razie… tak, czwartek.

– Dobrej nocy – mówi na odchodnym.

Żartowniś. Dokładnie zamyka za nim drzwi.

* * *

Toaleta. Łazienka. Koszula nocna. Łóżko.

Ale Estera nie może spać. Kiedy zamyka oczy widzi śnieg. Od ostatniego razu, tydzień temu, nie dotykała się w ten sposób. Teraz wie, że to był kiepski pomysł. Całe ciało płonie. Zastanawiała się czy Daniel zauważył jej sztywność, a jeśli tak, to czy domyślał się, że skupia całą wolę na tym, żeby nie myśleć o masturbacji. Raczej nie.

Szkoda, myśli. Dałabym mu się dzisiaj zerżnąć ile razy tylko by chciał. Wszystko. W usta, w pizdę, w dupę! Cokolwiek, byle dojść… Oczy jej wilgotnieją.

Prawie zdziera z siebie koszulę nocną. Oplata nogami kołdrę i ociera się o nią. Wkrótce pościel jest mokra. Gryzie i liże poduszkę, jęcząc niczym zwierzę. Wbija w siebie palce, wchodzą bez najmniejszego oporu, całe oblepione śluzem. Podniecenie wręcz boli, odbiera rozum, a jednak nie może dojść, mimo że szczypie sutki i wpycha sobie dwa palce w odbyt. Masturbuje się i masturbuje, kolejne krople zraszają uda, ale nic nie pomaga.

Zamyka oczy. Pod powiekami maluje jej się obraz: Daniel wali konia oglądając z nią taśmę. Jest cały czerwony z wysiłku, szarpie swojego fiuta na bezdechu. Estera jęczy i czuje, że przemoczona pościel zmienia konsystencję… To już nie bawełna. To taśma. Leży zaplątana w zwoje taśmy. Celuloid trzeszczy cicho, przylepiając się do jej cipki.

Daniel podchodzi do magnetowidu, zrzuca telewizor i chwyta oburącz jej Thomsona. Wbija się weń jednym, zdecydowanym ruchem i zaczyna go posuwać. Co za niedorzeczny obraz – myśli Estera, owijając się szczelnie w kokon z taśmy. Wszystko jest śliskie i lepkie. Taśma wpełza jej do ust, wypełnia wnętrzności i wychodzi z drugiej strony. Wszystko jest taśmą. Wewnątrz i na zewnątrz. Daniel spuszcza się do magnetowidu, który chrzęszczy zadowolony. Wtedy dochodzi i ona.

Zasypia natychmiast.

TRACKING.

.

Aby pobrać ebooka z powyższym tekstem w formatach pdf, epub, mobi:

Zajrzyj http---chomikuj.pl-Najlepsza_Erotyka2 (2)

.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Przeczytałam jednym tchem i przyznaję, że z przyspieszonym biciem serca. Fajny pomysł na erotyczny horror, czytając miałam wrażenie, że oglądam film, uruchomiłeś moją wyobraźnię, słyszałam szum przesuwającej się taśmy, nieregularne oddechy bohaterów spowodowane przerażeniem i podnieceniem. Moje klimaty, gratuluję i pozostawiam 5.
Pozdrawiam.

Gwoli ścisłości: rysunek nie przedstawia toru przesuwu taśmy w magnetowidzie VHS. Prawdę powiedziawszy w żadnym magnetowidzie…

Świetne i smakowite. Bardzo byłem ciekaw jak wybrniesz z tej surrealistycznej historii z kasetą i póki co nie jestem rozczarowany. I dalej jestem ciekaw jaki masz pomysł na finał bo wciąż widzę niebezpieczeństwo zbanalizowania tematu jeśli tekst wymknie się poza ramy konwencji, którą stworzyłeś.

PS Zauważyłem co prawda, że ilustracje na NE stają się coraz bardziej hot, ale ta tutaj to już prawdziwy szczyt rozerotyzowania, obsceny i perwersji.

Coś podejrzanie tu cicho…

Tekst rzeczywiście bardzo plastyczny, świetnie się czyta a na dodatek działa 🙂
Końcowa scena rewelacyjna!
Skoro autor lubi Cronenberga, aż strach pomyśleć jak daleko jest w stanie się posunąć. Moja wyobraźnie od razu powędrowała w stronę „Crash”… Zdecydowanie chcę więcej! 🙂

Dobry wieczór, Ferraro!

Podobnie jak Mefisto byłem ciekaw, jak pociągniesz temat. I przyznam, że… nadal jestem ciekaw 🙂 Niewiele wyjaśniłeś, ale udało Ci się utrzymać napięcie, aurę tajemniczości i nieźle zakręcony klimat. Z zainteresowaniem będę śledził dalsze rozdziały tej opowieści, licząc na to, że tym razem nie urwiesz jej w trakcie 😉

Powodzenia więc!
M.A.

Fabularnie bardzo dobre. Wciąga. Pojawiły się pewne hipotezy, ale tajemnica nadal czeka na wyjaśnienie. A ja czekam na ciąg dalszy. Sceny erotyczne w tym odcinku podawane z umiarem, co uznaję za plus. Bohatera, co prawda, pobudzają, „sed de gustibus…” Gratulacje i „piątka”.

To jest dobre. Więcej!

Dzień dobry!
Co za gniot! To w życiu nie powinno zostać tutaj opublikowane! A w ogóle to Najlepsza Erotyka skończyła się nim się zaczęła. I jeszcze jedno…
Żartowałem! To jest znakomite, a ja chcę więcej. Jesteś pierwszorzędnym pornografem. Chcę czytać… Dużo, długo i często:)
Foxm

Bardzo ładny obrazek na okładce 😉

Napisz komentarz