Sarna (Micra21)  3.74/5 (9)

14 min. czytania

Oślepiające światło, przesuwający się szybko szpaler drzew i nagle cień umykającej zwierzyny. W tej samej sekundzie cały świat zawirował i zapadła kompletna ciemność… Ostatnie, co zapamiętała, to nogi sarny nad szybą samochodu.

Słyszała głosy, ale nic nie widziała. Chciała otworzyć oczy, lecz coś jej przeszkadzało. Spróbowała ruszyć ręką, jakiś ciężar nie pozwalał, a przez bark przebiegła iskra piekielnego bólu, aż jęknęła.

– Chyba wraca do nas. – Dotarły do niej słowa jakiejś kobiety. – Nareszcie.

– Ma szczęście – usłyszała męski głos, dziwnie znajomy, ale nie mogła zidentyfikować właściciela.

– Jakie szczęście? Nic nie rozumiem… – z trudem wyszeptała niewyraźnie i ponownie zapadła w mrok.

* * *

Wszystko zaczęło się pięć lat wcześniej, w lecie, po maturze. Jako prezent za dobrze zdane egzaminy i zdobycie miejsca na Akademii Sztuk Pięknych z drugą lokatą, rodzice zafundowali Monice wyjazd do Chorwacji na rejs jachtem ze swoimi znajomymi.

Dziewczyna kochała żeglarstwo, rok przed maturą zdała egzamin na sternika. Propozycja rodziców bardzo ją ucieszyła, szczególnie że dobrze znała całą rodzinę, z którą miała spędzić ponad dwa tygodnie. Już dawno marzyła o morskim żeglowaniu po błękitnych wodach Adriatyku. Miała nadzieję na wspaniałe dwa tygodnie.

Do Splitu Monika z Kasią i jej rodzicami poleciała samolotem w piątek rano. Brat Kasi Robert ze swoim przyjacielem Markiem, studentem piątego roku medycyny, mieli dojechać samochodem z bagażami dopiero późnym wieczorem. W południe przejęli jacht – trzydziestostopową „Bavarię”. Kapitan Kazimierz z żoną Justyną zajęli kabinę na rufie, a dziewczyny szybko zadomowiły się w przedziale dziobowym. Chłopcom pozostawili miejsce w mesie, stanowiącej równocześnie salon i jadalnię z kącikiem kambuzowym. Dwie hundkoje pod kokpitem pozostały wolne.

Monika zastanawiała się, jak teraz wygląda Robert, ponieważ od ostatniego spotkania z nim minęło już sporo czasu, ponad dwa lata. Z niecierpliwością czekała na jego przyjazd, jako że od dawna podkochiwała się w studencie, ale on zupełnie nie zwracał na nią uwagi.

Chłopcy dotarli po południu, nawet szybciej, niż zamierzali, gdyż warunki na drodze pozwoliły jechać sprawnie i bez żadnych przeszkód. Szybko przenieśli bagaże na jacht. Monika kilkakrotnie zerkała ukradkiem na Roberta, uśmiechając się. Nie brakowało również okazji do „przypadkowych” dotknięć. Poruszyło to Roberta, który dotychczas nie zauważał dziewczyny. Zaczynał widzieć w niej interesującą, młodą kobietę.

Jeszcze tego samego popołudnia zdążyli zrobić zakupy na kilka dni. W ramach opłaty za jacht mieli darmowy postój w Splicie, Dubrowniku i Rijece, w częściach marin przeznaczonych dla firmy czarterowej. Postanowili nie wypływać na noc, szczególnie że zamierzali trochę zwiedzić Split, jedno z ciekawszych miast na wybrzeżu Adriatyku.

Pod wieczór Monika usiadła w kokpicie z blokiem rysunkowym na kolanach. Słońce powoli opadało do linii horyzontu, odbijając się czerwonawym blaskiem od tafli spokojnego morza, miejscami marszczonego przez delikatną, wieczorną bryzę. Zapatrzona w ten widok, przelewała go na papier. Nagle jakaś łódka, przepływając przez smugę światła, zasłoniła pomarańczową tarczę, zawieszoną nisko nad linią oddzielającą wodę od nieba. Ręka z ołówkiem błyskawicznie, kilkoma kreskami, uchwyciła ten moment – żagle na tle zachodzącego słońca.

– Pięknie ci to wyszło! – Kasia zachwycała się. – Chciałabym tak umieć.

– Jakoś mi tak samo wyszło – odparła skromnie. – Lubię rysować, najczęściej samym ołówkiem.

– Powinnaś studiować malarstwo albo rysunek.

– Właśnie zdałam na ASP, mam nadzieję, że jeszcze się dużo nauczę. Na razie to tylko takie tam… próby…

– Ależ to jest niesamowite, wierz mi!!! – Kasia podziwiała szare i czarne kreski na białym tle. – Na pewno jeszcze niejeden ekscytujący widok uwiecznisz podczas rejsu.

– Może…

– Chcesz piwo? Powinno już się schłodzić.

– Tak, poproszę. – Monika oderwała wzrok od zachodzącego słońca.

Postać Kasi znikła w zejściówce, a po chwili ukazała się ponownie, z puszką w ręku.

– Proszę. – Podała rysowniczce napój.

–Dzięki! Chłodne piwo nie jest złe w taki gorący wieczór. A gdzie reszta towarzystwa?

– Rodzice poszli na spacer po porcie, a chłopcy też gdzieś zniknęli, pewnie chcą popróbować miejscowych drinków w którejś z okolicznych knajpek.

Słońce już całkiem schowało się za morzem, tylko jaśniejszy odblask na wodzie zdradzał, po której stronie. Pierwsze gwiazdy zamrugały nad masztem. Z oddali dziewczyny słyszały przytłumione dźwięki muzyki, grającej gdzieś poza najbliższym otoczeniem mariny.

Kazimierz zarządził pobudkę koło ósmej i po śniadaniu wszyscy zeszli na ląd. Prawie w samym porcie, nad wodą znajdował się wspaniały zabytek Pałac Dioklecjana, który chcieli zobaczyć.

Monika przez cały czas obserwowała Roberta, opowiadającego ze znawstwem o rezydencji, która została zbudowana na przełomie trzeciego i czwartego wieku. No, ale to wydawało się oczywiste, że jako student architektury musiał się uczyć o różnych budowlach, ich historii, konstrukcji i rozwiązaniach techniczno-architektonicznych. Nagle dostrzegła, że Robert, opowiadając, przez cały czas patrzy na nią, jakby mówił specjalnie do niej. Serce zaczęło mocniej bić i przestała na chwilę oddychać. Zobaczyła wbite w nią najpiękniejsze oczy na świecie, ciemnobrązowe, prawie czarne. Było w nich pożądanie pomieszane z czułością i radością. Wyobraziła sobie, jak obejmują ją silne, męskie ramiona. Przez ciało przebiegł dreszcz podniecenia, a między udami poczuła wilgoć. Żołądek skurczył się jak zaciśnięta pięść. Ledwo utrzymała się na nogach.

– Słabo ci? – zapytała Kasia, zaniepokojona nagłym drżeniem koleżanki.

– Nie… tylko twój brat popatrzył tak na mnie… i utonęłam w jego oczach – odpowiedziała cichym głosem.

– Tylko uważaj! Zmienia dziewczyny dwa razy w roku. – Kasia przekornie uśmiechnęła się do niej.

– Widocznie żadna nie była tą, na którą czeka. – Monika odzyskała równowagę, a przynajmniej udawała, że tak jest, bo w dalszym ciągu odczuwała skurcz w żołądku.

– Może i masz rację… Zresztą sama zauważyłam to jego spojrzenie. Na żadną tak nie patrzył.

Po południu całe towarzystwo poszło na plażę, kamienistą jak prawie całe wybrzeże Adriatyku. Robert nie spuszczał oczu z Moniki. Jego też trafiło. Choć widywał ją od czasu do czasu, zawsze uważał za małą dziewczynkę, która jest koleżanką siostry. Jeszcze nie wiedział, że to pokrewna dusza, bo przecież architektura i rysunek to zbliżone dziedziny, ale coś go w niej urzekało. Może te błękitno-zielone oczy, w których zobaczył zachwyt budowlami Splitu; może nieuchwytny zapach feromonów. Sam nie wiedział, dlaczego w momencie skrzyżowania spojrzeń przed południem, w Pałacu tak się zachowała, bo zauważył, że ewidentnie się zmieszała. Teraz podziwiał, z jakim wdziękiem poruszała się w wodzie, pływając wzdłuż brzegu na plecach. Niewielkie piersi, skryte pod białym stanikiem, zmieniały położenie w takt ruchów ramion. Patrzył jak urzeczony, odkrył w Monice młodą, atrakcyjną kobietę. Krew zaczęła spływać między uda, a kąpielówki zrobiły się dziwnie ciasne.

Wstał szybko i wszedł do morza. Nie chciał, żeby ktoś odkrył, jak własny organizm go zdradza. Przyjemnie chłodna woda ostudziła ciało, ale nie umysł. Pływając, ciągle miał przed oczami obraz szczupłej blondynki w białym bikini. Nawet nie spostrzegł, jak zbliżył się do obiektu swoich myśli, dopiero dźwięczny głos przywołał go do rzeczywistości.

– Uważaj! – Dobiegł go okrzyk.

– Przepraszam – odpowiedział – zamyśliłem się.

– Pewnie płynąłbyś tak i płynął, nie zauważając, że oddalasz się od brzegu, a szkoda by było, żebyś się utopił. – Uśmiechnęła się, pokazując białe ząbki.

– Naprawdę!? A komu? – Udał zdziwienie, patrząc jej prosto w oczy.

– A może mnie… – przekomarzała się wesoło.

– Nie wierzę! Ale miło słyszeć, że ktoś mnie choć trochę lubi. – Podjął grę. – Śliczna jesteś w tej wodzie.

– Dziękuję! – Zarumieniła się. – A ty dobrze pływasz, widziałam!

– A tam, dobrze, utrzymuję się na wodzie i tyle… –  zbliżył się do Moniki i przejmując inicjatywę, złapał ją za rękę.

Poczuł, że dziewczyna drgnęła, jakby poraził ją prąd. Przyciągnął, objął i zatopił wzrok w błękitno-zielonych oczach. Odgarnął mokre włosy z czoła. Nie uciekła przed nim, nawet mocniej przywarła do torsu Roberta, a ich usta spotkały się w pierwszym pocałunku – początkowo nieśmiałym, ale z każdą chwilą bardziej namiętnym. Smakowali się nawzajem.

– Gdzie ja miałem oczy? – zapytał chłopak, gdy przerwali dla nabrania powietrza.

– Ślepy byłeś, bo widywałeś mnie dość często…

– Widywałem, ale nie widziałem, zawsze miałem ciebie za małą dziewczynkę…

– Dorosłam – odcięła się z filuternym uśmiechem, wysunęła z jego ramion i odpłynęła w stronę brzegu.

– Zaczekaj!!! – Zaczął gonić Monikę, rozpryskując wodę zamaszystymi ruchami.

Zdyszani dopadli do brzegu i usiedli obok siebie na dużym, jasnym kamieniu, przez cały czas trzymając się za ręce. W milczeniu obserwowali drobne fale, rozbijające się z delikatnym szumem o małe otoczaki na brzegu. Reszta towarzystwa już dawno wróciła do portu, więc na plaży zostali sami.

W głowie Moniki myśli galopowały z prędkością światła. Oczywiście, spore zgrubienie w kąpielówkach Roberta nie uszło jej uwagi. Dotychczas nie miała żadnych doświadczeń seksualnych, może poza jakimiś drobnymi pieszczotami z dawnym chłopakiem, ale to było rok przed maturą. Wiedziała, że inne koleżanki spały ze swoimi partnerami, ale jeszcze nie czuła takiej potrzeby. Sama czasem dopieszczała się, ale tylko sporadycznie. Całą energię kierowała na zdanie matury i przygotowanie do egzaminu na Akademię Sztuk Pięknych. Dopiero teraz, kiedy zobaczyła Roberta, poczuła chęć nawiązania bliższego kontaktu, nawet bardzo bliskiego. To uderzyło ją niesamowicie mocno, ale zarazem nie bała się tego uczucia. Nagle zapragnęła go jako mężczyzny, partnera życiowego i przyjaciela. Wszystko naraz… zadrżała.

– Co się stało? – Robert złapał ją mocniej za rękę, równocześnie drugą objął drobne ciało.

– Nie… nic.. – odparła cicho.

– Przecież czuję… – szepnął miękko, prosto do ucha dziewczyny. – Powiesz mi?

– Nie wiem… to jest nierealne, niemożliwe, żeby było prawdą. – Przytuliła się mocno do siedzącego obok.

Robert zwrócił twarz w stronę Moniki i uważnie spojrzał w oczy. Nagle pochylił się i dotknął jej warg swoimi ustami. Oddała pocałunek z siłą, jakiej się nie spodziewał. Przywarła do niego całą sobą. Oczekiwała od niego tego pierwszego kroku, teraz już nic nie mogło jej powstrzymać. Wszystko dookoła przestało istnieć, tylko ona i on, nawet twarde kamienie im nie przeszkadzały. Trwali tak przez kilkanaście sekund, języki mocno walczyły o to, który wtargnie do ust przeciwnika. Dopiero jak zabrakło im powietrza, oderwali się od siebie.

– Do dziś widziałem w tobie tylko małą dziewczynkę, a w międzyczasie dorosłaś – Robert wydyszał te słowa prosto w usta dziewczyny. – Co było, to już nieważne, właśnie zrozumiałem, że cię kocham. I na ciebie czekałem…

– Ja jeszcze nie wiem tego na pewno, ale jak nasze spojrzenia trafiły na siebie w Pałacu Dioklecjana, to dotarło do mnie, że bardzo mi się podobasz, zatkało mnie… – wyszeptała cichutko. I dodała, jakby przerażona tym, co się wydarzyło. – Już późno, wracajmy na jacht.

Wstali z nagrzanych słońcem kamieni i wolno, trzymając się za ręce, wracali w stronę portu, przystając co chwilę na krótkie pocałunki. Na pokładzie czekała na nich kolacja.

Po posiłku Kasia przysiadła w kokpicie obok Moniki.

– Długo was nie było – zaczęła. – Oczy ci promienieją. Wydarzyło się coś…?

– Musieliśmy chwilę porozmawiać – odpowiedziała, czując, jak jej policzki płoną czerwienią.

– Tylko mi nie mów, że zakochałaś się w moim bracie! – Z przekornym uśmiechem Kasia odwróciła twarz w stronę koleżanki.

– A właśnie, że tak się stało… chyba… – odparła poważnie. – Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Znam go już tyle lat… Jak ci już powiedziałam, utonęłam dziś w jego oczach. I to na dobre. A tam, na plaży, Robert powiedział, że jestem tą, na którą czekał, którą pokochał.

– Widzę, że mocno cię wzięło. – Kasia spoważniała.

– Wiesz, dotychczas nie myślałam o chłopakach, zdawałam maturę, egzaminy i całkiem nie tęskniłam za nimi. Teraz też myślę, że jest jeszcze za wcześnie, ale z drugiej strony, rzadko trafia się ktoś taki, co to nagle zbija cię z tropu, powoduje drżenie kolan…

Uznając rozmowę za zakończoną, wstała i poszła do kabiny po szkicownik i zaczęła rysować port ze stojącymi przy pomostach jachtami i motorówkami, pięknie oświetlonymi pomarańczowymi promieniami zachodzącego słońca. Mimo, że ołówek biegał po papierze, wiernie oddając widok przystani, myśli Moniki ciągle krążyły wokół tego, co wydarzyło się na plaży. Popatrzyła na kartkę i doszła do wniosku, że wystarczy, obrazek jest gotowy. Wzięła czysty arkusz i nakreśliła ludzką głowę, bezwiednie nadając jej rysy Roberta, takie jak zapamiętała w trakcie rozmowy na plaży. Z tego arkusza spoglądała na nią uśmiechnięta twarz młodego człowieka, z radosnymi oczami i delikatną bruzdą na czole.

– Ty chyba masz fotograficzną pamięć. – Z zadumy wyrwał ją głos należący do tegoż właśnie młodego człowieka.

– Nie patrz, to jeszcze nie skończone. – Niezadowolona zasłoniła portret ręką. Nie lubiła, gdy ktoś oglądał jej pracę w trakcie tworzenia.

– Proszę, pokaż mi. – Delikatnie odsunął jej dłoń.

W milczeniu przyglądał się twarzy, która widniała na szkicu. Objął ramię rysowniczki i przytulił jej głowę do policzka. „Jak mało o niej wiem, wyrosła na piękną dziewczynę. A przy tym bardzo uzdolnioną plastycznie” – myślał. – „Co siedzi w tej główce?”

Ten gest sprawił, że nie mogła się na niego pogniewać. Postanowiła zejść do portu na mały spacer.

– Przejdziesz się ze mną…? – nieśmiało zaprosiła Roberta.

– Z tobą zawsze – zgodził się z uśmiechem. – Pooglądamy jachty w porcie.

Złożyła przybory, zaniosła do kabiny. Naciągnęła bawełnianą koszulkę, z rozmysłem nie zakładając pod nią stanika. Razem zeskoczyli na pomost. Zapadał zmierzch i na zacumowanych łodziach zaczęły pojawiać się światła. Słyszeli odgłosy przytłumionych rozmów. Wąska uliczka poprowadziła ich nieco w górę i z tej perspektywy port wyglądał bajecznie – małe ogniki bulajów znaczyły miejsca postoju poszczególnych jednostek, równocześnie kreśląc mapę portu. W oddali widzieli kolorowe światła nawigacyjne pokazujące wejście za falochron. Po chwili wszystko znikło za wzgórzem, a po drugiej stronie zobaczyli teraz już szare morze, rozjaśnione resztkami promieni słońca, skrytego tuż za horyzontem. Uliczka kończyła się maleńkim placykiem na szczycie, a dalej, w dół, prowadziła wąska ścieżynka, wydeptana w suchej trawie. Panowała kompletna cisza. Tu nie dochodziły odgłosy portu i miasta, a morze, gładkie jak lustro, nie wydawało żadnego szumu. Znaleźli miejsce, w którym natura uformowała trawiaste zbocze w stopnie, tworzące małą ławeczkę. Usiedli w milczeniu. Monika z ufnością oparła głowę na ramieniu chłopaka, a ten objął ją i przytulił do siebie.

– Ale tu spokojnie i cicho – szepnęła.

– Nawet woda spokojna, jak rzadko – odpowiedział również szeptem – jakby wszystko było zawieszone gdzieś w przestrzeni.

W dole, po gładkiej tafli przesuwał się oświetlony jacht, z ledwie słyszalnym brzęczeniem silnika. Monika ciągle myślała o tym, co poczuła dzisiaj do Roberta; co Kasia powiedziała o bracie. Nie była jeszcze całkiem gotowa na miłość, to wszystko działo się bardzo szybko, jak dla niej, zbyt szybko… a równocześnie serce podpowiadało jej, że chłopak jest tym, na którego czekała. Bała się i chciała… ale sama jeszcze nie wiedziała czego. Zapragnęła dać mu sygnał, że nie jest jej obojętny. Znajome drżenie w podbrzuszu pojawiło się ponownie. Podniosła głowę i pocałowała chłopaka. Chwyciła go za rękę i położyła ją na piersi.

Robert zareagował na ten ruch ze sporym zdziwieniem, ale i zadowoleniem. Pragnął tego samego, ale bał się, że spłoszy dziewczynę, czekał na sygnał z jej strony. Delikatnie zamknął w dłoni niewielką, kształtną półkulę, czując pod ręką przyspieszone bicie serca. Zrobiło mu się ciasno w szortach. Zaczął lekko masować piersi dziewczyny. Brak stanika tylko ułatwiał dostęp, brodawki stwardniały pod dotykiem. Usłyszał przyspieszony oddech. Przywarli plecami do naturalnego oparcia z trawy. Robert całował Monikę po szyi, ramionach i znów w usta, rozgniatając wargi. Nie mógł uwierzyć w szczęście, które samo przyszło do niego pod postacią tej młodej kobiety.

Siedzieli obok siebie na ciepłej ziemi. Dziewczyna nieśmiało muskała podbrzusze chłopaka. Bała się, lecz chciała dotknąć członka. Nakryła go dłonią. Z każdą sekundą przez cienki materiał spodni wyraźnie wyczuwała, jak pulsując, rośnie i sztywnieje. Robert drgnął i mocniej zacisnął palce na piersi. Kobieta jęknęła bezwiednie, a ręka mocniej objęła przyrodzenie, delikatnie masując. Świadomość, że ma w dłoni twardą męskość, a na piersi dłoń mężczyzny spotęgowała podniecenie. Wystarczyła chwila, by młodzi ludzie osiągnęli prawie równoczesny orgazm. Monika wygięła się na moment i opadła na miękkie podłoże. W tym samym momencie poczuła skurcze penisa pod dłonią.

Stracili rachubę czasu, nie wiedzieli, jak długo siedzieli przytuleni na tej naturalnej ławeczce.

– To było cudowne… – szepnęła Monika.

– Ćśśś… nic nie mów. – Robert objął ją i czule pocałował. Pozostali na miejscu jeszcze kilka minut, tuląc się do siebie bez słów.

Objęci, wolno wrócili do portu. Tam okazało się, że Kasia z Markiem poszli do małej knajpki na piwo, a na pokładzie zostali Kazimierz z Justyną. Siedzieli w kokpicie, popijając miejscowe wino, które okoliczni mieszkańcy przynosili do portu w dużych butlach i sprzedawali po trzy euro za litr. Zaproponowali młodym po kieliszku trunku, ale dziewczyna podziękowała i zeszła pod pokład. Robert został z rodzicami.

Monika położyła się na koi. Mocno przeżywała zdarzenie ze spaceru. Jej myśli krążyły wokół pieszczot na wzgórzu. Czy dobrze zrobiła, dając sygnały inicjujące zbliżenie. Dotychczas całą uwagę skupiała na nauce, płeć przeciwna zbytnio jej nie interesowała. Dzisiejszy poranek w Pałacu Dioklecjana, skrzyżowane spojrzenia i skurcz żołądka uzmysłowiły jej, że oprócz szkoły, matury czy studiów istnieje też realny świat, a wieczorny spacer z Robertem odkrył w niej potrzebę miłości i przyjemność z intymnej bliskości dwojga ludzi. Przeżyła dziś taką radość z pieszczot, jakiej jeszcze dotychczas nie zaznała. Zapragnęła czegoś więcej. Przeczuwała, że z Robertem może przeżyć swój „pierwszy raz”. Co więcej, chciała tego właśnie z nim.

* * *

Marek z Kasią zdecydowali się na spacer po Splicie. Niedaleko portu znaleźli mały pub, który oferował różne rodzaje piwa. Zamówili po kuflu chłodnego, czeskiego Urquella. Chłopak cały czas obserwował dziewczynę. Podobała mu się jej żywiołowość i ciągły uśmiech na twarzy. Ta młoda kobietka po prostu wpadła mu w oko. Zastanawiał się tylko, czy ona też będzie chętna na bliższą znajomość.

Usiedli przy małym stoliku w ogródku, skąd roztaczał się widok na port i okoliczne wzgórza. Słońce kończyło już swoją wędrówkę po niebie, dotykając widnokręgu. Z każdą minutą przybywało światełek, zapalanych na łodziach, a na wzniesieniu po południowo-wschodniej stronie błyskała latarnia morska, sygnalizująca położenie wejścia do mariny.

– Tego mi było trzeba po tym gorącym dniu – Kasia z zalotnym uśmiechem zwróciła się do Marka, kosztując chłodnego, złocistego napoju.

– Mnie też… – odparł odwzajemniając uśmiech.

Przez chwilę rozmawiali luźno o rejsie, mieście i jego zabytkach. Wreszcie rozmowa zeszła na bardziej osobiste tematy.

– A ty, co robisz? – zapytał chłopak.

– Za rok zdaję maturę, a potem jeszcze nie wiem dokładnie. Mam rok na myślenie, ale coś związanego z historią, bo to mnie interesuje najbardziej. Może archeologia, lubię poznawać dawne dzieje. Jak rozwijał się świat, jak żyli ludzie przed wiekami – dziewczyna snuła marzenia o swojej przyszłości.

– To jest fascynujące. Szkoda, że na medycynie nie mam zbyt wiele czasu na dodatkowe zainteresowania. Może później, bo historia też mnie pociąga.

– I co, na imprezy też brak ci czasu? – zapytała z udaną powagą.

– Rzadko mam na to czas. Może w przyszłym roku to się zmieni, bo będzie mniej zajęć na uczelni.

Po takiej odpowiedzi Kasia zamyśliła się. Wpadł jej do głowy szalony pomysł – postanowiła poderwać Marka, przynajmniej na czas rejsu, a co stanie się w przyszłości, to już inna sprawa. Nigdy nie brakowało jej odwagi w inicjowaniu kontaktów z chłopakami,  nie istniały dla niej ograniczenia. W dość krótkim okresie zdążyła już zdobyć pewne doświadczenie z płcią przeciwną. Pierwszy raz kochała się ze swoim chłopakiem mając szesnaście lat i pomimo bólu z tym związanego, zachowała dobre wspomnienia. Później już było dobrze, a nawet bardzo dobrze. Seks sprawiał Kasi dużą frajdę. Od dwóch miesięcy nie spotykała się z nikim i zatęskniła za tymi przyjemnymi przeżyciami. Marek stanowił dobry cel. Niedaleka przyszłość zapowiadała się niezwykle ciekawie, a nadchodzące dni pokażą, czy dziewczynie uda się zrealizować swoje pragnienia…

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

to jakis zart?

Trochę… dziwne?! Ciężkostrawne?

Nie rozumiem. To pierwsza część? Wstęp zapowiadał coś innego.

Witaj Roksano! To pierwsza część. Będzie dalszy ciąg. Wstęp stanowi wprowadzenie w dalsze wypadki. A jeszcze trochę się wydarzy.
Pozdrawiam

Tak myślałam, ale chciałam się upewnić. Poczekam spokojnie na dalszy rozwój wypadków. Co do formy, nie mam się do czego przyczepić, ale… Mimo wszystko, czuje się, że pisał to mężczyzna, a nie kobieta. Muszę jednak przyznać, że faktycznie delikatnie podszedłeś do tematu. Zobaczymy. Na razie wstrzymuję się od osądu.
Pozdrawiam,R

Roksano, to że pisał to mężczyzna jest jasne jak słońce w lipcowy, pogodny dzień, ale… przeżyłem już co nieco i wydaje mi się, że jednak trochę poznałem kobiety. Pierwowzorem Moniki jest dziewczyna, którą spotkałem ponad czterdzieści lat temu…
Pozdrawiam

Tymczasem fabuła niczym nie zaskakuje, a samo opowiadanie wygląda jedynie na wstęp do większej całości. Czyżby przydarzył się jakiś błąd redakcyjny? Warto byłoby uzupełnić tytuł o numer porządkowy, o ile autor zamierza kontynuować.

Witaj Neferze! Tak, to będzie troszkę większa całość. Dziękuję za komentarz
Pozdrawiam

Dziwne. I napisane mocno „po łebkach”, bo spokojnie można by wycisnąć z tego opowiadania dwa-trzy razy więcej. Wstrzymuję się od oceny.

Pozdrawiam,
Frodli

Witaj Frodli! NA pewno można opisać to wszystko trzy razy dłużej, ale nie każdy ma takie możliwości, ale będzie więcej w ciągu dalszym
Pozdrawiam

Widzę intencje autora. Mikrze nie chodziło o pornografię, on chciał przedstawić erotykę, ból inicjacji który jest silniejszy u kobiet niż u mężczyzn zwykle namawiających do seksu (kiedyś tak było). Pod pewnymi względami jest to ambitne zadanie ale Widzisz, strona od której to Opisałeś a zwłaszcza takie przypadki, nie dla każdego będą interesujące. Większość nawet nie załapała, czego dowodem są nie tyle komentarze co ich brak. Trochę szkoda bo utwór jest wart komentarza i to szczerego. Czas sarny jeszcze nie nadszedł, nadal mimo wszystko jest płocha, delikatna i każda próba wypadnie sztucznie, na granicy żałosności. Jakże duży kontrast z większością utworów przesyconych wytrawną erotyką i pornografią którą się tu bez zachamowań uprawia.

Witaj Mick! Jak na razie jesteś jedynym, który zrozumiał moje zamiary, choć nie do końca. Zwróć uwagę na sam początek – motyw sarny… Ale o inicjacji to masz rację, Monika jest trochę z innej epoki (mojej)
Pozdrawiam

I mojej.

Również pozdrawiam,

Może przemawia przeze mnie zazdrość, ale mam wrażenie, że gdy aplikowałem do NE podsyłałem teksty dużo ciekawsze – literacko, fabularnie. Dużo głębsze i z lepszym warsztatem. I co? I nic…
Z resztą – kilkakrotnie widziałem tu teksty bardzo słabe, co smuci…

To ja mam odwrotnie. Parę razy przymierzałem się żeby coś wysłać ale im dłużej wygładzałem tym bardziej byłem zażenowany niskim poziomem moich prac. Łapiąc ponowie balans, wydaje mi się że lepiej nadmiernie nie popadać w samouwielbienie bądź samoutrapienie.

Jestem wiernym czytelnikiem NE od samego początku jej istnienia. Wcześniej byłem fanem DE i strasznie żałowałem że umarła. To jest mój pierwszy komentarz, a wymuszony został powyższym opowiadaniem. Chociaż może nie opowiadaniem a komentarzami pod nim. Uważam, że nie są zasłużone. Ja odczytuje w nich nutę wszechobecnego ostatnio hejtu. Ludzie zastanówcie się czy chcecie obrzydzić autorowi dalsze pisanie, czy konstruktywną krytyką pomóc Mu ulepszyćjego warsztat.
Osobiście uważam, że to opowiadanie nie było złe. Jako wstęp do dalszej historii – nawet OK.
Pisz autorze i nie zrażaj się bo masz potencjał
Ps
Po przeżyciu orgazmu w szortach powrót na jacht nie byłby zbyt przyjemny.

Witaj Jakubie! Dzięki za obronę. Nie wiem, dlaczego, ale zauważyłem w internecie dziwną prawidłowość. Sporo jest komentarzy o wydźwięku negatywnym. Wydaje mi się, że ludzie w miarę zadowoleni poprzestają na przeczytaniu opowiadania i ew. ocenie. I dotyczy to również większości forów, na których się ocenia różne rzeczy. Ci zadowoleni po prostu nie piszą… Wiem, moje opowiadania nie wszystkim przypadają do gustu, ale są też tacy, którzy je lubią.
Pozdrawiam

Spokojny, powolny rytm wydarzeń. Uchwycony nastrój miejsca i chwili, brak zbędnych słów (bo można było naćkać opisów, ale po co?) i chyba nic mnie nie razi, a to rzadkie.
To chyba najlepiej rokujący tekst Autora. Oby dalsza część nie była gorsza.
Uśmiechy,
Karel

Witaj Karelu!
Bardzo dziękuję za tak miły komentarz. Bardzo sobie cenię Twoje zdanie. Faktycznie, jak wcześniej napisał Frodli, można było napisać parę stron więcej, ale mam wrażenie, że to zmęczyłoby czytelnika. Tymczasem jest to początek historii, umieszczonej wprawdzie w czasach obecnych, ale jednak bohaterowie, a szczególnie Monika, są trochę z lat siedemdziesiątych

Również uśmiechy
Micra21

ok zaczyna sie bardzo ciekawie , widze tu dwie sciezki wydazen, jest tu troszke malych bledow ktore wlasciwie pokazuja sie po drugim czytaniu , ale ja nie widze powodu zeby pisac ze to jest zle . Pisz prosze dalej i nie zwazaj na negatywne komentarze . P odoba mi sie i .

Witaj Edmundzie!
Dzięki za miły komentarz
Pozdrawiam

Przeczytałam opowiadanie z mieszanymi odczuciami i jestem rozczarowana. Płytkie,banalne a drętwe rozmowy bohaterów są tak nieprawdziwe że aż smutne. Autor nadmienia ze postaci pochodzą z lat siedemdziesiątych, ja też swoją młodość przeżywałam w tamtym okresie i relacje byly mimo wszystko swobodniejsze i ciekawsze niz to co nam autor chce przedstawić. Tekst poprawny technicznie i nic poza tym. Nie ocenię teraz,przyznaję że to pierwszy utwór pana Micry jaki przeczytałam, przejdę do innych i postaram się również wypowiedzieć.Alicja

No to nie wiem w jakich kręgach się Obracałaś. Ja te lata również zapamiętałem jak autor. Jako czas gdzie kobiety były nieco bardziej wstrzemięźliwe (delikatnie mówiąc). Gdzie zainteresowanie dziewczyny mężczyzną nie oznaczało z automatu bzykania jeszcze tego samego tygodnia. Zaś żeby zbałamucić niewiastę należało się odznaczyć dużo większą cierpliwością i przymiotami niż dzisiaj.

Obawiam się Mick, że zmieniło się mniej niż Ci się wydaje. Nie miałam co prawda przyjemności żyć w latach siedemdziesiątych, ale ludzie zawsze byli tylko ludźmi. Teraz też bynajmniej wszystkie kobiety nie są łatwe i nad wieloma trzeba się solidnie natrudzić, nie wszystkie są też pewne siebie, bezczelne i przesadnie zmężniałe, nawet jeśli te bardziej rzucają Ci się w oczy.

Paradoksalnie w tym opowiadaniu bohaterowie bardzo szybko przechodzą do rzeczy, jest to opowiedziane subtelnie i z czułością (brawa dla autora!), ale choć znali się wcześniej dopiero co zwrócili na siebie uwagę i już doprowadzili się nawzajem do orgazmu. O zbyt długich podchodach nie może więc być mowy…

Mnie też trochę drażni ta drętwota, sztuczność… wynikająca prawdopodobnie ze słabej znajomości kobiecej psychiki. Niektórzy nadal uważają, że mężczyźni i kobiety są tak różni, że nie są w stanie się zrozumieć i żyjąc na jednej planecie, żyją w dwóch różnych światach. Zdaje się, że w latach siedemdziesiątych ten pogląd był bardziej popularny, mnie też próbowano do niego przekonać, ucząc że kobieta zawsze powinna odrywać jakąś szopkę, udawać, kłamać, oczywiście dla dobra związku i swojego wizerunku jako delikatnej, kruchej istotki. Ja tam wolę w mężczyznach widzieć różnorzędnych partnerów i istoty rozumne, a nie marionetki, którymi się pogrywa za pomocą różnych sztuczek… ale oczywiście co kto lubi 🙂

U kobiety cenna mi jest wszelka nie sterowana ekspresja. I kocham tą różnorodność choć bywało że przez nią płakałem. Natura kobiety pozostaje w dużej części zagadką.

Co do reszty Twojego wywodu myślę że nie ma co komentować rzeczy oczywistych. Zauważyłem też że w odpowiedzi na moją generalizację często Przeciwstawiasz jakąś inną. Kobiety mogą być dziś inne o ile ktoś zaakceptuje tą inność.

Ech… natura kobiety to natura ludzka, ni mniej, nie więcej 🙂

Panie Mick rozumiem że odbiera pan teksty i komentarze pod kątem bzykania lecz ja oceniam trochę szerzej. Zdaję sobie sprawę że pan Micra chcial pokazać cnotliwość Moniki ale nie na miejscu wtedy jest a wręcz komiczna scena orgazmu w pierwszym dniu. Zwróciłam uwagę na pewne sztuczne i nieprzemyślane sceny. Na przykład w pałacu – niemalże od spojrzenia zemdlała. Tal robily tylko dziewietnastowieczne pannice przez siostry zakonne wychowane lub sułtanka Hurrem ale ona cel miala konkretny natomiast Monika ma być w założeniu niewinna i Malo uświadomiona. Tak więc myślmy panie Mick o czymś więcej niż tylko bzykanie. Alicja.

No właśnie … Widzisz, pomimo tego wszystkiego co napisał Micra, ja domysliłem się że postać ta miała pierwowzór. Miałem też na myśli może bardziej ten pierwowzór. Bo co skłania Was kobiety do podjęcia swoich pierwszych prób ? Ciekawość ? I owszem. Pożądanie ? Zapewne tak choć jest to uproszczenie. Ale przede wszystkim chęć nie uchodzenia w oczach innych kobiet jako zakompleksione dziewczątko dla którego penis jest niczym piorun w oczach pierwotnych. 😀

Proszę również 🙂 o nie manipulowanie wypowiedzią. Ale jeśli już ma ta manipulacja nastąpić to w sposób który wzbudzi moją uwagę i zaangażuje koncentrację dostarczając mi ulubionej rozrywki.

Na koniec, mała uwaga. Przebywając na forum tematycznym dzielimy tą samą pasję, choć każdy przeżywa ją na swój sposób. Tym samym należymy do tej samej wirtualnej grupy. Dla tego też zwracamy się na per „Ty” zachowując szacunek poprzez pisanie z dużej litery gdy zwracamy się bezpośrednio do rozmówcy. Tytułowanie”Pan/Pani” jest pewną ostentacyjną ale śmieszną formą. Jeśli Chcesz okazać komuś brak szacunku to Pisz z małej litery a jeśli Szanujesz to Pisz z dużej ale per „Ty”. To takie ogólne zasady 🙂

Poza tym, do usług ;).

Micra21 🙂
Witam i dziękuje. Ilu czytelników tyle opinii 🙂
Zgadzam się z SaarRaz oraz Jakubem – hejt , zazdrość do tego dodam narcyzm autorów 🙂 . EROTYKA nie przypada wszystkim gustu 🙂 Mroczne klimaty „gothic” i „rąbanka” z mocnym słownictwem są wyżej oceniane od takich styli. Ktoś kiedyś mnie pytał czym się rożni pornografia od erotyki 🙂 Nie chciałem rozwijać tego tematu . Teraz odpowiem.W.g mnie erotyka to dama a pornografia to niedomyta „Tirówka” albo dziwka z zamtuza . Początek wskazuje na coś innego … Ciekawe ujecie tematu Micra21. Bohaterka budzi się w szpitalu i przed oczyma przewijają się wspomnienia przed wypadkiem. Co do płytkości postaci 🙂 Nie wszystko jest czarno białe Nawet pomiędzy bielą a czernią są odcienie szarości.
Dla mnie od razu zrozumiale było ,że to cykl a nie jednoodcinkowe opowiadanie. Poczekajmy co Micra zaserwuje nam w dalszej części. Nie odkrywa się przecież wszystkich kart do póki trwa gra 🙂 ( chyba ze z dziadkiem w brydża ) 🙂
Dziękuje Micra21

To wyrzućcie mocniejsze teksty tzw. rąbanki i tirówki i zobaczymy jaką poczytność dadzą „damy” Najlepszej

Anonim radze spojrzec na % ocen oraz ilosci czytanych opowiadań „damy” . Gusta są rózne. Kazdy moz esobie wybrac to co mu odpowiada 😉 . J anie czytam rąbanek i nie wstawiam komentarzy pod nimi 🙂 Proste ?.

Pozdrawiam

A ja myślę … dama czy tirówka. Obydwie mają tę samą żyć i nie ma co marudzić. Widzę że raczej jeszcze nie Wiesz jaka jest różnica, przeto nie złoszczę się że wtedy nie Odpowiedziałeś.

Mick … Po Twoim komentarzu posłuż esie ponownie cytatem z Książki ” Znaczy kapitan” _ „czytałem ale nie zrozumiałem”. Dziękuje profesorze za ocenę 🙂 Sędzia Micky wydał wyrok ” winny jak cholera” – „Dalej nie wiesz”
Oczywiście dam i tirówka to kobieta ale czy maja to samo życie ? Jako ,że to portal dla dorosłych użyje trochę ostrych słów. Prostytutka to zawód . Kurwa to charakter . Zawód można zmienić charakteru raczej nie.
Drogi Micky jak myślisz ? po co istnieją dwa pojęcia erotyka i pornografia ?
Pozwól ,ze dam Ci przykład, sam wyciągniesz wnioski
Wiersz K.Baczyńskiego
http://www.baczynski.art.pl/dob/3-D.html
XIII księga
https://pl.wikisource.org/wiki/Pan_Tadeusz_-_XIII_Ksi%C4%99ga
Jakie wrażenia ? Niczym się nie różnią? W jednym i drugim jest sex. Czy wiersz Baczyńskiego jet pornografia ?
Pozwolę sobie dodać jeszcze coś
https://pl.wikipedia.org/wiki/Shunga
Przeczytaj jak niektórzy autorzy z erotyki wstąpili na pornografie w „wiosennych obrazach”
Odpowiedz mi na pytanie czy erotyka zawiera w sobie dewiację typu
pedofilia
nekrofilia
zoofilia
sadyzm
masochizm
podglądactwo
ekshibicjonizm
et cetera …
Myślę podkreślam myślę. Tak jak pisałem w poprzednim komentarzu według mnie to jest moje zdanie .
Gusta są różne i raczej wiem co myślę i co uważam. Może zaraz znajda się inni którzy napiszą, a pornografia istniała od początku ludzkości . Oczywiście dewiacje – odstępstwa umysłowe istnieją chyba od zawsze – mogą być pomyłka w genach. Nie mylić z choroba umysłowa. Drogi Mycki pozwól, ze zostanę przy swoim zdaniu co do erotyki i pornografii.
Tak nawiasem mówiąc tylko kilka opowiadań jest erotycznych na NE 🙂 Pozostałe to Soft porno ( nawet te które lubię) i Hard porno
Pozdrawiam
lupus

Nie przeczytałem całego postu bo mnię znudził. Przytaczasz sobie na pomoc twórców, czyżby brakowało Ci własnych słów ? Do tego w odpowiedzi Jesteś duszny, ciężki i tyleż samo pretensjonalny. Wyroki sędzi Mickiego … 😀 w smak Ci jeśli są miłe ? Bo jak nie miłe to „Baczyński ratuj !”? Mnie to nie rusza, nie jestem humanistą.

A tak w ogóle to przydało by się zrozumieć intencje zamiast wypisywać tyle głupot. Tak na marginesie.

Wiesz Mick, błędy ortograficzne (i nie tylko ortograficzne) czasem utrudniają komunikację… Jak mniemam pisałeś o „rzyci”, ale napisałeś „żyć”, więc Lupus założył, że chodzi Ci o życie… a to tylko dupa ;p
Szkoda 😀

No czasem się zdarzają błędy zwłaszcza jeśli pora jest późna a głupi słownik w telefonie błędnie podpowiada. Wiem że to mnie nie usprawiedliwia ale lepsze to niż nic.

Pragnąłem tu uniknąć zbyt głębokiego wywodu filozoficznego, temat dupy jest mniej złożony ;). Poza tym uderzyła mnie pejoratywność porównania, Lupus sam osądza co „damą” a co „tirówką” a później bezczelnie sam nazywa mnie sędzią. To już trochę przegięcie.

Ale przecież Ty lubisz sędziować 😀

Być może moją słabością jest styl wypowiedzi. Jednak nigdy nie naciskam by ktoś brał sobie do serca to co piszę.

Micky !!!
Bardzo przepraszam ,że jestem taki bezczelny bo zwróciłem uwagę na twoje słowa – osąd „dalej nic nie wiesz ” (gówno wiesz). Wybacz , nie wiedziałem ,ze czytanie dłuższych tekstów sprawi Ci taką trudność. Znasz chyba pojecie metoda porównawcza ?. No myślę że należy całe szkolnictwo, sympozja naukowe , internet oraz ludzi którzy używają tej metody uznać za ciężkich i pretensjonalnych 🙂 ))) . Ja nie narzucam swego zdania i nie osądzam. Widać masz nie tylko problemy z czytaniem ale również ze zrozumieniem słowa „według mnie” ;).
Wykazałeś się całkowita indolencją. Nie odniosłeś się do pytania ani do tekstu ZNAWCÓW tematu. Mam wrażenie ,że znajomość tematu opierasz tylko o „Świerszczyki” . Zwracasz uwagę innym na temat zwracania się do siebie w komentarzu. Twoje komentarze przypominają w niektórych wypadaj hejt – ( wysyłałeś kiedyś Anie do schowka z mopem). W internecie jest taki katechizm kindersztuby Net Etykieta

https://pl.wikipedia.org/wiki/Netykieta

Myślę że te kilkadziesiąt linijek nie będzie zbyt wielkim wysiłkiem dla Ciebie 🙂
Miałem nie odpisywać na ten Twój tekst bo obowiązuje taka zasada na forach ” nie dyskutuj z …bo najpierw sprowadzi Cie do swego poziomu a później pokona doświadczeniem”
Przypomniał mi się jednak skecz z kabaretu Dudek „Ucz się Jasiu” . W jaki sposób Majster uczy Jasia o kulturze. Niektórzy kulturę biorą za słabość. Nigdy nie wiadomo kto siedzi z drugiej strony ekranu. Myślę ,że na tym skończymy wymianę poglądów na temat kultury i bezczelności

pozdrawiam
Miłego wieczoru życzę

Myślę że jeszcze kiedyś Zmienisz zdanie gdyż Twój osąd jest płytki i krzywdzący. Całe szczęście Żeś mi żadnym kumem bo mógłbym sobie wziąć Twe słowa do serca. Widać nic dobrego czeka od Ciebie ludzi o zdecydowanych poglądach. Poza tym można by Ci przypisać dokładnie te same „przymioty” które Przypisałeś mnie.

Sugerujesz mi głupotę wskazując że moim jedyną przewagą jest doświadczenie. Jest mi najzupełniej obojętne co o mnie Myślisz. Nie Znasz mnie i pewnie nigdy nie Poznasz. Nic nie poradzę na to że zanim złapałem do niej dystans, Ania wyzwalała we mnie jedne z najgorszych reakcji które nie są jednak we mnie dominujące. Poza tym często odpowiadała pięknym za nadobne ale tego już nie Widzisz. Poza tym Wiedz że bardzo często żałowałem tego co napisałem i Weź to wyznanie pod uwagę w tym Twoim osądzie.

Tak to już jest Drogi Chłopcze że każdy z nas ma tu sympatie i daleko mu do bezstronności. Na drugi raz Zastanów się nad tym co Piszesz.

Liczę na przeprosiny za Twoje nazbyt pochopne i nie wyważone słowa. Nie zamierzam tutaj robić z siebie głupca dla jeszcze jednej osoby i toczyć wojen czy jałowych dysput.

Napisz komentarz