poezja: Pieszczoty (Jan Andrzej Morsztyn) Brak ocen

< 1 minuta czytania

Ta, w której ręku żywot mój i zdrowie,

Pieści się ze mną i dzieckiem mię zowie;

Ale kiedy chcę, jak małe dzieciny,

Trochę bezpieczniej poigrać bez winy,

Ostro się stawia, na śmiałość narzeka,

I ust, i piersi dziecięciu umyka.

Dotknij jej, Wenus, zwyciężnym orężem,

Wnet mię nie dzieckiem pozna, ale mężem.

Jan Andrzej Morsztyn

(1621-1693)

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Komentarze

Tekst przywodzi mi na myśl wiersz Staffa „W przededniu”, w szczególności jego ostatni wers „A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!” W obu celebracja nieznanego, oczekiwanie i świadomość istnienia granicy, której przekroczenie zmieni percepcję. Ale póki co wybrankę charakteryzuje powiedzenie 'i chciałaby, i boi się’.

„Ta, w której ręku żywot mój i zdrowie” – ciekawy opis zauroczenia/zakochania, typowa metoda „przesadyzmu”

„Ale kiedy chcę, jak małe dzieciny,
Trochę bezpieczniej poigrać bez winy
[..]
I ust, i piersi dziecięciu umyka.”
O tempora… Dziś brzydko pachnie pedofilą, coś co brzmiało nigdyś całkiem naturalnie. A może to kwestia mojego przeczulenia, a może infantylności takich porównań.

Trzeba brać poprawkę na styl języka z przed ponad trzystu lat – i przesada, i infantylność, i kontekst użytych słów.

Napisz komentarz