poezja: Kobieta (Zuzanna Ginczanka) Brak ocen

< 1 minuta czytania

Szukam w myśli warg męskich, by ramion go skuć oplotem,

gdy w dusznej bezsenności sekundy wybija szloch –

– a teraz zaciśnij usta i chłodno, twardo mnie potęp:

oto masz moje noce, gołe, wyłuskane jak groch.

We dnie chcę głód rozbudzać ręki cielistym dotykiem

znam już tę mękę: odczuć tętnic najkrwistszy rdzeń

– a teraz odwróć oczy i babą mnie okrzyknij:

oto masz prawd obnażonych mój desperacki dzień.

Spotkany przechodni wzrok serce rozsadza jak drożdże

(blady, dzienny półksiężyc przekleństwa mego strzegł)

– zrozum, że to jest zew dzieci czerwone rodzić:

oto jest moja świętość i oto mój grzech.

Zuzanna Ginczanka

(1917-1944)

poezja3poezja3

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Napisz komentarz