Będę brał cię w aucie – czyli po czym poznać że facet jest dobry w łóżku? – Furia z dirty-fabulous-life o seksie Brak ocen

4 min. czytania

Źródło: Maxpixel

Gdyby odpowiedź na to pytanie była prosta to nie byłoby tylu nieszczęśliwych związków, zdrad i rozwodów. Oczywiście to działa w dwie strony, w końcu leżąca kłoda też nie jest obiektem pożądanym.

Człowiek uczy się na błędach, a przynajmniej się stara. A pewnych błędów jeśli się znajdzie odpowiednie zależności nie popełni się już nigdy. Bo co za frajda iść do łóżka z kimś kto potencjalnie nie będzie w stanie zrobić nam dobrze?

Ja takie zależności odkryłam pomiędzy kreatywnością erotyczną, a sposobem w jaki prowadzi się samochód oraz tańczy. Od razu tylko wyjaśnię (tak na wszelki wypadek) że nie spałam ze wszystkimi mężczyznami z którymi jechałam autem oraz tańczyłam. Nie mam także pojęcia jakie to ma przełożenie na kobiety, bo z kobietami ani nie tańczę, ani nie sypiam.

Każdy lubi co innego i zapewne każdy preferuje inny styl – w łóżku i na parkiecie, nie mniej jednak najważniejsze jest dopasowanie.

Uwielbiam tańczyć, czasami kiedy wychodzę ze znajomymi do klubu siadam z drinkiem przy barze i obserwuję co się dzieje. Nie raz widziałam pary w której dziewczyna z rozpaczą w oczach stara się dotrzymać kroku jakiemuś szarpiącemu nią jak na wiejskim weselu kawalerowi. Koleś myśli że jak kilka razy pannę okręci dookoła własnej osi oraz w praktyce udowodni jej że z jego niewielka pomocą dziewczyna może zrobić mostek, to mu się później poszczęści. Nic bardziej mylnego!

Jak już sobie poobserwuję i wybiorę pana z którym chciałabym zatańczyć to ruszam na parkiet. To naprawdę nie jest trudne żeby sprawić aby taki pan myślał że to on nas wybrał; kwestia wprawy.  Taniec jest dla mnie cudownym afrodyzjakiem. Kiedy uda się zgrać dwa ciała w jeden rytm. Uwielbiam tańczyć z facetami, którzy potrafią mnie prowadzić. Dobry tancerz o ile nie jest gejem i czujemy się z nim w tańcu dobrze ZAWSZE okaże się dobrym kochankiem. Takim, który się do nas dopasuje, który ma podobny temperament.

Prowadzić można nie tylko kobietę w tańcu, ale również samochód. Jazda autem działa na mnie niezwykle pobudzająco. Jazda z mężczyzną. Zwłaszcza kiedy on prowadzi. Tutaj zasada jest taka sama. Kręci mnie płynność jazdy, sposób wyprzedania, kultura poruszania się na drodze.

Nie raz, nie dwa jadąc gdzieś z Księciuniem, który w końcu był moim długoletnim mężczyzną zarządzałam postoje. Oboje mamy hobby mocno związane ze sportami motorowymi, w związku  z czym w samochodach spędzaliśmy mnóstwo czasu i wykorzystywaliśmy go całkiem twórczo. Cokolwiek nie robiłby czy na drodze czy na wytyczonej trasie, zawsze mu ufałam, co miało przełożenie na sprawy łóżkowe. Zawracanie na ręcznym – proszę bardzo, nagły zwrot akcji w łóżku – w to mi graj.

Z Czasoumilaczem nigdy nie jeździłam jako pasażer, ponieważ w związku ze swoją pracą poruszał się taksówkami, ale założę się że jakby mnie przewiózł to zrobiłoby mi się gorąco, w końcu kwestię temperamentnego zgrania erotycznego mieliśmy opanowaną do perfekcji. W aucie też.

Pan od Rezydencji miał swój stabilny, płynny, dynamiczny i jednocześnie bezpieczny styl jazdy. Wszystko robił tak jak lubię, łącznie z kawą, plackami, seksem i kąpielą. Szkoda tylko że zapomniał mi powiedzieć że bezpieczeństwo jazdy ćwiczył wożąc swoją dwójkę dzieci…

Nie zdarzyło mi się żeby dobry kierowca był kiepskim kochankiem, ani dobry kochanek był kiepskim kierowcą. W mojej opinii jest to ze sobą ściśle powiązane.  Styl i niewymuszony luz albo się ma albo się nie ma mimo wielu starań i ćwiczeń praktycznych.

Z nieszczęśliwych przypadków które mnie spotkały to najgorzej wspominam tą z FF (Fajny Facet), który miał NIC. Kiedy się poznaliśmy jego auto stało w warsztacie, więc zazwyczaj to ja jechałam do niego.  Sytuację naszej znajomości już opisałam dosyć szczegółowo, natomiast nie wspominałam, że po tej strasznie kompromitującej nocy, kiedy nic się nie wydarzyło pojechaliśmy na wycieczkę. Jako że nie byłam w formie pozwoliłam mu usiąść za kółkiem (A musicie wiedzieć że jedyną osobą którą toleruję za kółkiem mojego auta jest Księciunio i nikomu nie pozwalam prowadzić). Zaczęłam żałować tej decyzji już po wyjechaniu z parkingu. Zdaję sobie sprawę że auto trzeba wyczuć, ale bez przesady. Musiałam mocno gryźć się w język, żeby się powstrzymać przed wydawaniem poleceń typu: trójka, czwórka, piątka, redukuj itd. J Przy wyprzedzaniu zamierałam, bo nie byłam pewna czy zdąży wrócić na czas na nasz pas. W czasie tej drogi wszystko nagle stało się jasne. Jego umiejętności kierowcy ściśle pokrywały się z tymi łóżkowymi.  Po powrocie miałam go serdecznie dość, więc spotkanie na swojej drodze Czasoumilacza dzień później przywróciło mi radość życia.

Teraz najpierw pozwalam się podwozić potencjalnym mężczyznom mojego życia, zanim sprawdzę ich na innej płaszczyźnie, a zwłaszcza tej dosłownej.

I tak wiem, że z Panem Romantycznym do łóżka nigdy nie pójdę. Pomijając że nie jesteśmy na tym samym etapie życia to po pierwszym (i jedynym) razie kiedy po mnie przyjechał nigdy więcej nie wsiądę z nim do auta. Oczy wyszły mi z orbit z wrażenia. Takiego chaosu jazdy dawno nie widziałam. Oczywiście podejrzewam że było w tym trochę mojej winy. Pan Romantyczny prawdopodobnie chciał mi zaimponować – niepotrzebnie pochwaliłam mu się swoimi osiągnięciami podczas wyczynowej jazdy samochodem… Mimo wszystko nic nie usprawiedliwia takiego „dynamizmu” jazdy w ruchu miejskim. Co innego na torze.

W tym momencie jest tylko jeden mężczyzna, który mnie intryguje swoim sposobem prowadzenia auta. Oprócz tempa, dynamiki, płynności robi na drodze rzeczy zaskakujące, a jednocześnie czuję się przy nim nieprawdopodobnie bezpieczna. Wiem, że gdyby coś się działo na trasie to o mnie też zdąży się zatroszczyć. Czy chciałabym iść z nim do łóżka? Tak, ale dopiero wtedy kiedy mogłabym liczyć na coś więcej niż seks…

A jak prowadzą Was w tańcu oraz swoje samochody Wasi mężczyźni?

Furia

dirty

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Napisz komentarz