Leopold von Sacher-Masoch: Wenus w futrze – NoNickName o literaturze erotycznej Brak ocen

< 1 minuta czytania

wenusLeopold von Sacher-Masoch: Wenus w futrze

Wybitnym dziełem literackim pozycja ta nie jest. Chciałoby się rzecz – miernym, a zasługą Autora jest chyba tylko (czy aż?) ukucie z jego nazwiska pojęcia „masochizm”.
To swoisty opis perwersyjnego eksperymentu. On – Seweryn – pragnie kobiety, która go zdominuje i sprowadzi do roli swojego niewolnika. Ona – Wanda – stara się go zadowolić grając niedostępną dominę, jednocześnie pragnąc mężczyzny, przed którym to ona musiałaby klęczeć.
Rozegzaltowane dialogi jak z kiepskiego dramatu. Jęki, płacze i histerie bohatera uwidaczniają wyjątkową cierpliwość bohaterki. Irytujące to, nudzące i męczące. Do tego brak plastyczności w obrazowaniu.
Literatura pejcza i futra (płaszcza despoty) – symbolu majestatu i okrucieństwa towarzyszącego kobiecej piękności. Próżno tu jednak szukać ostrych scen erotycznych. Stop! Próżno tu szukać jakichkolwiek scen. Prócz kilku opisów chłosty zamkniętych w trzech zdaniach nie znajdzie tu Czytelnik nic więcej.
„Wenus…” to pozbawiona głębszych refleksji i analiz historyjka. Tylko dla tych, którzy odznaczają się anielską cierpliwością godną Wandy. W przeciwnym razie czytanie tej powiastki będzie istnym masochizmem.
Interesujący jest za to wstęp Kazimierza Imielińskiego o symbiotycznym związku sadyzmu z masochizmem będących „jak negatyw i pozytyw tej samej fotografii”. Dodam, że wydanie z 2013 roku Wydawnictwa Videograf pozbawione jest wspomnianej przedmowy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Zgodzę się, że wybitnym dziełem literackim „Wenus..” nie jest. Nie mniej jednak, ze względu na podjęta tematykę ma swoje miejsce w poczcie literatury niekonwencjonalnej. Na marginesie to jeden z nielicznych przypadków, kiedy lepiej oglądało mi się produkcję filmową niż czytało książkę ;).

Napisz komentarz