Pragnienie (Jo Winchester)  4.2/5 (137)

31 min. czytania

Źródło: Pixabay

Wieczór był wyjątkowo gorący. Rzuciłem niedopałek papierosa na zmoczony deszczem asfalt. Usłyszałem charakterystyczne syknięcie, gdy żar zetknął się z wodą. Pchnąłem ciężkie drzwi i wszedłem z powrotem do lokalu. Od razu uderzyła we mnie muzyka płynącą z głośników zawieszonych na ścianach. Moja przerwa dobiegła końca. Musiałem wracać za bar.

Lubiłem swoją pracę. Prawdę mówiąc, zawód barmana fascynował mnie, odkąd byłem śliniącym się do rówieśniczek nastolatkiem. Starszy brat mojego kolegi ze szkoły pracował w niewielkiej knajpie na przedmieściach naszego miasteczka. Do dzisiaj pamiętam te opowieści dotyczące samego lokalu, ludzi, którzy do niego przybywali, a przede wszystkim – kobiet. Ta profesja kojarzyła mi się wtedy z jednym: z mężczyzną, przyciągającym do siebie jak magnes płeć piękną. Postanowiłem, że zacznę zarabiać w przyszłości na chleb, będąc barmanem.

Po uzyskaniu pełnoletności zacząłem odwiedzać różne knajpki. Zawsze siadałem przy barze. Zamawiałem piwo, czasami coś mocniejszego, i obserwowałem. Kogo? Oczywiście barmanów. I uwierzcie mi, jeden drugiemu nie był równy. A ja chciałem być najlepszy. Co to oznaczało?

Na początku nie wiedziałem. Jednak im dłużej przypatrywałem się ludziom pracującym za barem, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że nie wolno ignorować żadnego klienta. Niestety, niektórzy tak robili. A osoby siadające w centrum lokalu były najczęściej tymi, które posiadały silną potrzebę bycia wysłuchanym. I ja starałem się ich słuchać.

W zawodzie barmana pracowałem już siedem lat i jeśli miałbym być szczery – nie zamieniłbym tej roboty na żadną inną.

– Sam, pomożesz mi z tą beczką? – spytała Chloe, moja koleżanka z pracy.

Chciała przesunąć wielką bekę z piwem. Od razu pośpieszyłem w jej stronę.

– Oszalałaś? – Spojrzałem na nią karcąco. – Odsuń się. Sam to zrobię.

– Słodziutka? – Któryś z klientów zwrócił się do mojej towarzyszki. – Nalejesz mi jeszcze jedną kolejkę?

– Jasne. – Chloe przybrała na twarz pogodny uśmiech, po czym podeszła do lady. – Wszystko w porządku, Denis? – spytała siedzącego po drugiej stronie mężczyznę.

Kiedy postawiłem piwo w odpowiednim miejscu, przyjrzałem się twarzy barmanki. Moja koleżanka umiała słuchać. Widziałem u niej to skupienie, kiedy Denis – facet dość często odwiedzający nasz bar – opowiadał jej perypetie swojego życia. Odzywała się w odpowiednich momentach, przytakiwała głową. Denis wiedział, w które wieczory Chloe jest w pracy i tylko wtedy przychodził. Z nikim innym nie chciał wchodzić w konwersację.

– Dwie whiskey proszę! – Wysoki blondyn stanął na wprost mnie, bębniąc niecierpliwie palcami w blat.

– Już się robi. – Szybko zrealizowałem jego zamówienie, zainkasowałem zapłatę i schowałem napiwek do puszki, której zawartością dzieliłem się tego wieczoru z Chloe.

– Już nie wiem, co powinienem zrobić – usłyszałem z boku, więc spojrzałem, jak Denis dalej zagaduje moją współpracowniczkę.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Facet miał problem z kolejną panną, w której się zakochał. Jakiś czas temu zastanawiałem się, czy aby nie podkochuje się w Chloe. Jednak ona widziała w nim tylko klienta. Na całe szczęście. Ostatnio zacząłem odbierać jej bliskość inaczej niż zwykle. Przypadkowe muśnięcie dłoni potrafiło zelektryzować całe moje ciało. Nie wiedziałem, co spowodowało taką zmianę, ale zacząłem pożądać Chloe. Przestałem w niej widzieć jedynie koleżankę. Do tego czułem wobec niej coraz większą sympatię.

– Stary, długo jeszcze będziesz bujał w obłokach? – zapytał kolejny gość, a ja ocknąłem się z zamyślenia.

– Przepraszam. Co panu podać? – spytałem grzecznie.

– Butelkę gentlemana Jacka – odparł, przyglądając mi się spode łba.

Nie wdawałem się z nim w zbędne dyskusje. Nie ten typ klienta. Czasami właśnie tak należało postąpić. Facet ewidentnie przyszedł tutaj, aby przybić gwoździa, a nie wyżalać się obcemu człowiekowi. Obsłużyłem go i spojrzałem w stronę Chloe. Nadal rozmawiała z Denisem

– Ciężki wieczór, co? – Mężczyzna w garniturze zagadnął mnie spokojnie.

– Nie jest źle – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

– Ja na twoim miejscu nie zastanawiałbym się. Życie jest tylko jedno. Zaproś ją na randkę. – Blondyn uśmiechnął się wymownie.

– Nie wiem, o czym pan mówi – odparłem wymijająco.

– Skoro tak twierdzisz. Dwa piwa poproszę. – „Garniak” w końcu złożył zamówienie.

– Się robi. – Chwyciłem za dwa kufle, po czym nalałem do nich złocisty płyn, tworząc na końcu charakterystyczną piankę. – Proszę.

– Dzięki, stary. I mówiłem serio. Powodzenia! – rzucił na odchodne i zniknął w tłumie.

Reszta zmiany była naprawdę intensywna. Im bliżej północy, tym więcej podchodziło do baru pijanych osób. Niektórych musieliśmy odsyłać z kwitkiem. Jednego z takich natrętów odprawiła Chloe. Facet wykłócał się z nią, ale pojawił się ochroniarz, który odprowadził go do wyjścia.

Kiedy nadszedł koniec pracy, byłem już naprawdę zmęczony. Razem z Chloe zrobiłem, co do nas należało i wreszcie mogliśmy się zbierać do domu.

– Jesteś umówiona, że tak ci się śpieszy? – zagadnąłem dziewczynę, gdy szybko złapała za torebkę, a następnie ruszyła do tylnego wyjścia z klubu.

– Padam z nóg. – Barmanka uśmiechnęła się do mnie, a ja zapatrzyłem się na jej ponętne, uwydatnione czerwoną szminką usta.

Mój mózg zaczął wytwarzać podniecające obrazy. Główną rolę pełniły w nich właśnie te karminowe wargi. Poczułem, jak mój członek drgnął w spodniach na samą myśl.

– Zaczekaj na mnie, odprowadzę cię do auta. To zbyt niebezpieczne, żebyś sama chodziła o tej porze. – Musiałem tylko sprawdzić, czy niczego nie przeoczyłem przy zamykaniu zmiany.

– Daj spokój. – Chloe zaśmiała się cicho, a jej śmiech zawibrował mi w uszach. – Poradzę sobie. Do następnego, Samuelu. – Dziewczyna posłała mi całusa, po czym wyszła.

Zmrużyłem oczy. Chociaż praca dała mi nieźle w kość, wciąż byłem pobudzony. Pobudzony przez rodzące się we mnie pożądanie, którego źródłem była właśnie Chloe. Od jakiegoś czasu odnosiłem wrażenie, że koleżanka usiłowała mnie sprowokować. Jak? Delikatne i rzekomo przypadkowe ocieranie się, kiedy musiała przejść obok mnie. Powłóczyste spojrzenia, które rzucała mi od czasu do czasu. Muśnięcia dłoni, uśmiechy. Im dłużej razem pracowaliśmy, tym bardziej jej pragnąłem.

Trzy dni później, tuż przed kolejną zmianą, którą dzieliłem z Chloe, dziewczyna napisała do mnie, że się spóźni. Od razu wybrałem jej numer. Jakoś nigdy nie lubiłem pisać wiadomości, zawsze wolałem zadzwonić.

– Sam?

– A spodziewałaś się kogoś innego dzwoniącego z mojego numeru? – zażartowałem. – Przyjadę po ciebie. Po co masz tłuc się taksówkami? Mogę dzisiaj pełnić tę zaszczytną funkcję dla ciebie.

– Naprawdę? – W głosie współpracownicy usłyszałem autentyczną radość. – Samuelu, byłoby wspaniale.

– Będę za pół godziny – mruknąłem nieco schrypniętym głosem.

– Czekam z niecierpliwością – odparła krótko.

Wyruszyłem po dziewczynę. Kiedy dotarłem na miejsce, Chloe czekała już na mnie przed wejściem do kamienicy.

– Jesteś cudowny. – Zajęła miejsce pasażera, po czym pochyliła się w moją stronę.

Kiedy pocałowała mnie w policzek, natychmiast poczułem delikatną nutę cytrusowych perfum, których używała. Zaciągnąłem się niezwykle przyjemnym aromatem.

– Jak ci się odwdzięczę? – zapytała.

Odpaliłem silnik samochodu. Wkrótce mknęliśmy ulicą w kierunku baru.

– Przyrządzisz mi kiedyś kawę. Rano – dodałem po chwili, mrugając do niej okiem.

– Nie lubię wcześnie wstawać – odpowiedziała. Spojrzenie, które mi przy tym posłała, wywołało ciarki na całym moim ciele. – A ty mieszkasz dość daleko ode mnie.

Jeszcze nigdy nie flirtowaliśmy ze sobą tak odważnie.

– Kto powiedział, że musiałabyś dojeżdżać? – spytałem, parkując tuż przed lokalem.

– Cwaniak. – To była jej jedyna odpowiedź.

Chloe wysiadła z auta, po czym ruszyła w stronę tylnego wejścia. Jej ponętne pośladki przyciągały mój wzrok niczym magnes. Westchnąłem, po czym wysiadłem z samochodu i poszedłem za nią.

Tego wieczoru nasz lokal znów tętnił życiem. Przyjrzałem się barmance, a zwłaszcza jej dobrze wyeksponowanym nogom. Za to uwielbiałem barowe stroje dla kobiet. Nie były wulgarne, ale odsłaniały co nieco, pobudzając męską wyobraźnię. Moja – w każdym razie – została podsycona bardzo przyjemnym dla mnie widokiem.

– Co ci chodzi po głowie?? – Chloe pomachała mi swoją dłonią tuż przed moją twarzą.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Gdyby tylko wiedziała, że to ona była główną bohaterką mych wyuzdanych myśli…

– Musiałbym cię zabić, gdybym zechciał ci powiedzieć – odparłem tajemniczo.

– Jesteś ostatnio bardzo skryty. – Chloe przysunęła się bliżej mnie.

Chwilowo nikt nie chciał niczego z baru, więc mogliśmy pozwolić sobie na krótką pogawędkę. Zapatrzyłem się w dekolt bluzki mojej koleżanki.

– Podobają ci się? – spytała nagle, a ja uniosłem wzrok wyżej. – Samuelu? Ziemia do Sama! – Chloe roześmiała się, widząc, że znów odpłynąłem myślami.

– Co ma mi się podobać? – Tylko to zdołałem zapamiętać.

– Myślę, że dobrze wiesz, o czym mówiłam – rzuciła dziewczyna, ale niestety nie było dane mi odpowiedzieć.

Nasza rozmowa została przerwana przez kilku klientów. Parę razy zerknąłem w stronę Chloe, przyłapując ją na tym samym. Posłałem jej promienny uśmiech. Mało nie upuściłem szklanki, kiedy moja partnerka zza baru oblizała delikatnie swoje wargi. Nie wiem, czy zrobiła to celowo, czy też nie. Ale w mej głowie znów pojawiły się obrazy, jak Chloe bierze w usta mojego penisa. Za chwilę znów mi przez nią stanie!

Do końca wieczoru oboje mieliśmy co robić. Kiedy kończyliśmy sprzątać po wyjściu ostatniego gościa, dziewczyna spojrzała na mnie.

– Coś się stało? – spytałem, widząc jej wzrok.

– Chyba znów muszę prosić cię o przysługę – mruknęła, kończąc przecierać drewniany blat stolika.

– Niech zgadnę. – Udałem, że zastanawiam się, o co może chodzić. – Pewnie potrzebujesz pożyczki.

– Dowcipniś. Ale prawie zgadłeś. – Kobieta oparła się plecami o ladę baru.

– Chcesz poznać męski punkt widzenia na dany temat – wymyślałem dalej.

Tak naprawdę dobrze wiedziałem, że Chloe potrzebowała podwózki do domu. A ja zamierzałem ją odwieźć z wielką przyjemnością.

– Zabierzesz mnie do domu? Wtedy będę wisiała ci dwie kawy.

– Kusisz.

– Skutecznie? – Barmanka ruszyła w moją stronę.

Kiedy znów „niby” przypadkowo otarła się biustem o moje ramię, miałem ochotę chwycić ją i przycisnąć do baru, a następnie wziąć od niej to, na co miałem ochotę. Chloe spojrzała na mnie tak, jakby doskonale zdawała sobie sprawę z myśli, które snuły mi się po głowie.

– Zgadnij. – Obejrzałem się za nią, gdy mnie minęła.

– Zaczekam przy aucie. Może spróbuję rozwikłać tę zagadkę. – Puściła mi oczko, po czym wyszła na zewnątrz.

– Zaczekaj na mnie. To niezbyt bezpieczne, żebyś wychodziła z baru sama o tej porze – odparłem, biorąc worek ze śmieciami. Chciałem jeszcze wyrzucić go do kontenera.

– A co może mi się stać przez dwie minuty na pustym parkingu? – Chloe w ogóle niczym się nie przejmowała.

– Niby nic, ale…

– Tylko nie zabaw długo z tymi workami – zażartowała dziewczyna, po czym oboje wyszliśmy z budynku.

Ja zamknąłem drzwi i włączyłem alarm, a ona pomaszerowała do samochodu. Idąc, znów zaczęła kusząco kręcić pośladkami, aż poczułem ochotę, aby rzucić wszystko w diabły. Jednak chwyciłem z powrotem za śmieci, po czym poszedłem w odwrotnym – niż Chloe – kierunku. Kontenery stały tuż za rogiem. Wtedy usłyszałem krzyk. Nie dobiegał z ulicy i nie był dla mnie obcy. Należał do mojej towarzyszki. W tę pędy rzuciłem się biegiem w stronę parkingu.

– Nie opieraj mi się, ty głupia dziwko! – Obcy mężczyzna przygwoździł barmankę do mojego samochodu, usiłując rozszerzyć jej kurczowo złączone uda. – I przestań tak wrzeszczeć! Nikt ci nie pomoże. Dzisiaj zasmakujesz prawdziwego kutasa – odgrażał się nieznajomy.

– Jesteś tego pewien? – wrzasnąłem wściekły, że ją zaatakował.

Byłem już tylko kilka kroków od nich. Napastnik puścił przerażoną kobietę, a następnie obrócił się twarzą do mnie.

– Spieprz… – Zakapturzony gość nie zdążył dokończyć słowa, bo właśnie oberwał prosto w nos.

Krew polała się od razu. Przy okazji i ja zostałem nią obryzgany. Mężczyzna zachwiał się, ale nie upadł. Chwyciłem go za kołnierz flanelowej koszuli, którą miał pod rozsuniętą bluzą, po czym zamachnąłem się po raz kolejny. Mało kto wiedział, że przez wiele lat trenowałem boks, więc moje uderzenia często okazywały się powalające. Dla napastnika, który zaatakował Chloe, z pewnością. Przewrócił się na ziemię, jęcząc coś niezrozumiale.

Nachyliłem się nad nim, złapałem za ubranie i szarpnąłem nim do góry, aż jego twarz przybliżyła się do mojej.

– Jeszcze raz zobaczę cię w pobliżu mojej dziewczyny, a nie będzie co z ciebie zbierać po naszym kolejnym spotkaniu! – syknąłem przez zaciśnięte zęby.

Tak naprawdę miałem ochotę stłuc go jeszcze mocniej. Wtedy nie opuściłby szpitala przez kolejne kilka miesięcy. Jednak nie chciałem iść do więzienia za takiego śmiecia.

– Zrozumiałeś? – wrzasnąłem, kiedy nie odpowiedział, patrząc na mnie przerażonym wzrokiem.

– Tttak… – wyjąkał w końcu.

– Znikaj stąd, pókim dobry! – Puściłem go.

Facet wciąż oszołomiony po uderzeniach, ledwo wstał na nogi. Chwiejąc się, zaczął nieporadnie uciekać. Obróciłem się w kierunku Chloe, która przyglądała się całej scenie wciąż mocno przestraszona.

– Jak się czujesz? Ten bydlak nic ci nie zrobił? – spytałem, obejmując ją delikatnie.

Dziewczyna chwyciła się mnie niczym ostatniej deski ratunku. Drżała na całym ciele, dlatego przytuliłem ją mocno.

– Nie zdążył – wyszeptała po kilku sekundach. – Gdyby nie ty…

– Już dobrze. Wszystko będzie dobrze. – Spojrzałem jej w oczy. – Odwiozę cię do domu i odprowadzę pod same drzwi. Nie odejdę, dopóki nie przekręcisz klucza w zamku.

– Nie chcę zostawać sama. – W niebieskich tęczówkach wciąż było widać lęk.

Ten skurwiel napędził jej stracha. Nie mogłem się dziwić, przecież – gdyby nie ja – on by ją zgwałcił.

– Jeśli zechcesz, zostanę z tobą. Prześpię się na kanapie, a rano pojadę do siebie.

– Naprawdę mógłbyś to dla mnie zrobić? – Chloe spojrzała na mnie z nadzieją.

– Oczywiście. Wolałbym wiedzieć, że wszystko z tobą w porządku – mruknąłem cicho.

Kobieta w końcu przestała drżeć na całym ciele. Nawet uśmiechnęła się, co prawda dość niemrawo, ale jednak. Zaprowadziłem ją na drugą stronę auta i otworzyłem drzwi. Kiedy wsiadła, wskoczyłem na swoje miejsce i odpaliłem silnik.

– Trzymasz się? – spytałem delikatnie, kiedy byliśmy już w drodze do mieszkania blondynki.

– Tak. Nie wiem, jak ci się za to odwdzięczę.

– Postawisz mi kilka kaw więcej – zażartowałem.

Chciałem, żeby Chloe poczuła się lepiej.

– Przecież ci mówiłam, że nie znoszę porannego wstawania – odpowiedziała w podobnym tonie.

Ucieszyłem się. Moja towarzyszka wracała do równowagi. Kiedy nagle położyła dłoń na mojej dłoni, którą trzymałem z boku, drgnąłem zaskoczony. Zerknąłem na nią przelotnie.

– Dziękuję, Samuelu. – Dlaczego moje imię w jej ustach zabrzmiało tak… seksownie? A może po prostu mi odbijało i wyobrażałem sobie Bóg wie co. – Uratowałeś mnie dzisiaj. Jesteś cudownym mężczyzną. – Chloe pochyliła się w moją stronę, po czym po prostu pocałowała mnie w policzek.

Skóra w tym miejscu zapiekła żywym ogniem. Zareagowałem gwałtownie, szarpiąc kierownicą w prawo. Dobrze, że drogi o tej porze były niemal puste. Inaczej spowodowałbym wypadek.

– Przepraszam – powiedziałem, prostując koła. – I nie ma za co. Nie pozwoliłbym cię skrzywdzić.

– Teraz już wiem – odparła Chloe. – Dlaczego nie masz dziewczyny, Samuelu? – Kurwa, znowu ten sam ton.

– W jakim celu pytasz? – Oddałem jej pytaniem.

– Bo mnie to dziwi. Taki przystojny i mądry – a przede wszystkim dobry – mężczyzna jak ty nie powinien być sam. Pytam poważnie, Sam. Jeśli nie chcesz o tym mówić, nie musimy…

– Sam nie wiem – mruknąłem po chwili. – Chyba tak naprawdę nigdy nie szukałem żadnej kobiety na stałe.

– Czyli wolisz pozostać wolnym strzelcem? – Było widać, że towarzysząca mi kobieta zastanawiała się nad czymś intensywnie.

– Nie wykluczam, że jeśli trafię na odpowiednią dziewczynę, to zechcę się z nią związać. – Wreszcie dojechaliśmy do celu.

Pierwszy wyskoczyłem z samochodu, aby otworzyć Chloe drzwi. Jej dłoń, kiedy za nią złapałem, była dość chłodna.

– Zmarzłaś? – spytałem.

Barmanka wysiadła i spojrzała mi w oczy. Znów poczułem iskierki pożądania. Potrząsnąłem głową. Powinienem dać jej spokój, w końcu swoje dzisiaj przeszła. Jednak moje myśli już biegły własnym torem.

– Odrobinę. – Chloe wzdrygnęła się nieco.

Natychmiast ją objąłem.

– Zabieram cię do środka. – Ruszyłem w stronę wejścia do klatki. – Podasz mi klucze?

– Oczywiście – odparła.

Niedługo później siedzieliśmy w jej mieszkaniu. To znaczy – ja siedziałem, a Chloe krzątała się po kuchni i czekała, aż zagotuje się mleko do czekolady, którą postanowiła zrobić. Chciałem jej pomóc, ale wygoniła mnie na kanapę. Jak to stwierdziła – i tak już dużo dla niej zrobiłem.

– Proszę. – Kiedy postawiła przede mną kubek, skinąłem głową w podziękowaniu. – Sam?

– Tak? – Posmakowałem napoju. Był pyszny.

– Jak mogę ci się odwdzięczyć?

– Przecież wszystko ustaliliśmy. Kilka kaw i po sprawie. – Uśmiechnąłem się łobuzersko.

Uwielbiałem z nią żartować. Poza tym nie uważałem, by Chloe była mi coś winna. Nie zrobiłem tego z myślą o dodatkowych korzyściach, chciałem tylko pomóc. Jak mógłbym zostawić ją na pastwę tego drania?

– Samuel, pytam poważnie. Nie dość, że masz przeze mnie problem, bo postanowiłeś służyć mi podwózką…

– Chloe – wymówiłem miękko jej imię. – Pomaganie tobie jest dla mnie przyjemnością. Dlaczego uważasz inaczej? – Byłem niezmiernie ciekawy odpowiedzi.

– Nie wiem. To głupie, ale…

– Ale co? – Pochyliłem się lekko w stronę kobiety.

Chloe siedziała na fotelu z podwiniętymi nogami. Zagapiłem się na nią, a konkretnie na jej zgrabne łydki.

– Po prostu zawsze mi się wydaje, że sprawiam ludziom kłopoty. – Z kobiecych ust wydobyło się ciche westchnienie.

– Więc jesteś w błędzie. Ktoś taki jak ty nie może powodować problemów. – Uśmiechnąłem się do niej porozumiewawczo.

– Taki jak? – Na twarzy Chloe pojawiło się nagłe zainteresowanie. – Co masz na myśli, Sam? – Kiedy zmieniła pozycję na fotelu, łypnąłem okiem na kuszący dekolt.

Czułem się jak napalony nastolatek, ale nie potrafiłem się opanować. Co miałem poradzić na to, że dziewczyna mi się podobała, a ja marzyłem, by ją lepiej poznać na płaszczyźnie fizycznej?

– Samuel! – Nie wiem kiedy, ale kobieta nagle znalazła się przy mnie, machając dłonią przed moją twarzą.

Musiała zauważyć, że się zamyśliłem, a raczej – zagapiłem na jej ciało. Spojrzała mi odważnie prosto w oczy. Była tak niebezpiecznie blisko, że aż bezwiednie oblizałem wargi.

– Tak? – wychrypiałem.

– Co zaprząta twoje myśli? A może powinnam spytać – kto? – Chloe uśmiechnęła się tajemniczo.

– Kolejne pytanie, które mi dzisiaj zadajesz, a na które nie mogę udzielić ci odpowiedzi. No, chyba że…

– To twoja druga groźba kierowana pod moim adresem w ciągu jednej doby. Powinnam się ciebie obawiać? – Dziewczyna podjęła ze mną zabawę.

– Powinnaś dzwonić już po policję. Tylko że…

– Niech zgadnę. – Roześmiała się głośno. Miała piękny śmiech. – Jesteś seryjnym mordercą i podczas gdy ja szykowałam czekoladę, ty zablokowałeś mi możliwość wezwania jakiejkolwiek pomocy. Trafiłam?

– Bezbłędnie. Nie boisz się mnie? – spytałem z błyskiem w oku.

– Może lubię adrenalinę? – Nasza rozmowa balansowała na linii flirtu i żartu jednocześnie.

– Chyba nie znałem cię z tej strony. Tak naprawdę to mało o tobie wiem, Chloe. Dlaczego ty jesteś sama? – Odstawiłem pusty kubek na blat stolika.

– Ostatnio nie szukałam z nikim kontaktu. Chociaż… – Tu zmysłowo obniżyła głos i spojrzała na mnie wymownie. – Jest taki jeden chłopak, który zaczął mnie interesować.

– Znam go? – Przesuwałem wzrokiem po jej pełnych wargach, po linii podbródka, po mlecznobiałej szyi.

Przypatrywanie się pięknu kobiety sprawiało mi przyjemność. Chloe najwidoczniej też, bo pomimo nachalności mego spojrzenia, ani razu nie zwróciła mi uwagi. A z pewnością czuła, że pożeram ją wzrokiem.

– Być może spotkałeś kiedyś tego mężczyznę na swojej drodze.

– Powiesz, jak wygląda? Natrafiam na wielu ludzi. – Przysunąłem się do niej delikatnie.

– Musiałabym cię po tym zabić. – Chloe wybuchnęła śmiechem, widząc moją minę.

Cieszyłem się, iż dziewczyna odzyskała równowagę po nieprzyjemnym incydencie, który mógł się zakończyć o wiele gorzej. Na samo wspomnienie żałowałem, że nie poprawiłem mocniej gościowi, który ją zaatakował.

– Szybko się uczysz. Pytanie, co mogłabyś mi zrobić? Jestem od ciebie silniejszy – mruknąłem takim tonem, że barmanka przyjrzała mi się intensywnie.

– Wzięłabym cię z zaskoczenia. To najlepszy sposób na takich osiłków jak ty. – Puściła mi oczko.

– Chyba zacznę się ciebie obawiać. Możesz stanowić dla mnie nie lada zagrożenie. – Odrobinę zacząłem się z niej nabijać.

– Uważasz, że to niemożliwe? – Chloe pochyliła się mocniej w moją stronę.

Była tak blisko, że gdybym zechciał, mógłbym ją śmiało pocałować. Przez chwilę naprawdę rozważałem tę opcję. Jednak kiedy spojrzałem Chloe w oczy, zrezygnowałem. Dziewczyna dopiero co przeżyła napad, a ja chciałem się do niej dobierać. Nagle poczułem się głupio. Powinienem zachowywać się poprawniej.

– Sądzę, że mogę się mylić. Nie mam pojęcia, na co cię stać. – Uśmiechnąłem się łagodnie. – Nie jesteś zmęczona? Pewnie chciałabyś się położyć.

– Niekoniecznie. Prawdę mówiąc – rozbudziłam się. Obejrzymy jakiś film? – spytała, wskazując głową stojak z płytami DVD.

– Jasne. Co preferujesz? – Aż zagryzłem zęby, gdy kobieta wstała z kanapy i pochyliła się przy filmach.

Jej pośladki były idealnie wypięte w moją stronę. Wystarczyłoby, żebym wysunął się mocniej do przodu, a mógłbym dotknąć idealnych krągłości. Poczułem drgnięcie członka w spodniach i aż zakląłem w myślach. Jeśli mi teraz przy niej stanie, to chyba się zastrzelę.

– Mam ochotę na horror. Lubisz ten gatunek, Samuelu? – Chloe obróciła się i spojrzała na mnie.

Nie wiem, czy zauważyła, gdzie gapiłem się przed chwilą. Jednak nie wspomniała o tym ani słowa.

– Uwielbiam. Zwłaszcza te stare, klasyczne. Te, które teraz robią…

– To jakiś żart, prawda? – Chloe rozpromieniła się, słysząc moją opinię.

Najwyraźniej łączyło nas upodobanie do dobrych filmów grozy, których w obecnych czasach było jak na lekarstwo. Bo większości teraźniejszych produkcji nie nazwałbym porządnym horrorem.

– Prawda – potwierdziłem ochoczo. – Co dla nas wybrałaś? – zapytałem.

– „Lśnienie”. Mogę oglądać ten film milion razy. Jack Nicholson jest w nim po prostu…

– Genialny? – Wszedłem jej w słowo.

Chloe przytaknęła ruchem głowy.

– Zrobię popcorn na seans. Chcesz? – zagadnęła, wkładając płytę do odtwarzacza.

– Chętnie. Pomogę ci chociaż przy tym. – Wstałem z sofy i podążyłem za nią.

– A w czym masz zamiar mi asystować? – Roześmiała się. – Chyba że będziesz pilnował, aby mikrofalówka nie wybuchła.

– Żarty się ciebie trzymają – mruknąłem, stając tuż przy Chloe.

– To źle? – odparła rozbawiona moją miną.

– Wręcz przeciwnie. Lubię, kiedy się uśmiechasz. – Żartobliwie trąciłem ją ramieniem.

– Co jeszcze we mnie lubisz, Samuelu? – zagadnęła, zatrzaskując drzwiczki od kuchenki. Oparła się o szafkę, stając do mnie przodem.

– Czy ktoś ci kiedyś mówił, że zadajesz strasznie dużo pytań? – rzuciłem, nie odpowiedziawszy na pytanie.

– Mnóstwo ludzi. Nie wymiguj się od odpowiedzi. Czy coś ci się we mnie podoba? – spytała ponownie.

– Oczywiście – powiedziałem nagle. – Twoja kolekcja filmów.

Mina Chloe była nie do podrobienia. Parsknąłem śmiechem, a wtedy ona uderzyła mnie pięścią w ramię. Nawet tego nie poczułem.

– Bardzo zabawne. – Pogroziła mi palcem.

Nasza konwersacja została przerwana przed odgłos, który wydała z siebie mikrofalówka. Popcorn był już gotowy. Dziewczyna wyjęła naczynie i wróciła z nim do salonu. Podążyłem za nią.

– Trzymaj! – Chloe wetknęła mi miskę w dłonie i zasiadła tuż obok.

Złapała za pilot i włączyła odtwarzanie. Spojrzałem w ekran telewizora, chociaż tak naprawdę moją uwagę przykuła fascynatka horrorów. Dziewczyna zaczęła chrupać słony przysmak, więc i ja w końcu się skusiłem. Kiedy nasze palce zetknęły się przypadkowo, poczułem przechodzący mnie dreszcz. Oboje spojrzeliśmy na siebie.

– Przepraszam – bąknęła barmanka, a ja spoglądałem zafascynowany na wargi, do których wystarczyło się nachylić.

Dlaczego ona tak na mnie działała? Nie potrafiłem się skupić na prostej czynności, gdy Chloe znajdowała się blisko mnie.

– Nie masz za co – odparłem, chrząkając.

Szybko odwróciłem wzrok, by kobieta nie zobaczyła budzącego się w nich pożądania.

– Samuel?

– Hmm? – mruknąłem niewyraźnie, udając zainteresowanie horrorem.

– Czy ja ci się podobam? – zapytała.

Tego nie mogłem zignorować. Spojrzałem prosto w oczy błyszczące takim samym – jak moje – pożądaniem. Ciężko przełknąłem ślinę, widząc, że Chloe pożera mnie wzrokiem. Wcale nie ułatwiała mi sytuacji.

Pragnąłem zrobić milion rzeczy naraz. Pocałować ją, wziąć w ramiona, tulić do siebie przez całą noc. Jednocześnie wciąż miałem w świadomości, że dziewczyna znalazła się dzisiaj o krok od tragedii. A ja nie chciałem okazać się jedynie kolejnym napalonym gnojkiem.

– Samuelu. Pytałam o coś. – Niebieskooka piękność przyglądała mi się, ale tym razem w jej wzroku dostrzegłem powagę.

– Tak, podobasz.

Zapadła cisza. Nie wiedziałem, co jeszcze mógłbym dodać.

– Ty również wpadłeś mi w oko – wyszeptała w końcu. – Dawno temu. Widziałam, jak wodzisz za mną wzrokiem. Chcesz poznać prawdę? – Jej usta były coraz bliżej moich.

Skinąłem głową. Słowa nie potrafiły przejść mi przez gardło. Pragnąłem, aby ta chwila trwała wiecznie. Było w niej coś… coś, o czym wiedziałem, że więcej się nie powtórzy. Coś bardzo ulotnego.

– Przepadam za tym, jaki jesteś. Męski, ale nigdy nie zachowałbyś się wobec kobiety tak, jak ten typek spod klubu. Uwielbiam, kiedy się śmiejesz. Pojawiają ci się wtedy te urocze dołeczki w policzkach. W twoich oczach czai się pożądanie, ale kontrolujesz je, bo nie chcesz, bym cię uznała za dupka bez serca. Prawda?

– Skąd wiesz? – wydukałem zszokowany.

Chloe zdawała się czytać we mnie niczym w otwartej księdze.

– Znam cię już trochę. I pragnę ci powiedzieć, że czuję to samo w stosunku do ciebie. Marzę, aby cię bliżej poznać.

– Naprawdę? – Uśmiechnąłem się, zaskoczony. Wypełniały mnie teraz przeróżne emocje.

– Jeśli i ty tego chcesz. – Na pięknym obliczu dziewczyny pojawiła się niepewność.

– Jeszcze wątpisz? Uwielbiam twój uśmiech i to, jak się przy tobie czuję. Liczę, że nasza znajomość rozkwitnie. W każdy możliwy sposób – wyszeptałem jej prosto w usta.

Wystarczyło tylko delikatnie wysunąć język i dotknąłbym ponętnych warg Chloe. Jednak kobieta mnie wyprzedziła. Przysunęła się, aż nasze usta zetknęły się ze sobą. W tym samym momencie przez moje ciało jakby przepłynęło milion woltów. Odsunąłem się gwałtownie, zaskoczony siłą pragnień, które się we mnie nagromadziły.

– Czy zrobiłam coś nie tak? – Dotychczasowa przyjaciółka źle zinterpretowała moją reakcję.

Uśmiechnąłem się, aby ją uspokoić. Musnąłem opuszkami palców jej policzek, tak delikatny w dotyku. Po chwili zagarnąłem ją do siebie i pocałowałem w taki sposób, w jaki pragnąłem od dłuższego czasu.

Usta blondynki były ciepłe oraz miękkie. Czułem na nich posmak truskawkowej pomadki. Chloe objęła mnie mocno za kark, opierając się piersiami o mój tors. Od kobiety biło ciepło, które rozpalało moje pożądanie jeszcze mocniej.

Nasze języki wirowały ze sobą w tańcu. Walczyliśmy o dominację, ale tak naprawdę żadne z nas nie chciało wygrać. Ciało mej partnerki drżało w oczekiwaniu na zbliżenie, na stopienie się naszej dwójki w tym samym ogniu namiętności.

Chwyciłem Chloe mocno za plecy i wstałem z nią nagle. Moja przyjaciółka musiała poczuć się zaskoczona, bowiem przerwała pocałunek. Spojrzała na mnie pytająco.

– Chcę cię powoli rozbierać. Delektować się każdym centymetrem twojego doskonałego ciała, poznawać je, aż wryje mi się w pamięć. Pragnę cię. Wiesz, jak na mnie działasz?

– Mam tego świadomość – mruknęła zmysłowym głosem.

W niebieskich oczach dostrzegłem pewność. W myślach odetchnąłem z ulgą. Gdyby Chloe teraz zrezygnowała… Nie mógłbym mieć do niej żadnych pretensji, ale moje ciało aż błagało o spełnienie. Wiedziałem, że tylko ona jest mi je w stanie dać. Bo to o niej od dawna marzyłem.

– Więc nie zwlekajmy dłużej – odparłem schrypniętym tonem.

– Chodźmy do sypialni – szepnęła Chloe. – Tam będzie nam o wiele wygodniej. Też chcę rozbierać cię powoli. – Kiedy język dziewczyny dotknął płatka mojego ucha, omal nie zawyłem.

Nie zastanawiałem się dłużej, ruszyłem z nią na rękach prosto do jej pokoju. Nogą otworzyłem drzwi na oścież, a następnie je zatrzasnąłem. W sypialni panował półmrok, rozświetlony jedynie niewielką ilością ulicznego światła wpadającego przez niezasłonięte okno. A przecież marzyłem, aby zobaczyć Chloe w całej okazałości.

Kiedy położyłem ją na materacu, sięgnąłem dłonią do włącznika lampki nocnej stojącej na szafce przy łóżku. Wreszcie zrobiło się jaśniej, a kobieta spojrzała na mnie wyczekująco. Czy mogłem pozwolić damie dłużej czekać? Kiedy przywołała mnie do siebie wskazującym paluszkiem, uśmiechnąłem się drapieżnie.

– Dotknij mnie. Tak bardzo cię pragnę. – Chloe przerwała panującą między nami ciszę.

Podciągnąłem ją na skraj materaca, aż stopami dotknęła miękkiego dywanu.

– Tutaj? – spytałem, pochylając się nad nią i przejeżdżając palcami po uwypukleniu piersi wystającej z dekoltu bluzki.

Z gardła dziewczyny wydostał się jęk. Powtórzyłem zabieg, aż kobiece ciało zadrżało. Chciałem, aby płonęła dla mnie. Żeby zrobiła się tak mokra, aż wilgoć będzie się wylewała spomiędzy jej ud. Pragnąłem ją przygotować na siebie i na nasze pierwsze zbliżenie. Bo z pewnością nie ostatnie. Do tego nie miałem zamiaru dopuścić.

– Samuel… Zwariuję przez ciebie – wycharczała, kiedy odchyliłem materiał ubrania.

Moim oczom ukazała się koronka oblekająca pierś. Nie wiedziałem, czego chcę bardziej. Nacieszyć wzrok czy dotykiem odkrywać jej kolejne tajemnice. Wygrała druga opcja.

Chloe poruszyła się niespokojnie, kiedy wsunąłem palec pod stanik i pogłaskałem opuszką palca sutek. Pięknie się uwypuklił pod moim dotykiem, a ja zapragnąłem chwycić go również wargami. Wydobyłem pierś z materiału. W końcu pochyliłem się , po czym zamknąłem usta na brodawce. Kobieta krzyknęła pod wpływem ogarniających ją doznań. Poczułem jej dłoń w moich włosach.

Byłem cholernie podniecony, ale najpierw pragnąłem wynieść moją partnerkę na wyżyny rozkoszy. Delektowałem się smakiem i zapachem Chloe, który mnie odurzał. Pieściłem ją ustami oraz palcami, które wkradały się w niegdyś zakazane dla nich rejony. Dziewczyna dyszała i wiła się pode mną, a ja nie ustawałem w wysiłkach.

– Też chcę cię posmakować – usłyszałem, kiedy uniosłem głowę.

Spojrzałem na nią. Leżała pode mną, z włosami rozrzuconymi na poduszce, oczami zasnutymi podnieceniem, a także rozchylonymi ustami uwydatnionymi czerwienią szminki. Wzwód mało nie rozsadził mi spodni. Jednak nadal panowałem nad sobą, chcąc wydłużyć przyjemność, która nadchodziła wielkimi krokami.

– Połóż się na plecach, Sam – poprosiła.

Skinąłem głową na znak zgody. Pragnąłem, aby Chloe robiła ze mną wszystko, na co tylko przyjdzie jej ochota. Szybko zamieniliśmy się pozycjami. Teraz ja leżałem na plecach w oczekiwaniu na rozkosz. Blond piękność usiadła na mnie okrakiem. Kiedy poruszyła się, jakby chciała mnie ujeżdżać, musiałem zagryźć wargi. Marzyłem, aby znaleźć się w niej jak najszybciej. Opanowanie przychodziło mi z coraz większym trudem. Ale byłem zdany na łaskę Chloe, która miała mnie w swoim władaniu.

Z moją drobną pomocą pozbyła się koszulki, którą miałem na sobie. Pierwsze zetknięcie jej ust z moim nagim torsem przypłaciłem dreszczami. To było lepsze, niż mogłem się spodziewać. Nawet w licznych marzeniach nie było tak fantastycznie jak w rzeczywistości. Kobieta pokrywała drobnymi pocałunkami co chwilę inne miejsce na mej klatce piersiowej. Pomyślałem nagle, że długo nie wytrzymam takich tortur. Słodkich, ale w dalszym ciągu to były tortury.

– Czyżbyś się niecierpliwił? – spytała Chloe z diabelskim uśmiechem, kiedy przesunęła palcami po moim brzuchu, tak niebezpiecznie blisko krawędzi spodni.

Wystarczyłoby, żeby je rozpięła, rozsunęła zamek i wślizgnęła się dłonią w moje szorty. Penis zadrżał na samą myśl.

– Zdradź mi sekret, Samuelu. Czego pragniesz w tym momencie?

– Słucham? – spytałem mało elokwentnie.

W wyobraźni bowiem już wbijałem się twardym członkiem w jej rozgrzane wnętrze. Potrząsnąłem głową.

– Muszę poznać twoje pragnienia, Sam. Czego byś sobie życzył? – Chloe wpatrywała się we mnie pożądliwie.

– Chcę ciebie – odpowiedziałem, chrząkając.

Mój głos był przepełniony pożądaniem.

– Naprawdę nie masz żadnych konkretnych marzeń? – zapytała, akcentując słowo „konkretnych”.

– Mam – odrzekłem w końcu.

Zacząłem odnosić wrażenie, że to jakiś sen. Cudowny, zupełnie nierealny, z którego bałem się obudzić.

– Opowiedz mi o nim. Chciałabym je spełnić. Zamierzam sprawić, że odlecisz i będziesz pożądał mnie tak mocno, jak ja ciebie. Zrobię absolutnie wszystko. – Chloe zaczęła kreślić palcem na mojej klatce piersiowej nieokreślone wzory.

W jej oczach dostrzegłem najczystszą żądzę. Wiedziałem, że dziewczyna mówi prawdę. A ja miałem okazję zrealizować z nią fantazję, o której śniłem nawet na jawie. Jej czerwone usta na moim członku.

– Pragnę poczuć twoje wargi, Chloe. Marzę o tym od dawna. Wyobrażałem to sobie setki razy. – Byłem brutalnie szczery.

– Więc myśleliśmy o tym samym – wymruczała dziewczyna, po czym zsunęła się z moich bioder niżej.

Kiedy rozpięła mi spodnie i chwilę później wsunęła dłoń w moje szorty, myślałem, że oszaleję. Na obliczu Chloe odmalowało się najpierw zdumienie, a zaraz po nim radość. Natura mi nie poskąpiła i zostałem dość hojnie obdarzony. Gdy penis za pomocą dziewczyny wydostał się na wolność, moja kochanka wysunęła delikatnie swój język. Pochyliła się, a następnie leniwie przejechała nim po główce członka. Jęknąłem głośno. Jeśli tak dalej pójdzie, eksploduję, zanim dojdzie do zbliżenia. Ale nie potrafiłem nad sobą zapanować.

Wtedy Chloe wsunęła sobie męskość do ust. Patrzyłem zafascynowany, jak pochłania ją centymetr po centymetrze, jak moja fantazja zamienia się w rzeczywistość. Nie powstrzymałem się i złapałem za jej długie blond włosy. Ona nawet nie zwróciła na to uwagi. Pieściła twardy członek, a ja czułem się jak w niebie. Chociaż nawet tam nie mogło być aż tak przyjemnie.

– Zwolnij – poprosiłem chwilę później, czując, iż jeśli tak dalej pójdzie, spuszczę się w jej usta.

Wolałem o takim fakcie uprzedzić. Nie każda kobieta to lubiła. Chloe podniosła głowę, po czym spojrzała mi prosto w oczy. Uśmiechnęła się tryumfalnie. W tym momencie musiała zdawać sobie sprawę, jaką ma nade mną władzę.

– Spokojnie, kowboju. – Przysunęła się bliżej twarzą, nie przestając jednak pieścić członka palcami swej dłoni.

– Chcę się z tobą kochać, Chloe. – Nagle chwyciłem ją za kark i gwałtownie pocałowałem.

Byłem już tak bardzo gotowy, że nie mogłem dłużej czekać. Przerwałem pocałunek, a następnie położyłem dziewczynę z powrotem na plecach. Kiedy rozebrałem ją do naga, mruknąłem z zadowolenia. Zrzuciłem z siebie spodnie oraz bieliznę, a kiedy do niej wróciłem, zarzuciłem nogi kobiety na swoje biodra.

Wszedłem w wilgotne wnętrze Chloe bez żadnego problemu. Zastygłem na moment, rozkoszując się chwilą. Jednak pragnienie nie dawało za wygraną, więc wycofałem się nieco i znów wbiłem do przodu. Z ust dziewczyny wydostawały się ciche jęki, które w miarę kolejnych pchnięć przybierały na sile.

– Jesteś taka piękna – wychrypiałem, nie ustając w wysiłkach, aby podążyć z nią na szczyt rozkoszy.

Chloe spojrzała na mnie zamglonymi z pożądania oczami. Znów pochyliłem się, aby ją pocałować. Mógłbym to robić bez końca. Jej usta mną zawładnęły.

– Mocniej! – krzyknęła w pewnym momencie, przyciskając swoje biodra do moich.

Jak mogłem być głuchy na taką prośbę? Zacząłem wbijać się w nią jak oszalały. Oboje byliśmy już na granicy orgazmu. Jedno pchnięcie, drugie, kolejne, aż w końcu zalała nas fala przyjemności.

Kiedy poczułem na członku skurcze pochwy, uśmiechnąłem się półprzytomnie. Wysunąłem się z wnętrza Chloe, po czym położyłem na boku. Kobieta leżała z przymkniętymi oczami oraz lekko rozchylonymi ustami. Oddychała szybko i nieregularnie, podobnie jak ja.

Wyciągnąłem dłoń, aby pogładzić ją po nagim ramieniu. Drgnęła, gdy to zrobiłem, a następnie uniosła powieki do góry. Jej uśmiech był dla mnie najpiękniejszym widokiem.

– Było cudownie – odezwała się lekko schrypniętym głosem. – Ty byłeś cudowny, Samuelu. – Chloe obróciła się na bok, aby musnąć spierzchniętymi wargami moje usta.

– Miałem wspaniałą partnerkę, dla której posiadam dobrą radę.

– Radę? – powtórzyła, świdrując mnie wzrokiem.

– Tak, wskazówkę. – Uśmiechnąłem się szeroko, przytulając kochankę do siebie. – Odpocznij. To będzie długa noc.

– Obawiam się, że z nocy już wiele nie zostało – zaśmiała się dziewczyna.

– Faktycznie. Masz rację. W takim razie… – zawiesiłem głos.

– W takim razie co? – Chloe przypatrywała się mi z wyraźnym zaciekawieniem.

– Trzeba będzie zarwać również poranek.

– Obiecujesz? – spytała, ziewając.

– Tak. Nie pozbędziesz się mnie stąd szybko.

– Na to liczyłam. A teraz zdrzemnijmy się nieco, dobrze?

– Bardzo dobry pomysł. – Ucałowałem ją w środek czoła. – Śpij, Chloe.

Nie usłyszałem odpowiedzi. Oddech blondynki unormował się, powieki z powrotem opadły. Ja również poczułem zmęczenie. Niedługo później spałem już snem sprawiedliwego.

Obudziło mnie przyjemne uczucie. Jakby wiatr owiewał mi policzek, łaskocząc go delikatnie. Otworzyłem oczy i spojrzałem prosto w niebieskie tęczówki.

– Co robisz? – spytałem, uśmiechając się.

Chloe oparła podbródek na mojej klatce piersiowej, To właśnie ona powodowała „wiaterek”, dmuchając na mnie. Uśmiechała się przy tym jak mała dziewczynka, co tylko dodawało jej uroku.

– Budzę śpiącego królewicza. Jak się czujesz? – zagadnęła.

– Jestem okropnie niewyspany. Pewna barmanka, śliczna dziewczyna o imieniu Chloe, nie chciała dać mi spać. Teraz nie wiem, co z tym faktem zrobić – odpowiedziałem, patrząc na nią z łobuzerskim uśmiechem.

– Mam pewną propozycję. – Kobieta przyłączyła się do zabawy.

– Tak? Jestem jej niezmiernie ciekawy. Słucham. – Zacząłem głaskać nagie plecy blondynki.

Ten niepozorny zabieg musiał się spodobać, bo Chloe zamruczała niczym zadowolona kotka.

– Powinieneś ją ukarać. W końcu zawiniła, nieprawdaż? – spytała z pozoru niewinnym tonem.

– To ma być kara czy nagroda? – Roześmiałem się na cały głos.

– Oczywiście, że kara.

– Więc w sumie powinienem się zbierać. Późno się zrobiło… – Kiedy chciałem udać, że mam zamiar wyjść z łóżka, kobieta przywarła do mnie całym ciałem.

– Kto powiedział, że cię gdzieś wypuszczę? – wyszeptała, jednocześnie wsuwając się na mnie powoli.

Ocieranie się naszych ciał sprawiło, że szybko obudziło się we mnie podniecenie.

– Czyli jestem twoim więźniem? – Wsunąłem dłonie na pośladki barmanki. Były takie jędrne i aż prosiły się o dotyk.

– Coś w tym stylu. Przekraczając próg mojego mieszkania, skazałeś się na bardzo, bardzo długi pobyt u mnie.

– Doprawdy? – Niespodziewanie dla Chloe przerzuciłem ją na plecy i teraz to ona znajdowała się pode mną. – W tej chwili niespecjalnie śpieszy mi się do wyjścia. Będziesz musiała wystraszyć mnie w inny sposób – powiedziałem, po czym pochyliłem się i pocałowałem ją delikatnie.

Nie miałem ochoty na dalszą rozmowę, a na coś zupełnie innego. Pragnąłem kolejny raz posiąść ciało ślicznotki, ocierającej się o mnie zmysłowo. Tylko wcześniej musiałem jej skosztować. Dlatego zacząłem schodzić w dół z pocałunkami.

Chloe zadrżała, kiedy przejechałem językiem wzdłuż linii obojczyka. Jedną dłonią pieściłem lewą pierś, pod którą wyczułem przyśpieszone bicie serca.

– Samuel! – Dziewczyna wygięła się w łuk, gdy zamknąłem usta na purpurowym sutku.

Już po chwili ssałem go jak cukierka. Moja partnerka wiła się pode mną, a jej ciało drżało niczym drzewo na wietrze.

Miałem ogromną ochotę zabawić się przy piersiach nieco dłużej. Ale z drugiej strony nie mogłem się doczekać, aż dotrę do celu mojej podróży. Jej ciało było tak delikatne i jednocześnie apetyczne. Smakowało pożądaniem, namiętnością oraz oddaniem.

Kiedy znalazłem się między udami Chloe, niemal oszalałem z podniecenia. Lekko rozchyliłem dłońmi wargi sromowe, po czym czubkiem języka przejechałem wzdłuż całej długości muszelki. Poczułem, jak dziewczyna wsunęła swoje dłonie w moje włosy.

Rozkoszowałem się smakiem oraz zapachem kobiecości, dbając, by moja partnerka miała jak największą przyjemność. Wszak to o nią tu chodziło.

Jęki oraz westchnienia kobiety zaczęły przybierać na sile. Zbliżała się do szczytu z każdym muśnięciem mojego języka. Nie minęła chwila, a Chloe doszła, krzycząc me imię.

Nie czekałem, aż dojdzie do siebie. Podniosłem się i narzuciłem jej cudowne nogi na swoje barki. Wślizgnąłem się w nią aż po same jądra. Byłem tak bardzo podniecony, że wystarczyło mi kilka ruchów w niej, aby osiągnąć spełnienie.

Ledwo się powstrzymałem, aby nie opaść całym ciężarem ciała na kochankę. Przytuliłem się do jej boku. Nie wiem, jak długo tkwiliśmy w milczeniu.

– Jak to możliwe, że tak długo opierałam się temu, co do ciebie poczułam? – Chloe pierwsza przemówiła.

Natychmiast spojrzałem na jej twarz. Była poważna, ale w niebieskich oczach dostrzegłem iskierki nadziei. Przyglądałem się kobiecie przez dobrą chwilę.

Nie spodziewałem się, iż usłyszę z jej ust takie słowa. Ale kiedy już padły, poczułem ciepło wokół serca. Skąd we mnie taka zmiana?

Chloe podobała mi się od jakiegoś czasu, pożądałem jej. Kiedy wreszcie trafiliśmy do łóżka, poczułem również, że moglibyśmy być kimś więcej niż tylko parą kochanków.

Jednak w żadnym wypadku nie chciałem niczego sugerować. Tymczasem kobieta pierwsza poruszyła ten temat. Zaskoczyła mnie nie tyle wątkiem rozmowy, co stwierdzeniem, iż czuje do mnie coś więcej niż pożądanie. To… dawało mi nadzieję. Uśmiechnąłem się do niej czule.

– Bo każdy musi dojrzeć do pewnych decyzji? Zrozumieć, co w nim naprawdę tkwi? – spytałem, patrząc jej w oczy.

Dziewczyna skupiła na mnie wzrok. Rozpromieniła się po chwili.

– Nie przestraszyłeś się, gdy wspomniałam, że być może zakochuję się w tobie – szepnęła.

Ująłem twarz Chloe w dłonie. Jak miałbym się bać tak cudownej istoty? Owszem, mężczyźni z reguły nie byli wylewni ani otwarci, jeśli chodziło o emocje. Ja taki byłem do tej pory. Ale obecność tej cudownej istoty wywołała we mnie burzę uczuć, których wcale się nie lękałem. Pragnąłem się nią zaopiekować, sprawić, by patrzyła na mnie nie tylko z pożądaniem.

– Nie, nie przestraszyłem się. Jesteś nie tylko piękna, ale również wspaniała. Facet, którego obdarzysz uczuciem, będzie ogromnym szczęściarzem. Aż dziw bierze, że do tej pory pozostawałaś wolna.

Kiedy się odezwałem, we wzroku Chloe dostrzegłem ból, który jednak zaraz zniknął.

– Powiedziałem coś niewłaściwego?

– Nie. – Kobieta ułożyła się przy moim boku, po czym splotła swoją dłoń z moją. – Nie szukałam związku, Samuelu. Nie byłam w stanie go szukać. – Westchnęła, po czym na mnie spojrzała.

– Dlaczego? – Nie powstrzymałem się przed zadaniem tego pytania.

– Miałam kiedyś chłopaka. Poznaliśmy się, gdy pracowałam w innym mieście w jednym z tamtejszych barów. Adam był typem niepokornego chłopca, za którym oglądają się wszystkie panny.

Nie przerywałem. Doskonale rozumiałem, że Chloe potrzebowała teraz rozmowy, zrozumienia i przede wszystkim – obecności drugiego człowieka. Miałem szczęście, że tym człowiekiem byłem akurat ja.

– Adam od razu mi się spodobał. Sama go zagadałam, a on nie zignorował mnie jak inne dziewczyny, które się przy nim zatrzymywały. Poczułam się wyjątkowo, jakbym wygrała los na loterii. Po godzinie rozmowy – w czasie której nie ruszył się sprzed baru – zaproponował mi randkę. Nie muszę wspominać, że szybko zostaliśmy parą, prawda?

Skinąłem głową na potwierdzenie jej słów, ale nadal milczałem. Po pierwsze – Chloe na pewno nie opowiadała mi o innym mężczyźnie bez ważnego powodu. A ja chciałem poznać pobudki, które ją do tego skłoniły. Po drugie – niewiele mógłbym rzec po strzępkach zasłyszanych informacji. Dlatego czekałem.

– Wszystko było niczym w bajce. Spotykaliśmy się w każdej wolnej chwili. Zakochałam się w nim bez pamięci. On twierdził, że darzy mnie takim samym uczuciem.

– Twierdził? – powtórzyłem. – Nie był pewny?

– Mówił, że jest. Tylko po kilku miesiącach zaczął znikać na dwa, trzy dni, czasami dłużej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jednak przez te dni praktycznie nie miałam z nim żadnego kontaktu. Kiedy wracał, unikał rozmowy na ten temat. Wiele razy się o to kłóciliśmy, ale zawsze udawało mu się mnie udobruchać. A później… – Głos Chloe nagle się załamał.

Spojrzałem na jej twarz. Dziewczyna miała łzy w oczach. Przytuliłem ją delikatnie i ucałowałem w czoło. Chciałem dodać otuchy, pokazać, że nie jest sama. I jeśli mi tylko pozwoli, nie będzie musiała już więcej zmagać się z samotnością.

– Później zginął – dokończyła dopiero po chwili. – Podobno jechał za szybko i jego auto wypadło z drogi, staranowało barierkę, po czym spadło prosto na skały nad klifem. Ciała nigdy nie odnaleziono.

– Przykro mi. – Naprawdę było mi jej żal.

Jak potworny musiał być ból utraty ukochanej osoby? Nawet nie chciałem sobie tego wyobrażać. Nigdy nie byłem w podobnej sytuacji. Kiedy rozstawałem się z partnerką, po prostu rozchodziliśmy się jak cywilizowani ludzie. Ale żadna z nich nie zginęła, nie pozostawiła mnie w żałobie.

– Przez długi czas nie mogłam dojść do siebie. W ogóle nie chciałam słyszeć o ułożeniu sobie życia na nowo. A później wyjechałam i zamieszkałam tutaj. Znalazłam pracę w naszym barze i… – Pierwszy raz od momentu, w którym Chloe zaczęła swoją opowieść, na jej twarzy zagościł ostrożny uśmiech.

– I co? – Pragnąłem, aby dokończyła zdanie.

– I poznałam ciebie. Od początku mi się spodobałeś, ale bałam się, że jeśli zechcę cię do siebie dopuścić, to stanie się coś złego. Tylko że między nami zaczęło iskrzyć coraz mocniej. Nie potrafiłam się temu opierać w nieskończoność. Ostatnio mało przez ciebie nie zwariowałam.

– Co ja takiego zrobiłem? – spytałem.

To był najlepszy poranek od nie pamiętam jak dawna. Życie mieniło się w naprawdę cudownych barwach. A teraz zacząłem się upewniać, że znalazłem kobietę nie tylko na jedną noc.

– Spoglądałeś na mnie, jakbym była pysznym deserem, który koniecznie musisz zjeść. – Dziewczyna pstryknęła mnie w nos, śmiejąc się przy tym cicho.

– Musiałbym być ze skały, żeby nic przy tobie nie poczuć i jeszcze patrzeć obojętnie. Tak się po prostu nie da, moja droga – wyszeptałem, po czym ją pocałowałem.

Kochanka z lubością oddała mi pocałunek, który z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej namiętny i zmysłowy. Poczułem napływ pożądania, kiedy Chloe pchnęła mnie delikatnie na plecy, po czym usiadła na mnie, ocierając się o sztywniejącego członka. Westchnąłem z przyjemności, bo ta ogarniała mnie coraz mocniej. Wyciągnąłem dłonie do góry, chwytając za piersi, które kołysały się w rytm ruchów mojej partnerki.

Wtedy zabrzmiał dzwonek do drzwi mieszkania. Z początku nie zwracaliśmy na niego uwagi. Kiedy rozdzwonił się po raz drugi, Chloe jęknęła, po czym spojrzała na mnie przepraszająco.

– Zaraz wrócę. – Dziewczyna pocałowała mnie zachłannie. – Tylko mi nigdzie nie uciekaj.

– Jeśli nie będzie cię w łóżku z powrotem za minutę, to przyjdę po ciebie – warknąłem.

– Więc może zaczekam przy drzwiach, gdy spławię niespodziewanego gościa. – Ta diablica pociągnęła zębami za moją górną wargę, sprawiając, że omal nie zawyłem z podniecenia.

Niestety Chloe uciekła, zanim zdążyłem ją chwycić, zatrzymując tym samym w łóżku.

Minęła minuta, później kolejna, a kobiety nie było. Kiedy zegar odliczył dziesięć, wstałem i założyłem szorty. Tak na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że Chloe wpuściła intruza do środka.

Wyszedłem na korytarz. Wtedy usłyszałem jej roztrzęsiony głos. Od razu poczułem zdenerwowanie i czym prędzej ruszyłem w stronę salonu.

Kiedy wkroczyłem do pomieszczenia, zobaczyłem postawnego mężczyznę, który spoglądał dziwnym wzrokiem na blondynkę. Ze swojej perspektywy zauważyłem łzy w jej oczach. Ten fakt mi się nie spodobał, więc wszedłem dalej, zwracając na siebie uwagę.

Facet spojrzał na mnie zaskoczony. Podszedłem do Chloe, a następnie objąłem ją opiekuńczo ramieniem, chcąc chronić przed obcym. Intuicja mi podpowiadała, że ona tego potrzebowała.

– Kim jesteś? – zwróciłem się do nieznajomego. – I dlaczego nachodzisz Chloe? – warknąłem, może niezbyt uprzejmie, ale miałem to gdzieś.

– Ja powinienem zadać takie pytanie. Jestem chłopakiem Chloe. – Mężczyzna posłał mi wściekłe spojrzenie.

Poczułem, jakbym dostał obuchem w głowę. Chłopak? Przecież to było niemożliwe. On umarł! Chloe sama mi tak powiedziała. Spojrzałem na kobietę, którą do siebie tuliłem. Kiedy niemrawo skinęła głową na potwierdzenie, ziemia niemal usunęła mi się spod stóp.

– To jest Adam – rzekła łamiącym się głosem, a z jej oczu popłynęły łzy. – Adam. – I rozszlochała się na dobre.

 

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Intrygujący debiut (znanej skądinąd) Jo Winchester na NE, jakże inny od większości opowiadań tutaj publikowanych. Autorka nie sili się na wyważanie otwartych drzwi, nie eksploruje (wyjątkowo modnego tutaj) tematu bdsm, nie eksperymentujw z formą – po prostu opowiada historię. I czyni to na tyle ciekawie, że relatywnie prostymi środkami i lekkim, potoczystym stylem zatrzymuje uwagę czytelnika.

Mnie się ta opowieść kojarzy z epizodem serialu, i to wcale nie pierwszym. Bohaterowie są częścią większego świata, mają swoją przeszłość i snują marzenia o przyszłości. Niby znają się nie od dziś, ale w wyniku drobnych przypadków oraz decyzji nagle coś między nimi iskrzy i… a ten twist i cluffhanger jednocześnie na końcu tylko zaostrza apetyt na więcej! Mam nadzieję, że autorka zaspokoi (nie tylko) moją ciekawość 🙂

Może nie jest to najlepiej napisane czy tym bardziej najoryginalniejsze opowiadanie na NE, ale na pewno zasługujące na zainteresowanie!

Dobrze powiedziane, Agnesso 🙂 Moje teksty diametralnie różnią się od większości tych, które są tutaj publikowane. Dla niektórych może ckliwe, przewidywalne i słabe; dla mnie – po prostu moje. Piszę tak, jak czuję, wkładam w to swoje serce. Piszę o tym, o czym chcę pisać. Bdsm to zupełnie nie mój klimat, podobnie jak wiele innych. Dla mnie najważniejszy jest zwykły, czysty romans, budowanie relacji dwojga ludzi, budowanie fabuły wokół nich.
Ten tekst był przeze mnie pisany z nieco innym przeznaczeniem niż te, które mam w swoim dorobku (a mam ich kilka). Można powiedzieć, że to taki eksperyment. Czy udany? Kwestia gustu, moim zdaniem. Są osoby, którym się podoba; są też tacy, którym nie odpowiada. I ja to szanuję 🙂
Dziękuję za komentarz i miłe słowa. Do zobaczenia (mam nadzieję) przy kolejnej historii 🙂
Jo

Cóż mogę powiedzieć. Zręcznie napisane, ale przewidywalnie od niemal samego początku. Myślałem Autorko, że w końcówce jednak czymś zaskoczysz czytelnika. I zaskoczyłaś, tylko że negatywnie. Zakończenie niczym z tandetnego melodramatu. Zabrakło tylko, aby któryś z bohaterów stracił pamięć…
Ogólnie opowiadanie dobre, tylko te słabe zakończenie, chyba że zmierzasz kontynuować opowieść, ale brak numeracji na to nie wskazuje.

Trzy uwagi.
Zbyt często zaczynasz zdanie od „ale”. Może w języku potocznym to pasuje, jednak zdanie tak zaczynające się, zwykle nie brzmi dobrze.

„Po godzinie rozmowy – w czasie której nie ruszył się sprzed baru – zaproponował mi randkę. Nie muszę wspominać, że szybko zostaliśmy parą, prawda?”.
Kto mówi ten fragment między myślnikami, Chloe, czy narrator? Ten fragment rozdzielony myślnikami jest wewnątrz dialogu.

„Jednak ona nie widziała w nim tylko klienta”.
Z kontekstu wynika, że zdanie powinno brzmieć: „Jednak ona widziała w nim tylko klienta”. Czyli bez „nie”. A może coś przegapiłem?

Indragor – a skądżeś się wziął i tutaj? 😮 I to jeszcze jako aktywny komentator? Realizujesz jakiś szatański plan opanowania świata? 😀

O ostatnim błędzie autorka już wie, to chyba jakiś chochlik edycyjny.

Chochlik usunięty!

Witaj, Indragor 🙂
W moich tekstach przewidywalność jest elementem, który często się przewija. I to nie dlatego, że nie lubię zaskakiwać. Lubię! Po prostu często skupiam się na czymś innym: na emocjach, na relacji.
Być może zakończenie jest melodramatyczne i tandetne. Spierać się nie będę, masz prawo do takiego odbioru mojego tekstu 🙂 Żeby nie było – szanuję Twoje zdanie. Tej historii kontynuować nie zamierzam. To miała być krótka opowiastka i taka pozostanie.
Wszelkie uwagi od Ciebie wezmę pod uwagę. Jeśli chodzi o przytoczony dialog, to cały czas przemawia Chloe. Konsultowałam się z kilkoma osobami i jedna z nich powiedziała mi, że wizualnie takie wtrącenie w dialogu powinno być oddzielone przecinkami.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Jo

Przecinki zamiast myślników, to dobry kierunek 🙂 . Nic by się nie myliło. Również pozdrawiam 🙂

Tekst przeczytałem z dużą przyjemnością. Napisany czystym, zgrabnym polskim. Ot, taki w sam raz na piątkowe popołudnie. Byłem nawet pewien, że przeczytam zwykłą i prostą historię w stylu: „Ona była piękna, On do niej wzdychał”. Dlaczego nikt już takich historii nie pisuje? Żeglując po tym tekście zdążyłem nawet poczuć pewną sympatię do Twoich bohaterów, a i zapach baru wypełnionego klientelą, snującą długie historie o życiu, zaczął unosić się w powietrzu i…
I tak miało zostać, ona dała mu, on wziął ją, żyli długo i szczęśliwie. Gmatwanie sytuacji na końcu jest zupełnie zbędnym efekciarstwem. Ja wiem, że czytelnik karmiony serialami kwadransa nie może wytrzymać bez zaskakującego zwrotu akcji, ale uchowali się na tym świecie romantycy lekkich obyczajów, jak ja, którym podobne zabiegi są na gwizdek.

Warsztat 5
Pomysł 4
Erotyka 4

„Dlaczego nikt już takich historii nie pisuje?”

Bo teraz autorzy prześcigają się, kto napisze coś bardziej „dojrzałego”. Tekst koniecznie musi mieć nie wiadomo jak głębokie przesłanie, bohaterowie zamiast rozmawiać wygłaszają traktaty filozoficzne o „poznawaniu siebie” lub innych równie pretensjonalnych pierdołach, a najlepiej jak całość traktuje o dylematach moralnych środowiska bdsmlgbtqwerty 🙁
Tak, też mi brakuje takiego „romansidła”, jak niektórzy z przekąsem nazywają. Dobrze pomyślanej i jeszcze lepiej napisanej, ale w gruncie rzeczy prostej historii – jak sam określiłeś: „on spotyka ją, ona jego i cimcirymci” 😀 Bez dorabiania do tego pierdyliona teorii. Dlatego będę uważnie spoglądać na twórczość Jo i mam nadzieję, że miło mnie zaskoczy 🙂

Nie popadajmy w skrajności. Ostatni tekst Ravenheart’a na przykład w moim rozumieniu był całkiem poważną próbą zastanowienia się nad poważnymi sprawami. I życzyłbym nam wszystkim jak najwięcej podobnych opowiadań, ale…
Faktycznie nie każda historia musi być od razu próbą opisu złożonego świata, na który Autor/ka naniesie własne przemyślenia. Czasem dla higieny psychicznej wskazane jest jakieś żyli długo i szczęśliwie.

Jeśli miałbym komuś doradzać – najgorsze są nieproszone rady – ewolucja od prostych historii do tych bardziej złożonych jest tą bardziej naturalną. Nie krytykowałbym jednak w czambuł ,,Autora, który chce coś w opowiadaniu opowiedzieć. Nie znam kontynuacji omawianego tekstu, ale tutaj zanosi się na jakieś wampiry, wojny, zdrady i telenowele, Wszystko super, takie rzeczy mają wzięcie, ale jest piątek, piątek wieczór i…
Uważam, że gdyby to była prosta historia w stylu „marzenia stają się rzeczywistością” nic wielkiego by się nie wydarzyło. A może właśnie by się wydarzyło? Dałbym trzy piątki, pomyślał: „Kurde, jakie to uroczo proste”, pociągnął długi łyk kawy i zadumał się nad tym, że to miła sercu historia jest.

Ostatnio zrobiła się posucha z nowymi opowiadaniami i komentarzami na innych forach. A jak coś się pojawi, to strach pisać, aby ktoś za wskazywanie błędów nie wylał wiadra pomyj.
Czasami zaglądam na NE, ale od dawna nie komentowałem nic tutaj. A że posucha…

Witaj, Fox 🙂
Po tych pierwszych zdaniach pomyślałam sobie: jak dobrze, że nie czytał moich wypocin dwa czy trzy lata temu. Wcale tak czysto i zgrabnie nie było 🙂 Jednak staram się uczyć na błędach, chociaż nadal wiele przede mną.
Cieszę się, że poczułeś klimat opowiadania. Co do zakończenia, to pozostawiam je Twojej ocenie. W momencie, kiedy je pisałam, tak widziałam koniec tej historii. Przeważnie wybieram ” I żyli długo i szczęśliwie”, ale nie zawsze. Czasem pojawia się u mnie pragnienie, aby pokazać, że nie wszystko w życiu kończy się dobrze. Zbędne efekciarstwo? No cóż… Tego w prawdziwym świecie nie brakuje, a przynajmniej ja odnoszę wrażenie (patrząc na niektóre ludzkie historie), że jest go coraz więcej.
Dziękuję za komentarz i uwagi 🙂
Pozdrawiam!
Jo

Przede wszystkim, chciałem powitać nową Autorkę Najlepszej Erotyki. Może nie nową Autorkę w ogóle, bo z tego co słyszałem, ma już na koncie trochę dzieł, ale u nas pojawia się po raz pierwszy. A zatem – czołem, Jo!

Co do samego opowiadania – mimo doświadczenia Autorki „Pragnienie” i tak przypomina tekst debiutancki – czyli stanowi niezły start, ale widzę tu spory potencjał poprawy 🙂

Dużym plusem stanowi wiarygodny opis atmosfery pubu. Chciałoby się bliżej przyjrzeć przewijającym się po drugiej stronie baru typom osobowym, ale Autorce udało się oszczędnymi środkami nakreślić całkiem przekonującą wizję. Może trochę szkoda, że tak krótko spędzamy w tym lokalu, by zaraz przenieść się w inne, mniej zatłoczone miejsca.

Opowiadanie jest klasycznie poprowadzoną obyczajówką, z pierwszoosobowym męskim narratorem. W zasadzie fabuła jest bardzo prosta – dwoje bohaterów, leniwie rodzące się zainteresowanie, dramatyczne wydarzenie stanowiące „katalizator” uczuć między nimi, w końcu gwałtowne przyspieszenie. Końcowy zwrot akcji wydaje mi się zbędny – tym bardziej, że wątek Adama zostaje wprowadzony bardzo późno, więc nie stanowi przysłowiowej „strzelby zawieszonej na ścianie” która wypala w trzecim akcie. Akurat ta strzelba nie zdążyła jeszcze na ścianie zawisnąć, a już oddała strzał. Emocjonalnie – raczej ślepakiem. Za krótko znałem Chloe, Samuela, a już na pewno „niegrzecznego chłopca Adama”, by przejąć się całą sytuacją. Rozumiem, że ten zabieg ma stworzyć przestrzeń dla kontynuacji opowiadania. Pytanie, czy kiedyś się jej doczekamy.

Stylistycznie jest nieźle, wyjątek stanowią nagminnie stosowane zaimki dzierżawcze. Nasi Korektorzy znani są z tego, że bezlitośnie tępią ową plagę. Aż dziw, że tym razem tyle zaimków przedostało się przez sito 🙂 Zaimki dzierżawcze niepotrzebnie obciążają tekst, a do tego stanowią niepotrzebny naddatek. Przykładowo w zdaniu:
„Chloe pomachała mi swoją dłonią tuż przed moją twarzą.” są aż dwa niepotrzebne słowa. „Swoją” – bo czyją mogła pomachać. I „moją” – bo skoro pomachała MI przed twarzą, to oczywiste, do kogo owa twarz należała. Wycięcie owych słów uczyniłoby zdanie lżejszym – stylistycznie i czytelniczo.

Dialogi. Cóż, trzeba powiedzieć, że bywają drętwe. Zarówno w scenach początkowego flirtu, kiedy bohaterowie przekomarzają się ze sobą, jak i później, kiedy napięcie erotyczne między nimi gwałtownie rośnie. Nie chcę rozkładać na czynniki pierwsze poszczególnych zdań (w razie wyrażenia takiego życzenia – podejmę jednak ów trud 🙂 ) ale wiele razy miałem wrażenie, że „tak nie mówią normalni ludzie”. Jestem zwolennikiem metody polegającej na czytaniu stworzonych przez siebie dialogów na głos – to pozwala w jakimś stopniu ocenić, czy dobrze wyszły. Tutaj niestety często zawodziły, wybijając mnie z tworzonego przez Autorkę nastroju.

Scena erotyczna napisana nieźle, może tylko trochę brakowało mi w niej ognia. Samuel opowiada, jak to pożąda Chloe, w słowach jest wręcz wylewny, ale w zachowaniu ostrożny, niemal płochliwy, co rusz mam wrażenie, że spłoni się jak pensjonarka. To ma być barman z wieloletnim doświadczeniem, a zatem gość, który trochę życia zna i z wielu pieców chleb jadł? Miałem przyjemność poznać w życiu trochę barmanów obojga płci i zwykle były to wulkany ekstrawertyzmu, pewności siebie, zmysłowej drapieżności. Ten zawód przyciąga takich właśnie ludzi. Samuel, ze swoimi ciągłymi wątpliwościami, zastrzeżeniami, niepokojem, czy nie aby na pewno nie urazi, nie obrazi, nie zrazi, nie wykorzysta itd. był dla mnie po prostu mało wiarygodny. Znacznie bardziej autentyczną postacią wydaje mi się Chloe – dziewczyna wie, czego chce i nie waha się po to sięgnąć. Może tylko przesadzała z gadatliwością w sytuacji intymnej – ja wiem, że kluczem do dobrego seksu jest komunikacja, ale czasem warto, by przemówiły ciała, nie słowa 🙂 W każdym razie, uznałem jej kreację za dużo bardziej umiejętną i odrobinę tylko przegadaną.

Widzę, że Fox pokusił się o oceny cząstkowe. Ja będę odrobinę bardziej krytyczny, bo w końcu miałem sporo uwag:

Erotyka: 4 (jest dobrze, może być lepiej, potrzeba tylko więcej pasji między bohaterami)
Pomysł: 3 (brakuje oryginalności, czy to w kwestii fabularnej, charakterologicznej czy stylistycznej)
Warsztat: 3 (plaga zaimków dzierżawczych, mało autentyczne dialogi).

Podsumowując: „Pragnienie” uznaję właśnie za niezły początek. Sporo rzeczy wymaga jednak poprawy, bym mógł poczuć się w pełni czytelniczo usatysfakcjonowany. Jestem naprawdę ciekaw, czym kolejnym zaskoczy nas nowa Autorka. Z pewnością będę wyglądał jej następnego tekstu, bo w naszych Autorach interesuje mnie tyleż jakość kreowanych dzieł, co ich twórcza ewolucja.

Pozdrawiam serdecznie
M.A.

Witaj, Megas Alexandros 🙂
Zacznę od tego, że Aleksander Wielki był niegdyś jedną z moich ulubionych postaci historycznych. Szkoda tylko, że skończył, jak skończył.
Bardzo mi miło u Was gościć. Tak, na swoim koncie mam już trochę tekstów, ale na NE debiutuję 🙂
To, że nie jestem „świeżakiem” w pisaniu, nie oznacza, że niczego więcej się nie nauczę; że wszystko już wiem. Otóż nie i mam tego świadomość 🙂
Jak wspominałam w komentarzu do Agnessy, to opowiadanie powstało z innych powodów niż moje pozostałe teksty i nie mogłam się tam rozpisywać na temat klimatu baru.
Moje historie to właśnie obyczajówki. Nie znajdziesz u mnie bdsm, swingingu, itd. Te tematy mnie kompletnie nie interesują. U mnie zawsze jest romans, budowanie relacji, rozstania, powroty. Piszę klasyczne romansidła, czyli dokładnie to, co sprawia mi przyjemność. I wiesz co? Cholernie to lubię 🙂
Co do zaimków dzierżawczych, to postaram się mieć to na uwadze (co nie oznacza, że od razu będzie idealnie, bo jak znam siebie, to część mi umknie).
W Twoim mniemaniu dialogi są sztywne. Możliwe, wg mnie nie są złe 🙂 Niemniej szanuję Twoje zdanie i spierać się nie zamierzam:)
Samuel miał być mężczyzną, któremu zależy na dziewczynie i właśnie nie chce jej urazić. Czy to źle? Myślę, że warto to pozostawić indywidualnej ocenie każdego czytelnika 🙂 Chloe również.
Za ocenę dziękuję 🙂 Za komentarz również 🙂 Sama jestem ciekawa, jak przyjmiesz mój kolejny tekst, który będzie znacznie dłuższy od „Pragnienie”, które jest najkrótszą historią w moim dorobku.
Pozdrawiam,
Jo!

Debiut ok.
Sama historia nieciekawa i nieciekawie opowiedziana, ale stylistycznie ok.
Sztuka ciekawego, nieszablonowego dialogu – to coś co autor powinien studiować i opanowywać coraz lepiej.
Czekam na więcej opowieści, lepiej wymyślonych, regularnie publikowanych, ciekawych, twórczych.
Uśmiechy,
Karel

Ilu czytelników, tyle opinii 🙂
Tobie historia nie przypadła do gustu, komuś innemu przypadła. I nie mówię tylko o czytelnikach NE, bo nie tylko tutaj ją publikowałam. Nie zamierzam z tym walczyć i nawet nie chcę – byłoby to odbieraniem komuś możliwości wyrażenia własnego zdania 🙂 Twoje jak najbardziej szanuję 🙂 Może kolejny tekst bardziej przypadnie Ci do gustu, a może po prostu uznasz, że moje pióro to nie jest to, co chciałbyś czytać 🙂 Ja piszę tak, jak mi w duszy gra i nadal zamierzam to robić. Bo pisanie powinno sprawiać przyjemność, nieprawdaż? (Nie mówię o technicznej stronie tekstu).
Pozdrawiam,
Jo!

Ciekawy pomysł, erotyka też całkiem ok, ale zabrakło mi czegoś pod koniec. Zakończenie jest zbyt przewidywalne, lepiej by było, gdyby Adam zjawił się w jakiś czas po pierwszej nocy bohaterów. A to, co mi się podobało? Urwanie akcji w takim momencie, że czytelnika szlag trafia, bo nie wiadomo, którego z nich Chloe wybrała 😂😂😂
Chętnie przeczytam coś więcej, a póki co zapraszam do siebie 🙂 Pozdrawiam.

Akurat tutaj miałam określony limit znaków do napisania i wątku z Adamem nie rozbudowywałam 🙂 Raczej nie planuję dokończenia tej historii (więc wybacz, jeśli na nie czekasz) 🙂 Sam pomysł na takie zakończenie pojawił się już niemal przy końcu.
Coś więcej się pojawi, tylko najpierw muszę ogarnąć u siebie kilka rzeczy. W wolnej chwili zajrzę do Ciebie 🙂
Pozdrawiam, dziękuję za opinię i komentarz 🙂
Jo!

Po przeczytaniu opowiadania oraz ożywionej i merytorycznej dyskusji (oby więcej takich) pozostaje mi podzielić zdanie Karela: nieciekawa historia opisana w nieciekawy sposób, niezłym jednak i poprawnym językiem (co świadczy o doświadczeniu Autorki). Przy czym, aby historia mnie zaciekawiła, wcale nie musi zajmować się kosmogonią, filozofią czy psychoanalizą na miarę Dostojewskiego, Kafki albo Joyce’a, nie musi też traktować o takich czy innych niestandardowych zachowaniach erotycznych. Powinna jednak sprawiać, że gdy kończę jakiś akapit, chcę natychmiast sięgnąć wzrokiem do następnego, żeby przeczytać, jak to się dalej potoczy. Tutaj czegoś takiego nie doświadczyłem, opowieść niczym nie zaskakuje, przebiega w przewidywalny sposób, wykorzystując banalne chwyty fabularne (napad na parkingu połączony z interwencją bohatera, nagły powrót rzekomo zmarłego, poprzedniego partnera). Paradoksalnie, w całym tekście najbardziej zaskoczyło mnie to, że został przerwany na samym początku sceny mającej największy potencjał dramatyczny (powrót „zmartwychwstałego” Adama). Sądziłem, że to przygotowanie do ciągu dalszego utworu, ale Autorka zaprzecza temu w dyskusji pod komentarzami. Czyżby więc cofnęła się przed udźwignięciem stworzonego przez siebie, najbardziej dramatycznego fragmentu opowiadania?
Wywody o skupieniu się na budowaniu relacji pomiędzy bohaterami specjalnie mnie nie przekonują. Po prostu, jakiejś szczególnej, pogłębionej relacji nie dostrzegam, ot banalna historia z przewidywalnym zakończeniem, czyli „lądowaniem w łóżku”. Nie dostarcza emocji, w pamięć nie zapada. Plusem pozostaje natomiast poprawny język. Wskazywano w komentarzach na takie czy inne drobne potknięcia, osobiście nie przeszkadzały mi jednak w lekturze ani nie rzucały się zbytnio w oczy.
Pozdrawiam

Napisz komentarz